Kosmetyki naturalne cieszą się rosnącą popularnością i trudno się temu dziwić – receptury tworzone w oparciu o naturalne składniki są nie tylko skuteczne, ale też ultraprzyjemne w stosowaniu i pozwalają tworzyć rozbudowane rytuały selfcare oparte o regenerację, odżywianie skóry, dostarczanie jej antyoksydantów i oczyszczanie z toksyn. Świadoma pielęgnacja skóry z kosmetykami naturalnymi w rolach głównych nigdy nie była większą frajdą!
Kosmetyki naturalne – to brzmi zachęcająco! Wiele z nas właśnie takich produktów poszukuje słusznie sądząc, że przyniosą skórze maksimum korzyści. Ale zanim sięgniemy po kosmetyk naturalny warto wiedzieć dwie rzeczy.
Pierwsza to fakt, że w polskim prawie kosmetycznym taka definicja praktycznie nie istnieje: nie ma oficjalnych wytycznych co do tego, jaki powinien być skład kosmetyków naturalnych. Dodatkowo wielu konsumentów myli dwa pojęcia: kosmetyk naturalny i kosmetyk ekologiczny, jako że dla tych drugich także nie ma jasnych wytycznych.
To oznacza, że producenci mają wolną rękę w żonglowaniu nazwami i opisami swoich produktów, a tym samym niektóre z nich noszą tę nazwę na wyrost. Pewność co do naturalności kosmetyku daje natomiast certyfikat. Najbardziej popularnym jest Ecocert, ale na opakowaniach warto szukać także innych gwarantów naturalności, takich jak niemiecki BDIH, brytyjski Soil Assocciation, francuski Cosmebio czy włoski ICEA.
Druga sprawa, którą warto wiedzieć zanim sięgniemy po kosmetyk naturalny, wiąże się z jego działaniem. Kosmetyki naturalne, czyli oparte o składniki pochodzenia naturalnego owszem, dają skórze wiele benefitów, z ogromną przyjemnością aplikacji włącznie, ale jak przekonują technolodzy, nie muszą być, a przynajmniej nie dla wszystkich są lepszą alternatywą wobec tradycyjnych produktów pielęgnacyjnych.
I tutaj znowu chodzi skład: czyste roślinne esencje oraz olejki eteryczne, które nadają kosmetykom naturalnym niepowtarzalnym zapach, mogą mieć potencjał alergenny, co sprawia, że osobom o skórze skłonnej do alergii lub podrażnień czy takim, u których niepożądana reakcja na kosmetyk naturalny wystąpiła wcześniej, odradza się je.
Technolodzy protestują też przed stawianiem „zwykłych” kosmetyków w opozycji do tych naturalnych tłumacząc, że nie każda „chemia” w produkcie jest zła i wyjaśniając, że produkty tworzone w laboratorium nie ustępują skutecznością i przyjemnością stosowania tym opartym wyłącznie o składniki pochodzące z natury.
Ale jeśli już decydujemy się na zakup kosmetyku naturalnego, robimy to z pełną świadomością jego niezaprzeczalnych zalet. O ile większość tradycyjnych kosmetyków jest w pełni bezpieczna – zanim trafią na sklepowe półki, jest oceniany przez safety assesora pod kątem bezpieczeństwa jego użytkowania - o tyle kosmetyk naturalny całkowicie pozbawiony jest substancji, co do których istnieje cień podejrzeń o negatywny wpływ na organizm.
Czarna lista składników, których nie znajdziemy w kosmetykach naturalnych, obejmuje substancje o potencjalnie kancerogennym działaniu lub negatywnym wpływie na układ endokrynny. Są wśród nich m.in. niektóre konserwanty, np. propylparaben (zgodnie z badaniami z 2018 roku może zmniejszać rezerwę jajnikową), czy formaldehyd, który do niedawna w określonym stężeniu dopuszczalny był w np. w lakierach czy odżywkach do paznokci (dziś produkty z jego zawartością oficjalnie są wycofane z rynku).
Badania nad bezpieczeństwem składników tradycyjnych kosmetyków trwają, a podejrzane substancje, jeśli dowiedzie się ich toksyczności, zgodnie z dyrektywami unijnymi objęte zostają zakazem dalszego wykorzystywania.
Dziś na takiej czarnej liście są także m.in. Aluminium, Diazolidinyl Urea, DEA, MEA, TEA, parabeny, PEG, Mineral Oil, Triclosan, Sodium Lauryl, Laureth Sulfate, Propylen Glycol, a także sztuczna kompozycja zapachowa, jako że hasło synthetic fragrance zwalnia producenta z obowiązku podawania, co konkretnie się na sztuczny zapach np. kremu składa.
Żadnej z nich nie znajdziemy w produktach oznaczonych jednym ze wspomnianych wyżej certyfikatów i to właśnie ta pewność co do „czystości” ich składu jest największą zaletą każdego kosmetyku naturalnego. Jeśli zrobić z nich podręczną listę do torebki, możemy śmiało szukać naturalnych kosmetyków także pośród tych, które choć szczycą się doskonałym składem, nie maja certyfikatu (ze względu na wysokie koszty nie każdy producent się o niego ubiega).
Za to w kosmetykach naturalnych znajdziemy całe mnóstwo roślinnych składników, które przyniosą skórze nieopisane korzyści. Na naszej TOP liście przybliżamy wam 5 ulubieńców, którym chętnie i całkowicie bez obaw powierzamy zdrowie i piękno swojej skóry.
Aloes to sukulent występujący naturalnie na Półwyspie Arabskim, w południowych stanach USA i w Ameryce Południowej oraz na terenie Afryki. Ma długie mięsiste zielone liście zakończone kolcami, a w tkankach spory zapas wody pod postacią bezbarwnego soku o konsystencji żelu. I to właśnie sok z aloesu w kosmetykach naturalnych jest prawdziwą bombą witaminową i źródłem innych cennych dla urody substancji, m.in. witaminy A,C, E oraz witamin z grupy B (głównie choliny, niacyny i kwasu foliowego), mikroelementów, głównie wapnia, selenu, miedzi, cynku, potasu, sodu, manganu czy chromu. Do tego zawiera kwasy tłuszczowe (m.in. linolowy, linolenowy, oleinowy, kaprylowy), roślinne sterole, aminokwasy, aloina i aloemodyna.
A działanie aloesu na skórę? Wcale nie mniej spektakularne: aloes wycisza stany zapalne, łagodzi, działa przeciwgrzybicznie i bakteriobójczo. Do tego silnie wiąże wodę w naskórku, regeneruje, przyspiesza gojenie ran i poparzeń (np. posłonecznych), działa tonizująco i przywraca skórze równowagę pH, a także wzmacnia jej odporność. Mówi się też, że jest niezrównany w dbaniu o włosy: przyspiesza ich wzrost i poprawia ukrwienie skóry głowy, a tym samym kondycję samych pasm.
Gdyby tego było mało, aloes może być stosowany zarówno zewnętrznie, jak i od środka: podany doustnie wykazuje działanie detoksykujące, przeciwzapalne i przeczyszczające, a także obniża poziom cukru we krwi. Twórcy kosmetyków chętnie wykorzystują go jako bazę kremów, toników, łagodzących maseczek oraz balsamów po opalaniu czy kremów po goleniu i depilacji.
Za to kofeinę kojarzymy najczęściej jako superskładnik kremów pod oczy. I słusznie, choć jej zastosowanie kosmetyce jest dużo szersze. Jako silny antyoksydant wykorzystywana jest jako tajna broń wzmacniającą barierę ochronną skóry i chroniąca ja przed szkodliwym działaniem m.in. promieniowania UV – jej skuteczność w ty obszarze została potwierdzona naukowo.
Do tego jako silny przeciwutleniacz znakomicie radzi sobie z walką z wolnymi rodnikami oraz jako element kuracji zapobiegającej pojawieniu się zmarszczek, szczególnie tych pojawiających się pod oczami, bo to właśnie tutaj skóra jest najcieńsza, a tym samym najsilniej narażona na destrukcyjne działanie wolnych rodników.
Poza tym jako alkaloid kofeina dzięki umiejętności przyspieszania procesu lipolizy, czyli rozpadu komórek tłuszczowych, jest popularnym składnikiem preparatów o działaniu antycelluliowym. Do tego zwiększa aktywność metaboliczną tkanek, co przekłada się na zaktywizowanie procesów usuwania toksyn z organizmu, poprawę krążenia w naczyniach włosowatych, zapewniając w efekcie lepszą jędrność i napięcie skóry oraz widoczne jej wygładzenie.
Coraz częściej mówi się także o wykorzystaniu kofeiny w walce z łysieniem u mężczyzn. Jako substancja stymulująca biochemiczne przemiany testosteronu wciąż pozostaje obiektem naukowych badań, ale twórcom szamponów i odzywek nie przeszkadza to czerpać z jej dobroczynnych właściwości już dziś.
Z dobroczynnego działania alg na skórę czerpano już w starożytności. To jednokomórkowe organizmy występujące pojedynczo lub pod postacią kolonii komórek, które czerpią energię ze słońca i chłoną składniki z wody, dzięki czemu są bogate w składniki mineralne i witaminy w dużo większym stopniu niż rośliny bytujące na powierzchni wody.
Ich największa zaleta polega na tym, że maja zdolność przenikania przez barierę lipidową naskórka, dzięki czemu mogą dotrzeć do głębszych warstw skóry. Szampony, maski, balsamy i kremy z ich dodatkiem są bogate w witaminy C, D, E, prowitaminę A oraz witaminy z gruby B; B1, B2, B5, B6 i B12. Do tego są niezastąpionym źródłem pierwiastków: miedzi, manganu, potasu, żelaza, bromu, jodu oraz wielocukrów: kwasu alginowego, fukoidyny, fikoerytryny i karagenu.
Innym składnikiem naturalnych kosmetyków, na który warto zwrócić uwagę jest olejek z drzewa herbacianego pozyskiwany z liści. Znany także jako maleleuca jest naturalnym produktem uprawianym w Australii i wykorzystywanym do pielęgnacji skóry od wieków.
Swoją wyjątkowość zawdzięcza przede wszystkim właściwościom antyseptycznym: ma zdolność zwalczania bakterii, wirusów i grzybów, dzięki czemu producenci kosmetyków naturalnych chętnie po niego sięgają tworząc receptury specyfików przeznaczonych do leczenia problemów skórnych, m. in. grzybicy, opryszczki, łupieżu czy drobnych niedoskonałości, jako wsparcie kuracji przeciwtrądzikowej. Wykorzystuje się go także do łagodzenia bólów mięśniowych oraz profilaktyce i leczeniu oparzeń. Na czysty olejek z drzewa herbacianego składa się aż 150 superwartościowych z punktu widzenia pielęgnacji składników.
Masło shea, zwane także masłem Karite, kluczowy składnik wielu kosmetyków naturalnych jest naturalnym emolientem i substancja aktywną o działaniu nawilżającym, zmiękczającym i ochronnym. Co ciekawe, jest także naturalnym filtrem przeciwsłonecznym, choć nie powinno być traktowane jako jedyny element ochrony przeciwko promieniowaniu UV.
Pozyskiwane z afrykańskiego drzewa zwanego Masłoszem Parka masło shea ma charakterystyczny lekko orzechowy aromat. Doskonale regeneruje skórę, dzięki czemu przyspiesza gojenie się ran, a do tego jest cennym źródłem A i E, które opóźniają procesy starzenia i są skutecznym orężem w walce z wolnymi rodnikami. Dodatkowo zabezpiecza ją przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych, dzięki czemu jest główną „gwiazdą” kosmetyków przeznaczonych do pielęgnacji skóry suchej, skłonnej do podrażnień i wrażliwej oraz – jako źródło lipidów – kremów zabezpieczających ją przed zimnem.
A Wy? Jakich składników kosmetyków szukacie w kosmetykach naturalnych?