Poprzednie edycje

Marzena Pilarz-Herzyk, czyli Mama Prawniczka: "Moim celem od początku było uczenie innych sięgania po swoje prawa"

Marzena Pilarz-Herzyk, czyli Mama Prawniczka: "Moim celem od początku było uczenie innych sięgania po swoje prawa"
Fot. arch. bohaterki

Marzena Pilarz-Herzyk wykorzystuje swoją znajomość prawa i prawnicze doświadczenie, żeby wspierać rodziców, a przede wszystkim mamy. I jest kolejną twórczynią internetową nominowaną w 3. edycji akcji #poswojemu Doskonałość Sieci w kategorii Edukacja. 

Dzięki Marzenie Pilarz-Herzyk między innymi świeżo upieczeni rodzice mogą skorzystać z dopłat i ulg, mamy mogą w spokoju korzystać z urlopu macierzyńskiego, a otrzymanie wypowiedzenia przestaje być końcem świata... – Marzena pomaga odnaleźć się w zawiłościach przepisów i walczyć o prawa swoje i swoich dzieci. Taka pomoc jest nie do przecenienia! – podkreśla Agata Młynarska, Ambasadorka akcji #poswojemu i opiekunka kategorii Edukacja.

 
 
 
 
 
View this post on Instagram
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

A post shared by • MamaPrawniczka • Konsultacje online (@marzena_pilarz_herzyk)

Kiedy zaczęłaś działać w mediach społecznościowych, byłaś świeżo upieczoną mamą. Kilka lat później Twoja społeczność w social mediach wciąż rośnie, a Ty masz już trójkę dzieci. Jak udało się Ci połączyć wyczerpującą opiekę nad kolejnymi pojawiającymi się na świecie maluchami z tworzeniem wartościowych treści w sieci?

Pomysł na bloga pojawił się już na studiach. Nigdy jednak nie dałam mu się rozwinąć na tyle, aby zrobić coś więcej, niż wykupienie domeny. Wraz z czworakowaniem najstarszego Dziecka, w mojej głowie zaczął raczkować pomysł na bloga dla mam. To był również czas decyzji, że chcę aby moje Dziecko pierwsze lata spędziło głównie ze mną, a nie w żłobku – choć w pełni rozumiem powody, dla których rodzice wybierają taką opcję. Ja mogłam wybrać inaczej i to był mój wybór. Od dawna rosła we mnie potrzeba prowadzenia czegoś swojego i nie wracania na etat. W okresie, w którym blog wystartował, zdecydowaliśmy się na drugie Dziecko, a później całkiem świadomie na trzecie. Blog rozwijał się stopniowo i rósł razem z Chłopakami. Od miejsca, w którym bezpłatnie edukowałam, przekształcił się w rozwijającą się firmę, której misją wciąż było uczenie sięgania po swoje prawa. Nie od razu miałam kilkanaście konsultacji tygodniowo. Pisałam treści na bloga wtedy, gdy miałam czas, albo gdy Dzieci spały. Etapami uczyłam się zarządzania jednocześnie domem, Dziećmi i firmą. Dzisiaj, kiedy jestem bardziej elastyczna czasowo, mogę coraz częściej wyjść na spotkania bez Dzieci, a firma rozwija się znacznie szybciej, niż wówczas, gdy Chłopcy byli gromadką maluszków. Moim  celem było jednak to, aby do końca ostatniego urlopu macierzyńskiego być na takim etapie, żeby móc sobie powiedzieć, że nie muszę szukać pracy, bo moja praca jest regularna i na tyle przewidywalna, że mogę bezpiecznie rozwijać ją dalej. Czy taki model to łatwa sprawa? Oczywiście, że nie! Własna firma daje elastyczność, ale i pracę zupełnie nieregulowaną i często w znacznie większym wymiarze, niż wydaje się to z boku. Moja branża jest specyficzna. Termin jest jedną z ważniejszych zasad. Jeśli moje Dzieci są chore i nagle zostają w domu, nie mogę po prostu odwołać konsultacji, bo być może ktoś właśnie dostał wypowiedzenie i ma ostatni moment, żeby zaplanować dalsze kroki. Praca z domu, z dziećmi obok, to też nie lada wyzwanie. Miałam jednak świadomość, że to inwestycja i systematyczne budowanie swojej marki. W swoją naturę mam wpisane uparte dążenie do celu i spełnianie marzeń nawet jeśli jest trudno. I dlatego właśnie dzisiaj tutaj jestem. Zawsze podkreślam, że fakt, że ja potrafiłam połączyć wszystkie te role, nie oznacza, że każda mama tak samo powinna to umieć. To jest po prostu moja supermoc. Ale jestem pewna, że jest wiele supermocy, które mają inne mamy, a ja nie dosięgam im do pięt. Najważniejsze, aby każda z nas umiała je w sobie odnaleźć i wykorzystać.

 
 
 
 
 
View this post on Instagram
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

A post shared by • MamaPrawniczka • Konsultacje online (@marzena_pilarz_herzyk)

Czy zawsze chciałaś być prawniczką? Dlaczego wybrałaś właśnie ten zawód, i to pomimo swoich wcześniejszych artystycznych inklinacji?

Szczerze? Ja nigdy nie planowałam zostać prawniczką. (śmiech) Zawsze miałam dwie dziedziny, na które stawiałam. Przez większość mojego życia planowałam zostać artystką, albo lekarką, czasami też farmaceutką. Wybierając liceum zdecydowałam się na liceum plastyczne. Dzisiaj wspominam ten czas fantastycznie i wiem, że kreatywność, którą mam w sobie i wykorzystuję także w tematach prawniczych, to zasługa tego miejsca. Prawdą jest, że posiadam oficjalny tytuł: Plastyk, specjalista reklamy wizualnej. Choć dzisiaj zapytałabym, dlaczego nie "plastyczka" i nie "specjalistka"... Niestety, szybko okazało się, że marzenia o kierunkach medycznych nie będą łatwe do zrealizowania. To były czasy matury z chemii, biologii i fizyki. O ile bardzo lubiłam pierwsze dwa przedmioty, o tyle totalnie nie było mi po drodze z fizyką, i wiedziałam, że to oznacza rok przerwy, żeby podejść do matury z fizyki później. Na swojej drodze w tamtym czasie spotkałam dziesiątki ludzi, które wyśmiały mój pomysł zdawania na medycynę po liceum plastycznym. I to chociaż poza programem plastycznym, realizowaliśmy pełny program liceum ogólnokształcącego – po prostu mieliśmy znacznie więcej zajęć, niż inni koledzy w tym samym czasie. Nie spotkałam nikogo, kto by mi dopingował. Równocześnie, od jakiegoś czasu powoli kiełkował mi w głowie pomysł, żeby studiować prawo. Wiedziałam, że moja wrodzona umiejętność organizowania przyda się w tym zawodzi. Wiedziałam też, że tu naprawdę mogę zrobić coś dla innych. Mogę ich nauczyć czegoś, co realnie zmieni ich życie. Chyba chciałam również udowodnić całemu światu, że bycie plastyczką było realizacją mojej ogromnej pasji i czegoś, co mnie w dużej mierze definiuje, ale nie uniemożliwiło mi rozwijania się w tej dziedzinie, w której chcę. Myślę też, że z tego powodu jest we mnie taka potrzeba wspierania Kobiet w rozwijaniu ich pomysłów, biznesów – aby wierzyły, że mogą to zrobić. Gwoli ścisłości – pasji artystycznej nie wyrzuciłam do kosza. Skończyłam kilka lat temu szkołę projektowania wnętrz. Na razie na potrzeby projektowania naszych mieszkań i domu. Ale właśnie w tym domu mam zamiar wrócić do malowania tego, co siedzi mi w głowie. Teraz tylko czasami podbieram Dzieciom farby. (śmiech)

W swoją naturę mam wpisane uparte dążenie do celu i spełnianie marzeń nawet jeśli jest trudno. I dlatego właśnie dzisiaj tutaj jestem. Zawsze podkreślam, że fakt, że ja potrafiłam połączyć wszystkie te role, nie oznacza, że każda mama tak samo powinna to umieć. To jest po prostu moja supermoc. Ale jestem pewna, że jest wiele supermocy, które mają inne mamy, a ja nie dosięgam im do pięt. Najważniejsze, aby każda z nas umiała je w sobie odnaleźć i wykorzystać.

Po ukończeniu studiów prawniczych przez kilka lat byłaś związana z zarządzaniem przedsiębiorstwami, procedurami prawnymi i finansowymi. Teraz całą swoją uwagę koncentrujesz na kwestiach prawnych dotyczących rodziców, a zwłaszcza matek. Skąd ta zmiana zainteresowań?

Pracowałam w firmach szkoleniowych. Pomimo tego, że zajmowałam się prawem i finansami, kiełkowała we mnie fascynacja uczeniem innych. Miałam to szczęcie, że pracowałam z naprawdę dobrymi ludźmi i miałam szansę obserwować realne zmiany, które następowały w życiu naszych klientów. Gdyby nie to doświadczenie, nie wiem, czy miałabym tak dużą potrzebę edukowania, szkolenia oraz wiarę w to, że ta edukacja ma naprawdę sens i może zmienić czyjeś życie. Zmiana kierunku zainteresowań, to bardziej wrażenia związane z tematyką bloga i moich mediów społecznościowych. Chciałam, aby moja marka w sieci była oparta na stabilnych podstawach. Wybrałam prawo pracy, skierowane głownie do mam i rodziców. Dla mnie awans na stanowisko mamy był naprawdę punktem zwrotnym w życiu, podejściu do tego czego chcę. Wybór tej dziedziny był wtedy naturalny. Poza aktywnością w mediach społecznościowych, od lat pracuję z biznesem. Wspieram Kobiety na etapie zakładania firm i ich rozwijania. Pracuję z korporacjami, robię audyty, tworzę nowe procedury, wdrażam regulaminy, szkolę... Napisałam całkiem sporo naprawdę dobrych umów. Obecnie z uwagi na planowane zmiany w prawie pracy, związane z implementacją dyrektywy work-life-balance, przygotowuję wiele firm na to, z czym przyjdzie się im mierzyć. Dzisiaj też bardzo doceniam to, że moje wcześniejsze doświadczenia ogromnie ułatwiły mi prowadzenie i rozwijanie mojej firmy. Ja już nie musiałam się wielu rzeczy uczyć, bo tą wiedzę nabyłam wcześniej.

 
 
 
 
 
View this post on Instagram
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

A post shared by • MamaPrawniczka • Konsultacje online (@marzena_pilarz_herzyk)

Dlaczego zdecydowałaś się być tak aktywna w sieci – stworzyć bloga, bogaty w treści profil na Instagramie? Jaki miałaś cel?

Tak, jak już wspominałam, awans na stanowisko mamy był dla mnie punktem zwrotnym. Na wiele spraw spojrzałam inaczej. Miałam też świadomość tego, że jestem uprzywilejowana choćby w tym, że na tym etapie miałam wiedzę o swoich uprawnieniach. Mogłam planować świadomie kolejne ciąże i mieć przewidywalne urlopy, zasiłki. W tym samym czasie kilka moich bliskich koleżanek, które nie były związane z branżą prawniczą, też było w ciąży. Regularnie wracały do mnie z pytaniami o ciążę, uprawnienia, prawa na porodówce, urlopy... Miałam wrażenie, że życie samo podsunęło mi na tacy tę właśnie dziedzinę i że najwyższy czas, aby w końcu zrealizować ten pomysł ze studiów. Paradoksalnie domena, którą wówczas wykupiłam, bardzo mocno była związana z tą samą dziedziną, a więc chyba już wcześniej czułam, gdzie powinnam iść. W zasadzie nikt nie wierzył, że mamy będą chciały czytać o prawie. Bo przecież to temat według wielu dość trudny i nudny. Ale ja wierzyłam, że z prawem warto się przyjaźnić. Miałam też w zanadrzu całkiem sporo przykładów tego, że komuś na drodze do celu stanął nie brak praw, a brak wiedzy o nich. Moim celem od początku było uczenie innych sięgania po swoje prawa. Chciałam mieć szansę na docieranie do nowych osób, bo to daje możliwość realnych zmian. Nie znałam się – i w zasadzie nadal się nie znam – na marketingu online, ale sama będąc użytkowniczką internetu, wiedziałam, że drzemie w nim ogromna siła dotarcia do ludzi, którzy potrzebują tej wiedzy, bo nie potrafią się odnaleźć w gąszczu przepisów. Zaczynałam od bloga i bardzo długich postów na Facebooku. Instagram rozwinęłam jakieś 3-4 lata później. Można powiedzieć, że to trochę przez Dzieci, choć ja wolę mówić, że dzięki nim. Przy trójce Dzieci i regularnych konsultacjach, szkoleniach – pracowałam wtedy w kilku warszawskich przyszpitalnych szkołach rodzenia, realizując swoje autorskie warsztaty o prawie – nie miałam kiedy pisać nowych artykułów na bloga. Szukałam pomysłu na szybsze przekazywanie wiedzy. Wtedy zaczęłam publikować na Instagramie. Nagrywałam Instastories, choć było to dla mnie szalenie trudne – znacznie łatwiejsze były dla mnie wystąpienia na żywo. Instagram szybko dał mi jeszcze jedną możliwość – mogłam na bieżąco komentować ważne wydarzenia związane z prawem. I to okazało się moją dużą siłą. Jako prawnik nie twierdzę, ze znam się na każdej dziedzinie, bo tak nie jest. Sama korzystam czasami z usług zaprzyjaźnionych prawników, którzy są w czymś lepsi. Ale to dzięki Instagramowi zaczęłam być kojarzona jako ktoś, u kogo można znaleźć rzetelne informacje w kwestiach prawnych. Myślę, że teraz, gdy mam bloga, prowadzę Instagrama, konto na Facebooku i Linkedin, mogę powiedzieć, że zrealizowałam etap tworzenia swojej przestrzeni dla Kobiet, Mam, rodziców, pracowników, pracodawców i tych, którzy chcą wiedzieć o prawie więcej. Stworzyłam taką właśnie przestrzeń, jestem z niej dumna i planuję ją dalej rozwijać.

 
 
 
 
 
View this post on Instagram
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

A post shared by • MamaPrawniczka • Konsultacje online (@marzena_pilarz_herzyk)

Zajmujesz się szeroko rozumianymi prawami rodziców. Jakie gałęzie prawa, oprócz prawa pracy, najczęściej one obejmują?

Pamiętam z czasów, gdy pracowałam na etacie, jak bardzo nie lubiłam, gdy duże wydawnictwo wydawało regularnie komentarz do prawa pracy. Reklama radiowa zwykle brzmiała: pracowniku znaj swoje prawa... Słysząc to w drodze do pracy, wiedziałam, że mogę pożegnać się w tym dniu z całą listą spraw do załatwienia, bo będzie kolejka pracowników, żądająca "swoich praw", ale wcale ich nie znająca. I tak cały dzień, zamiast odsyłać ich od drzwi do drzwi, każdemu cierpliwie tłumaczyłam, o co w tych ich uprawnieniach dokładnie chodzi. Dzisiaj już edukuję nie tylko rodziców, ale też pracowników, którzy nie są w ogóle zainteresowani uprawnieniami rodzicielskimi. Wspieram na etapie rekrutacji, która dzisiaj nie jest łatwa – zwłaszcza dla Kobiet, niezależnie o tego, czy są czy nie są mamami. Zajmuję się zasiłkami, a to temat, który nie jest lubiany przez prawników. Sama pamiętam, iż na studiach zarzekałam się, że nigdy więcej już tej ustawy nie otworzę. (śmiech) Od początku działania bloga wspieram bezpłatnie rodziców po stracie dziecka – po poronieniach i martwych urodzeniach. To bardzo trudna, ale bardzo potrzebna część mojej pracy. W każdej sytuacji mam świadomość, jak bardzo ulżyłam komuś w tym trudnym momencie, bo zajęłam się procedurami. Współpracuję też z oddziałami szpitalnymi w tych zagadnieniach. Na taką samą pomoc mogą liczyć rodzice wcześniaków, którzy po porodzie przez wiele miesięcy żyją głównie w szpitalu, a jednocześnie nie mogą zaniedbać innych swoich obowiązków. Od kiedy wiem, że jestem mamą magicznego chłopczyka w spektrum autyzmu, coraz częściej zajmuję się zagadnieniami związanymi z uprawnieniami – a często też ich brakiem – osób z niepełnosprawnością. I tu powoli kiełkuje we mnie pomysł na dość spory projekt... Bardzo wiele mówiłam i mówię o standardach opieki okołoporodowej, praw pacjenta, praw na porodówce i po wyjściu do domu. Trzy lata temu ukończyłam Podyplomowe Studia Prawa Medycznego, Bioetyki i Socjologii Medycyny na UW, i te zagadnienia są mi bardzo bliskie. Prawo medyczne to coś, na co trochę obecnie zabrakło mi czasu, ale mam nadzieję odnaleźć swoją przestrzeń także w tym temacie. Oprócz tego zajmuję się też wieloma zagadnieniami z życia codziennego, takimi jak rejestracja Dziecka po urodzeniu, sprawy urzędowe, adaptacja dziecka w żłobku lub przedszkolu, statuty szkoły... Po narodzinach Dziecka aż po horyzont otwiera się lista zagadnień prawnych, o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia. Myślę, że mam jeszcze mnóstwo tematów przed sobą.

Moim celem od początku było uczenie innych sięgania po swoje prawa. Chciałam mieć szansę na docieranie do nowych osób, bo to daje możliwość realnych zmian. 

Co jest inspiracją do tworzenia nowych wpisów na blogu czy postów na Instagramie? Gdzie szukasz inspiracji, tematów? Czy to bardziej prywatne lub zawodowe doświadczenie, czy też sugestie Twoich odbiorców?

Tematy "przychodzą" do mnie same – od obserwatorów, ustawodawcy, w efekcie ważnych wydarzeń, mających coś wspólnego z prawem albo po prostu z życia wziętych. Zakładając bloga miałam tylko jedną obawę: wydawało mi się, że skoro kodeks pracy to zamknięta ilość przepisów, to po kilku miesiącach wyczerpię tematykę. Nie jest to też często nowelizowana ustawa... Dzisiaj wiem, że to temat rzeka. Codziennie widzę, jak każdy, nawet podobny przypadek, może być zupełnie inny. W Polsce nie mamy w ogóle do czynienia z edukacją prawniczą. Słyszymy gdzieś ogólnie o tym, żeby czytać umowy przed podpisaniem, ale co z tego, że przeczytamy coś, czego nie rozumiemy? W szkołach brak jest edukacji prawnej, nawet w zakresie podstawowych pojęć. Dlatego właśnie potrzeba edukowania to niekończąca się historia. Chciałam uczyć ludzi sięgać po swoje prawa. Robię to niemalże codziennie. Nie mam harmonogramu tematów czy publikacji. Wiem, że znacznie ważniejsze niż dokładny plan jest reagowanie na potrzeby mojej społeczności. Regularnie, dwa razy w tygodniu, na moim Instagramie jest Q&A. Dzięki temu łatwo zorientować się, co w danym momencie jest prawdziwą potrzebą.

 
 
 
 
 
View this post on Instagram
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

A post shared by • MamaPrawniczka • Konsultacje online (@marzena_pilarz_herzyk)

Z jakimi sprawami najczęściej zgłaszają się do Ciebie Twoi followersi?

Bardzo generalizując, w dużej mierze są to zwolnienia z pracy. Kwartalnie mam nawet 100 konsultacji dotyczących tego właśnie zagadnienia, co pokazuje jak duży to problem. Obecnie jest mnóstwo pytań o implementacje dyrektywy work-life-balance, bo to temat, który istotnie wpłynie na urlopy rodzicielskie i szereg innych zmian w kodeksie pracy. Sama zajmuję się tym zagadnieniem od przełomu 2019/20 roku, dzięki czemu mam dostęp do naprawdę bieżących informacji o statusie projektu przepisów. Nastroje społeczne bardzo odzwierciedlają się w pytaniach, które do mnie trafiają. Moi stali obserwatorzy przyzwyczaili się już, że choć treści na profilu dotyczą głównie prawa pracy, można u mnie znaleźć znacznie szersze wsparcie.

 
 
 
 
 
View this post on Instagram
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

A post shared by • MamaPrawniczka • Konsultacje online (@marzena_pilarz_herzyk)

Pamiętasz jakąś wyjątkowo trudną lub z innego powodu zapadającą w pamięć sprawę, z którą zwróciła się do Ciebie osoba obserwująca Cię w sieci?

Takich przykładów jest naprawdę dużo, w zasadzie z każdej dziedziny, którą się zajmowałam. Bezsprzecznie najtrudniejsze to te, którą dotyczą straty Dziecka na dowolnym etapie ciąży. To bardzo słabo "zaopiekowany" obszar w szpitalach, i historie, które tu się pojawiają naprawdę budzą czasami grozę. Z polecenia trafia do mnie personel medyczny w przypadkach śmierci mamy przy porodzie, gdy chce wesprzeć tatę w procedurach. Historii bardzo trudnych mam więc w pamięci naprawdę dużo. W prawie pracy też ich nie brakuje. Czasami walczymy o odprawę, która jest naprawdę pokaźną kwotą – pamiętam negocjacje zakończone olbrzymimi odprawami. Innym razem występuję przeciwko niezgodnym z prawem wypowiedzeniem, które jest dla kogoś przysłowiowym końcem świata. Nie wspomnę już o licznych historiach z oddziałów położniczych, dotyczących standardów opieki okołoporodowej. Szanuję jednak dyskrecję osób, które wspieram lub dla których pracuję, więc pozwolę sobie nie przytaczać żadnych bardziej szczegółowych opisów. Wiem, że te historie, nawet zanonimizowane, mogłyby ich prawdziwym bohaterom przypomnieć o czymś, czego nie chcą już pamiętać.

Od kiedy wiem, że jestem mamą magicznego chłopczyka w spektrum autyzmu, coraz częściej zajmuję się zagadnieniami związanymi z uprawnieniami – a często też ich brakiem – osób z niepełnosprawnością.

Czy pamiętasz jakiś wpis na blogu czy też post na Instagramie, które wywołały u Twoich odbiorców szczególne zainteresowanie lub sprowokowały dyskusję w komentarzach?

Regularnie pojawiają się takie wpisy! Gdy piszę o uprawnieniach rodzicielskich, toczy się nieustanna dyskusja przy każdym zagadnieniu związanym z tym, że ojcowie mają otrzymać dodatkowy urlop rodzicielski, przeznaczony tylko dla nich. Poza faktem, że w szale macierzyństwa po prostu często zapominamy o ojcach, jest też olbrzymia grupa, która za żadną cenę nie chce oddać opieki nad Dzieckiem tacie. Duże emocje wywołują także tematy dotyczące szczepień. Tłumaczyłam na bieżąco przepisy w okresie pandemii. Bardzo szczegółowo omawiałam sytuację związaną z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego. To są zagadnienia, w których zawsze mam świadomość, że po publikacji, może nie być miło. Jestem jednak w sieci po to, żeby uczyć, a nie, żeby wybierać wygodne tematy.

 
 
 
 
 
View this post on Instagram
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

A post shared by • MamaPrawniczka • Konsultacje online (@marzena_pilarz_herzyk)

Jakie są Twoje "internetowe" plany na przyszłość – jak chciałabyś rozwijać swoją działalność w sieci? Czy myślałaś na przykład o podbijaniu innych mediów – tworzeniu podcastu lub filmików na TikToku?

Jeśli chodzi o TikToka, to chyba miejsce, w którym się nie odnajdę... Teoretycznie tam również jest moja grupa docelowa – jeśli nie teraz, to za kilka lat. Ale ja zupełnie nie czuję tego klimatu. Ja nawet nie bywam tam jako odbiorca! (śmiech) Skupiam się na rozwoju w zakresie pracy z firmami, bo to wbrew pozorom daje mi nowe możliwości i nowe narzędzie do tworzenia treści edukacyjnych w mediach społecznościowych. Mam plan idealny na rozwój Mamy Prawniczki, który można rozpisać na kilka lat, ale to moja tajemnica. (śmiech) Mam nadzieję, że moi odbiorcy będą mogli korzystać z mojej wiedzy i doświadczenia jeszcze szerzej. Rozwój moich kanałów bezsprzecznie wiąże się też z moim rozwojem zawodowym. I tu celem jest odkładany od kilku lat doktorat. Ale wiem, że – aby móc się na tym skupić – muszę być na etapie, kiedy wszystkie moje dzieci będą uczęszczały do szkół i przedszkoli, i będą się w nich dobrze odnajdywały.

 
 
 
 
 
View this post on Instagram
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

A post shared by • MamaPrawniczka • Konsultacje online (@marzena_pilarz_herzyk)

A kogo Ty obserwujesz w internecie ze względu na swoje zainteresowania lub po prostu dla przyjemności? 

Jeśli chodzi o konta prawnicze, to obserwuję ich bardzo niewiele. W zasadzie to tylko te osoby, które znam osobiście, albo nawet w świecie online, ale mamy relację opartą na czymś innym niż prawo. Jeśli chcę wiedzieć, co się dzieje w branży, to raz na kilka miesięcy po prostu przeglądam inne konta. Moja lista obserwowanych to głównie zainteresowania prywatne albo edukacyjne. Bardzo często jest ona związana z potrzebą chwili – tak jak obecnie, kiedy jestem w trakcie remontu domu i obserwuję szereg kont dotyczących wykończenia wnętrz. Śmiało można powiedzieć, że ja też jestem po prostu odbiorcą i szukam dla siebie wartościowego, inspirującego kontentu. Niektóre moje znajomości instagramowe przerodziły się w naprawdę fajne relacje poza światem wirtualnym. Dlatego dbam o to, żeby tych osób, do których zaglądam regularnie, było tyle, by oprzeć moje ich obserwowanie na czymś więcej niż tylko klikanie serduszek. 

 

 

Marzena Pilarz-Herzyk przyszła na świat w Szczyrku, ale mieszka w Warszawie. Ta 36-latka jest magistrem prawa i ukończyła podyplomowe studia z prawa medycznego. Prywatnie interesuje się projektowaniem wnętrz, fotografią i malarstwem – w tym kierunku zdobyła również wykształcenie. Jest mamą Oskara, Oliwiera i Olafa. Najbardziej rozczula ją, gdy syn obejmuje ją małymi rączkami i mówi: – Kocham cię dużooo. Po awansie na najważniejsze stanowisko – mamy – stworzyła swój autorski blog MamaPrawniczka.pl. Prowadzi konsultacje indywidualne, a jej klientkami najczęściej są kobiety, które chcą się dowiedzieć, jakie prawa przysługują im w trakcie ciąży i po powrocie do pracy z urlopu macierzyńskiego. Uczy też ojców o ich uprawnieniach i przekonuje, jak ważne jest dzielenie się opieką nad dzieckiem. Udziela także wsparcia przy zakładaniu firm i rozwijaniu biznesów. Marzena Pilarz-Herzyk współpracuje również z firmami, wdrażając procedury, regulaminy czy prowadząc audyty dokumentacji. Uwielbia przekazywać wiedzę w czasie szkoleń i webinarów. Stworzyła cykle autorskich warsztatów z prawa dla działów HR i szkół rodzenia. W ostatnich dwóch latach zorganizowała 52 takie spotkania online. W czasie prowadzonych przez nią szkoleń prawie 6500 uczestników nauczyło się sięgać po swoje prawa. Wspiera bezpłatnie rodziców po stracie dziecka i po narodzinach wcześniaków. Obecnie bardzo szeroko działa w zakresie wdrożenia dyrektywy work-life-balance, pracując również nad projektem tych przepisów. 

 

 

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również