Wywiad

Ewa Chodakowska: Same decydujemy, nad czym chcemy pracować i jak intensywnie

Ewa Chodakowska: Same decydujemy, nad czym chcemy pracować i jak intensywnie
Ewa Chodakowska mówi jak być dobrą dla siebie
Fot. Adam Pluciński/Sesja dla TS 09/2022

Dla Ewy Chodakowskiej psychika i praca nad równowagą emocjonalną jest również ważna jak praca nad ciałem. Jak mówi jedna z najsłynniejszych w Polsce trenerek: "Talenty, zdolności, możliwości ma każda z nas. Trzeba tylko te cuda dostrzec i rozwinąć".

Twój STYL: Gdy tutaj szłaś, zauważyłam, że uśmiechasz się do kobiet. Lubisz je?

Ewa Chodakowska: Oczywiście. I podziwiam! Przyglądam się Polkom od 12 lat. Kiedy po powrocie z Grecji zaczynałam tu pracę, zauważyłam, że własne potrzeby zrzucają na ostatnie miejsce listy priorytetów. Nie czuły się ważne, nie komunikowały swoich oczekiwań, godziły się na to, żeby były „przezroczyste”. Dziś są gotowe na zmianę myślenia. Świadomie patrzą na swoje życie: pracę, relacje, dom. Przestają też być tak krytyczne i wymagające w stosunku do siebie, jak jeszcze kilka lat temu.

TS: Mówisz o psychice. Spodziewałam się, że odniesiesz się do naszego wyglądu, poziomu aktywności fizycznej…

ECh: Chciałam zmienić nie tylko stosunek kobiet do ciała. Nie chodziło o to, by nagle wszystkie mogły wskoczyć w rozmiar S i były wysportowane. Najważniejsza była dla mnie poprawa jakości ich życia. Marzyłam, by zaczęły świadomie korzystać ze swojego potencjału. Talenty, zdolności, możliwości ma każda z nas. Trzeba tylko te cuda dostrzec i rozwinąć. Pytanie: jak to zrobić? Od czego zacząć?

Ewa Chodakowska o treningach

TS: Ty radzisz: nawiąż kontakt ze sobą, uważnie się sobie przyjrzyj.

ECh: Dużo dała mi praca w Atenach. Prowadziłam tam swoje studio „athletic pilates”. Przed treningiem rozmawiałam z każdą kobietą, która do mnie przychodziła. Pytałam o samopoczucie, o to, jak minęły poprzednie dni. Otwierały się i nagle mówiłyśmy już nie tylko o treningu, ale o ich oczekiwaniach, o tym, co chciałyby w życiu zmienić, co nie pozwala im czuć się wolną, spełnioną. Kiedy zaczynałyśmy ćwiczyć, lepiej rozpoznawały swoje możliwości, ale też granice. Nie tylko fizyczne. Uświadamiałam im, że zawsze możemy pójść o krok dalej. Ale też zrobić krok wstecz. Zostawiałyśmy miejsce na uważność i wyrozumiałość wobec siebie. To było kluczowe dla mnie jako trenerki. Znaczenie psychiki w procesie zmiany jest nie do przecenienia. Powtarzałam kobietom: słuchaj siebie, obserwuj. Jeśli ćwiczymy z uważnością, wchodzimy ze sobą w dialog. Same decydujemy, nad czym chcemy pracować i jak intensywnie. Co chcemy zmienić. Fenomenalne jest, jak dziś kobiety odkrywają się na nowo. Również na tej „śmiesznej” macie – pół na półtora metra.

TS: Jednak dla wielu z nas, przynajmniej na początku, praca nad sobą związana z ćwiczeniami to duży wysiłek, czasem ponad możliwości. Co pomaga wytrwać?

ECh: Życzliwość względem siebie. Czasem mamy gorszy dzień i potrzebujemy same siebie przytulić, zadbać o swój komfort, a nie pokonywać kolejne granice fizycznych możliwości. Bywają tygodnie, gdy najważniejsza jest potrzeba usłyszenia: nie przejmuj się, jesteś wystarczająco dobra, zrobiłaś tyle, ile mogłaś. I to zasługuje na uznanie. Kobiety zauważają ten proces i czują satysfakcję, gdy mogą sobie powiedzieć: osiągnęłam więcej niż miesiąc temu. Jestem silniejsza, niż myślałam, moje ciało może więcej, niż podpowiadał mi umysł. Ja też mogę więcej. Dotarcie do takich wniosków zmienia wszystko. Schemat maty zalecam przenosić na każdą płaszczyznę życia: najpierw wejdź w dobrą relację ze sobą, poznaj siebie i swoje możliwości, później świadomie zdecyduj, co chcesz zmienić.

TS: Zmiana, do której przekonujesz – by stawiać własne potrzeby w centrum – to dla wielu z nas wciąż mentalny Mount Everest. Pokutuje tradycyjna, patriarchalna szkoła.

ECh: Sama dorastałam w patriarchalnej rodzinie. Na szczęście tata miał dużo szacunku i miłości dla nas wszystkich. Dom był bezpieczny, ciepły. Wartości, które z niego wyniosłam, do dziś są dla mnie najważniejsze. Ale patrząc na mamę podporządkowaną tacie i naszym potrzebom, widziałam kobietę zmęczoną. Często jadła obiad sama, na końcu. Nie rozumiałam tego. Irytowało mnie to. Jednak gdy pytałam mamę, czy gdyby miała szansę jeszcze raz przeżyć życie, coś by zmieniła, odpowiadała: nie. Mówiła, że miłość dzieci i męża to wszystko, czego w życiu potrzebowała. Akceptuję jej podejście, tak wybrała. Jednak poznałam wiele kobiet, które porzuciły własne marzenia, a dziś mówią, że gdyby mogły wrócić do przeszłości, żyłyby inaczej. Do Polski wróciłam dla nich. Czułam, że mogę dać im narzędzie, które zmienia nie tylko ciało, ale całe życie.

Co studiuje Ewa Chodakowska?

TS: Skąd w tobie taka empatia?

 ECh: Gdybyś poznała moich bliskich, wszystko byłoby jasne. Moja rodzina umie słuchać, lubimy dawać wsparcie. Goście słyszą: poczuj się jak u siebie, opowiadaj, co się dzieje. Ja zawsze skupiałam wokół siebie osoby, które przychodziły się wygadać. Marzyłam o studiowaniu psychologii, ale uznałam, że zanim pójdę na tak wymagające studia, powinnam być niezależna finansowo i dojrzała emocjonalnie. Więc… wybieram się na psychologię w tym roku.

TS: Dla ciebie ciągły rozwój to ważny element dobrostanu?

EC: Lubię iść naprzód, uczyć się. Co kilka lat coś zmienić. To dobry sposób, by nie stać się własnym awatarem, nie wypalić się.

TS: Twój przykład nas inspiruje. Jak po latach treningów z kobietami oceniasz efekty naszej pracy nad sobą?

ECh: Kobiety pokazały mi, że potrafią zmienić na lepsze... wszystko. Wygląd, sposób odżywiania – to oczywiście. Ale często także zawód, swoje otoczenie, jakość więzi, a jak trzeba, również partnera, jeśli w związku nie czują się szanowane, rozumiane. Często czytam w relacjach swoich podopiecznych, jak zarządzają czasem i przestrzenią. Komunikują otwarcie potrzeby, np. mówią domownikom: Słuchajcie, jedna godzina każdego dnia jest tylko dla mnie. Zmiany zachodzą, są już widoczne, a ja mam satysfakcję, bo czuję się częścią tego procesu.

Ewa Chodakowska o treningach live na Instagramie

TS: Mamy szczególny czas: epidemia, wojna, kryzys finansowy. Poczucie siły, które zawdzięczamy sobie, pozwala optymistycznie patrzeć w trudną przyszłość?

ECh: Na pewno. Od pierwszego dnia lockdownu rozpoczęłam pierwsze treningowe „lajfy” w Polsce. Uczestniczyło w nich do 40 tysięcy osób jednorazowo! Trening był zapisywany, można go było odtworzyć w dowolnej chwili. Licznik pokazywał miliony wyświetleń! Wiem, jak ogromna była wtedy potrzeba, żeby skupić uwagę na czymś, co oderwie od niepewności, strachu o jutro. Trening był lekiem, wzrost wiary w swoje siły również. Wtedy podjęłam decyzję, że do ćwiczeń dodam coś, co pomaga w każdym czasie. Relaksacje prowadzone krok po kroku. Pomagam je opanować. Skanujemy ciało, uczymy się technik oddechowych, szukamy w sobie wybaczenia, akceptacji, miłości własnej. Relaksacja wprowadza w stan, w którym wsłuchujesz się w siebie, pracujesz z emocjami, jesteś wdzięczna za proste rzeczy. Zaczynasz zauważać drobiazgi, a to poprawia skutecznie jakość życia.

TS: Twoje jest pełne sukcesów. Takie spełnienie rodzi potrzebę osobistej wdzięczności? Aktywnie angażujesz się w pomaganie.

 

ECh: Czuję się w pewien sposób odpowiedzialna za otaczający mnie świat. Dla mnie to naturalne. Od lat wspieram Centrum Praw Kobiet, m.in. w akcji Stop Przemocy, dzięki której powstało miejsce, w którym ukrywają się poszkodowane kobiety. Trzeci rok z kolei jestem ambasadorką kampanii #ThinkPink, której celem jest edukacja w zakresie profilaktyki raka piersi. Działania prowadzimy wspólnie z Fundacją OnkoCafe – Razem Lepiej. Na październik produkujemy różowe batony, część zysków ze sprzedaży przekazujemy na potrzeby fundacji. Zebrane dotychczas fundusze okazały się niezbędne w czasie pandemii, kiedy środki na profilaktykę zdecydowanie zmniejszono. Ale nie mówię o tym, aby się chwalić, nie chodzi mi o zbieranie laurów, tylko o wykorzystanie popularności. Pomaganie jest zaraźliwe, więc warto o tym mówić. Bycie w sieci jedynie po to, żeby promować siebie, byłoby próżne i nic niewarte. Dlatego angażuję w akcje charytatywne nie tylko moich partnerów biznesowych, ale także całą moją społeczność. Siła, jaką mam w social mediach, powinna być dobrze spożytkowana. Wtedy ma sens.

Wywiad ukazał się we wrześniowym wydaniu "Twojego Stylu".

Okłada TS 09/22

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również