Świat jest bezpiecznym miejscem, a ty masz w życiu szczęście. Dopóki… rozpędzone auto nie uderzy w twój samochód. Dopóki ktoś cię nie okradnie w sklepie. Nie wyrwie torebki pod bankomatem. Jak wrócić do równowagi po traumatycznym przeżyciu?
Marta ma 35 lat. Zadbana, zaradna, energiczna. Kilka miesięcy temu zdarzył jej się przykry wypadek. Wybierała pieniądze z bankomatu, gdy podbiegł do niej nastolatek i po chwili szamotaniny wyrwał torebkę. Marta wezwała policję, ale chłopaka nie udało się znaleźć. Uznała, że w sumie nic wielkiego się nie stało. „Zachowujesz się jak nie ty, od czasu tego napadu – usłyszała jednak od przyjaciółki. – Jesteś poirytowana, kłótliwa. Trudno cię zaprosić wieczorem na spacer czy wyciągnąć na jogging”. Marta zdecydowała się skorzystać z pomocy terapeuty. To najlepsze rozwiązanie, ale jeśli nie ma możliwości umówienia się ze specjalistą, program „Powrót do równowagi” można wdrożyć przy wsparciu kogoś bliskiego.
W stresującym zdarzeniu – takim jak stłuczka czy napad – pamięć działa inaczej niż zazwyczaj. Zapamiętujemy wszystko bardzo wyraźnie, ale tym wspomnieniom brak jest logiki, ładu.
Wyobraź sobie szafę, do której przed przyjściem gości upychamy wszystko jak leci. Gdy potem otwierasz drzwi, wypada lawina przedmiotów. Podobnie jest z naszą pamięcią po traumie czy innej denerwującej sytuacji. Jest w niej wszystko w chaosie. Nigdy nie wiadomo, co ci się przypomni i w jakiej kolejności.
Moment napadu to zlepek różnych emocji i myśli. W „szafie” Marty jest strach, dudnienie serca, migawka ze zbliżeniem podkoszulka z motywem trupiej czaszki. Czasem wystarczy drobiazg – właśnie widok podobnej koszulki w sklepie – i wszystko do Marty wraca. Nasza pamięć zwyczajnie nie pozwala nam zapomnieć spraw niedokończonych. Dokładnie tak samo jest z myślami o napadzie. Jaka rada? Trzeba wykonać „powrót do przeszłości” i zamknąć tę sprawę raz na zawsze. Oczywiście, to brzmi przerażająco.
Co może pomóc Marcie? Niech pomyśli, co sprawia, że może czuć się bezpiecznie, rozmawiając o tamtym wydarzeniu, wspominając je. Czy chodzi o poczucie kontroli? Marta, rozmawiając z terapeutką lub przyjaciółką może ustalić, że przerwie opowieść o napadzie w dowolnej chwili. Ona sama też decyduje, od czego zacznie. Terapeuci doradzają, by opowieści o traumie „przewijać”. Jeśli uznajemy, że jakiś fragment historii jest dla nas za trudny, bolesny, przechodzimy dalej. Tak jakbyśmy wciskały guzik „przejdź do następnej sceny” na DVD.
Inne rozwiązanie? Marta może spróbować opowiedzieć swoją historię z perspektywy ptaka siedzącego na drzewie albo człowieka stojącego na pobliskim przystanku. Oprócz techniki przewijania warto wypróbować też kontrastowania. Jest ono szczególnie ważne, jeśli decydujesz się opowiedzieć o traumie bliskiej osobie, bez wsparcia terapeuty. Marta miała wrażenie, że choć od napadu minęły trzy miesiące, ona ma poczucie, że nadal się on rozgrywa, tu i teraz. Potrzeba czegoś, co będzie nieustannie przypominało, że tamta historia to już przeszłość. Może to być gazeta z dzisiejszą datą, czy zdjęcie. Marta zdecydowała się na fotografię: ona, mąż i córeczka na jej urodzinach, uśmiechnięci, nad tortem.
Ponieważ przywoływanie traumatycznych wspomnień powoduje duże pobudzenie fizjologiczne, lepiej od razu zaplanować czas na wyciszenie, relaks. Celem takiego powrotu do przeszłości jest wbudowanie traumy w historię swojego życia. Było, przeszło, minęło. Już nie czujemy żywych emocji związanych ze zdarzeniem. Gdy pojawia się wspomnienie, mówimy sobie: „O, pojawiła się myśl o stłuczce/napadzie pod bankomatem. To naturalne. Przecież to część mojego życia. Za chwilę ten obraz zniknie”.
Ostatni etap pracy nad traumą to powrót do przyzwyczajeń „sprzed”. Marta, mimo upływu miesięcy, wciąż nie korzystała z bankomatu. Dobrze jest zaplanować wyprawę do niego – w towarzystwie osoby bliskiej, która zapewnia komfort, w słoneczny dzień. Nie trzeba za pierwszym razem wypłacić pieniędzy, wystarczy popatrzeć z daleka, odejść. Następnego dnia podejść trochę bliżej i tak do pełnego sukcesu. To normalne, że traumatyczne wydarzenia zmieniają pogląd na świat.
Warto popracować nad swoimi przekonaniami. Można opowiadać sobie samej o nich tak, by… zabrzmiały pozytywnie: „Mam w życiu szczęście i przykre zdarzenia mnie omijają. Na ogół”. Albo: „Mieszkam w bardzo bezpiecznej okolicy, choć i tu zdarzają się różne nieprzyjemne wypadki”. Jeśli weźmiesz pod lupę swój własny strach związany z traumą, też stwierdzisz, że… wcale nie był taki wielki. Tylko miał wielkie oczy.