Choć już za moment z ulgą pożegnamy największego wroga bujnej fryzury, czyli czapkę, nie znaczy to, że problem braku objętości włosów rozwiąże się sam. Dlatego podglądamy najlepszych i próbujemy trików stylisty włosów Jennifer Lopez, która ze swoich gęstych (lub udających gęste) włosów uczyniła znak rozpoznawczy.
Spis treści
Ten kłopot, czyli brak objętości fryzury, częściej lub rzadziej ma każda z nas i to niezależnie od tego, czy włosy są farbowane, świeżo po ścięciu, czy właśnie podjęłyśmy decyzję o tym, żeby je zapuścić. Bo nawet jeśli są w dobrej kondycji i oceniamy je jako stosunkowo gęste, wystarczy drobna stylizacyjna wpadka, np. produkt albo domowy zabieg, który zbytnio je obciąży czy po prostu noszenie czapki, by cała fryzura „siadła”.
Sporo szkody narobił też covid: na umiarkowaną lub silną utratę włosów skarży się nawet co czwarta osoba, która przechorowała koronawirusa, a objawy te mogą się pojawiać nawet kilka tygodni od ozdrowienia.
Podobnie jak w przypadku skóry, która jest barometrem naszych emocji, także w przypadku włosów sytuację dodatkowo komplikuje stres, który temu zjawisku towarzyszy ( i który odczuwa także nasz układ immunologiczny), a także nasza wobec całej sytuacji bezradność: wcierki, zioła, suplementy czy diety-cud mające wspomóc porost włosów przynoszą raczej nikłe efekty, dlatego pocovidowa utrata włosów wymaga konsultacji z dermatologiem, który zaleci kompletną kurację obejmującą odpowiednie zabiegi i preparaty witaminowe.
Wyświetl ten post na Instagramie
Za to jeśli włosy „tylko” wyglądają na niezbyt gęste, mamy całkiem spore pole do popisu we własnej łazience. Bo chociaż oglądając zdjęcia gwiazd, nawet te niepozowane, albo zrobione "tuż po wstaniu", można nabrać przekonania, że jest to kłopot tylko zwykłych śmiertelniczek, warto pójść za głosem rozsądku i zająć się problemem z taką uważnością i takim skutkiem, jak same celebrytki.
Zwłaszcza, że dbanie o urodę powierzają najlepszym. Za bujną fryzurę Jennifer Lopez odpowiada stylista fryzur Chris Appleton, który jak z rękawa sypie gotowymi trikami na to jak sprawić, żeby włosy wyglądały na gęstsze.
Jednym z prostszych sposobów według fryzjera jest zmiana miejsca, w którym wyznaczamy przedziałek: "przyzwyczajone" do zaczesywania na jedną stronę włosy mają tendencję do tego, by płasko się kłaść, a przerzucenie ich po umyciu na drugą stronę pozwala im u nasady naturalnie się unieść. I choć zmiana nawyków rzadko kiedy przychodzi nam z łatwością, warto się o nią pokusić, bo ten drobny gest, zwłaszcza w przypadku krótszych włosów, naprawdę robi różnicę.
Kolejny patent, także z poziomu grzebienia, czy raczej grubej okrągłej szczotki polega na tym, by pasma nawijać na nią nie jak zwykle od połowy długości czy tuż przy końcach, ale od samej nasady, uprzednio spryskawszy je sprayem poprawiającym objętość. Kilka ciepłych podmuchów ciepłego powierza suszarki i – mamy to!
Z kolei przy dłuższych włosach Appleton namawia do spróbowania triku, którym podzielił się ze swoimi obserwatorami na TikToku. Potrzebne będą dwie gumki. Zamiast upinać włosy w koński ogon jak zwykle, spinamy tylko część z nich zebraną nad uszami i złapaną wysoko. Pozostałe pasma dzielimy na dwie części i spinamy tuż nad kitką. W ten sposób choć nie widać, że koński ogon zrobiony jest z dwóch partii włosów, fryzura zyskuje większą sprężystość i wygląda tak, jak gdyby włosów było znacznie więcej.
O ile nie rozważamy zagęszczenia włosów ultradźwiękami w salonie fryzjerskim, warto spróbować jeszcze jednego patentu na większą objętość, które wiele z nas namiętnie ćwiczyło w dzieciństwie, czyli zaplecenia włosów w warkocz przed pójściem spać. Jest o tyle bezpieczny, że nie narażamy włosów na działanie ciepłem. Przed zaplataniem warto spryskać włosy sprayem utrwalającym i pamiętać o tym, że spot nie powinien być zbyt ciasny.
Co ciekawe, włosy mogą udawać gęstsze niż są w rzeczywistości nie tylko wtedy, gdy nosimy je rozpuszczone, ale także wówczas, gdy najchętniej spinamy je w kok. Po spięciu ich w koński ogon pochylamy głowę do przodu i układamy pasma tak, by przykryły gumkę na całej jej średnicy. Sięgamy po drugą gumkę i unieruchamiamy je, tworząc w ten sposób kok, a dalej pasma, które wystają spod upięcia owijamy wokół koka. W ten sposób fryzura zyskuje niesamowitego oddechu i daje złudzenie szalonej objętości.
A Wy, macie sprawdzone sposoby na to by sprawić, żeby włosy wydawały się gęstsze, niż faktycznie są?