Relacje

W poszukiwaniu idealnego mężczyzny, czyli co nam zrobiły bajki i komedie romantyczne

W poszukiwaniu idealnego mężczyzny, czyli co nam zrobiły bajki i komedie romantyczne
Fot. Agencja 123rf

Wszyscy szukamy tego, co dla nas najlepsze. W sklepie potrafimy długo przeglądać skrzynki z warzywami i owocami, by wybrać te najładniejsze. Tygodniami przeglądamy oferty miejsc na idealne wakacje, nie wspominając już o zamawianiu dań w restauracji czy wybieraniu ubrań w sklepach. Dlaczego więc kiedy przychodzi do wyboru partnera skaczemy na główkę tak szybko? Zdajemy się na łut szczęścia czy przeznaczenie, czyli po prostu przypadek? Jedną z odpowiedzi jest tendencja do idealizowania partnerów i wiary w to, że skoro się sobą zainteresowaliśmy, to jesteśmy sobie przeznaczeni. Czy ideały istnieją i czy warto inwestować w nie czas i serce rozmawiamy z psycholożką i psychoterapeutką Maią Lasotą.

W jaki sposób idealizacja związku może prowadzić do rozczarowań?

Kiedy wyobrażamy sobie związek jako idealny, tworzymy w naszej głowie nierealistyczne oczekiwania wobec partnera oraz samej relacji. Każdy związek, niezależnie od tego jak silny i pełen miłości, napotyka trudności takie, jak różnice charakterów, potrzeby kompromisów czy codzienne stresy. Idealizacja może sprawić, że te nieuchronne wyzwania są postrzegane jako oznaka, że coś jest "nie tak". To prowadzi do frustracji i poczucia zawodu, bo związek przestaje odpowiadać wyidealizowanemu obrazowi, jaki stworzyliśmy w naszych myślach.

Gdy więc stają nam na drodze jakieś relacyjne wyzwania, a nasz wyidealizowany obraz partnera jawi się jako doskonale rozumiejącego nasze potrzeby, wówczas każda sytuacja, w której nie sprosta on tym wyobrażeniom, może być przeżywana jako silne rozczarowanie. Idealizacja może również utrudniać prawdziwe poznanie siebie nawzajem. Zamiast widzieć partnera takim, jaki jest, skupiamy się na narzucaniu naszych marzeń i pragnień. To nie tylko ogranicza rozwój relacji, ale też może prowadzić do poczucia osamotnienia – kuriozalnie nawet w związku.

Czy osoby, które wierzą w związek idealny, są bardziej skłonne do zakończenia związku, w którym wystąpią problemy?

Myślę, że to założenie byłoby zbyt dużym uogólnieniem. Należy pamiętać, że sama wiara w ideę związku idealnego to tylko kawałeczek nas. Nakłada się to na naszą osobowość, charakter, temperament, trwałe wzorce strategii radzenia sobie w relacjach i pierwotny styl przywiązania. Możemy więc pójść w kilka scenariuszy. Wyobrażam sobie, że tak, jak już mówiłam, taka osoba może mieć tendencję do pewnego rodzaju perfekcjonizmu w podejściu do relacji i kończyć je, gdy tylko nie spełniają oczekiwań, ale także jestem w stanie wyobrazić sobie scenariusz, gdzie para jest w stanie bardzo dużo razem znieść i przetrwać, właśnie z powodu wiary, że partnerzy są sobie pisani, a to dodaje im siły, by zwalczać trudności. Podsumowując, jak to w psychologii: TO ZALEŻY.

Czy takie związki są mniej konfliktowe, czy wręcz przeciwnie – bardziej intensywne?

Nie da się tego uogólnić, aby jednocześnie nie ucierpiała pewna merytoryczność tej oceny. Na nasze relacje i ich wybuchowość lub ugodowość o wiele bardziej będą wpływać na cechy osobowości i temperament, niż to, czy uważamy się za bratnie dusze. Spróbujmy odpowiedzieć sobie na takie pytanie: czy za "lepszy" związek uznamy ten, w którym nie ma konfliktów ale dlatego, że po prostu obydwoje mamy styl unikający i sobie nie mówimy o tym, co nas boli, "żeby się nie kłócić", czy jednak związek, w którym jest sporo tarć ale para charakteryzuje się otwartym na komunikację z stylem i ma zasoby do rozwiązywania tych konfliktów, nawet jeśli pojawiają się one często? Nieoczywiste, prawda? Pierwszy związek będzie z zewnątrz oceniany jako poukładany, zgodny i uporządkowany, a drugi jako wybuchowy i często niezgodny, jednak gdy zajrzymy do środka możemy zupełnie zmienić zdanie. A w każdym z nich partnerzy mogliby jednocześnie sądzić, że są sobie pisani - różnią ich tylko strategie radzenia sobie w sytuacji niezgodności. To więc o wiele bardziej złożony temat.

 

Jak wpływa na związek przekonanie, że partner jest "tym jedynym"?

Z jednej strony, jeśli w tej relacji wszystko gra, to takie przekonanie będzie nas wzmacniało w dumie i satysfakcji z tego związku. Jeśli jednak nie tolerujemy dobrze sytuacji, w których dochodzi do różnic w zdaniach czy poglądach i relacja przechodzi pewien kryzys, takie przekonanie może powodować ogromny lęk przed ewentualną samotnością w obliczu rozpadu relacji. Ponieważ skoro to ten jedyny a ja go stracę, to co mi później zostaje z tych relacji? Jakieś płytkie i niesatysfakcjonujące romanse co najwyżej a to niezbyt przyjemna wizja, prawda? Z tego lęku przed utratą "tego jedynego" czy "tej jedynej" możemy też godzić się w strategii uległości na o wiele więcej, niż chcemy znosić i dawać przekraczać swoje granice.

Jak dzieciństwo wpływa na to, czy idealizujemy relacje?

To, co wyniesiemy z dzieciństwa, to głównie przekonania o związkach, jakie są przekazywane i omawiane w domu rodzinnym - często przez wiele pokoleń. Każdy z nas w domu zaobserwował i zasłyszał inny model związku. Ważne jest też to, jak odbieramy przez lata relację rodziców. Druga sprawa to bajki, książki, komedie romantyczne i inne przekazy medialne, którymi nasiąkamy w dzieciństwie. Historie miłosne i wartości, jakie obserwujemy w ukochanych historiach, mocno kształtują nasze późniejsze wizje i oczekiwania. Na to wszystko nakłada się także nasza indywidualna charakterystyka psychologiczna, wrażliwe emocjonalnie osoby będą miały większą tendencję do marzeń i fantazji, także tych na temat relacji, a ludzie o podejściu bardziej pragmatycznym skupią się na innych obszarach.

Czy osoby z pewnym typem osobowości częściej wierzą w możliwość istnienia partnera idealnego?

Pewnie można zobaczyć pewne wspólne cechy, które sprawiają, że bliżej nam do wiary w ideały. Mogą do tego predysponować takie cechy osobowości i temperamentu, jak wysoka wrażliwość i reaktywność emocjonalna, refleksyjność, zdolność do introspekcji i głębokiego przyglądania się swojemu wewnętrznemu systemowi przeżyć, jakiś rodzaj romantyzmu i nostalgii, duża potrzeba więzi i stawianie wysoko w wartościach życiowych obszaru relacji. Będą to także często osoby wrażliwe na sztukę i piękno, ciekawe świata i ludzi, nastawione na głębokie przeżycia i umiejące je analizować, osoby myślące w sposób poetycki i rozbudowany, mające ogólne tendencje do romantyzowania różnych zjawisk.

Jak rola mediów i kultury kształtuje nasze postrzeganie miłości?

Media i przekazy kulturowe poszerzają naszą perspektywę, która bez ich udziału w zasadzie musiałaby się ograniczyć jedynie do tego, co możemy zaobserwować. Jeśli mam rodziców, którzy są wobec siebie chłodni i zdystansowani, to właśnie powieści, literatura, filmy i muzyka mogą pokazać mi inne rodzaje związków i relacji. Możemy wtedy zobaczyć inne opcje i spróbować siebie gdzieś w tym odnaleźć, poprzyglądać się różnym scenariuszom i sprawdzić, co jest nam najbliższe.

Z drugiej strony przekazy kulturowe, często też bardzo zależne od wpływów religijnych, często szybko się starzeją i zostają w tyle za rozwojem społeczeństwa, co sprawia, że ludzie w swoim postrzeganiu czują się kulturowo skrępowani i uwięzieni. Z kolei media same w sobie dokładają się często do tego wyidealizowanego obrazu historii miłosnych czy rodzinnych, z którym potem przychodzi nam porównać naszą rzeczywistość i poczuć zawód. Pozostaje pytanie, jak to sobie wszystko wypośrodkować, aby się nie zgubić.

 

Czy ludzie, którzy nie wierzą w romantyczne ideały, są mniej szczęśliwi w związkach?

To, czy postrzegamy nasze relacje idealistycznie, nie jest gwarantem szczęśliwego związku. Ludzie, którzy nie wierzą w romantyczne ideały lub w ogóle w inny sposób postrzegają bliskość z ludźmi, zdecydowanie potrafią tworzyć szczęśliwe i trwałe związki. Rozbijamy się bowiem o coś, co wydaje się kluczowe, czyli o definicję "szczęśliwego związku", która dla każdego będzie oznaczała zupełnie co innego. O wiele ważniejsze niż wiara w ideały wydaje się być dobre zgranie w relacji w obszarze wspólnych potrzeb i wartości.

Dobre zgranie w relacji i edukacja, a nie idealizm?

Zdecydowanie! I myślę, że to już chyba powoli wybrzmiewa także w moich wypowiedziach. Staram się na każdym kroku przemycać perspektywę, która mówi jak bardzo szeroki i złożony jest temat związków i relacji międzyludzkich. Nie da się go zawęzić do prostych szufladek i kategorii. Im więcej ludzie będą wiedzieć o samych sobie, ale także o popartych naukowo faktach dotyczących kwestii relacji międzyludzkich, tym lepiej. Tam bowiem rodzi się zrozumienie, szacunek dla złożoności tej kwestii, chęci do pracy nad sobą i nad relacją oraz gotowość do korzystania z naukowo opracowanych form pomocy zarówno dla par, jak i pracy indywidualnej.

Na drodze rozwoju znajdziemy też często świadomość tego, dlaczego wpadamy w różne relacyjne schematy i jak możemy przerwać to błędne koło zamiast szukać „idealnej osoby”. To podejście oparte o ideę nieomylnego przeznaczenia stawia nas trochę w takiej pozycji, że jak los nam da, tak będzie. Zabiera nam sprawczość i wpływ na budowanie tych relacji, który mamy ogromny! A za tym stoi także odpowiedzialność za własne wybory i decyzje oraz za podjęcie kroków do zmiany, jeśli trzeba.

A jeśli, wychowani na romantycznych powieściach i filmach, wierzymy w idealnego partnera, ale go nie znajdujemy...?

Potrzebowałabym na odpowiedź na to pytanie kilku godzin :) ale w krótszej wersji przychodzą mi na myśl dwie ważne rzeczy: po pierwsze normalizacja. Mówienie głośno o tym, jak wiele osób dzisiaj ma trudność ze znalezieniem dla siebie wartościowej bliskiej relacji, może dać naprawdę dużo ulgi i poczucia jedności z innymi, bo to obiektywnie JEST trudne zadanie. Znaleźć kogoś takiego i jeszcze zbudować tę relację - to ogromna praca każdej ze stron. Zrozumienie i przypomnienie sobie o tym, jak złożona to kwestia, może dać nam trochę ulgi i szacunku do faktu, że to ma prawo być trudne.

Druga kwestia to poszerzenie perspektywy i przeformułowanie myślenia o budowaniu związków: nie wystarczy wiara w to, że spotkamy kogoś dla siebie idealnego. Dobre relacje opierają się na akceptacji a akceptacja mówi: biorę cię tak jak jesteś, ze wszystkim co dobre i z wadami, czy przywarami także, i mam gotowość pracować nad tym, co razem zbudujemy. To nie jest kwestia ZNALEZIENIA kogoś, kto jest dla nas doskonały, tylko kwestia ZBUDOWANIA relacji, która da nam to poczucie.

 

Czy można w różnych etapach życia spotykać różne osoby, które odgrywają rolę ideałów?

Jasne! Cieszę się, że pytasz, bo to taki moment tej rozmowy, gdy możemy wyjąc wątek "ideału" z kategorii jedynie związków romantycznych. Taką relację, która nam daje poczucie bycia niemal idealną, możemy zbudować z bardzo różnymi ludźmi! To może być przyjaciel, babcia, trener lub mentor, ojczym, koleżanka z pilatesu, sąsiad.

Lubię mówić w terapii moim pacjentom, gdy przeżywają żałobę po różnych zakończonych relacjach, że relacje w naszym życiu mają termin przydatności i to jest zupełnie normalne. Czasem idziemy razem do jakiegoś momentu w życiu, dajemy sobie dużo i potem ta nasza rola się kończy, umiera naturalną śmiercią. Na kolejnym etapie tej drogi spotkamy następne osoby, z którymi możemy to zbudować. To, że relacja wygasła, nie znaczy że nie była cenna i wartościowa, albo ze coś z nią było nie tak.

Obsesyjne szukanie ideałów może zaszkodzić?

Oczywiście, powiedziałabym, że cokolwiek, co ma charakter obsesyjny, niesie ze sobą swego rodzaju zagrożenia. W tym przypadku może być to odwrócenie uwagi od wszelkich innych obszarów życia niż relacje oraz całkowite uzależnianie szczęścia czy dobrego samopoczucia od drugiej osoby. Po drugie, jak już wspominałam, tak mocne skupienie na szukaniu kogoś idealnego dla nas może mieć taki efekt, że będziemy łatwo i szybko odrzucać każdego, kto idealnego scenariusza nie spełni. Zanim zorientujemy się, że nam to szkodzi, możemy już zostawić za sobą wiele wartościowych osób, z którymi mieliśmy szansę zbudować coś wyjątkowego. Najważniejsza kwestia jest chyba jednak taka, że przy podejściu pod tytułem "szukam tego jedynego" możemy zapętlić się w szukaniu i nigdy nie znaleźć, ostatecznie kończąc z poczuciem frustracji i samotności, podczas gdy na około była masa fajnych, wartościowych ludzi, których nie potrafiliśmy dostrzec.

Partner idealny.... ale idealny dla nas. Jak dojść do tego, kogo naprawdę potrzebujemy?

Partner nie ma być idealny ani my nie mamy być idealni dla partnera. Ideały charakteryzują się głównie tym, że nie istnieją. Powiedzmy to dosadnie: nie ma człowieka, który będzie dla nas doskonały. I w dodatku nie ma takiej potrzeby, bo doświadczenie pokazuje, że potrafimy kochać ludzi tak samo, nawet wtedy gdy nas czasem irytują, zawodzą czy różnią się od nas w ważnych kwestiach. Idea miłości nie polega na tym, że ja Cię pokocham, bo jesteś idealny dla mnie, tylko kocham Cię takiego - ze wszystkim co masz w sobie złego i dobrego. Natomiast kwestia dobrania się dobrze w parę rzeczywiście jest istotna.

Dobrana para to...?

To, co może nam w tym pomóc, to dobre rozumienie siebie i swoich potrzeb. Bardzo często sami nie wiemy, co jest dla nas naprawdę ważne i konieczne do dobrej relacji. NAM - nie mamie, babci, ojcu. Czasem idziemy do relacji z nieswoimi potrzebami i dziwimy się później że to nie działa. Tak więc podróż w głąb siebie i znajomość swoich wartości i potrzeb to podstawowa umiejętność, która pozwoli nam świadomie tworzyć relacje i wybierać do nich odpowiednie dla nas osoby oraz szybko wyłapywać takie, z którymi z pewnością nie będzie nam dobrze.

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również