Portret

Ewa Telega w wieku 23 lat została wdową. Dziś jest szczęśliwą żoną, matką i… pisarką!

Ewa Telega w wieku 23 lat została wdową.  Dziś jest szczęśliwą żoną, matką i… pisarką!
Ewa Telega napisała książkę. Aktorka zdradza, jak czuje się, jako debiutująca pisarka.
Fot. Akpa

O Ewie Teledze większość osób mówi: kobieta wulkan. Aktorka zazwyczaj robi kilka rzeczy jednocześnie, w tym samym czasie myśląc o kilku kolejnych. Wciąż ma nowe pomysły. Teraz  zadebiutowała jako pisarka. Co warto wiedzieć o jej nowym projekcie i życiu prywatnym? 

Ewa Telega napisała pierwszą książkę

Jak się czuję jako debiutująca pisarka? Bardzo dobrze. Może kolejną książkę napiszę... Dzisiaj myślę, że zdecydowałam się na to, bo miałam pewne doświadczenia związane z pisaniem. W Stowarzyszeniu K40 wydawaliśmy pismo, a także tomik wierszy mojego męża – przyznaje aktorka, która jest współzałożycielką i prezeską Stowarzyszenia K40 działającego na rzecz osób  chorych,  niepełnosprawnych, starszych i wykluczonych społecznie. – Poza tym pisałam scenariusze, m.in. serialu „Ekler”. Cały proces powstawania książki wydawał mi się zupełnie naturalny, ale przyznam, że kiedy wzięłam ją wreszcie do ręki, poczułam wzruszenie.

Powstanie książki o Márcie Mészáros miało dla Ewy Telegi wiele znaczeń: napisała pierwszą książkę, uhonorowała kogoś dla siebie ważnego, ale też coś jej to uświadomiło.  – Najważniejsza  pozostaje  dla  mnie opowieść o jej matce. Kiedy umierała, powiedziała nastoletniej Márcie:  „Pamiętaj, bądź dla siebie najważniejsza”. Ciekawy jest ten komunikat, tak odmienny od tego, czego zazwyczaj dowiadują się dziewczynki. Życie Marty pokazuje, że może właśnie to powinny mówić matki swoim córkom - twierdzi.

 

Córka Ewy Telegi też jest aktorką

Córka Ewy Telegi, Zofia Domalik, również jest aktorką. Czy radzi się mamy w sprawach zawodowych? – Kiedyś częściej to robiłam, teraz mniej. To dla mnie odcięcie pępowiny – mówi Zosia. – Pyta, ale się nie słucha – śmieje się jej mama. - Właśnie wczoraj była awantura. Powiedziała mi, że nie muszę mówić wszystkiego, co myślę. W sumie ma rację. Choć my w ogóle jesteśmy taką rodziną, która nieustannie rozmawia i mówi, co myśli.

Andrzej Domalik to drugi mąż Ewy Telegi. Pierwszy zginął w tragicznym wypadku

Na ukształtowanie osobowości Ewy miała wpływ tragedia, której doświadczyła jako 23-latka. Ona i operator Marcin Isajewicz byli małżeństwem dwa lata, kiedy na planie filmu „Biała wizytówka” Filipa Bajona doszło do wypadku drogowego. Zginął 31-letni mąż Ewy Telegi i scenografka Krystyna Krasińska. Operator Piotr Sobociński i Filip Bajon mieli niezagrażające życiu obrażenia. - Przeżyłam koszmar. Na pewno miałam depresję, ale nie wiedziałam, że powinnam szukać pomocy. Pamiętam, że przeżywałam śmierć Marcina fizycznie, bolały mnie plecy z tęsknoty – wspomina aktorka. – To wiele zmieniło w moim podejściu do życia i do zawodu.

Drugiego męża, Andrzeja Domalika, spotkała, mając 30 lat. – Wydawało mi się, że jestem stara i że już mnie nic nie czeka. Ja byłam wdową, Andrzej rozwodnikiem – wspomina aktorka. Szybko zorientowali się, że są w sobie zakochani. – Andrzej wprowadził się do mnie po tygodniu. Zaraz potem wzięliśmy ślub w Paryżu, niedługo potem urodziła się Zosia. I przez wszystkie lata nigdy nie przeżywaliśmy kryzysu, spokojnie kroczymy przez życie.  Andrzej Saramonowicz, który zna ich oboje wiele lat, mówi: - Sprawiają wrażenie szczęśliwie odnalezionych. Choć stanowią dwa odmienne bieguny: on ze swoim stoickim spokojem i ona – rozwibrowany koliber. - Zgadzam się – mówi Ewa. - Jesteśmy różni. Ja jestem ekstrawertyczką, on introwertykiem. On lubi chodzić, ja jeździć na rowerze. Ja wolę ciepło i morze, a Andrzej góry, zimę i narty. On czyta cały czas, co mnie dotyczy w mniejszym stopniu. Ale razem oglądamy seriale. 

Andrzej Domalik na pytanie, co mu się w jego żonie podoba, odpowiada: - Wszystko. Jak ktoś ma tak zjawiskową urodę, taki uśmiech i tę nieszczęsną energię, to czego chcieć więcej? Poza tym moja żona jest ze Śląska, a to oznacza coś, co jest dzisiaj niecodzienne – niezależnie od tego, co się dzieje, obiad jest zawsze o 15.30. Nie trzeba o tym rozmawiać, ale nie wolno się spóźnić.

Zosia Domalik przyznaje: - Mimo że wydają się skrajnie różni, wiele ich łączy, choćby inteligencja i uczciwość oraz to, że są dobrymi ludźmi. Jestem im wdzięczna, że zawsze traktowali mnie poważnie. Mama ma superdobrą energię i jest niesamowicie zabawna. Nigdy się na niej nie zawiodłam w trudnym momencie. Dostałam od nich obydwojga bardzo dużo miłości. Za jedną połowę odpowiedzialna jest moja mama, a za drugą tata. Oboje uznają za jeden z najważniejszych elementów ich związku szacunek dla niezależności. – To jest piekielnie ważne. Wypracowaliśmy  ją  sobie krok po kroku, bez specjalnych negocjacji.  Powstała naturalnie, pewnie jako nasza wspólna potrzeba.  I  mam  wrażenie,  że  oboje  jesteśmy  z  tego  dumni – mówi Andrzej Domalik. Ewa Telega dodaje: - Nigdy nie mówimy „my”. Jesteśmy razem, ale pozostajemy osobnymi osobami. Nawet konta mamy oddzielne. Z czego kiedyś wyniknęła zabawna historia. Z jakiegoś powodu postanowiliśmy się nawzajem upoważnić do swoich rachunków bankowych. I wtedy zorientowałam się, że mój mąż ma duże oszczędności. Natychmiast  namówiłam  go  na  kupno  mieszkania  jako lokaty kapitału. Wytłumaczyłam mu, że jeśli je wynajmiemy,  będzie  miał  co  miesiąc  z  niego  zysk.  Bardzo  się  zdziwił.  On  nie  ma  głowy  do  interesów.  Ja też nie bardzo, ale czasem mi się udaje – śmieje się Ewa Telega. 

 

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze magazynu PANI.

Pani okladka

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również