Czy Jerzy Połomski miał żonę i dzieci? To pytanie zadawane jest najczęściej w kontekście tego artysty. Warto jednak wiedzieć, że istnieje kilka innych, równie ciekawych zagadnień, na które nie wszyscy znają odpowiedzi. Dlaczego piosenkarz nie został architektem, kto namówił go do zmiany nazwiska, w kim się kochał, dla kogo kupił futro w USA, skąd pomysł na perukę i dlaczego na jego adres przychodziły mandaty Maryli Rodowicz? Odkrywamy wszystkie tajemnice Jerzego Połomskiego, który dziś zastanie pochowany na warszawskich Powązkach.
Spis treści
Jerzy Pająk (bo tak naprawdę się nazywał) urodził się 18 września 1933 roku w Radomiu. Od dziecka lubił podśpiewywać, ale był tak nieśmiały, że nigdy nie dał się namówić na występy przy gościach.
Śpiewałem za to w bramie przechodniej kamienicy na Pierackiego, bo miała dobrą akustykę. Aż mnie w niej rozpierało, tokowałem jak indor. Sąsiadki zaczepiały matkę:» Jak syn ładnie śpiewa «, ale ponieważ nie chciałem śpiewać przy nich, słuchały, stojąc za węgłem – wspominał po latach.
Rodzice nie podzielali jego pasji. „Juruś, musisz mieć zawód, który da ci pieniądze” – tłumaczyli. Tak, jak rodzeństwo (siostra piosenkarza skończyła ekonomię, a brat – chemię). Wylądował więc w technikum budowlanym, a na pociechę został mu szkolny chór. Po maturze postanowił zdawać na architekturę w Warszawie. „Zabrakło mi pięciu punktów, tych, które dostawało się za członkostwo w ZMP. Ja nie wstąpiłem, bo wiedziałem, że rodzice by mi nie pozwolili” – wyjaśniał. Chciał spróbować raz jeszcze za rok, ale ponieważ groziło mu wojsko „wymyślił” sobie szkołę teatralną, gdzie egzaminy odbywały się wcześniej niż na innych uczelniach. O dziwo, na PWST dostał się za pierwszym podejściem.
Po kilku semestrach wydawało mu się, że nawet załapał aktorskiego bakcyla. Na ziemię sprowadził go jednak ulubiony wykładowca prof. Ludwik Sempoliński, który pewnego razu stwierdził:
Słuchaj, aktorów takich jak ty może być więcej, bardziej zaznaczysz się w piosence”. Sempolińskiemu zawdzięcza także swój estradowy pseudonim. „Jurek, ty masz na nazwisko Pająk, to nie jest nazwisko na afisz... zmień je – powiedział profesor, spoglądając na plakat promujący jego pierwszy występ.
I tak został Połomskim. „Od dawna już, gdyby ktoś krzyknął za mną "Pająk", tobym nie zareagował” – przyznawał później piosenkarz. Po studiach pozostał mu w szufladzie dyplom aktora dramatu i estrady. Na scenie występował już w trakcie studiów, choć studentom PWST nie wolno było tego robić publicznie.
Mimo to zaśpiewałem kiedyś w restauracji Kongresowa w Pałacu Kultury i Nauki. Zadzwonili do mnie, bo zachorowała pewna angielska piosenkarka. Przez dwa tygodnie występowałem pod swoim nazwiskiem, ale wiedziałem, że nikt ze szkoły tam nie zajrzy – mówił Jerzy Połomski „Gazecie Wyborczej”. – To były moje pierwsze pieniądze. Żyłem wtedy ze skromnego stypendium. Jadłem tylko zupy i piłem kompoty. Można było wyżyć.
Dość szybko, bo w 1959 r., w ogólnopolskim plebiscycie radiosłuchaczy na najpopularniejszego piosenkarza, zajął drugie miejsce, tuż za Mieczysławem Foggiem, choć ponoć to nikomu nieznany wtedy piosenkarz wygrał.
Ja wtedy byłem kimś nowym, a słuchacze już tyle razy głosowali na pana Fogga, że postanowili oddać głos na mnie. Pan Fogg akurat wrócił z tournée po Australii, nie wypadało, by zajął drugie miejsce. (...) A prawdę powiedziała mi na ucho osoba, która miała styczność z obliczaniem głosów. Teraz mogę o tym mówić, bo i ta osoba, i pan Fogg nie żyją – ujawnił Jerzy Połomski.
Miał szczęście do melodyjnego repertuaru, co przełożyło się na kolejne sukcesy. Już w 1961 r. na festiwalu w Sopocie zdobył drugą nagrodę za piosenkę „Woziwoda”. Pisali dla niego najlepsi, a takie hity, jak: „Nie zapomnisz nigdy”, „Cała sala śpiewa z nami”, „Komu piosenkę?”, „Bo z dziewczynami”, „Moja miła, moja cicha” czy „Daj” nuciła cała Polska. Sam nie zawsze miał wyczucie do przebojów, przez co kilka mu umknęło. Tak było choćby z proponowaną przez Włodzimierza Nahornego piosenką „Jej portret” (którą wylansował później Bogusław Mec) czy utworem Andrzeja Zielińskiego „Szanujmy wspomnienia”. Gdy zdobył popularność, jego skrzynka pocztowa pękała w szwach.
Pisały do niego kobiety, które proponowały małżeństwo, radziły, jak żyć. Jeden list zapamiętał na długo. Starsza siedemdziesięcioletnia pani Helena napisała, że od lat śledzi karierę muzyka i to on stanowi treść jej życia. Nadmieniła, że od dawna chciała do niego napisać, ale brakowało jej odwagi. 42-letni wówczas Jerzy Połomski, poruszony tymi słowami, postanowił odpisać. Zaproponował starszej pani spotkanie. Przyszła na nie z radością, ogromnie przejęta. Tak zaczęła się ich piękna, wieloletnia przyjaźń. Artysta regularnie przysyłał seniorce pocztówki z tras koncertowych w różnych zakątkach świata. Pani Helena cieszyła się z każdej z nich, pieczołowicie je przechowywała. W portfelu nosiła zdjęcie Jerzego i z dumą mówiła, że to jej przyszywany wnuk. Gdy w stanie wojennym wyjechał do USA, kupił dla niej futro i podał przez znajomego, który leciał do Polski. Serdeczna relacja znanego piosenkarza i jego „babci” trwała do końca jej życia.
Występował w Anglii, Danii, Czechosłowacji, Jugosławii, NRD, Bułgarii, Szwajcarii, Holandii, Szwecji i Francji, ale największą popularnością cieszył się w ZSRR. Na koncerty przychodziły tłumy, stawki były przyzwoite, ale...
Przerażały mnie realia. W hotelu etażnaja na każdym piętrze (...). Notowała, kto przychodzi. W pokoju zastawałem często hydraulika, który majstrował przy kranie. Mówię:» Wszystko jest w porządku «, a on:» Nie, nużna było «. Potem miałem popsute zamki w walizkach – wspominał później te wojaże.
W Stanach Zjednoczonych dostał prawo stałego pobytu, ale gdy sytuacja w kraju zaczęła się normalizować, postanowił wrócić. Plotkowano później, że w USA ożenił się dla pieniędzy z bogatą Amerykanką, a gdy się jej znudził, ta wyrzuciła go na bruk bez grosza przy duszy i dlatego wrócił.
Jerzy Połomski nie przywiązywał wagi do dóbr materialnych. W latach 60., mimo olbrzymiej popularności, nie zarabiał kokosów. Jak tłumaczył piosenkarz, w czasach PRL nie miało znaczenia, czy występowało się dla 30 osób czy dla trzech tysięcy, gdyż za wszystkie koncerty były stałe stawki. „Płyty też mogły się rozchodzić bardzo dobrze, ale ja z tego nic nie miałem. Wszystkie tantiemy szły dla kompozytora i autora tekstu. Nie było tantiem wykonawczych” – opowiadał. Choć samochody mu nie imponowały, doskonale pamięta swojego fiata 128. W 1970 r. wybrał się nim na festiwal do Opola, miał zabrać ze sobą prezenterkę Edytę Wojtczak, z którą do końca się przyjaźnił. Jednak ta na szczęście zmieniła plany.
Chłop na furmance wjechał mi na szosę i wypadłem z zakrętu. Wylądowałem w szpitalu. Bali się, że odbiłem sobie nerki, całe plecy miałem czarne” – wspominał. Auto kupiła później od niego Maryla Rodowicz, która lubiła szybką jazdę. Zanim dopełniła formalności jeszcze przez kilka miesięcy dostawał na swój adres jej mandaty.
Zawsze świetnie wyglądał. „Proszę mi wierzyć, że w życiu nie byłem w gabinecie kosmetycznym – wyjaśniał. – Od lat przychodzę do takiego sklepiku nieopodal domu i proszę o jeden krem na noc i jeden na dzień. Zawsze polski, bo preferuję polskie produkty. Najpierw dostawałem taki 40+, potem 50+, a następnie 60+. Wyższego nie ma, więc skoro nadal używam» sześćdziesiątki «, to pewnie już zawsze na tyle będę wyglądał”. Ze swojej peruki, której używał żartował.
Ludzie mówili:» Ma perukę na głowie – co to jest za artysta? «A ja musiałem się trochę ratować. Bez peruki nie wychodziło mi jako amantowi, a głos miałem właśnie jak amant.
Mieszkał w trzypokojowym mieszkaniu na warszawskim Mokotowie i starannie chronił swoją prywatność. Niektórzy zarzucali mu wręcz, że się ukrywał. Nie miał żony ani dzieci.
Chyba nie potrafiłbym być celebrytą. Takim, co to idzie do prasy, mówi, gdzie i o której będzie, a potem udaje wielkie zdziwienie, że ktoś mu zrobił zdjęcia. Ja nigdy nie lubiłem się zwierzać – tłumaczył Jerzy Połomski.
Nie lubił też wywiadów: „Po tylu latach na scenie, po tylu rozmowach, co ja mogę jeszcze nowego powiedzieć?”. Czy czegoś dziś żałuje? „Jak śpiewała Edith Piaf, nie żałuję niczego” – zapewniał, choć dodawał, że zazdrości niektórym śpiewającym koleżankom i kolegom. „Dla mnie naprawdę w pełni piosenkarz może się w wyrazić tylko wtedy, gdy robi to także jako autor tekstu czy melodii” – mówił. On nigdy się tego nie nauczył. Jako piosenkarz czuł się spełniony, choć w życiu zdarzało mu się już być trochę zgorzkniałym.
W czterech ścianach każdy z nas ma smutniejsze dni i nie wiadomo, skąd to przychodzi. Pewnie jest związane z przemijaniem – tłumaczył. – Ja najbardziej lubię chwile, kiedy wychodzę do ludzi na scenę i widzę, jak się uśmiechają. Czuję się wtedy potrzebny.
Śledził dokonania młodych artystów. "Moim skromnym zdaniem to Michał Szpak powinien wyjadać czereśnie w sadzie. Zdolny, wiarygodny i do tego ze stosowną fryzurą, jest świadomym i absolutnie wartościowym artystą. Mocno go wspieram. Niewiele jest takich talentów – powiedział kiedyś w wywiadzie.
W ostatnich latach życia Jerzy Połomski miał kłopoty ze zdrowiem. Tracił słuch i pamięć, przestał koncertować. Latem 2021 r. wyprowadził się z warszawskiego mieszkania na Mokotowie i zamieszkał w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie. Miał tam swój pokoik i całodobową opiekę lekarską. Lubił spacerować wokół domu, podśpiewywać. Niestety 14 listopada 2022 roku zmarł. O śmierci artysty poinformowała jego menadżerka Violetta Lewandowska
Jerzy od środy był w szpitalu, lekarze walczyli o jego zdrowie (...). Wdała się jakaś infekcja, jakieś zakażenie, z którym organizm sobie nie poradził, ze względu pewnie na wiek. Dodam tylko, ale nic więcej nie powiem. Miał wcześniej uszkodzoną nogę. Miał operację nogi i to pewnie miało też wpływ - powiedziała publicznie.
23 listopada o 11.30 rozpocznie się pogrzeb Jerzego Połomskiego. Msza odbędzie się w kościele Św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Artysta zostanie pochowany w Alei Zasłużonych na Starych Powązkach, w rodzinnym grobie, gdzie spoczywa siostra Jadwiga. Jerzemu Połomskiemu w ostatniej drodze będą towarzyszyć przyjaciele z estrady, w kościele zaśpiewa zespół Mazowsze, z którym artysta współpracował. Przyjadą także koledzy i koleżanki z Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie.