Historie osobiste

"Bałam się spotkania klasowego po latach. Dawne uczucia odżyły, musiałam zmierzyć się z przeszłością"

"Bałam się spotkania klasowego po latach. Dawne uczucia odżyły, musiałam zmierzyć się z przeszłością"
Fot. 123RF

Kiedy dostałam zaproszenie na spotkanie klasowe z okazji trzydziestolecia matury, wzdrygnęłam się. Bałam się porównań, niezręcznych pytań, konfrontacji z bolesnymi wspomnieniami sprzed lat. Wieczór nieoczekiwanie przyniósł coś, czego się nie spodziewałam..."

"Dostałam zaproszenie i wspomnienia odżyły"

Wracając z pracy, odruchowo zajrzałam do skrzynki na listy. Ulotki i foldery reklamowe, jakieś rachunki, korespondencja z banku, nie spodziewałam się niczego więcej, a jednak… Natknęłam się na ozdobną kopertę. Otworzyłam ją dopiero w domu i aż usiadłam. Zaproszenie na spotkanie klasowe z okazji trzydziestolecia matury. Kiedy to minęło?... Miło, że o mnie pamiętali i chciało im się wytropić mój adres, tylko… O czym miałabym rozmawiać z dawnymi kolegami i koleżankami? O mężu, którego nie mam? Kolejnym nieudanym związku? Pogrzebanych marzeniach o dziecku?

Odłożyłam zaproszenie na biurko. A potem wstałam i z czeluści szafy wyjęłam album ze zdjęciami. Wertowałam strony, odświeżając wspomnienia. Beztroskie chwile przeplatały się z pierwszymi niepowodzeniami, gorące uczucia z zawodem miłosnym i zerwaną przyjaźnią...

O, tu zdjęcie całej klasy robione na boisku. To ja. Patrzę prosto w obiektyw. Blada dziewczyna o długich, czarnych włosach. Topielica, tak nazywała mnie mama. Przechodziłam fazę buntu, co objawiało się tym, że unikałam słońca i ubierałam się na czarno. Obok mnie stała Justyna. Urocza blondynka o niebieskich oczach. Dopiero teraz, oglądając tę fotografię, zauważyłam, na kogo Mirek patrzy. Stał rząd wyżej i zerkał na Justynę, choć to ja byłam jego dziewczyną. W głębi duszy już wtedy marzyłam o założeniu rodziny i naiwnie sądziłam, że Mirek jest tym jedynym. Okazało się, że nie dla mnie…

Z Justyną związał się po maturze. Tuż po tym, jak ze mną zerwał. Listownie. Gdyby wtedy były telefony komórkowe w powszechnym użyciu, pewnie zerwałby ze mną przez esemes. Tchórz. Szybko wzięli ślub. Najgorsze w tym wszystkim było to, że Justyna dobrze znała moje uczucia, bo się jej zwierzałam. Nie mamie, nie starszej siostrze, a właśnie jej. Nawet teraz świadomość tego uwierała. Może już nie bolała, ale nadal przeszkadzała na tyle, że nie wyobrażałam sobie spotkania z nią. Po tym, jak odbiła mi chłopaka? A potem zaszła z nim ciążę? To nie były jej marzenia, tylko moje. Justyna żyła moim wyśnionym życiem…

 

 

"Zdecydowałam się przyjąć zaproszenie na spotkanie po latach"

Długo biłam się z myślami, czy powinnam pójść na to spotkanie. Bałam się porównań, niezręcznych pytań, konfrontacji z bolesnymi wspomnieniami sprzed lat. Z drugiej strony nie miałam się czego wstydzić. Skończyłam świetne studia. Praca dawała mi satysfakcję i dobre pieniądze. Nie miałam męża ani dzieci, ale nie byłam samotna. Miałam siostrę i jej rodzinę, znajomych i przyjaciół, miałam książki i podróże. Poza tym, choć to zabrzmi nieskromnie, uważałam, że teraz wyglądam lepiej niż trzydzieści lat temu. Nie byłam już młoda, ale sukcesy i pewność siebie dodają kobiecie powabu. Lepiej też znałam siebie i wiedziałam, co do mnie pasuje – na przykład krótkie włosy.

W końcu podjęłam decyzję: idę. Skoro ktoś zadał sobie trud, by mnie znaleźć i powiadomić o spotkaniu, powinnam to docenić. I nie chcę, by snuli teorie, dlaczego się nie pojawiłam. Założyłam moją ulubioną kopertową sukienkę o kroju kopertowym i szpilki. I uśmiechnęłam się do odbicia w lustrze.

 

 

"Bałam się, że będzie niezręcznie, ale..."

Spotkanie odbywało się w restauracji. Przytłumione światło i nieco za głośna muzyka ułatwią dyskretną ewakuację, w razie czego. Gdy tylko weszłam, od razu ich zobaczyłam. Justyna wyglądała całkiem nieźle. Trochę przytyła, ale krągłości do niej pasowały. Mirek za to prawie wcale się nie zmienił. W za dużej marynarce i szerokich spodniach wyglądał jak tamten chudy, tykowaty nastolatek. Odetchnęłam z autentyczną ulgą, gdy moje serce ani drgnęło na jego widok.

Justyna odwróciła głowę i… mnie zobaczyła. Puls mi przyspieszył, serce podskoczyło do gardła, już nie było spokojne i obojętne. Zmusiłam się do uśmiechu, a ona pomachała do mnie i niemal podbiegła, ciągnąc za sobą męża.

– Hej, dobrze cię widzieć. Fajnie, że przyszłaś. Bosko wyglądasz! – trajkotała. – Prawda, Mirek?

Kiwnął głową, nie patrząc mi w oczy.

– A wiesz… – Justyna ściszyła głos, jakby powierzała mi tajemnicę. – Adam o ciebie pytał.

Zmarszczyłam brwi. Po co Adam miałby o mnie pytać? Nigdy nie utrzymywałam z nim bliższych relacji. Wprost przeciwnie, starałam się go unikać. Był zbyt pewny siebie i zdecydowanie za przystojny, do tego świetnie grał w kosza, więc prócz wielbicielek miał też licznych fanów. Nie moja liga, tak właśnie wtedy myślałam.

– Idzie tu! – syknęła Justyna. – To my lecimy. Chodź, Mirek.

Odeszli, zostawiając mnie samą na środku sali. I dobrze. Nie czułam się w ich towarzystwie swobodnie.

– Cześć… – usłyszałam za plecami niski, zmysłowy głos.

Odwróciłam się powoli i zobaczyłam Adama. Wyglądał lepiej, niż zapamiętałam. Miał na sobie rozpiętą pod szyją koszulę i perfekcyjnie skrojoną marynarkę. Poczułam coś, czego dawno nie czułam, gdy seksownym ruchem poprawił mankiet koszuli.

– Hej! – Zaśmiałam się nerwowo.

Bałam się, że będzie niezręcznie, ale skrępowanie szybko minęło i rozmawialiśmy dłuższą chwilę. Dłużej niż kiedykolwiek nam się zdarzyło w liceum. Wywnioskowałam, że wciąż się nie ożenił. Może dlatego znaleźliśmy wspólny język. Byliśmy na tej imprezie jedynymi singlami. I to takimi bez małżeństwa na koncie.

– Musimy się spotkać w spokojniejszym miejscu. Tutaj nie ma warunków do rozmowy – stwierdził, a potem wyjął z kieszeni telefon, by zapisać mój numer.

 

 

"Miałam przeczucie, że ten wieczór dopiero się dla nas zaczyna"

Kiedy skończyłam rozmawiać z Adamem, jak spod ziemi wyrosła obok mnie Justyna.

– I jak? – zapytała podekscytowana.

– Ale co?

– Adam wciąż się w tobie kocha? Po tylu latach?

– Jak to: wciąż? – zdumiałam się.

– Wszyscy to widzieli, tylko nie ty – westchnęła Justyna. – A mieliśmy z Mirkiem nadzieję, że po maturze jakoś się do siebie zbliżycie…

– Tak? Szkoda, że nie powiedziałaś mi o tym trzydzieści lat temu – parsknęłam śmiechem. Z drugiej strony, może nic straconego. Adam był intrygującym mężczyzną, chętnie poznałabym go bliżej. Na nowo, bez uprzedzeń sprzed lat. Przypomniałam sobie fotografię. Stojący z boku Adam odwrócił głowę, tak że jego twarz się rozmazała. Czyżby chciał dyskretnie zerknąć w moją stronę? Może rzeczywiście się we mnie podkochiwał… – Zdjęcie klasowe prawdę ci powie – mruknęłam pod nosem.

Justyna chwyciła mnie za rękę.

– A tak w ogóle to chciałam cię przeprosić. – Ściskała moją dłoń, a ja musiałam się powstrzymać, by jej nie odepchnąć. – Zachowałam się jak idiotka. Poza tym wyszłam za niego tylko z powodu ciąży. Chciałam, żebyś wiedziała.

I już? Te szybkie przeprosiny mają załatwić sprawę? Mogła sobie darować. Nie chciałam wiedzieć, nie chciałam do tego wracać. Nic już nas nie łączyło, nawet sentyment do Mirka. Zostałam jeszcze trochę, pouśmiechałam się, porozmawiałam z kilkoma osobami, by po godzinie po angielsku się wymknąć. Przed drzwiami restauracji, oparty o maskę samochodu, czekał Adam. Skądś wiedziałam, że na mnie.

– Wsiadasz? – Mrugnął do mnie, a ja chyba trochę się zarumieniłam.

Miałam przeczucie, że ten wieczór dopiero się dla nas zaczyna. A po nim wszystko być może…

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również