Lady Gaga stawia na prowokację. Ale strzelające iskrami biustonosze i bąbelkowe suknie to nie cała opowieść o niej. Dręczyły ją traumy, ratował cel: zostać królową popu. Stefani Germanottę od innych marzących o sławie dziewczyn odróżniała odwaga tworzenia siebie wciąż od nowa. Jako Lady Gaga zdobyła miliony fanów i dolarów. Na szczycie oznajmiła: "Teraz mam zamiar zmieniać świat". Cekin po cekinie.
Waszyngton, 20 stycznia 2021, zaprzysiężenie 46. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Tłumy widzów, dziennikarzy i ochrony, nagle cisza, ludzie kładą ręce na piersi. Lady Gaga z mocą śpiewa hymn Stanów Zjednoczonych. Warkocz oplata jej głowę jak aureola, strój nawiązuje do barw sztandaru: granatowa aksamitna góra i czerwona spódnica z jedwabiu, rozkloszowana jak kwiat maku. Znacząca ozdoba: broszka gołębica, symbol pokoju. Joe Biden i Kamala Harris stoją obok niej. Burza braw, Lady Gaga skłania głowę. Ma 35 lat i jest pierwszą kobietą, która w jednym roku zdobyła Oscara, Złoty Glob, nagrody Grammy i BAFTA. Sprzedała 30 milionów albumów, jest w ścisłej czołówce światowych gwiazd. Dotarła i tutaj, na Kapitol. Fani długo nie wiedzieli, jak wyboistą drogę przebyła.
Elegancka restauracja na Górnym Manhattanie, Upper West Side w Nowym Jorku. Między stolikami dziewczynka tańczy, śpiewa i dyryguje chlebowymi paluchami. Goście biją brawo, rodzice wołają: „Stefani, wracaj do nas!”, rozbawieni i dumni. Mieszkają nieopodal, w legendarnym Pythian Temple przerobionym na apartamentowiec. Niegdyś było tu studio nagrań goszczące gwiazdy miary Billa Haleya. Rodzina Germanottów ma włoskie korzenie i nie jest artystyczna: Joe pracuje w branży IT, Cynthia w telekomunikacji, mają dwie córki: Stefani i Natalie. Najważniejszy w domu mebel to miodowy fortepian marki Everett Piano, prezent od dziadków. Stefani od dziecka brzdąka w klawisze i zanim ktokolwiek zauważy, sama uczy się grać ze słuchu. Zdumiona matka wynajmuje nauczycieli muzyki. Ojciec, fan klasycznego rocka, tańczy z córką przy płytach Queen i Rolling Stonesów. Orientują się, że mała ma talent. Wtedy lekcje śpiewu i renomowana katolicka szkoła. Cynthia mówi córce: „Jesteś piękna i utalentowana, możesz rządzić światem, zdobyć wszystko”. Stefani wie, czego chce: często bywa na Times Square przed siedzibą MTV, widzi gwiazdy sceny, pragnie zostać jedną z nich. Nuci nawet w sklepie obok domu przy codziennych zakupach. Właściciel wręcza jej kartkę z telefonem: „Mój wujek jest trenerem głosów. Myślę, że chciałby z tobą pracować”. Ów wujek to Don Lawrence, mistrz sław takich jak Christina Aguilera i Mick Jagger. Fart! Nastolatka Stefani żyje na pełnych obrotach: gra w zespole, szkoli głos, na szesnaste urodziny rozdaje przyjaciołom płytę demo ze swoimi utworami. Zarabia, pracuje jako kelnerka, bo rodzice nie są rozrzutni. Jej pierwszy zakup to... luksusowa torebka Gucciego za 600 dolarów.
Jako licealistka wyróżnia się na tle klasy. Uważa się za brzydką dziewczynę, szuka ratunku w mocnym makijażu. Grube czarne brwi, ostra czerwona szminka, sztuczna opalenizna, wielkie dekolty. Odkąd sama uszyła sobie na bal przebierańców strój koziołka, (uszy z folii aluminiowej i wieszaka), jest fanką oryginalnych stylizacji. „Dziwna” dla rówieśników Stefani zderza się w szkole z przemocą: hejtują ją w internecie, wyśmiewają. Po latach wspomina: „Było to dla mnie niezwykle bolesne doświadczenie. Długi czas tkwiła we mnie ogromna rana, którą próbowałam leczyć narkotykami, alkoholem, związkami ze starszymi mężczyznami i tak dalej”. Dokonuje samookaleczeń, popada w depresję. Artystyczne studia na Uniwersytecie Nowojorskim porzuca, bo wierzy, że podpisze kontrakt z dużą wytwórnią. Rodzice mówią: masz na to rok. Stefani podejmuje wyzwanie. Na początku drogi dramat: producent zamyka ją w swoim studiu i gwałci. Ona odkrywa, że jest w ciąży. Trauma po tym zdarzeniu będzie ją prześladować latami. Ale dziewiętnastoletnia Stefani z pomocą rodziców powoli staje na nogi i znów ma siłę marzyć.
Zakłada zespół The Stefani Germanotta Band. Piwnica pod warzywniakiem, obskurne miejsce, do którego wchodzi się przez metalowe drzwi, tu odbywają się próby. Liderka codziennie tacha swój ciężki keyboard. Tworzą repertuar, grają w nowojorskich klubach, ona śpiewa solówki. Wpada w oko łowczyni talentów, która pracuje dla producenta i tekściarza Roba Fusariego. Jest chemia, Rob staje się partnerem życiowym młodej artystki i szuka na nią pomysłu. Stefani brzmi słabo. Pewnego dnia Rob nuci przebój grupy Queen Radio Ga Ga, ona pyta, co to. Wysyła jej SMS z tytułem, autokorekta w telefonie przerabia „radio” na „lady”. Lady Ga Ga, świetny pseudonim! Z tym można ruszać w świat. Fusari organizuje przesłuchanie w dużej wytwórni Island Def Jam. Scena jak z filmu: sala z pianinem, na widowni znudzony egzaminator, pod drzwiami kilkanaście przeciętnych kandydatek. Wchodzi dziewczyna w białych kozakach nad kolana i czarnej miniówce. Siada przy pianinie, zaczyna grać i śpiewać, głos wibruje. Szybko wzywają szefa. Antonio Reid wchodzi, gdy Lady Gaga śpiewa, a kiedy kończy, mówi do niej: zanim wyjdziesz, wpadnij do działu kadr podpisać kontrakt. Nareszcie! Czekała na taką szansę. I kopniak: coś poszło nie tak podczas nagrań, szef miał zły dzień, telefonicznie zrywa kontrakt. Będzie tego żałował, ale wówczas Lady Gaga odbiera to jako cios. Wraca do punktu wyjścia, śpiewa w klubach go-go, odwiedza producentów, podając się za własną agentkę, bierze, co dają.
Wieczór w klubie, Gaga przy pianinie, ale publiczność ignoruje występ. Wokalistka przerywa grę, kaszle znacząco, czeka na ciszę. Grupa studentów wrzeszczy jeszcze głośniej. Ona czuje, że musi coś zrobić. Wstaje od instrumentu, zdejmuje ubranie, sala cichnie. W skąpej bieliźnie wraca do pianina, nikt nie śmie się odezwać. Ten wieczór staje się przełomem. Lady Gaga chwyta trop: wie, że musi zawalczyć o wyobraźnię słuchaczy, stworzyć oryginalną postać sceniczną. Rozebrać się można raz, ubierać – na tysiąc sposobów. Sama bierze się do szycia, szuka kreacji w sex-shopach, zachwycają ją luksusowe marki Versace i Gucci. Kombinuje, łączy skórę z cekinami, myśli: „jak sprawić, żeby szmatka za pięć dolców wyglądała na taką za pięć tysiaków?”. Stringi w cętki i koszulka na ramiączkach, cekiny, krzykliwy wizerunek testuje w nocnych klubach. To jej świat, tutaj ją aprobują.
Ma chłopaka i przyjaciółkę didżejkę, tancerkę go-go Lady Star-light, fankę heavy metalu. Tańczą w duecie, odurzają się kokainą. Stefani chce być jak jej idole: Michael Jackson, Freddie Mercury. Ojciec widzi jej mieszkanie pełne pluskiew i karaluchów. Uważa, że Gaga się stacza i oszalała od narkotyków. A ona wtedy dostaje drugą szansę. Zwraca się do niej wytwórnia Streamline Records z propozycją pracy: ma tworzyć dla innych wykonawców, śpiewać w chórkach, przynajmniej na początku. Niech będzie. Pisze dla innych, ale też przekonuje szefów do siebie. 8 kwietnia 2008 świat usłyszy jej solową piosenkę Just Dance i zobaczy ją w teledysku z błyskawicą pod okiem, w staniku na wzór srebrnych dyskotekowych kul. Przebój podbija Kanadę i Australię, w USA pozostaje hitem klubowym. Wciąż słabo. Ale idą święta! Przebój Christmas Tree sprawia, że zauważają ją krytycy. Nominacja do Grammy za Just Dance jako najlepszy utwór taneczny, obecność na listach przebojów. Już jest na fali.
Pierwsza trasa koncertowa: pełna widowiskowość, dogadany każdy szczegół, kostiumy i błyszczące akcesoria: ogromne okulary przeciwsłoneczne, biustonosz strzela iskrami. To dopiero początek, od tej pory każdy show Lady Gagi będzie szokował. Chce wciągać widza w kosmiczną przestrzeń, odrywać od ziemi. Tworzy zespół The Haus of Gaga: grupa zaprzyjaźnionych artystów pracuje, by podczas koncertu twarz Gagi nagle zaczynała świecić, szuka pomysłów na szokujące kostiumy. W programie American Idol artystka śpiewa Poker Face przy przezroczystym pianinie wypełnionym czymś na kształt baniek mydlanych. Suknia to bąbelkowa instalacja, coś, co przypomina przezroczyste winogrono. Na gali MTV Video w białych majtkach i topie nagle zaczyna walić w klawisze, a pianino strzyka krwią. Odgrywa scenę śmierci na scenie. Każdy jej występ i strój musi mieć przesłanie: ta krew przestrzega celebrytów, pokazuje, do czego prowadzi pycha spowodowana sławą. Na okładce „V Magazine” Gaga występuje w nakryciu głowy przypominającym zachodzące na siebie orbity elektronów. Kiedy śpiewa w duecie z Eltonem Johnem, mają do dyspozycji specjalny fortepian marki Baldwin jak z horroru, z pokrywy sterczą ręce zombie.
Lady Gaga nakłada kapelusz, wchodzi do wanny i tak tworzy kolejny przebój. Kapeluszom przypisuje znaczenie symboliczne – nowy oznacza następne wcielenie. Słomkowy, wykonany z własnych włosów lub kowbojski z okładki albumu. Na pokazie mody Victoria’s Secret ma kapelusz wart 100 milionów: zdobi go prawie 50 tysięcy kryształków Swarovskiego z 60 frędzlami z koralików. Dziesięcioosobowy zespół szył go przez ponad 300 godzin. Ale inwestycja w wizerunek jest opłacalna: drugi album Born This Way odnosi sukces – w tydzień sprzedaje się ponad milion egzemplarzy. Trasa koncertowa to jeden wielki show, wyzwanie dla zespołu Gaga Haus. Wymyślają cuda: gotycki zamek w tle, konie, motory, kostiumy inspirowane zbroją. Niestety muszą przerwać trasę: Lady Gaga ma kontuzję biodra. Operacja, leczenie – przy okazji dowiaduje się, że cierpi na rzadką chorobę. Fibromialgia, ból całego ciała, źródłem są rany w psychice, ciało pamięta gwałt, koszmary wracają. Bywają dni, że zwija się z bólu. Nie ustępuje, traktuje chorobę jak wyzwanie, podejmuje walkę.
Na rozdaniu nagród Grammy w 2011 roku znów jest w formie – spływa na scenę w jajowatej kapsule, tak odtwarza na swój kosmiczny sposób Narodziny Wenus. Rok później: gala MTV, 13 nominacji, 8 nagród. Lady Gaga przebiera się do każdego wyjścia na scenę. Nagrodę za wideoklip roku odbiera z rąk Cher ubrana w suknię z mięsa. Ma na sobie 16 kilogramów cieniutko krojonej argentyńskiej wołowiny! Beret, torebka i buty też mięsne. I nie jest to manifest wegetariański, tylko poparcie dla byłych żołnierzy, którzy zostali wydaleni z wojska za homoseksualizm. Gaga głosi: „Jeśli nie będziemy walczyć o to, w co wierzymy, o swoje prawa, to niedługo będziemy mieć tyle samo praw, co mięso na naszych kościach”. Świat się jednak burzy. Organizacje walczące o prawa zwierząt zniesmaczone, uważają występ za obrzydliwy. Ona twierdzi, że nie chciała urazić żadnego wegetarianina ani weganina. Przeciwnie, kocha zwierzęta. Wymyśla wegańską linię kosmetyków. Weszła na szczyt i jako celebrytka dotrzymuje słowa: cekin po cekinie zmienia świat. Tworzy z matką Born This Way Foundation wspierającą młodzież mierzącą się z odrzuceniem, jak ona niegdyś. Wspiera środowiska LGBT. Przekonuje, że są dwie kobiety: zwykła Stefani Germanotta, w T-shircie i kucyku na czubku głowy, wciąż walcząca z chorobą i cieniami przeszłości. I Lady Gaga, oszałamiająca artystka na scenie i na ekranie. Ta druga zdobyła wszystko, nawet Oscara.
Rozdanie Oscarów 2019. Lady Gaga w czarnej sukni i naszyjniku z diamentów, który nosiła Audrey Hepburn w "Śniadaniu u Tiffany'ego", odbiera statuetkę za najlepszą piosenkę roku, czyli Shallow z filmu Narodziny gwiazdy. To czyni z niej jedyną artystkę, która w tym samym roku zdobyła cztery kluczowe nagrody, bo także Złoty Glob, nagrody Grammy i BAFTA. Na scenie teatru Dolby śpiewa Shallowz filmowym partnerem Bradleyem Cooperem. Miłość i erotyka emanują ze sceny, ale Lady Gaga dementuje plotki: to tylko gra, ludzie tego oczekiwali. Bo Lady Gaga weszła do filmu i okazała się znakomitą aktorką. Zagrała Hrabinę w American horror story. Hotel. Potem Alice w Narodzinach gwiazdy i brawurową Patrizię Reggiani w Domu Guccich. Za sukces w filmie płaci pechem w miłości. Ma na koncie dwukrotnie zerwane zaręczyny. Z aktorem Taylorem Kinneyem po pięciu latach związku. Z Christianem Carino, hollywoodzkim agentem gwiazd, gdy zagrała w Narodzinach gwiazdy. Jej obecny partner Michael Polansky, przedsiębiorca i filantrop, przetrwał produkcję Domu Guccichi pandemię razem z Gagą w rezydencji w Malibu. Lockdown dopadł ją w trakcie tworzenia nowego albumu Chromatica. Bardzo osobistego. Utwory nawiązują do najtrudniejszych chwil życia: gwałtu, przemocy, uzależnień. „Żyję na planecie Chromatica – mówi Lady Gaga dziennikarzom „Vogue’a” – powróciłam do swego ciała, skasowałam Ziemię. Chcę, aby dzięki mojemu nowemu albumowi wszyscy wiedzieli, że choć życie bywa czasem trudne i bolesne, nadal można przejść przez nie tanecznym krokiem”. Tak jak zrobiła to Stefani Germanotta.