Często idziemy za tłumem – kupujemy coś, bo wszyscy to mają, albo powtarzamy zasłyszane opinie, nie mając własnych refleksji. Mądrość tłumu trzyma nas w ryzach, ale czy zawsze ma rację? W "Myśl jak freak!" Levitt i Dubner pokazują, jak zerwać z rutyną i myśleć inaczej – głębiej, swobodniej, po swojemu. Uczymy się patrzeć na świat jak "dziwacy" – i znajdujemy rozwiązania, o jakich nam się nie śniło. Przyjrzyjmy się, jak to działa i dlaczego warto.
Konwencje są jak stare buty – wygodne, ale czasem dziurawe. Weźmy modę na lokalne jedzenie: wierzymy, że pomaga planecie, a badania pokazują, że małe farmy zużywają więcej energii niż transport. Myślenie od innej strony to stawianie na dane, nie dogmaty. Wyobraźmy sobie karnego na Mundialu: wszyscy strzelają w bok, ale statystycznie środek daje 7 proc. więcej szans – choć tylko 17 proc. próbuje, bo to "obciach". Łamanie zasad wygrywa mecze, ale nie zawsze popularność.
Strzelamy w środek i bramkarz łapie bez wysiłku – fani buczą. Mówimy znajomemu, że lokalne jedzenie też może szkodzić środowisku – patrzy jak na wariata. Konwencje trzymają nas w szachu, ale ich przełamanie otwiera oczy. To nie o bunt chodzi – to o szukanie prawdy. I tu zaczyna się zabawa.
Przyznanie "nie wiem" to dla nas jak skok na bungee – straszne, ale wyzwalające. 80 proc. kierowców uważa się za ponadprzeciętnych – absurd, bo połowa musi być poniżej średniej. Udajemy, że rozumiemy, kiwamy głową, choć gubimy wątek – byle nie wyjść na głupka. A prawda? Brak wiedzy buduje zaufanie – jeśli mówimy "nie wiem", ludzie wierzą nam, gdy coś wiemy na pewno.
Inna prawda tłumu brzmi, że eksperci rzadko się mylą. Niekoniecznie! Giełdowi guru mają 47,4 proc. trafności – gorzej niż rzut monetą. Nie ufajmy ślepo – pytajmy, drążmy. "Nie wiem" to początek nauki, nie wstyd. Dzięki temu rośniemy.
Media krzyczą o jakimś wydarzeniu – np. o szkołach w kryzysie – a my kupujemy tę narrację. Ale czy nauczyciele i klasy to cały świat? Badania mówią: rodzice mają większy wpływ na wyniki dzieci niż system. Levitt i Dubner radzą: cofnijmy się, zapytajmy "dlaczego nasze dzieci wiedzą mniej niż inne?". Patrzymy szerzej i znajdujemy źródło.
Kobe, chudy Japończyk, zrewolucjonizował jedzenie hot-dogów. Nie "jak zjeść więcej?", tylko "jak ułatwić jedzenie?" – moczył bułki, jadł osobno kiełbaski i pobił rekord. Redefiniujemy problem – i wygrywamy. To nie o media chodzi – to o nas. Szukamy własnych pytań.
Spadek przestępczości w USA w latach 90.? Więcej policji – brzmi logicznie, ale dane Levitta pokazują co innego: legalizacja aborcji w latach 70. zmniejszyła liczbę niechcianych dzieci, a tym samym przyszłych przestępców. Myślimy poza schematem – i bingo. To nie oczywiste, ale prawdziwe.
Bieda i głód? Dajemy pieniądze i jedzenie, a problem trwa. Bo to są jedynie objawy problemu, którym jest brak gospodarki i stabilnych instytucji. To jest sedno problemu. Kopiemy głębiej, jak dzieci szukające skarbu. Znajdujemy więcej niż na wierzchu.
Myślenie jak dziecko to nasz as w rękawie. Magicy wolą dorosłych – dzieci pytają, drążą, widzą więcej. Alex Stone mówi: dorośli się skupiają, dzieci rozglądają – i szybciej rozumieją trik. Bawimy się pracą i wtedy robimy więcej – badania pokazują, że pasja to klucz do sukcesu. Pytamy o oczywiste – i odkrywamy złoto.
Rozwiązania kryją się w motywach. Robert Cialdini testował oszczędzanie energii: ludzie mówili, że liczy się planeta, ale działało "inni to robią". W Kalifornii plakaty "wszyscy oszczędzają" cięły zużycie najlepiej. Nie "stop marnowaniu" – lepiej "dołącz do nas". Motywy kierują nami bardziej, niż myślimy.
Ogłaszamy trendy na wiosnę i lato i piszemy "W tym sezonie nosimy zielony len". Już wiecie dlaczego tak piszemy? Bo ludzki umysł chce dołączyć do większej grupy, która też nosi zielony len. Wtedy czujemy, że nadążamy za trendami, jesteśmy fajni, modni. A gdybyśmy w naszym dziale mody napisały: "Len ma dobre właściwości" pewnie niewiele osób by się w ogóle zainteresowało.
W Kaliforni nikt nie powoływał się na badania o klimacie, ponieważ wiedza nie zwiększa troski. Siła tkwi w narracji, nie w sporze. Budujemy mosty, nie mury. W na temat klimatu i nowych modnych sukienek (z zielonego lnu).
"Zwycięzca nie rezygnuje" – bzdura. Presja, lęki i brak alternatyw trzymają nas w pułapce. Levitt sprawdził: rzucenie pracy czy związku może uszczęśliwić. Odrzucamy konwenanse i żyjemy po swojemu. Nie bójmy się odpuszczać – to wolność. Konwencja mówi "trwaj" – my mówimy "wybierz siebie". Konwencje są jak kajdany – zdejmijmy je. Szczęście jest w zasięgu. Autorzy książki uczą: dane, ciekawość, zabawa to klucz do nowych, niekonwencjonalnych rozwiązań. Myślmy jak dziwacy - z innej perspektywy, a świat się otworzy. Następnym razem, gdy coś nas zatrzyma, zapytajmy: "A co, jeśli inaczej?". To początek rewolucji. Może nie światowej, ale w naszym życiu - z pewnością.
Steven D. Levitt, profesor z Chicago, zdobywca medalu Johna Batesa Clarka, i Stephen J. Dubner, dziennikarz "New York Timesa', to duet od "Freakonomics". Ich książki to bestsellery – łączą liczby z życiem. Z nimi myślimy inaczej. To nie teoria – to praktyka. I działa.