#Książkorys to cykl, w którym pisarki i pisarze opowiadają o literaturze, która miała wpływ na ich życie i twórczość. Kształtowała jako ludzi, wzruszała, pomagała w procesie twórczym i inspirowała do własnych poszukiwań. Poznajcie osobiste wybory książek Katarzyny Bondy, autorki bestsellerowych powieści kryminalnych, m.in. "Lampiony", "Czerwony Pająk", "Do cna" czy "O włos".
Spis treści
"Pierwszy raz tę książkę przeczytałam w drugiej klasie liceum. Dobrze pamiętam, że było to wydanie Ossolineum w tkaninie. Połowa tego tomiszcza to było omówienie literaturoznawcze dzieła i gdy zaczęłam czytać, poległam. Byłam przekonana, że nie dźwignę lektury. Ominęłam tę część i zabrałam się za samą powieść. Pamiętam, że rozpoczęłam lekturę po kolacji i kompletnie przepadłam. Już pierwsze sceny uruchomiły w mojej głowie obrazy, a kiedy Annuszka wylała olej wiedziałam, że nie pójdę tej nocy spać aż nie skończę. Czytałam do rana siedząc w łazience. Na drzwiach zawiesiłam ręcznik, żeby domownicy nie widzieli światła. Nie skończyłam i poszłam do szkoły, ale myślałam tylko o Wolandzie, Behemocie, Piłacie, którego było mi autentycznie szkoda, wiedźmie Małgorzacie oraz o lataniu na miotłach. Praktycznie biegiem wracałam do domu, by dowiedzieć się, jak ta historia się zakończy. To było coś niesamowitego. Żadna dotąd książka nie wciągnęła mnie tak bardzo, nie była mi tak bliska. Kiedy zamknęłam księgę, pomyślałam, że jeśli kiedykolwiek napiszę książkę, chciałabym, by człowiek czuł się tak jak ja wtedy: totalnie oderwany od ziemi, zabrany w niesamowitą podróż. Oczywiście, wówczas wcale nie zamierzałam pisać książek i nie wiem zupełnie, dlaczego tak pomyślałam. Pamiętam swoje emocje, cudowne oderwanie od świata rzeczywistego, piękną frazę i napięcie, które mi towarzyszyło podczas lektury. Byłam oczyszczona, jakbym wykąpała się w złotym deszczu. Dzięki tej książce zrozumiałam, że rzeczywistość jest niczym w porównaniu z fabułą. Potem Mistrza i Małgorzatę czytałam jeszcze wielokrotnie. Do dziś do niej wracam, kiedy zmęczą mnie szybkie, naprędce sklecone opowieści".
"Ten zbiór krótkich opowiadań powstał pod wpływem inspiracji Schiracha jego pracą adwokata i spełnia wszystkie moje oczekiwania jeśli chodzi o którą formę. Jest tam wszystko: miłość, śmierć, zdrada, zabójstwo, oszustwo, zawiść, wina i kara. Lakoniczny lecz jakże smakowity język, jakim operuje niemiecki adwokat trafia do mojego serca niczym dobrze naostrzony sztylet. Jest jeszcze drugi tom, który jest kontynuacją Przestępstwa - jest to Wina. Przeczytałam oba niemalże ciurkiem i od tamtej chwili von Schirach jest moim idolem jeśli chodzi o pracę nad prawdziwymi sprawami zbrodni oraz tym, jak się je wynosi na poziom meta. Autor poszukuje w prawdziwym życiu i aktach baśni, mitu, przypowieści, używa wszystkich możliwych środków, by nakarmić naszą duszę, pokazać co jest dobre, a co złe. Uważam, że każdy młody człowiek powinien otrzymać taką szansę, by zapoznać się z dziełami von Schiracha, ponieważ to ukształtowało mój kręgosłup moralny i nauczyło mnie, że niepodległość, wolność i bliskość siebie jest wszystkim, co mamy. Stawanie we własnej prawdzie, a także branie na siebie konsekwencji jest najlepszym sposobem na uniknięcie infekcji tytułowego "Przestępstwa".
"Ten egzemplarz mam cały popodkreślany, mnóstwo w nim karteczek, zakładek. Co drugie zdanie było dla mnie ważne, trafiało do mojej duszy. Oczywiście sama opowieść jest smakowita, dla mnie jednak najważniejsza była kreacja postaci głównej - szefowej kartelu, kobiety, która była nikim, a ze swoich wad uczyniła oręż. Mogła poddać się, mogła dać się stłamsić, mogła wreszcie poszukać sobie innego kochanka - gangstera. Zamiast tego sięgnęła po swoje moce i przechytrzyła wszystkich. Wiemy, że ta historia zbudowana jest na prawdziwej sprawie. Istniała taka Królowa Południa, istniała taka kobieta i zapewne niekoniecznie była tak łebska, bohaterska, sprytna, lecz z całą pewnością bezwzględna. Czytałam z niedowierzaniem, jak autor sprawił, że choć wiem, że to postać godna potępienia, ja kibicuję jej i liczę, że jej się uda wygrać z nienawistnikami. To był dla mnie wzór dla moich kryminałów. Wiem, że to dziwne, że to nie Agatha Christie albo Arthur Conan Doyle byli dla mnie najważniejszymi autorytetami, ale właśnie Królowa Południa Revertego. Z tej przyczyny moje kryminały pewnie tak odróżniały się od innych. Nacisk był gdzieś indziej: zagadka musi być smakowita, ale to, co najważniejsze w opowieści to bohater. Nawet jeśli to niegodziwiec, chcemy rozumieć jego/ jej motywacje".
"Boże, co to była za uczta, kiedy dopadłam tę wielką siedmiuset stronicową książkę. Nie zatrzymałam się, póki nie skończyłam. Opowieść o hermafrodycie, wędrującym genie, który go tworzy, przez pokolenia i to wszystko umieszczone w ramie sagi rodzinnej, a w tle Denver, do którego zawsze chciałam pojechać. Fraza autora, nieśpieszna narracja, sam koncept opowieści do dziś jest dla mnie wzorem na zawodowstwo pisarza. To nie jest opowieść, która Eugenidesowi po prostu "wyszła". Wszystko jest przemyślane, zbadane, przenicowane do szczytu faktograficznie i chociaż wydaje się, że historia jest nieprawdopodobna, zbyt niesamowita, wszystko to się wydarzyło. To druga moja ukochana książka po której myślałam, że nigdy już nic nie napiszę. Po co, skoro jest Middlesex".
"Wspaniała, onieśmielająca. Pełna metafor, złotych zdań, które podkreśliłam i które stały się dla mnie drogowskazem na ścieżce nie tylko pisarskiej, ale przede wszystkim życiowej. Kreacje postaci i histografia tej opowieści to majstersztyk. Swego czasu testowałam dzięki niej bliskich mi ludzi. Nie myliłam się. Ten kto kochał tę powieść, był moim człowiekiem z trzewi. To najpiękniejsza książka o miłości, o pragnieniu odzyskania balansu jaką kiedykolwiek napisano. Cudowna. Niedościgniona. Wieczna".