Kultura

Dziś na Netflix "Suma wszystkich strachów", czyli Ben Affleck ratuje świat! Wyśmienita rozrywka!

Dziś na Netflix Suma wszystkich strachów, czyli Ben Affleck ratuje świat! Wyśmienita rozrywka!
Ben Affleck i Morgan Freeman w "Sumie wszystkich strachów"
Fot. Materiały Prasowe

Kto nie lubi obejrzeć czasem thrillera o niechybnym końcu świata i dzielnych bohaterach, którzy go uratują? "Suma wszystkich strachów" to polityczny thriller oparty na powieści Toma Clancy’ego, w którym młody analityk CIA Jack Ryan (Ben Affleck) staje w obliczu groźby wojny nuklearnej. Jego mentor William Cabot, którego gra Morgan Freeman stanie się jego przewodnikiem w świecie napięcia między supermocarstwami. A że wspomniane napięcia.... znów są aktualne, zobaczmy jakie mogą być ich konsekwencje.

Choć fabuła "Sumy wszystkich strachów" umiejscowiona jest w początkach XXI wieku, to dziś znowu brzmi aktualnie. Produkcja filmu konsultowała się z urzędnikami i analitykami CIA, by pokazać, jak możliwe jest przedostanie się niebezpiecznej bomby na Zachód. Ta dokładność sprawia, że film zyskuje na wiarygodności – a dziś wydaje się przerażająco aktualny.

Demokracja konta ruchy neofaszystowskie

Poza wartką akcją, najważniejsza jest tu relacja między granym przez Afflecka Jackiem a Freemanem. Cabot jest przewodnikiem, który wierzy w młodego analityka, daje mu wsparcie i przestrzeń do działania – a równocześnie mówi mu: "uważaj, gdy stawiasz czoła największym lękom ludzkości". To dynamika, która nie tylko nadaje dramaturgii, ale i buduje emocjonalną więź między bohaterami i widzem.

Antagonistą filmu są neofaszyści – neonaziści kierowani przez Richarda Dresslera (Alan Bates), którzy chcą sparaliżować świat, prowokując konflikt między Stanami a Rosją. Ich motywacja – ciągłe wojny, strach, władza – wygląda jak studium zła, które oswaja się poprzez propagandę i strach. Czy to nie brzmi znajomo?

Coś więcej niż sensacja

To wielowymiarowy film. Są tu wyraźne trzy płaszczyzny:

  1.  Jest to klasyczne kino sensacyjne, pełne napięcia. Nie tylko dramatyczna akcja – sceny jak minuta przed zamachem są poprowadzone z nieustającą intensywnością, a wybuch średniej bomby nuklearnej na stadionie wywołuje dreszcz, który pozostaje długo po napisach .
  2. To także refleksja nad współczesnością. Pytania o wartości systemu, istotę informacji, wpływ strachu na demokrację – film podejmuje je, nie zadając łatwych odpowiedzi.
  3. Film daje społeczno-emocjonalny komentarz. To nie tylko bomba i strach. To konfrontacja z tym, jak system reaguje na zagrożenie – czy to mądrze, czy w panice. Politycy często zawodzą, a prawdziwe decyzje zapadają w cieniu a my, zwykli widzowie tego spektaklu, nigdy się o nich nie dowiemy. 

To może dotyczy każdego z nas

To nie tylko film sensacyjny. Dramat rodzinny w tle – choć nie odgrywa pierwszoplanowej roli - aspekt ludzki (rodzina, odpowiedzialność) są punktem odniesienia dla bohaterów, co przeciwważy surową fabułę. W przypadku takich filmów w naszych głowach pojawia się zwykle pytanie o bezpieczeństwo – czy mamy zostać zakładnikami strachu i mediów?

To emocjonalnie zaprojektowane kino sensacyjne, w którym Freeman jest kotwicą profesjonalizmu i człowieczeństwa. Film zadaje kluczowe pytania: kto pilnuje strachu? Kiedy przestaje być ochroną, a staje się więzieniem? Warto obejrzeć mądrze – nie tylko dla akcji, ale dla przesłania, które wyraźnie pasuje też do współczesnych czasów.

"Suma wszystkich strachów" już dostępny na Netflix

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również