Relacje

Test na udany związek istnieje, ale.. lepiej go nie zdawać! Wyjaśnia psycholożka miłości dr Olga Kamińska

Test na udany związek istnieje, ale.. lepiej go nie zdawać! Wyjaśnia psycholożka miłości dr Olga Kamińska
Fot. Agencja 123RF

Psychologowie mówią, że coraz częściej odchodzimy z wartościowych relacji. Może nie umiemy ich rozpoznać? Jak mierzyć dobro w związku? Czy istnieją naukowe sposoby, by sprawdzić, czy jest udany? Pytamy psycholożkę miłości dr Olgę Kamińską.

 

 

 

PANI: Czy można być w dobrym związku i tego nie zauważyć?

OLGA KAMIŃSKA: Tak samo, jak można być szczęśliwym i o tym nie wiedzieć. Paradoksalnie często tak jest, że jesteśmy w dobrym związku do momentu, w którym zaczynamy się nad tym zastanawiać. Są badania zapoczątkowane przez psychologa Leona Festingera, które pokazują, że kiedy zostajemy poproszeni o to, by wymienić pozytywne cechy partnera(ki) albo powody, dla których czujemy się szczęśliwi, ta sytuacja potrafi uruchomić w nas kaskadę wątpliwości. Bo wymieniamy kilka cech, oceniamy, że to niewiele, zaczynamy analizować, porównywać się w myślach z innymi. Pojawiają się pytania: może partner nie jest tak atrakcyjny, a związek tak dobry, jak myślała(e)m? Może nie jestem wystarczająco szczęśliwa(y), skoro moja lista jest taka krótka?

Pytam o to, bo słyszę ostatnio od psychologów, że wiele z nas odchodzi z dobrych związków.

Jednym z powodów mogą być właśnie porównania, które powodują przeświadczenie, że inni mają lepiej – dziś dojść do takich wniosków łatwiej niż kiedykolwiek. To się często dzieje poza świadomością; widzimy w mediach znaną parę, która spędziła zimę w Hiszpanii, wracają do kraju zadowoleni, roześmiani. To oni mają dobry związek, nie ja – łatwo pomyśleć. Ale widzę również, że zdarza nam się brać zmęczenie za kryzys związku. Dlaczego nie chce mi się z nim rozmawiać, czemu nie wychodzimy razem jak dawniej? Dochodzimy do wniosku, że związek szwankuje, a problem leży w stylu życia. Jesteśmy dziś nieustannie nakręcani. Nie trać czasu, rób więcej – mówią nam – postaraj się, bądź aktywna. Stymulujemy układ nerwowy, wchodzimy w bieg bez wytchnienia i nasze związki też dostają zadyszki – nawet podczas spaceru we dwoje coś załatwiamy. Wieczorem mamy chwilę dla siebie, ale chcemy też obejrzeć ostatni odcinek serialu… To nie związek jest niedobry, tylko my nie mamy przestrzeni ani energii na bycie w relacji. Chcielibyśmy, żeby ona się nam udała przy okazji.

Może nie wiemy, po czym rozpoznać dobry związek? Mamy dziś modę na testowanie relacji, internet podbił ostatnio test pomarańczy: poproś partnera, by ci ją obrał, jeśli to zrobi, to dobry znak.

A jak nie obierze, to żegnaj? Bezsensowne są te manipulacje, zastawianie pułapek na partnera, sprawdzanie, czy mnie kocha, bo jak pozbierał ubrania z podłogi i jest zazdrosny, to tak. Nie chodzi tylko o brak podstaw naukowych dla takich „testów”, również o to, że zaczynamy grę w zakryte karty. Pułapką jest zresztą samo sprawdzanie związku, bo jak mówiłam na początku naszej rozmowy, ono powoduje, że nasz system poznawczy zaczyna weryfikować, dokonywać porównań i wątpliwości rosną. Problem w tym, że my chcemy wszystko wiedzieć, kontrolować, upewniać się. A relacje nie mają wyników ani osiągów. Nie lubią kontroli ani normalizacji. To nie wskaźniki decydują, czy jestem w dobrym związku, lecz to, co się codziennie dzieje między nami, czy jesteśmy obecni, bliscy sobie. Nastawienie na sprawdzanie związku prowadzi nas w jeszcze jedną ślepą uliczkę – do ciągłych rozmów o tym, żeby coś w nim zmienić. To poczucie, że musimy nad związkiem pracować, brać go na warsztat, sprawia, że zamiast doświadczać relacji, plusów z bycia razem, skupiamy się na negatywach i poprawianiu siebie nawzajem. A bo ty nie rozumiesz, a bo zrobiłeś to, a powinieneś tamto… Przestrzega przed tym prof. John Gottman, naukowiec, który przez ponad 40 lat badał relacje romantyczne. Miał taką radę: umówcie się na godzinę narzekania na siebie nawzajem, ale najwyżej raz w tygodniu.

To ciekawe, bo właśnie na badaniach Gottmana oparty jest „ptasi test” proponowany przez znaną tiktokerkę Alyssę. Mówimy do partnera: „popatrz, dzięcioł!”. Jeśli podejmie temat, zaciekawi się, to dobrze wróży związkowi.

Przypomina mi to rozmowy moich rodziców. Mama rzuca: „O, popatrz, wykiełkowały narcyzy”, tata się włącza, interesuje, planują, kiedy jechać na wystawę kwiatów. Prowadzą ożywione rozmowy nawet na błahe tematy: co zauważyli, co im się przypomniało. To wywołuje pogodną, pełną entuzjazmu atmosferę.

Zdaliby ptasi test?

Na pewno. Ale rzecz w tym, że zdają go bez testowania, praktycznie codziennie. John Gottman rzeczywiście latami badał eksperymentalnie i opisywał elementy, które sprawiają, że związek jest udany. I jednym z nich jest uważność na słowa partnera, gotowość, by wyjść ze swoich myśli i przełączyć się na świat drugiej osoby. Dlaczego to ważne? Bo jeśli tak się dzieje, dostaję potwierdzenie, że jestem słyszana. Wiele badań neuronaukowych pokazuje, że jako ludzie mamy silne potrzeby bycia rozpoznanym, widzianym, usłyszanym – to nam daje poczucie przynależności i bezpieczeństwa. Fascynujące, że budowanie bliskości i bezpieczeństwa w relacjach opiera się często na takich mikrogestach jak włączanie się w błahe rozmowy. A z drugiej strony niszczenie bliskości następuje równie często przez mikroodrzucenia: zlekceważenie słów, brak podziękowania za ugotowany obiad. To czysta fizjologia: wykazano, że społeczne odrzucenie aktywizuje w mózgu ośrodki odpowiedzialne za odczuwanie bólu (!).

 

Gottman miał także inny pomysł na to, jak zbadać, czy jesteśmy w dobrym związku. Metodę trzech pytań, na które powinniśmy znać odpowiedź.

Tak, pytań, które sprawdzają i sprawiają zarazem, że aktualizujemy wiedzę na temat wewnętrznego świata partnera, jego myśli, emocji, światopoglądu. Badacz nazywał to mapą miłości, bez której związek błądzi. W dobrym związku obydwoje mamy aktualne mapy, które sprawiają, że rozumiemy partnera.

Pytanie pierwsze: czy wiesz, kto jest najlepszym przyjacielem twojego partnera i dlaczego? Szczególnie to DLACZEGO jest ciekawe.

To prawda, bo na pierwszą część pytania łatwo znaleźć odpowiedź, zwykle znamy przyjaciół naszych najbliższych. Ale co ich z nimi łączy? Idą po pracy pobiegać, oglądają razem filmy? Chodzą razem po górach, gadają godzinami? To warto wiedzieć, bo to pokazuje, co jest dla mojego partnera ważne poza relacją ze mną. Jeden związek nie zaspokoi wszystkich potrzeb człowieka, choć tak nam podpowiadają romantyczne wyobrażenia. Czasem byśmy tak chcieli – być jedynymi przyjaciółmi naszych bliskich. A to by znaczyło, że nie ma życia poza związkiem. Że ja mam dla kogoś być wszystkim, co jest zwyczajnie na dłuższą metę niemożliwe. Potrzebujemy różnych relacji, potrzebujemy rozmów z ludźmi o różnych przekonaniach i spojrzeniach na rzeczywistość. Pytanie „dlaczego?” zwraca naszą uwagę na to, czego my partnerowi dać nie możemy, i sprawdza, czy mamy gotowość rozumieć, że to jest w porządku.

Pytanie drugie: czy wiesz, co go odpręża, i czy umiesz mu w tym pomóc? To znaczy, że w dobrym związku ludzie przy sobie odpoczywają?

Często dziś mówimy: nie wiem, dlaczego jestem ciągle zmęczona(y). Neuronauka odpowiada: spędzamy życie na włączonym układzie sympatycznym (współczulnym), aktywizującym, spinającym mięśnie, mobilizującym organizm do walki z wyzwaniami. Zapominamy o tym, że do życia w równowadze potrzebujemy regularnie przełączać się na układ parasympatyczny (przywspółczulny) odpowiadający za odprężenie i wyciszenie organizmu. W naszym planie dnia nie ma czasu na regenerację, na oddech. I podobnie w naszych związkach, wszystko jest z marszu, po drodze, chcemy relaksować się przy okazji. Brakuje zwyczajnego bycia ze sobą tu i teraz, rozgoszczenia się w relacji, odpoczynku we dwoje, by synchronizować oddechy, znaleźć wspólny rytm. Jeśli umiemy tworzyć przestrzeń relaksu, związek daje nam ukojenie i poczucie bezpieczeństwa. Bo spójrzmy na parę, która spotyka się po pracy i zaczyna sobie skakać do gardeł. Czyli wrócili do domu i pobudzają sobie nawzajem układ sympatyczny, ten system walcz lub uciekaj. Są w związku, ale on nie daje wytchnienia, regeneracji po całym dniu. Innymi słowy jeżeli mamy relację, w której potrafimy wyciszać się nawzajem, to jest to dobra relacja. Tu niekoniecznie chodzi o aromatyczne masaże i kolacje przy zapalonych świecach, bardziej o umiejętność załagodzenia spięć, zareagowania w sposób obniżający napięcie. Może humorem, może przez dotyk albo przez wysłuchanie i okazanie zrozumienia – to właśnie jest pytanie: czy wiem, co uspokaja mojego partnera, co daje mu komfort? I w drugą stronę: czy partner jest dla ciebie ostoją, czy kolejnym stresorem w codzienności?

Trzecie pytanie brzmi: czy wiesz, jakie jest największe pragnienie partnera, i czy umiesz pomóc w jego realizacji?

I znowu prof. Gottman nam przypomina, że poza związkiem są rzeczy ważne dla związku. Że to nie jest tak, że relacja z partnerem ma nas uszczęśliwić i nam wystarczyć, ale mamy też osobiste cele, aspiracje, marzenia. Coś chcemy osiągnąć, w czymś się spełnić i to nie oznacza szkody dla związku. Przeciwnie, jeśli partner nas wspiera w naszej drodze ku spełnieniu, mamy poczucie, że możemy w tej relacji rozkwitnąć.

Ciekawe, że powiedziała to pani w pierwszej osobie – w dobrym związku partner wspiera zawodowe aspiracje kobiety. O wiele rzadziej mówimy dziś, że w dobrym związku kobieta wspiera mężczyznę – to się wydaje jakieś niepartnerskie.

Jest takie myślenie: ale dlaczego ja mam mu pomagać, sam sobie powinien poradzić. W partnerstwie każdy musi sam zająć się swoimi sprawami i realizować swoje ambicje. To jest odbicie naszej coraz bardziej indywidualistycznej kultury. W przypadku kobiet wynika także ze zmęczenia patriarchatem, z tego, że równy podział obowiązków w kontekście prowadzenia domu nadal jest odległym celem. Mam dom prowadzić i jeszcze mu marzenia spełniać? – tak czasem myślimy, bo przeciążenie budzi opór. Ale wielu badaczy wskazuje na to, że wchodząc w związek, tworzymy kolektyw. Dla dobrych związków charakterystyczne jest myślenie: chcę pomóc partnerowi, żeby się realizował. Wzajemność tej postawy sprawia, że stajemy się sojusznikami w życiu.

 

Mąż mojej znajomej marzył o samotnej wyprawie na Islandię. Nie miała mu za złe, że chce jechać sam, podeszła do tego z ogromnym zrozumieniem, pomagała mu kompletować sprzęt, szukała informacji, co mu się może przydać w drodze. Pomyślałam, że gdybym była na jego miejscu, ogromnie by mnie to ujęło.

Właśnie o to chodzi, o umiejętność stawiania się na miejscu drugiej strony. Dziś to często gubimy, bo boimy się być wykorzystani w relacji. Ale kiedy obawiam się, że dostanę za mało, to pilnuję się, by nie dać za dużo. Druga strona to skąpienie czuje. Dobry partner to jest osoba, której się nie boimy dawać, bo dostajemy coś w zamian. Znam taką parę, bardzo udaną, mimo że nie mają wspólnych upodobań. On z nią jeździ w góry zimą, wozi jej narty do smarowania, ona towarzyszy mu czasem w afrykańskich wyprawach. A czasem zostaje w domu i jedzie na urlop z koleżankami. Nie traktują tego jako dopust boży, nie narzekają na fatalne upodobania drugiej strony. Myślę, że jeśli chcemy sprawdzić, czy nasz związek jest dobry, warto spytać samych siebie, czy dawanie partnerowi sprawia nam przyjemność i czy istnieje wymiana. Ważna jest hojność i oczekiwanie hojności.

Trochę mnie dziwi, że rozmawiając o dobrych związkach nie wspominamy o seksie. Profesor Helen Fisher, znana badaczka miłości, radziła kiedyś, by testować związki pocałunkami. Dopóki się całujemy, dopóty jest więź?

Zapewne, choć pocałunek wydaje mi się dobrym predyktorem raczej na początku związku. Całując, uruchamiamy nieświadome procesy doboru płciowego, sprawdzamy reakcję emocjonalną naszego organizmu na fizyczną bliskość partnera. To dobry sygnał, ale nie oparłabym oceny związku tylko na seksualnym czynniku. Mamy przecież mnóstwo przykładów par, których ciała doskonale ze sobą współgrają – ale tylko one. Osób, z którymi dobrze będzie się nam całować, zawsze będzie więcej niż ludzi, z którymi możemy mieć dobry związek.

 

Dr Olga Kamińska - Psycholożka, zajmuje się psychologią miłości i neuronauką. Wykłada na Uniwersytecie SWPS. Autorka książki „#LOVE. Jak kochać w XXI wieku”. 

Tekst ukazał się w magazynie PANI nr 04/2025