Kultura

Anne Hathaway i Matthew McConaughey razem na ekranie. Filmowy hit od dziś w streamingu!

Anne Hathaway i Matthew McConaughey razem na ekranie. Filmowy hit od dziś w streamingu!
Anne Hathaway i Matthew McConaughey w "Interstellar"
Fot. East News

Są filmy, które po prostu się ogląda – z popcornem, z nogami podwiniętymi na kanapie, wieczorem po pracy. A są takie, które się przeżywa i płyną łzy. "Interstellar" zdecydowanie należy do tej drugiej kategorii.

Zanim usiadłam pierwszy raz do tego filmu, słyszałam wszystko: że to science fiction na najwyższym poziomie, że Nolan, że kosmos i fizyka. A jednak nikt nie uprzedził mnie, że "Interstellar" to przede wszystkim film o miłości. O relacjach. O rozłące. O nadziei. I że zostawi mnie z mokrymi policzkami i pytaniami, które wykraczają daleko poza ekrany kin. Dlatego po raz kolejny wracam do "Interstellar", bo chcę wrócić do tych emocji.

Córka, która zostaje sama

Główna oś fabularna – misja ratowania ludzkości – brzmi monumentalnie, ale to, co mnie naprawdę uderzyło, to relacja Coopera z jego córką, Murph. Jako matka (i jako córka) czułam każdą sekundę ich rozłąki. Czas, który w kosmosie płynie inaczej, boleśnie przypominał mi o tym, jak często w życiu coś tracimy – szansę, słowo, bliskość – i nie zawsze da się to cofnąć.

Oczywiście – wizualnie film to czysta poezja. Planety, czarne dziury, muzyka Zimmera, która dosłownie drży w piersi. Ale nie oszukujmy się – nie jestem fizyczką, nie rozrysowuję teorii względności przy śniadaniu. A mimo to czułam, że ten film mówi do mnie. Bo "Interstellar" nie wymaga, byś rozumiała astrofizykę. On chce, żebyś czuła. I ja czułam wszystko. Tęsknotę. Strach. Zachwyt. Wdzięczność.

Ten film to dla mnie przypomnienie, że nasze życie – choć tak przyziemne – ma kosmiczne znaczenie. Że warto wierzyć w to, co wydaje się niemożliwe. I że czasem największą odwagą nie jest ratować świat, ale nie przestać kochać – nawet wtedy, gdy wszystko wokół się rozpada.

"Interstellar" zostaje z widzem długo po napisach końcowych. Nie tylko jako obraz, ale jako emocja. I choć nie noszę skafandra kosmicznego, po tym seansie czuję się trochę tak, jakbym wróciła z podróży przez czas i przestrzeń. Do siebie.

"Interstellar" już dostępny na Apple TV

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również