Nie od pierwszego wejrzenia, lecz od pierwszego węszenia się zaczyna. Węch w ciągu ułamka sekundy może zadecydować o wzajemnej reakcji na siebie dwojga ludzi i nie zmienią tego nawet najmocniejsze perfumy - mówi prof. dr hab. inż. Agata Markowska-Szczupak.
Spis treści
PANI: Czym właściwie są feromony? Bo mówi się, że to medialna ściema.
AGATA MARKOWSKA-SZCZUPAK: Naturalne, zapewniam, istnieją i działają. Część z nich potrafimy wytworzyć sztucznie, na przykład piżmo – ciepły, słodki składnik kompozycji zapachowych. Natomiast przynajmniej niektóre z rynkowych produktów są ściemą. W laboratorium Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu sprawdzono skład kilkudziesięciu produktów sprzedawanych jako „feromony”. Zbadano je na zawartość androstenonu, androstenolu, androstadienonu oraz estratetraenolu. Wiele nie zawierało tych feromonów w ogóle, niektóre zaś śladowe ilości, które nie przyniosą efektu. Można znaleźć tabelę z tych badań w internecie. Same feromony to sygnały biochemiczne używane przez zwierzęta i kilka gatunków roślin do wpływania na inne organizmy tego samego gatunku, na ich reakcje fizjologiczne i na zachowania: łączenie się w pary, oznaczanie terytorium, hierarchizację. Kierują interakcjami społecznymi na poziomie nieświadomym – nie mamy wpływu na to, czy i jak zareagujemy na dany związek chemiczny. Niektóre działają pobudzająco, inne odstraszająco, prospołecznie czy uspokajająco. Na przykład zapach łez powoduje spadek podniecenia seksualnego u odbiorcy. A związek, wydzielany w szczególności przez dzieci, zwany heksadekanalem osłabia agresywne zachowania u mężczyzn.
Jak z perspektywy chemicznej wygląda proces działania feromonów płciowych? Powiedzmy, że wchodzę na letnią imprezę, widzę miłego mężczyznę, wieczór mija mi na zauroczeniu...
Przede wszystkim najpierw pani go czuje, a nie widzi. Zmysł wzroku odpowiada za trzy czwarte wrażeń odbieranych z otoczenia. Ale to węch w ciągu ułamka sekundy może zadecydować o wzajemnej reakcji na siebie dwojga ludzi – i nie zmienią tego nawet najmocniejsze perfumy. Pierwsza nasza reakcja na drugą osobę odbywa się jak w piosence Johna Paula Younga „Love Is in the Air”. Zapach dociera do nas w ciągu jednej piątej sekundy; „ładnie pachnie” lub „kiepsko pachnie” to nasza pierwsza obserwacja bez udziału świadomości. Za odbiór feromonów odpowiada narząd lemieszowo-nosowy, zwany też narządem Jacobsona: kilkumilimetrowy woreczek o kształcie fasolki, w dolnej części przegrody nosowej. Jest na szybkim łączu z mózgiem. Impuls zapachowy jest stąd przesyłany do podwzgórza. Jeżeli zapach mózgowo nam się spodoba, to zaczyna aktywować wydzielanie neuroprzekaźnika fenyloetyloaminy, zwanej w skrócie PEA. PEA chemicznie przypomina amfetaminę i stąd nazywa się ją również „narkotykiem miłości”.
To jest ten moment, gdy myślę, że on jest więcej niż miły?
Mniej więcej. PEA w naszym mózgu wywołuje stany podobne do tych, jakie odczuwają narkomani: euforię, bezsenność, nieuzasadnioną radość, gejzer pewności siebie. Uruchamia w mózgu lawinową reakcję wydzielania kolejnych neuroprzekaźników: noradrenaliny, dopaminy, serotoniny. Błyskawicznie wprowadza mózg w narkotyczny trans zauroczenia. Trwa on do kilku godzin. W tym czasie nasz organizm decyduje, czy ktoś nam odpowiada, czy nie.
Załóżmy, że mój organizm decyduje: jestem na tak.
Zatem wraca pani do domu i myśli, że znowu chciałaby tych emocji. Wpadła pani w chemiczną pułapkę przyjemności. Kolejne spotkania powodują utrwalenie tego stanu i pierwszych wrażeń zapachowych. Zaczyna się pani poddawać uczuciu, z każdym dniem chce więcej. Szczęście i euforia, które odczuwamy na myśl o spotkaniu z ukochaną osobą, działają na mózg uzależniająco. W tym okresie przejawiamy różne irracjonalnie zachowania. Na przykład kradniemy ukochanym koszulki czy inne części garderoby. Nasycone feromonami, podtrzymują odurzenie. Chociaż z czasem na działanie PEA organizm się uodparnia. „Miesiąc miodowy” może trwać od 18 miesięcy do czterech lat.
Istnieją pary, które są ze sobą przez dekady i nadal się kochają.
Tak, bo gdy nasz organizm uodporni się na PEA, rozpocznie się nowy etap relacji. Dbają o niego już inne związki chemiczne: oksytocyna – „hormon przytulania”, i wazopresyna – „hormon wierności”. Wywołują uczucia błogości czy bezpieczeństwa, gdy po powrocie z pracy spotykamy ukochaną osobę. Poczucie spokoju, optymizmu i harmonii w związku dają też hormony „błogostanu” – endorfiny. W swym działaniu podobne są do morfiny i od niej biorą swoją nazwę. Podobnie jak morfina blokują odczuwanie bólu, działają uspokajająco, redukują stres. Jeśli u obydwojga partnerów procesy chemiczne towarzyszące zakochaniu i miłości zachodzą w tym samym czasie, taki związek ma szansę przetrwać. Jeśli biochemia partnerów dzieje się w innym tempie, najczęściej relacja się rozpada.
Jestem z mężem 20 lat, zegary chemiczne działały zatem w podobnym tempie, ale on jakby… przestał się mną zachwycać. Mogę ożywić tę relację feromonami, żeby było tak jak na początku?
Zawsze można spróbować sztucznych feromonów. „Odgrzać” wspomnienia, wracając do perfum, jakich używała pani, gdy relacja była płomienna. Lwia część wspomnień zapisana jest przez zapachy. Czy jednak dziś te perfumy będą nadal współgrały z pani zapachem tak jak wtedy? Woń naszego ciała się zmienia. I jeszcze odwieczne pytanie, ile w nas zwierzęcia, a ile człowieka. Jeśli drugi człowiek się zmienił, może nam już po prostu nie pasować tak jak dawniej. Także zapachowo. Ale nie tylko.
W romansach mężczyźni pachną „nutą piżma i drzewa sandałowego”.
Taki zapach ma androstenol, męski feromon płciowy, który informuje o witalności, energii, dominacji. Jeden z tych, które potrafimy zsyntetyzować. Mężczyźni w romansach zwykle są po wysiłku fizycznym, mają mokre od potu koszulki. Warto dodać, że jednym z najważniejszych źródeł feromonów u ludzi są gruczoły pod pachami. Ciepło tego miejsca sprzyja szybszemu przechodzeni uwalnianych związków w stan lotny. Dzięki temu szybciej dotrą do nosa kobiety.
Nie każda kobieta lubi zapach drzewa sandałowego.
Mówimy tu o nieświadomym odbiorze. Było kiedyś takie badanie, pokazywano kobietom zdjęcia męskich twarzy, nasączone feromonami płciowymi: kobiecymi albo męskimi. Kobiety heteroseksualne oceniały jako atrakcyjniejsze te zdjęcia, które pachniały feromonami męskimi. Zaś kobiety homoseksualne wybierały fotografie spryskane feromonami kobiecymi. De facto nie kierowały się wyglądem twarzy, lecz zapachem. Choć pozostaje kwestia, czy działał tylko zapach, czy może były źle dobrane zdjęcia.
A jak pachną kobiece feromony płciowe?
Te, które znamy, w większości są bezwonne. Jednak niektóre substancje zapachowe powodują u płci przeciwnej podobne reakcje jak feromony. Nuty wanilii, jaśmin, cynamon i imbir. Sam zapach wanilii potrafi spowodować wzrost pożądania i produkcji testosteronu o około 9 procent.
Istnieją rzetelne badania potwierdzające działanie feromonów?
Jeden z najsłynniejszych eksperymentów dowiódł, iż wielkość napiwków, które otrzymują tancerki erotyczne, zależy od fazy cyklu miesiączkowego. Badania prowadził profesor Geoffrey Miller z Uniwersytetu Nowy Meksyk, a wzięło w nim udział 250 kobiet pracujących w klubie nocnym w Rhino. Napiwki dla kobiet, które były w fazie owulacji, wynosiły średnio 334 dolary, zaś dla tych, które były akurat w fazie menstruacji – średnio tylko 177 dolarów. Co ciekawe, kobiety, które przyjmowały tabletki antykoncepcyjne (zmieniają one skład feromonów), dostawały średnio 193 dolary. Ale to są trudne badania, te prowadzone z udziałem ludzi. Wiele zmiennych trzeba wykluczyć. Z całą pewnością w czasie owulacji mamy atrakcyjniejszy zestaw zapachowy. Ale też zwykle mamy coś, co ja nazywam „Dniem Brada Pitta”. Budzimy się rano i wszystko zapowiada reprodukcyjny sukces. Włos się lepiej układa, skóra jest bardziej różowa, czujemy się ładniejsze, bardziej pewne siebie. Chętniej prowokujemy strojem, wykonujemy pierwszy ruch. Nie tylko czujemy się wampami, ale i wyglądamy jak wampy. I teraz – na ile mężczyzna naprzeciwko odbiera nasz zapach, a na ile te wizualno-behawioralne komponenty?
A czy kobiece feromony wpływają również na inne kobiety?
Kilkadziesiąt lat temu dr Martha McClintock prowadziła badania w zamkniętych środowiskach kobiecych, takich jak więzienia czy akademiki. Badała mechanizm synchronii menstruacyjnej: zjawisko polegające na tym, że cykle miesięczne kobiet wspólnie mieszkających zaczynają się wyrównywać. Zasugerowała, że tę synchronizację powodują dwa feromony: jeden, który skraca cykle, i drugi, który je wydłuża. Z ewolucyjnego punktu to zjawisko korzystne, gdy kobiety z tej samej grupy równolegle zachodziły w ciążę i w podobnym czasie rodziły. Gdyby w czasie porodu jedna z nich umarła, druga mogłaby ją zastąpić. To dawałoby większe szanse przeżycia potomstwa.
Czy feromony naturalne działają skuteczniej niż sztuczne?
Mózg odbiera je jako zapach. Mamy syntetyczny cukier waniliowy i naturalny kosztowny ekstrakt. Jednak jedząc ciasto waniliowe, czy jest pani w stanie to odróżnić? Oczywiście, osoby z wybitnie czułym węchem taką różnicę wyczują, ale dla większości wanilia to wanilia. Czy to znaczy że feromon zapewni nam sukces w działaniu? Feromony to składnik naszej tożsamości, a ich odbiór związany jest z tożsamością odbiorcy. To nie jest mechanizm jeden do jednego. Spotkanie dwojga ludzi to jak przyłożenie kawałka puzzli do drugiego kawałka.
Czyli nie wystarczy, że kupię atestowany produkt?
To byłoby zbyt proste: psikam się feromonem i cała dyskoteka moja. Feromony mogą działać zarówno in plus, jak in minus. To zależy od różnic w genach zgodności tkankowej zwanej MHC. W nich zapisany jest plan budowy białek, które umożliwiają prawidłowe funkcjonowanie układu odpornościowego. Im większe są różnice w genach MHC między kobietą i mężczyzną, tym większe prawdopodobieństwo „zakochania”. Bo różnorodność genów MHC między płciami warunkuje sprawniejszy układ odpornościowy ich przyszłych dzieci.
Czy mogę trzymać na dystans osobę, której zapach akceptuje mój organizm? Związać się z kimś, kogo feromony mi nie odpowiadają?
Na poziomie świadomym może pani argumentować: wybieram go, bo on też lubi podróże, wspaniale się z nim gada. Ale na poziomie nieświadomym mózg do pani mówi: on ma inny zestaw genów MHC, to gwarantuje odporność potencjalnego potomka. To są reakcje milisekundowe, woń „leży nam” od razu albo nie. Jednak nie żyjemy już w jaskiniach i decyzje podejmujemy także na poziomie świadomym: kalkulujemy, bierzemy pod uwagę uwarunkowania społeczne, kulturowe religijne i inne. Staramy się tłumić instynkty. Feromony odgrywają rolę przy pierwszym kontakcie, potem mogą decydować inne kwestie.
W jakich jeszcze dziedzinach bada się obecnie działanie feromonów, poza kwestią doboru w pary?
Coraz częściej w diagnostyce chorób, w tym nowotworów i cukrzycy, wykorzystuje się psy lub urządzenia określane jako tzw. sztuczny nos. Feromony stosuje się też w produktach dla zwierząt. Na przykład w obrożach, które nasącza się feromonami powodującymi wyciszenie. Wykorzystuje się je do monitorowania i ograniczania populacji owadów, zwłaszcza szkodników upraw, budując systemy pułapkowe. Kontroluje się nimi rozmieszczenie ryb w środowisku, manipuluje zachowaniami rozrodczymi u ssaków domowych. To ogromny świat możliwości.
Agata Markowska - Szczupak, biolożka, chemiczka z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie. Zajmuje się mikrobiologią, Jej pasją jest poszukiwanie związku pomiędzy miłością i chemią.