W trakcie rozmowy ludzie używają czasem argumentów, które zbijają z tropu, choć nie są merytoryczne. Na taką manipulację łatwiej odpowiedzieć, gdy jesteśmy jej świadomi. Zobacz, jakie są nieoczywiste techniki wytrącania rozmówców z równowagi i jak skutecznie sobie z nimi radzić?
Spis treści
Znasz jengę? Chodzi o to, by z wieży z drewnianych klocków wyciągnąć jeden z dowolnego poziomu i położyć na wierzchu tak, by całość nie runęła. W dyskusji niektórzy stosują przeciwną taktykę: wyciągają jeden z użytych przez ciebie argumentów i sprowadzają go do absurdu, by dowieść, że nie wiesz, o czym mówisz. W ten sposób „burzą twoją wieżę”. Tłumaczysz, że nadmiar cukru w diecie powoduje problemy ze zdrowiem, a twój oponent mówi ze śmiechem: „No jasne, cukier zabija! Więc go zdelegalizujmy i za słodzenie herbaty wsadzajmy do więzień!”. Na tę manipulację przydaje się metoda zdartej płyty, czyli powtarzanie twojego argumentu: „Tego nie powiedziałam, twierdzę tylko, że nadużywanie cukru jest przyczyną chorób”. Oponent, grając w antyjengę, chce cię ośmieszyć. Jeśli nie dajesz wyprowadzić się z równowagi, sprawiasz, że sam się skompromituje. Bo antyjenga to miecz obosieczny.
Manipulacja w związku niszczy zaufanie. Psycholog wyjaśnia jak manipulujemy partnerami w relacjach.
Czasem, gdy szala zwycięstwa w dyskusji przechyla się na czyjąś stronę, oponent pyta nagle: „A co z…?” i wrzuca dezorientującą dygresję. Rozmawiasz o podwyżkach dla pracowników twojego działu, którzy nie dostali ich od kilku lat, a szef po dyskusji, w której przedstawiłaś mnóstwo rzeczowych argumentów, wypala: „A co z ludźmi z serwisu sprzątającego? Oni też od lat nie dostali podwyżki! Niektórym przewraca się w głowach!”. To taktyka manipulacyjna, która ma rozmydlić sedno problemu. Ważne, by zdemaskować aluzję: „Kogo konkretnie ma pan na myśli, mówiąc o przewracaniu się w głowie?”. I wrócić do głównego wątku: „Mówię teraz o ludziach z mojego zespołu, nie o wszystkich pracownikach”. Zdemaskowany raz manipulant ma z reguły mniejszy zapał do sięgania po ten sam trik w przyszłości.
W sądownictwie istnieje domniemanie niewinności. Jeśli prokurator nie dowiedzie winy oskarżonego, sąd nie powinien go skazać. Niektórzy przenoszą tę ideę na życie i wykoślawiają: „Nie ma dowodów, że moja teza jest błędna? Musi więc być prawdą!” Są ludzie, którzy wierzą, że światem rządzą reptilianie – czyli gady w ludzkich ciałach. Bo czy istnieją dowody, że tak nie jest? Wdawanie się w pseudologiczną dyskusję nie ma sensu, bo nie oprze się ona na faktach. Jeśli pragniemy uciec od absurdalnej konwersacji, nie urażając rozmówcy, polecam technikę zamglenia. Nie godzisz się z tezą rozmówcy, ale i jej nie zaprzeczasz, mówiąc: „Być może niektórzy ludzie nie są tym, kim się wydają”. Ważne jest użycie „być może”. A następnie zmieniasz temat.