Relacje

"Nie podnoś głosu, bo się w sobie zamknę". Psycholożka mówi, jak trauma zmienia komunikację w związku

Nie podnoś głosu, bo się w sobie zamknę. Psycholożka mówi, jak trauma zmienia komunikację w związku
Fot. Getty Images

Do związku wnosimy nie tylko uczucie i dobre chęci, ale też historię życia, która wpłynęła na to, jacy jesteśmy i jak reagujemy. Nasze "bagaże" doskonale widać w kłótniach. Jak dać sobie radę z wybuchającymi w nas dawnymi doświadczeniami i lękami mówi terapeutka Marlena Ewa Kazoń.

Często w gabinecie sesje psychoterapii par, zaczynam od takiego komunikatu: Wyobraź sobie, że rozmawiasz z partnerem o czymś ważnym. Podnosisz głos – nie z agresji, lecz z emocji – a druga osoba nagle milknie, odwraca wzrok, wycofuje się. Czujesz się zignorowany, sfrustrowany, może nawet odrzucony. Ale to nie obojętność – to trauma, która właśnie przejęła kontrolę.

Trauma ma ogromny wpływ na sposób, w jaki komunikujemy się w bliskich relacjach. Czasem zmienia ton głosu w krzyk, a czasem każdą próbę rozmowy zamienia w milczenie. Mechanizmy, które kiedyś były reakcją obronną – przetrwaniem – stają się z czasem przeszkodą w zrozumieniu i bliskości. Często bywa tak, że jedno słowo uruchamia cały system alarmowy, który jest traumą.

 

Historie z gabinetu

Ola, 33-letnia nauczycielka, od lat zmagała się z uczuciem, że nie potrafi „się odezwać” w konflikcie. Kiedy jej partner, Michał, prosił o wyjaśnienie, dlaczego unika rozmów po sprzeczce, odpowiadała tylko: "Jak zaczynasz mówić podniesionym głosem, to ja się wyłączam. Przestaję czuć, że jestem bezpieczna".

Dopiero w terapii odkryła, że wychowywała się w domu, gdzie każda rozmowa kończyła się krzykiem, a jej ojciec potrafił milczeć tygodniami. Nauczyła się wtedy, że milczenie to ratunek. W dorosłym życiu jednak ta strategia zamykała drogę do porozumienia. Czasami partnerzy mówią do siebie tak: "Nie walcz ze mną, ja nie jestem twoim wrogiem".

Adam, lat 40, informatyk, mówił o swojej partnerce: "Każda nasza kłótnia kończy się tym, że ona wychodzi. A ja zostaję wściekły i bezsilny. Potem przez trzy dni nie mogę zasnąć". 

Jego partnerka, Kasia, miała historię związku z przemocowym mężczyzną, który najpierw obrażał, a potem błagał o wybaczenie. Kiedy Adam podnosił głos, nawet nieświadomie, jej ciało interpretowało to jako zagrożenie – i włączało ucieczkę. Adam z kolei miał doświadczenie porzucenia przez matkę, więc każde "wyjście" Kasi było dla niego nie do zniesienia. W ich relacji trauma obojga ludzi splatała się w błędne koło – walka-ucieczka, które nie prowadziło do rozwiązania, tylko do głębszego oddalenia.

 

Co nam może pomóc?

Ważne, aby każdy z czytelników miał świadomość, co trauma robi z komunikacją?

  1. Zniekształca odbiór intencji – Osoba po traumie może interpretować neutralne lub emocjonalne wypowiedzi jako groźne lub poniżające, nawet jeśli nie były takie w zamierzeniu.
  2. Włącza tryb "walcz, uciekaj albo zamróź się" – W obliczu konfliktu partner może zareagować jak dziecko w sytuacji zagrożenia: agresją, wycofaniem, zamarciem.
  3. Prowadzi do unikania rozmów – Osoby po doświadczeniach emocjonalnych lub fizycznych nadużyć często nie wierzą, że komunikacja jest bezpieczna. Wolą milczeć, niż ryzykować bycie zranionym.

Najważniejsze, co możemy dla siebie zrobić, to rozpoznać własne wzorce reakcji , czyli zamiast mówić: "Znowu uciekasz!”, można zapytać siebie: "Co się we mnie uruchamia, gdy ona wychodzi?" Świadomość własnych ran to pierwszy krok do zmiany. Bardzo ważne jest zbudowanie  poczucia bezpieczeństwa w związku. W relacji warto ustalić sygnały stopu, takie jak: "Potrzebuję chwili przerwy" zamiast trzaskania drzwiami. Albo: "Nie krzycz, bo wtedy się zamykam" – to jasna informacja, co się dzieje wewnętrznie z Nami. 

Każdy związek jest zarówno wyzwaniem, jak i  okazją do rozwoju. Ważne, abyśmy zaczęli mówić o tym, co się naprawdę dzieje w środku, zamiast reagować automatycznie, zaczynamy budować nowy język – język współczucia, zrozumienia i prawdziwego spotkania.

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również