Dobrze dobrany krem z filtrem 50 do twarzy potrafi naprawdę wiele: poza skuteczną ochroną przed szkodliwym promieniowaniem zastąpi makijaż i sprawi, że codzienna rutyna pielęgnacyjna stanie się prawdziwą przyjemnością. Podpowiadamy, jak znaleźć ten jedyny, skrojony dokładnie na miarę naszych potrzeb, po który będziemy sięgać nie mniej chętnie, niż po perfumy!
Spis treści
Przed sięganiem po krem przeciwsłoneczny z filtrem 50 do twarzy - całkiem niesłusznie - wzbraniamy się z kilku powodów. Po pierwsze – nie lubimy, kiedy mówi się nam, że coś trzeba: wielu z nas z automatu włącza się bunt i pojawia cała lista argumentów, dla których jego aplikację można odłożyć na później.
Po drugie z niewiedzy – choć o szkodliwości słońca mówi się coraz głośnie i częściej, wiele z nas wspomina beztroskie opalanie babć czy nawet mam - a przecież i jedna i druga przez lata robiły to bez ochronnego kremu - z nadzieją, że i nam ujdzie ono na sucho.
No i najważniejsza sprawa: żeby po krem z filtrem 50 do twarzy sięgać chętnie i tak często jak trzeba, powinien być czymś naprawdę wyjątkowym, produktem, który „kupi” nas rozpieszczającą formułą, lekkością noszenia i najlepiej dodatkowym upiększającym bonusem. Nie każdy miał szczęście za pierwszym razem na taki trafić.
A powodów, dla których krem z filtrem 50 do twarzy jest najważniejszym kosmetykiem w całorocznej kosmetyczce jest aż nadto. Nie bez kozery to właśnie o nim mówi się, że jest jednym z dwóch preparatów, które najbardziej zasłużenie noszą miano kosmetyków anti-aging (ten zaszczytny tytuł krem z filtrem 50 do twarzy dzieli po równo z kremem z retinolem).
Podstawowym działaniem kremu z filtrem 50 do twarzy jest wysoka ochrona przeciwsłoneczna skóry i to przed całym spektrum promieniowania. Dawniej uważano, że najgroźniejsze jest promieniowanie UVB odpowiedzialne za pojawianie się opalenizny, czyli, jak dziś wiemy, sygnał ostrzegawczy skóry, że słońca ma już dość (pod wpływem jego działania melanocyty wzmagają produkcję melaniny, czyli barwnika, którego zadaniem jest ochrona tkanek przed uszkodzeniem).
Ale prawdziwym wrogiem skóry, do tego działającym podstępnie, jest promieniowanie UVA – dociera do głębszych warstw skóry niż UVB i działa natychmiast (na skutek oddziaływania UVB musimy poczekać kilka dni), a do tego stanowi najszersze spektrum promieniowania słonecznego. Co gorsza, na jego działanie narażeni jesteśmy przez cały rok i także w pochmurne dni, bo ma ono zdolność przenikania przez szyby okien czy auta i wnikania głęboko, pokonując barierę naskórka.
Docierając aż do skóry właściwej uszkadza włókna kolagenowe oraz elastynę i sprawia, że proces fotostarzenia rusza z podwójną siłą: skóra traci jędrność, staje się wiotka, usiana przebarwieniami i siateczką zmarszczek. Bez kremu z filtrem 50 do twarzy jesteśmy całkowicie pozbawione narzędzi, by się przed tym bronić.
Ultrafiolet to zresztą nie wszystko, bo w paśmie promieniowania UV są także inni cisi wrogowie, jak choćby promienie podczerwone – nie podnosi temperatury ciała, ale generuje powstawanie wolnych rodników, obniżając zdolności antyoksydacyjne skóry i zmieniając strukturę kolagenu i elastyny. W ten sposób niepostrzeżenie przyczynia się do pojawienia się zmarszczek czy zaostrzenia chorób takich, jak choćby trądzik różowaty.
Do tego promieniowanie HEV, które atakuje nas nie tylko w czasie opalania, ale także pracy przed komputerem czy skrolowania smartfona – już nawet nie chodzi o wolne rodniki, ale uszkodzenie DNA komórek skóry i degradację lipidów, bez których o właściwym poziomie nawilżenia możemy tylko pomarzyć.
Ale jakimś sposobem, mimo że to wszystko mówią nam nie tylko producenci kremu z filtrem 50 do twarzy, ale także dermatolodzy, którzy miesiącami ratują nasze skóry z posłonecznych opresji, po ten kosmetyk i tak sięgamy najczęściej za późno, za rzadko i w niewystarczających ilościach. Jak to zmienić?
A gdyby okazało się, że krem przeciwsłoneczny z wysokim wskaźnikiem SPF działa silnie pielęgnująco, tak jak ulubiony krem na dzień, do którego wracamy od lat, koi podrażnienia po zabiegach i działa jak łagodzący kompres, a do tego wygładza i wyrównuje koloryt jak najlepszy krem BB? i może jeszcze kładzie się na skórze jak jedwab, a także sprawia, że poranny rytuał pielęgnacyjny z przyjemnością powtarza się kilkakrotnie w ciągu dnia i to bez sięgania po lusterko?
No i jeszcze gdyby okazało się, że po jego nałożeniu skóra jest tak szczęśliwa i rześka, że właściwie to nie ma potrzeby sięgać po makijaż? Tak, taki krem przeciwsłoneczny z filtrem 50 do twarzy istnieje! Z wszystkich, które testowałyśmy, wybrałyśmy dla Was te, z którymi z powyższych względów nie możemy i nie chcemy się rozstawać.
Jeśli jest jakiś kosmetyk, który chcemy bezkarnie podkradać z męskiej kosmetyczki, to musi to być krem z filtrem 50 do twarzy od The Grey! Gregor Jaspers, twórca marki stworzonej z myślą o męskiej pielęgnacji, zdradził nam, że prace nad jego formułą trwały blisko trzy lata, bo poprzeczkę postawił sobie naprawdę wysoko i ani myślał iść na jakikolwiek kompromis. Warto było czekać! Raz spróbowany krem z filtrem 50 do twarzy Daily Face Protect od The Grey całkowicie zmienia oblicze przeciwsłonecznej pielęgnacji: rozprowadza się idealnie, jak zwykły codzienny krem, a zaraz po aplikacji staje się zupełnie nieodczuwalny na skórze, zapewniając jej jedwabiste, pełne świeżości wykończenie. Wyposażony jest w filtry nowej generacji poddane obróbce za pomocą specjalnej techniki przetwarzania kapsułek, dzięki czemu są one superstabilne i zapewniają długotrwałą ochronę o stałej wartości SPF. Miłość od pierwszego użycia!
Podobnie przyjemny w użyciu i nie mniej skuteczny będzie także Sunforgettable Total Protection Face Shield SPF 50 od Colorescience dostępny w sklepie Topestetic.pl. Po pierwsze spełnia obietnicę zawartą w nazwie – jest tak skuteczny w ochronie przed słońcem, że można trochę zgrzeszyć i pozwolić sobie na słońcu na chwilę zapomnienia. Po drugie – co także sygnalizuje w nazwie – daje bajeczny glow, ubierając skórę w lekki woal koloru i przyjemne dla oka efekt nawilżenia. No i trzecia wyjątkowa rzecz to jego skład, który sprawia, że jest nie tylko kosmetykiem przeciwsłonecznym, ale też naszym ulubieńcem w kategorii "pielęgnacja". Na liście INCI znajdziemy m.in. silnie łagodzący bisabolol i odbudowujący niacynamid, a formuła tego kremu z filtrem 50 do twarzy jest na tyle łagodna, że może być stosowana nawet przez dzieci.
Cała gama kosmetyków sygnowanych przez dr. Ambroziaka zasługuje na uwagę, ale gdybyśmy miały wybrać jeden kosmetyk, od którego warto zacząć z nimi znajomość, sięgnęłybyśmy właśnie po krem z filtrem 50 do twarzy. Regenerujący krem ochronny z Laboratorium Dr Ambroziaka zawiera organiczne filtry UV zapewniające bardzo wysoką ochronę przeciwsłoneczną i solidną dawkę antyoksydantów, dzięki czemu działa on podwójnie skutecznie. Do tego poza wysoką ochroną ten krem z filtrem 50 do twarzy przywraca skórze elastyczność, regeneruje ją, nawilża i odżywia, a także wizualnie zmniejsza widoczność zmarszczek. Jest utraprzyjemny w używaniu i nieodczuwalny na skórze co sprawia, że sięga się po niego z prawdziwą przyjemnością. Polecamy!
Marka Dottore ma w swojej ofercie coś naprawdę wyjątkowego. Krem z filtrem 50 do twarzy City Sun w formie lekkiego mleczka nie tylko przyjemnie otula skórę, tworząc doskonałą bazę pod makijaż, ale też przyjemnie dopieszcza zmysły. Kto raz spróbował kosmetyków z jej oferty wie, o czym mowa: luksusowy, jedyny w swoim rodzaju zapach sprawia, że reaplikacja kremu przeciwsłonecznego City Sun jest czystą przyjemnością i zwyczajnie aż chce się więcej! Poza tym Dottore obiecuje synergistyczną ochronę przeciwsłoneczną w szerokim spektrum promieniowania UVA, UVB i Blue Light, a obietnicę spełnia z nawiązką. To dlatego jest absolutnym must have’m w każdej kosmetyczce nie tylko latem, ale przez cały rok.
To absolutny mistrz wśród najlepszych kremów przeciwsłonecznych z dyskretnym dodatkiem pigmentu. Lekka, prawie wodnista konsystencja ułatwia aplikację, a produkt dobrze osiada na skórze, otaczając ją delikatnym woalem koloru, który sprytnie dopasowuje się do każdej karnacji (dostępny w jednym odcieniu). Daje przyjemne satynowe wykończenie, a lekkie krycie pozwala wyrównać koloryt i ukryć drobne niedoskonałości. To filtr przeciwsłoneczny, który na skórze pracuje jak lekki podkład, dlatego nie wymaga stosowania makijażu. Co ciekawe, mimo koloru pozwala na reaplikację w ciągu dnia, dając znakomity wizualny efekt.
Marka BasicLab ma w swoim portfolio dwa kremy ochronne przed promieniowaniem słonecznym, by jak najlepiej odpowiedzieć na potrzeby różnych skór. Lekki krem przeciwsłoneczny Prewencja i Antyoksydacja powstał z myślą o zabezpieczeniu i pielęgnacji przeciwstarzeniowej skóry normalnej, suchej i bardzo suchej, ale uprzedzamy obawy: wcale nie tworzy na twarzy tłustej powłoki. Przeciwnie, już po kilku minutach od aplikacji jest niewidoczny, a skóra wygląda, jakby dostała zdrową porcję nawilżenia, jak po przyjemnym zabiegu w spa. Lubimy go nie tylko za wysoką ochronę i to, jak lekko się nosi, ale także za chęć współpracy z makijażem – zda egzamin zarówno nałożony pod podkład, jak i pod puder w kamieniu czy rozświetlacz. Dzięki temu, że jest treściwy i oprócz kompletu filtrów (także tych chroniących przed światłem HEV i IR) ma w składzie także stabilną witaminę C, łagodzący i nawilżający glokonolakton oraz niacynamid i ekstrakt z aloesu, dzięki czemu pozwala jednym gestem „załatwić” całą pielęgnację.
Określenie „photoshop w płynie” ten krem z filtrem 50 do twarzy od SVR, który właśnie zadebiutował w nowej, ulepszonej odsłonie, nosi nie bez powodu i z pewnością nie na wyrost: oprócz maksymalnej ochrony przed promieniowaniem słonecznym zapewnionej przez kompleks opatentowanych filtrów dosłownie „wygumkowuje” z twarzy niedoskonałości. Dyskretnie matujący efekt sprawia, że skóra w wersji saute wygląda jak na wybiegu, a zmysłowa konsystencja – że nie sposób omówić sobie reaplikacji. To dlatego jest nie tylko ulubieńcem mam, ale także ceniących upiększające właściwości kremów z filtrem 50 do twarzy nastolatków – w badaniach zarówno jedna jak i druga grupa jednogłośnie przyznała, że w stu procentach skusiłaby się na niego jeszcze raz!
Jeden z najlepszych kremów, jakich używałyśmy! Ten typowo miejski produkt to krem z filtrem 50 do twarzy, który nosi się zupełnie nieodczuwalnie. Nieco gęsta konsystencja i kolor, który po nałożeniu na twarz delikatnie wtapia się w skórę sprawiają, że jest absolutnym must have’m nie tylko latem, ale i przez cały rok. Poza ochroną od promieniowania słonecznego zapewnia delikatne satynowe wykończenie i robi z twarzą „to coś”: lekki blur sprawia, że pory i niedoskonałości stają się niewidoczne, a twarz rozkwita i promienieje naturalnym blaskiem. Słowem: to ten krem przeciwsłoneczny, który zgarnia tytuł najlepszego przyjaciela skóry!
Drogeryjny pewniak, który szczególnie docenią posiadaczki skóry skłonnej do zaczerwienień. Ten krem przeciwsłoneczny z filtrem 50 do twarzy działa jak chłodzący kompres: zmniejsza jej reaktywność, sprytnie „chowa” rumień, niweluje napięcie czy szorstkość i przywraca komfort. Nie wyświeca skóry, ale sprawia, że ładnie odbija światło, a jego bezzapachowa formuła jest gwarantem bezpieczeństwa także w przypadku wysokiej wrażliwości. Oparty jest na miksie filtrów chemicznych i fizycznych dodatkowo wspartych innowacyjnym, objętym patentem, filtrem immunologicznym nowej generacji. Słowem – w kategorii najlepszy krem z filtrem 50 do twarzy – podium!
Coś dla tych, które lubią nieoczywiste rozwiązania: zamiast kremu z filtrem 50 do twarzy, który ochroni przed promieniowaniem słonecznym, niemiecka lekarka medycyny estetycznej opracowała innowacyjny produkt w postaci kropli. Dzięki temu produkt rozprowadza się jak olejek i chroni jak zaawansowane serum: aktywny kompleks ekstraktu z cynamonowca, witaminy E i betaglukanu chronią skórę, a portulaka warzywna i pantenol przyspieszają regenerację uszkodzonych struktur komórkowych. Forma kropli pozwala na stosowanie preparatu solo oraz jako dodatku do kremu. W temacie ochrony przed promieniowaniem UVA absolutny numer 1!
Marka Rituals bardzo sprytnie to sobie obmyśliła: Ritual of Karma to krem z filtrem 50 do twarzy, który pachnie tak obłędnie, że chce się go więcej i więcej! Bogaty, silnie nawilżający kosmetyk zapewnia całkowitą ochronę przeciwsłoneczną, ale poza zapachem jest na skórze zupełnie nieodczuwalny, daje matowe wykończenie. Sprawdzi się zarówno w mieście, jak i na wyjeździe w tropiki, jako gwarant bezpiecznego obcowania ze słońcem. Absolutnie ulubiony krem z filtrem 50 do twarzy!
Ten krem z filtrem 50 do twarzy potrafi naprawdę sporo: pielęgnuje, jak skrojony na miarę preparat do codziennej pielęgnacji o działaniu silnie antyoksydacyjnym i łagodzącym, wyrównuje koloryt skóry jak dobry podkład (choć ma ultraniski poziom krycia) i odbija światło jak najlepszy rozświetlacz. Do tego pozwala się reaplikować bez ograniczeń i pracuje na skórze tak, że nie trzeba nic więcej!
Pełna ochrona przed promieniowaniem UVA, UVB, HEV i IR, a do tego luksusowa formuła ujednolicająca koloryt skóry i dająca skuteczną ochronę anti-aging zapewniają mu pierwsze noty na hasło "najlepszy kremy przeciwsłoneczny". Kolor w tym kremie z filtrem 50 do twarzy zamknięty jest mikroskopijnych perełkach i uwalnia się w kontakcie ze skórą, tworząc na jej powierzchni niewidoczną warstwę dającą spektakularny glow. A to sprawia, że jego replikacja co dwie godziny jest czystą rozkoszą! Gdybyśmy musiały na bezludną wyspę zabrać tylko jeden kosmetyk zabezpieczający przed promieniowaniem UVA i UVB, byłby to właśnie ten krem z filtrem 50 do twarzy!
Absolutnie fenomenalne podeście do ochrony przeciwsłonecznej! Zamiast klasycznego kremu z filtrem 50 do twarzy, twórcy marki namawią do tego, by sięgnąć po kolorowy wodoodporny filtr przeciwsłoneczny w formie sticka, który barwi skórę sygnalizując w ten sposób, które jej obszary są bezpieczne, a które wymagają reaplikacji kosmetyku. Takie rozwiązania lubią i doceniają nie tylko surferzy, którzy na szkodliwe działanie słońca narażeni są nieustannie dzień po dniu, ale także mamy: trudno o lepszy sposób na to, by namówić malucha do stosowania filtrów, niż zaproponowaniu mu ich w formie zabawy we wszystkich barwach tęczy (a dokładniej – w intensywnym niebieskim kolorze, mocno napigmentowanym różu oraz naśladującym odcień skóry kolorze nude)! Zwolenniczki najlepszych kremów z filtrem bez koloru mogą sięgnąć też po Zinc Stick o nieco niższym wskaźniku SPF w odcieniu bieli, który po kontakcie ze skórą staje się zupełnie niewidoczny, ale chroni nie mniej solidnie niż wersja kolorowa.
O tym kremie z filtrem 50 do twarzy chciałoby się powiedzieć: „jeśli nie wiesz co wybrać, postaw na klasykę”, bo marka zawsze dotrzymuje obietnic. Docenią to zwłaszcza alergiczki, którym skóra niechętnie wybacza błędy i niedopatrzenia, za to nie mniej niż inne spragniona jest dopieszczenia i przyjemności. Poza stabilnymi filtrami pozwala rozkoszować się aksamitną, wtapiającą się w skórę konsystencją, która stanowi dobrą bazę pod makijaż, choć ten po zastosowaniu kremu z filtrem 50 do twarzy od Avene jest zbędny.
Tutaj też nie brakuje rozpieszczania: krem z filtrem 50 do twarzy od Caudalie jest tak lekki, że nosi się go i replikuje z przyjemnością i tym większą satysfakcją, że przy okazji przeciwsłonecznej ochrony marka zadbała także o jego właściwości pielęgnacyjne – polifenole otrzymywane z pestek francuskich winogron dają stuprocentowa ochronę przed wolnymi rodnikami, a ekstrakt z kory świerku dodatkowo wzmacnia mechanizmy obronne skóry. Cudo!
A Wy, macie w swojej kosmetyczce krem z filtrem 50 do twarzy, o którym możecie powiedzieć, że jest absolutnym mistrzem?