Historie osobiste

Życie z narcystycznym rodzeństwem bywa niezwykle trudne. Czasem pomaga tylko rozluźnienie kontaktów

Życie z narcystycznym rodzeństwem bywa niezwykle trudne. Czasem pomaga tylko rozluźnienie kontaktów
Osoby narcystyczne chcą być zwykle w centrum uwagi, nawet kosztem innych
Fot. Getty Images

Badania pokazują, że narcyzm dotyka około pięciu procent populacji i te liczby rosną. Życie z osobą o narcystycznej osobowości jest trudne, choć nie każdy zdaje sobie sprawę, że narcyz także cierpi. Jeśli jest wśród naszych bliskich, może zniszczyć rodzinę. 

"Miałam nadzieję, że uodporniłam się na manipulacje siostry. Na to nie byłam jednak przygotowana"

Narcyz rani innych, choć w środku sam też nie jest szczęśliwy. I unika zwykle odpowiedzialności - czytałam w książkach i od razu stawał mi przed oczami moja rodzina. Nikt prócz mnie nie dostrzega problemu, a najmniej moja siostra, czyli bohaterka tej historii. To mistrzyni w robieniu z siebie ofiary. Zrobi wszystko, byle skupić na sobie uwagę. Sądziłam, że uodporniłam się na jej manipulacje, ale tym razem przesadziła, w obliczu rodzinnej tragedii dowodząc kompletnego braku przyzwoitości.

– Muszę wam coś wyznać – powiedziała teatralnym szeptem w trakcie rodzinnego obiadu. Atmosfera już była ciężka, ponieważ brakowało naszego brata i jego żony.

– Od dłuższego czasu staramy się z Arturem o dziecko, niestety bezskutecznie… – Głos Julii zadrżał lekko.

– Tak mi przykro, kochanie. – Mama jak zwykle dała się nabrać.

– Ostatnie badania nie są dla nas pomyślne. Prawdopodobnie nigdy nam się nie uda.

– Zawsze twierdziłaś, że nie chcecie mieć dzieci – przypomniałam jej.

– Myślisz, że łatwo mówić o takich sprawach? – Julia ostentacyjnie odsunęła od siebie talerz i skrzyżowała ramiona.

– Artur? – zwróciłam się do partnera siostry, który z namaszczeniem kroił schabowego. Nasze rodzinne sprawy mało go obchodziły. Przychodził, by dobrze zjeść i zagrać z ojcem w szachy.

– Co? – mruknął znad talerza.

Nieważne, pomyślałam. Prawda czy blef, chodziło o efekt, o ściągnięcie na siebie uwagi otoczenia. I to w sytuacji, gdy powinniśmy skupić się na kimś, kto naprawdę cierpiał. Nazajutrz nasz brat miał odebrać żonę ze szpitala, po stracie wyczekanej ciąży. Na samą myśl o nich pękało mi serce. Tymczasem Julka, nie mogąc znieść, że cała rodzina interesuje się stanem zdrowia i samopoczuciem kogoś innego niż ona, wymyśliła swoją łzawą historyjkę.

– Odpuść – poprosiłam. – Martyna i Łukasz naprawdę przeżywają tragedię, w przeciwieństwie do ciebie.

– Zatrudniłaś się jako ich adwokat? To przyłóż się lepiej. Martyna powinna się cieszyć, że w ogóle zaszła w tę ciążę – odparowała, a mnie aż wbiło w krzesło. Myślałam, że już się uodporniłam na arogancję i nieczułość Julki, ale nadal potrafiła mnie zaskoczyć. – Nie słyszałaś, co powiedziałam? Ja nigdy nie będę mieć dziecka!

– Na szczęście – odwarknęłam.

"To nie pora na licytowanie się na tragedie"

Julia otarła policzek wierzchem dłoni, chociaż nie popłynęła po nim żadna łza. Nie nauczyła się płakać na zawołanie, ale mamie ten sztuczny gest wystarczył. Odciągnęła mnie na bok i tłumaczyła, cała przejęta:

– Nie umniejszaj problemów siostry z powodu tego, co spotkało waszego brata. Bądź wyrozumialsza.

Zerknęłam na Julię. Uśmiechnęła się tym swoim triumfalnym, krzywym uśmieszkiem, który doprowadzał mnie do szału. Teraz też osiągnęła swój cel. Mama jak zawsze stanęła po jej stronie. Ja zmądrzałam dawno temu i przestałam się przejmować jej wyimaginowanymi problemami. Kiedyś myślałam, że jej łaknienie uwagi to efekt niedojrzałości i z wiekiem z tego „wyrośnie”. Niestety, stało się odwrotnie – jej egocentryzm przybierał na sile. A teraz jej zachowanie było wręcz kuriozalne i nie mogłam uwierzyć, że tylko ja to widzę.

– Martyna była w ciąży, straciła dziecko – odparłam, mierząc się z siostrą spojrzeniami. – To nie pora na licytowanie się, kto ma gorzej.

– Zapewne masz rację, jak zwykle. A moje problemy jak zwykle się nie liczą – westchnęła. – No nic, skoro jesteśmy tu niemile widziani, pójdziemy.

Julia wstała, mama zaczęła ją zatrzymywać. Tata zdawał się zmieszany, Artur zastraszony, ja była po prostu zła. A Julka się uśmiechała, bo znowu świat kręcił się wokół niej. 

"Czytając o narcyzach, widziałam moją siostrę"

Kiedyś czytałam artykuł o narcystycznej osobowości. Czytałam kolejne wersy i robiło mi się gorąco, bo autor opisywał cechy mojej siostry, jakby ją znał osobiście. Przekonanie o własnej wyższości, potrzeba bycia w centrum uwagi, egoizm i zdolność do manipulacji – oto cała Julia. Wyszukałam więcej informacji i testowałam je w praktyce. Nauczyłam się, jak rozpoznać destrukcyjne zachowania narcyza i jak stawiać im czoło. Niestety samotnie. Moi bliscy wypierali problem. Znamienne. Psychologowie jednogłośnie twierdzą, że działania narcyza to przemoc domowa. Widzę to doskonale na przykładzie własnej rodziny.

Utrata ciąży przez Martynę, dla nas wszystkich smutne zdarzenie, Julia postrzegała jako zamach na swoją osobę. A konkretnie na zainteresowanie nią. A to usprawiedliwiało zazdrość o nasze współczucie, którym winniśmy obdarzać tylko ją. O ironio, domagała się czegoś, do czego sama nie była zdolna. Jako jedyna nie odwiedziła Martyny w szpitalu, a kiedy mama upiekła ulubione ciasto synowej, Julka niby przypadkiem strąciła całą blachę na podłogę. Dziecinne. Głupie. Okrutne. Nie pojmowałam, jak mama może być tak ślepa!

"Mama nie widzi wad siostry. Sądzi, że jestem uprzedzona"

Gdy próbowałam otworzyć jej oczy, słyszałam, że zawsze byłam zbyt surowa wobec Julki i że jestem wobec niej uprzedzona. Miała na myśli to, że w liceum odbiła mi chłopaka. Z premedytacją, nie dlatego, że też się w nim zakochała, w co wierzyła nasza matka.

Wciąż tkwiła w sidłach narcystycznej córki, a ja nie wiedziałam, jak jej pomóc. Czytałam jednak, że narcyzm rodzi się w dzieciństwie, gdy dziecku brak pełnego  zaangażowania i miłości rodziców. Akurat, gdy Julka była mała, mama poszła do pracy i potem miała z tego powodu wyrzuty sumienia. Może dlatego tak jej broni? Nie widzi, że jej córka robi wszystko, by wciąż być w centrum uwagi. Nawet kosztem innych.

Co robić w takiej sytuacji? Stawiać wyraźne granice i zająć się ty, co sami uważamy za ważne. Postanowiłam skupić się na wspieraniu brata i bratowej. Muszę ochłonąć i odsunąć się na jakiś czas od toksycznej siostry. Uprzedziłam już mamę, że nie zjawię się na kolejnym niedzielnym obiedzie. Zamiast tego pojadę do brata i po prostu z nimi posiedzę, ofiarowując swoją obecność. Bez zbędnych słów i złych emocji.

 

 

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również