Nietypowe objawy menopauzy? Już samo słowo wzbudza niepokój, więc niektóre kobiety mówią: mnie to nie dotyczy. A klimakterium to nie problem, tylko biologia kobiecego ciała. Naturalny etap życia. Matka urodziła ciebie, ty mogłaś urodzić swoje dzieci, a teraz możesz narodzić się już tylko dla siebie. Po przekwitaniu masz przed sobą średnio trzy dekady życia. Żeby je wykorzystać, warto wiedzieć, jak mądrze obchodzić się z menopauzą. Czas ją odczarować.
Menopauza pochodzi od greckich słów „men” (miesiąc) i pausis (przerwa) i oznacza zaprzestanie krwawienia miesięcznego. Natomiast „klimakterium” pochodzi od greckiego słowa klimakter, oznaczającego ostatni stopień w drabinie. W ginekologii wyróżnia się przedwczesną niewydolność jajników (przedwczesną menopauzę, przed 40. rokiem życia), perimenopauzę (kilka lat przed ostatnią miesiączką mogą już pojawiać się objawy), menopauzę (ostatnia miesiączka, po której krwawienie nie występuje przez co najmniej 12 miesięcy) oraz pomenopauzę.
Gdy budzisz się po czterdziestce i nic cię nie boli, to znaczy, że cię nie ma. Aleksandrę Laudańską śmieszył ten żart. Trenowała crossfit, zdrowo się odżywiała. Zadbana, atrakcyjna, wysportowana kobieta, miała 46 lat. Zaczęło się od bólu całego ciała. Może grypa? Po trzech tygodniach uznała, że to pewnie efekt pocovidowy albo borelioza. W końcu zaczęła mieć obawy, że rak. Ktoś dał jej książkę, z której dowiedziała się, że dopadł ją „Voldemort kobiecej fizjologii”, dolegliwość, o której Laudańska (dziś współzałożycielka platformy o menopauzie) na konferencji TEDxWarsaw Women mówi żartobliwie „sama wiesz co”.
Nie ona jedna wkroczyła w menopauzę z lękiem, że jest chora. Oprah Winfrey, jedna z wpływowych Amerykanek, sądziła, że ma zawał. Gdy okazało się, że jej objawy były palpitacjami typowymi dla kobiet wchodzących w klimakterium, medycy bali się powiedzieć ważnej pacjentce, że weszła w okres nazywany „przekwitaniem”. Rzadko która z nas jest na menopauzę, a właściwie klimakterium (menopauza oznacza ostatnią miesiączkę, klimakterium to okres zmian prowadzących do niej), przygotowana.
Z badań Instytutu Badawczego ARC Rynek i Opinia wynika, że co czwarta Polka między 45. a 55. rokiem życia, nie potrafi ocenić, czy ma objawy klimakterium. Jedynie 35 proc. z nas wiedzę na temat menopauzy czerpie od lekarza, dwa razy więcej z prasy i internetu. Co druga ma szansę, by o menopauzie porozmawiać z bliską kobietą, która przez to przeszła. Rzadko jest to wiedza przekazywana przez matki córkom. Menopauza jest tematem tabu. Tak dużym, że długo zostawała poza obszarem zainteresowań naukowców i firm farmaceutycznych. Coś zaczęło się zmieniać niedawno.
Przez setki lat kobiety nie dożywały wieku klimakterium, umierały wcześniej, często w trakcie porodu lub w połogu z powodu chorób, które można dziś wyleczyć. Menopauza jako doświadczenie powszechne zaistniała na początku XIX wieku, jest więc zjawisko nowe – wyjaśnia ginekolożka i endokrynolożka Katarzyna Skórzewska, znana w mediach społecznościowych jako dr_Menopauza.
Każda kobieta, która urodziła się z jajnikami, przejdzie moment wygaszania ich pracy. Dolegliwości odczuwane przez kobiety w tym czasie to przyrost wagi, chroniczne zmęczenie, spadek libido, nocne poty, bezsenność, uderzenia gorąca, bóle stawów, suchość skóry, problemy z koncentracją i pamięcią, palpitacje, nietrzymanie moczu i suchość pochwy, wynika z raportu MAMENO, platformy dla kobiet, które doświadczają menopauzy, założonej przez Aleksandrę Laudańską oraz Marzenę Michałek, którą objawy menopauzy prawie wykluczyły z życia zawodowego. Można przejść przez klimakterium mniej boleśnie, świadomie minimalizując jego trudny wpływ na umysł i ciało. Ale by tego dokonać, trzeba przyznać, że menopauza istnieje.
– Próbowałam rozmawiać o menopauzie z wieloma wykształconymi kobietami z Warszawy i mniejszych miast. Mają wysokie stanowiska, świetnie zarabiają i wyglądają, mają 47–50 lat. Wiele z nich mówi, że „ten problem ich nie dotyczy” – mówi Marzena Michałek. – A przecież biologia dotyczy każdej z nas! Spora grupa kobiet wypycha temat ze świadomości. Menopauza kojarzy się ze starością i z okropnymi dowcipami o „fochach”. Jest wyśmiewana, a przechodzące ją kobiety marginalizowane, traktowane jak niewidzialne. Jakby kobiecość ograniczała się tylko do czynnych jajników, a potem nie czekało nas już nic.
W jednym z odcinków serialu House of Cards Claire (Robin Wright) i kongresmen Frank Underwood przyjmują gości. Claire wychodzi do kuchni, jak twierdzi, po wino. Otwiera lodówkę i prawie wchodzi do środka, a gdy potem obecna na kolacji kobieta pyta ją o uderzenia gorąca i problemy ze snem, objawy typowe dla menopauzy, Claire szybko zmienia temat.
Jak przekonuje dr Małgorzata Bińkowska z Kliniki Ginekologii i Ginekologii Onkologicznej CK MP w Warszawie, nie trzeba wchodzić do lodówki, by sobie ulżyć. Są preparaty, które pozwalają przygotować się na menopauzę: bierze się je w okresie tzw. perimenopauzy – kilka lat przed ostatnią miesiączką oraz w pierwszym etapie postmenopauzy (czas po ostatniej miesiączce). Jednak hormonalna terapia menopauzalna (HTM), bo o niej mowa, nie jest u nas popularna. Przyjmuje ją jedynie od 2 do 7 proc. Polek po 45. roku życia. – Część kobiet uważa, że ten okres należy przeczekać bez względu na to, jak jest trudno. Wiele odczuwa też lęk przed stosowaniem hormonów – wyjaśnia dr Bińkowska. Bardziej niż objawów menopauzy Polki boją się raka, chociaż stosowanie HTM minimalnie zwiększa ryzyko.
Ale oprócz HTM, której stosowanie zmniejsza poty i uderzenia gorąca, a także atrofię pochwy, dostępne są środki z hormonami bioidentycznymi, a także niehormonalne, zawierające fitoestrogeny. To zaawansowane metody wspierania kobiet w okresie klimakterium.
– Jest ich na rynku kilkadziesiąt, ale tylko pięć ma działanie potwierdzone badaniami klinicznymi oraz rekomendację Polskiego Towarzystwa Menopauzy i Andropauzy – tłumaczy prof. Violetta Skrzypulec-Plinta, ginekolożka i endokrynolożka ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Dodaje, że preparat należy dobrać wraz z lekarzem i nie zrażać się, gdy od razu nie zadziała, tylko zmienić na inny. Bo dla każdej kobiety, która doznaje menopauzy, znajdzie się skuteczna pomoc. Trzeba tylko poszukać i mówić o menopauzie głośno.
Aktorka Gwyneth Paltrow, gdy doświadczyła trudności związanych z przekwitaniem, powiedziała, że menopauzie należy się rebranding: trzeba wyrzucić do kosza to, co o niej myślimy, bo popularna wiedza oparta jest na stereotypach, ale też zerwać „gębę”, którą jej przyklejono: To twarz nieżyczliwej kobiety, która ma wiecznie pretensje do świata, a przede wszystkim do najbliższych.
Nie tylko leki i suplementy pomogą nam przejść transformację menopauzalną. Istotną rolę ma do odegrania kultura. Prof. Mary Jane Minkin, ginekolożka z Yale Medical School, powiedziała w wywiadzie dla Reutersa, że w społeczeństwach, które szanują starsze kobiety za mądrość i doświadczenie, objawy menopauzy nie są tak trudne do zniesienia. Zdaniem Brytyjek wiele zmienił fakt, że o menopauzie otwarcie zaczęły mówić gwiazdy, które jej doświadczyły – wspomniana Oprah Winfrey, Gwyneth Paltrow, ale też Gillian Anderson i Naomi Watts. W Polsce swoimi przeżyciami dzieliła się Agnieszka Maciąg i psycholożka, dziennikarka Małgorzata Ohme, która na profilu IG napisała: „Starzeję się, mam gorszy wzrok, objawy menopauzy i czasami nie trzymam moczu, gdy kichnę. Ogólnie grubsza jestem i mam brzuch – czasami wydęty. Ale mam lepiej poukładane w głowie, spokój i pewność siebie, o której marzyłam jako 20-latka. Jestem cięższa, ale lżej żyję”.
Marzena Michałek uważa, że o to, by kobietom w menopauzie żyło się lżej, powinniśmy zadbać wszyscy. Również politycy. Nie jest to teoria z kosmosu. W Wielkiej Brytanii nad sprawą pochylili się parlamentarzyści. Na stronie parlamentu czytamy, że milion kobiet w UK odeszło z pracy przez menopauzę! „Dlaczego pracodawcy zawodzą kobiety przechodzące menopauzę?”, pytają autorzy dokumentu. Straty, spowodowane odpływem z rynku pracy kobiet w sile wieku szacowane są na grube miliony. – Brytyjczycy wiedzą, że nie mogą sobie na to pozwolić. Wielka Brytania wprowadza certyfikację dla firm przyjaznych kobietom w okresie menopauzy. Nagradzani są pracodawcy, którzy m.in. wprowadzają elastyczny czas pracy, umożliwiają pracę zmianową, dostosowują do potrzeb kobiet dress code, umożliwiają korzystanie z prysznica czy wentylatorów. Z takich udogodnień korzystają już np. policjantki w Nottinghamshire czy pracownice firm walijskich – opowiada Marzena Michałek. Producenci już się pod menopauzalną rewolucję podłączyli, wietrząc, i słusznie, zyski.
Dojrzałe kobiety chcą wyglądać i czuć się atrakcyjne, dobrze zarabiają, a nie muszą już wydawać tyle pieniędzy na dzieci. Powstają więc linie kosmetyków do skóry menopauzalnej, chłodzące poduszki, specjalne wiatraczki, np. w kształcie słuchawek nawiewające na twarz chłodne powietrze czy bransoleta Embr Wave, która dzięki czujnikom potrafi przewidzieć uderzenie gorąca i przeciwdziałać mu, wysyłać specjalny chłodny impuls. Firma odzieżowa Primark stworzyła linię dla kobiet z szybko-schnących, dobrze odprowadzających wilgoć tkanin. Szukam tych produktów na polskiej stronie internetowej, ale nie znajduję.
Polki w przeciwieństwie do Brytyjek na menopauzalny rebranding muszą poczekać, bo w przestrzeni publicznej ten temat nie istnieje. Albo... rozpętać rewolucję na własną rękę, nie oglądając się na parlamentarzystów.
Warto zacząć od własnej głowy, zrobić remanent – mówi Andrzej Gryżewski, seksuolog i terapeuta. – W książce Sztuka obsługi waginy opowiadam o obserwacjach z gabinetu, że część kobiet w okresie menopauzy rezygnuje z seksu, namiętności, partnerstwa, a nawet miłości. A to jest przecież kwiat wieku!
Prof. Violetta Skrzypulec-Plinta też często widzi na twarzach pacjentek wyraz wstydu i przerażenia, gdy pada słowo „przekwitanie”. Pyta wtedy retorycznie, co następuje po tym, gdy kwiat się skończy. Co się dzieje? Bo kobiety są opętane obrazem: przekwitająca róża, opadające zbrązowiałe płatki... I nie myślą najczęściej, co dzieje się potem. Otóż potem tworzy się owoc. I tym owocem nie musi być wcale, wbrew utartym przekonaniom, dziecko. Ktoś ciebie urodził, ty mogłaś kogoś urodzić, a teraz, w czasie menopauzy, możesz urodzić się na nowo, tym razem tylko dla siebie.
Susan Sontag już pięćdziesiąt lat temu w swoim tekście The Double Standard of Aging pisała o tym, że kobiety mogą się starzeć wbrew stereotypom bez zażenowania. Warto o tym pomyśleć jak najwcześniej i świadomie porzucić bycie miłą, usłużną i pełną wdzięku, a zamiast tego rozwijać w sobie mądrość, kompetencje i siłę”, pisze w książce Przypływ.
O emocjach i seksualności dojrzałych kobiet Alicja Długołęcka. Dr Katarzyna Skórzewska uważa, że warto tak myśleć, bo zważywszy, że Polki przechodzą menopauzę w wieku około 50 lat, zostaje nam jeszcze ponad 30 lat życia. Sporo czasu i warto go dobrze zagospodarować. Najlepiej przeznaczyć go na pomyślenie o swoich potrzebach. Nie jest tak, że menopauza spowalnia kobietę, odbiera jej moc. Zdaniem antropolożki Margaret Mead nie ma większej siły niż zapał kobiety po menopauzie, zjawisko to nazwała „postmenopauzalną werwą”.
Z badań wynika, że po klimakterium wzrasta również motywacja, energia i satysfakcja z życia. Kathryn Bigelow miała 57 lat, gdy otrzymała Oscara za film The Hurt Locker. Była to jej pierwsza produkcja tego formatu. Vera Wang miała 40 lat, gdy zaczęła karierę projektantki mody. Marie Dorothy Buder ukończyła Ironmana, ekstremalnie trudny triatlon, gdy miała 82 lata. A Maria Skłodowska-Curie drugiego Nobla (pierwszego za samodzielną pracę) otrzymała w wieku 44 lat.
W mediach społecznościowych popularne jest hasło „Me. No. Pause”, co w wolnym tłumaczeniu znaczy „Ja. Nie. Pauzuję”. Menopauza to na pewno nie koniec dobrego życia. I nie trzeba „przechodzić przez nią z godnością”, bo sama jest wystarczająco godna. To wiek zwycięski dla kobiety. Szansa. Wielki potencjał do wykorzystania. Trzeba tylko do tego faktu przyzwyczaić resztę świata. Można zacząć tak jak Jeneva Patterson, coach przywództwa z Center for Creative Leadership. W trakcie zebrania, któremu przewodziła, wstała i powiedziała: „Wybaczcie, ale muszę wyjść na kilka minut. Mam uderzenie gorąca i potrzebuję przerwy”. Dwanaście osób kiwnęło głowami, jakby to nie było nic szczególnego. Bo... nie jest. To część naszego życia. Tak, mam menopauzę. Jest nas wiele. Według najnowszych statystyk miliard kobiet na świecie jest dziś w okresie okołomenopauzalnym. Codziennie wchodzi w niego kolejne sześć tysięcy.
To mit, że menopauza oznacza koniec czegokolwiek. Walczę z nim – mówi Anna Augustyn-Protas, autorka (razem z dr. Tadeuszem Oleszczukiem, ginekologiem) książki O menopauzie. Czego ginekolog ci nie powie.
Co ma na myśli?
"Za trudnymi do zniesienia dolegliwościami menopauzy nie stoi tylko spadek estrogenów. Zmniejsza się ich stężenie we krwi, ale nie one są „czarnym charakterem”, to tylko odsłania, w jakim stanie mamy organizm. Bywa w niezłym – nawet 30 proc. kobiet nie ma żadnych objawów, ot, pewnego dnia przestają wydawać na podpaski. Ale cała reszta zaczyna mieć – w różnym natężeniu – słynne poty, uderzenia gorąca, kłopoty ze spaniem, wahania nastrojów. Menopauza to egzamin – nomen omen – dojrzałości. Pokazuje, czy dbałyśmy o siebie, czy nie, przez pierwszych 50 lat życia. Ale spokojnie, można wziąć się za siebie także teraz. Mnie temat menopauzy długo zawstydzał. Aż zobaczyłam, ile z klimakterium możemy mieć zysków. Kończy się upiorność okresów, mięśniaki macicy, a przede wszystkim nadchodzi czas rozkładania skrzydeł przez kobiety. Szykowania się do ponownego startu. Świadomego, na jej zasadach. Obniża się nam poziom żeńskich hormonów, ale stężenie męskich hormonów spada nieznacznie. Czyli: ubywa nam hormonów miękkości, troskliwości, a proporcjonalnie więcej mamy hormonów stanowczości i zdecydowania. Dzięki temu tyle z nas po 45., 50. roku życia zmienia pracę, styl lub całe dotychczasowe życie, czasem rezygnuje też z nieudanych związków. Mam 49 lat i uwielbiam siebie dojrzałą. To kłamstwo, że menopauza jest końcem czegokolwiek. Walczę z nim w książce i na warsztatach, które organizuję razem z Dorotą Mirską. U nas menopauza to wciąż nie jest temat, o którym mówi się głośno. Polkom zaczęło to przeszkadzać. Świadczy o tym choćby zainteresowanie naszymi warsztatami. Odpowiadają na niezaspokojoną potrzebę kobiet, by o klimakterium wreszcie otwarcie rozmawiać.