Termin "quiet quitting" w ostatnim czasie zyskał na popularności. Do tej pory mógł być kojarzony głównie z życiem zawodowym, ale to zjawisko idealnie obrazuje niejeden związek. Czym jest "quiet quitting" zwany cichym porzucaniem, wyjaśnia psychoterapeutka K. Lea Jarmołowicz z Ośrodka CENTRUM.
Spis treści
Związek Marty i Łukasza rozwijał się bez zastrzeżeń. Marta miała za sobą kilka nieudanych relacji. Teraz w wieku 40 lat postanowiła, że nie będzie na siłę budowała związku. Miała zdecydowanie inne podejście niż jej równolatki. Nie czuła, że zegar biologiczny tyka. Miała swoje życie i była szczęśliwa. Kiedy poznała Łukasza, dała sobie czas, żeby relacja toczyła się swoim biegiem, bez nacisków i niepotrzebnego ponaglania. Mogłaby powiedzieć, że to była złota recepta na udaną relację. Świetnie się dogadywali, spędzali wspólny czas i mieli podobne zainteresowania. Pewnego razu Łukasz zaproponował, że może najwyższa pora pomyśleć o wspólnym zamieszkaniu. - Widać, że mu zależało i traktował naszą relację poważnie. Problem w tym, że mi było dobrze tak, jak było. Mieliśmy wspólnych znajomych, spędzaliśmy razem weekendy, chodziliśmy na randki. Było idealnie, do czasu - mówi Marta. Po propozycji wspólnego zamieszkania Marta zaczęła wycofywać się z relacji. Widywała się z Łukaszem, ale wtedy, kiedy jej to odpowiadało. Nie zdecydowała się zamieszkać z partnerem. Zaproponowała, żeby jeszcze odłożyli to w czasie.
Historia relacji Marty i Łukasza to doskonały przykład quiet quitting w związku. O to, czym dokładnie jest, zapytałyśmy psychoterapeutkę K. Leę Jarmołowicz z Ośrodka CENTRUM.
- "Kiedy mówimy o "quiet quitting" w kontekście relacji romantycznej można go interpretować jako sposobie na zakończenie związku w cichy i zwykle niewidoczny dla partnera. Jedna z osób stopniowo oddala się emocjonalnie, przestaje angażować się i budować związek, traci zaangażowanie, ale nie wyraża tego otwarcie, ani nie podejmuje działań w kierunku oficjalnego zakończenia związku."
Czy można wskazać powód, dlaczego jedna ze stron podejmuje takie kroki?
Powodów może być wiele, ale zwykle to sposób na unikanie konfrontacji. Taka osoba obawia się konfrontacji i trudnych rozmów więc, zamiast otwarcie wyrazić swoje niezadowolenie, czy frustracje, albo niechęć, to stopniowo się oddala w schemacie unikania nieprzyjemności związanych z otwartą rozmową - tłumaczy K. Lea Jarmołowicz.
Jak dodaje ekspert, to nie tylko lęk przed konfrontacją. Mechanizm zachowania jest bardziej złożony. - "Nierzadko towarzyszy temu też obawa przed reakcją partnera, lęk przed konfliktem, może emocjonalną manipulacją drugiej strony np. szantaży emocjonalnych czy reakcji emocjonalnej. Wybierając ciche odejście, próbuje uniknąć poczucia winy. Nie chcąc wziąć odpowiedzialności za zakończenie związku, unika kontaktowania się z ewentualnym obwinianiem. Jednak nierzadko te działania są bardzo szkodliwe dla partnera i nie prowadzą do zdrowego zakończenia związku."
Klaudia otwarcie przyznaje, że postanowiła zrobić sobie przerwę w relacji. Zapytana, skąd taka decyzja, tłumaczy, że jej partner po pięciu latach bycia w związku, wyznał, że "potrzebuje oddechu, żeby sobie wszystko poukładać". Klaudia zdecydowała się na quiet quitting, czyli cichą rezygnację, ponieważ boi się, że w przeciwnym razie partner ją porzuci. Woli dać mu czas i zawiesić relację.
Aby relacja rozwijała się zdrowo, potrzebna jest komunikacja i otwarte wyrażanie swoich uczuć. - "Nawet jeżeli partnerowi się to nie podoba, to my mamy szansę, komunikując szczerze, być uczciwi. Przewrotnie, to daje nam poczucie wartości, a partnerowi szansą na szybsze pogodzenie się z sytuacją. Szczerość pozwala, aby obie strony mogły przejść przez ten proces w sposób jak najbardziej konstruktywny, zdrowy z szacunkiem do siebie" - tłumaczy psychoterapeutka.
Otwarte rozmowy i wyrażanie uczuć oraz potrzeb mogą pomóc w zrozumieniu siebie nawzajem i znalezieniu najlepszego rozwiązania dla obu stron, niezależnie od ostatecznej decyzji.
Quiet quitting początkowo był terminem, który odnosił się do naszego życia zawodowego. Czy podobnie jak w związku tracimy zainteresowanie pracą? Okazuje się, że mechanizm działa identycznie.
- "W pracy odnosi się do sytuacji, w której pracownik stopniowo traci zainteresowanie swoją pracą i zaangażowanie w nią, jednak nie wyraża tego otwarcie. Zazwyczaj nie podejmuje działań w celu oficjalnego zakończenia zatrudnienia. Natomiast przestaje aktywnie angażować się obowiązki, traci motywację, coraz bardziej odłączając się emocjonalnie od pracy" - tłumaczy K.Lea Jarmołowicz.
Czy należy tutaj doszukiwać się wypalenia zawodowego, czy powody są zupełnie inne? - "Powodem tego może być brak satysfakcji z tego co robimy: możemy czuć się niezadowoleni z obecnej sytuacji zawodowej, ale nie jesteśmy gotowi na otwarte zakończenie. Powodem tego zachowania może być obawa o konsekwencje, takie jak utrata pracy, pogorszenie relacji z pracodawcą lub trudności w znalezieniu nowego zatrudnienia. Wybieramy więc taką "cichą" rezygnację, aby uniknąć ryzyka i konfliktu."
Ekspert tłumaczy, że decydujemy się często na quiet quitting kiedy szukamy nowej pracy, ale nie chcemy ujawniać swoich planów przed odejściem:
Przez stopniowe oddalanie się, mamy nadzieję uniknąć napięcia i podejrzeń ze strony firmy, w której pracujemy lub współpracowników.
Podejmując takie działania, nie zdajemy sobie sprawy z konsekwencji. - "Często może mieć to negatywne skutki dla obu stron. Bo pracownik traci szansę na rozwój zawodowy i pozytywne referencje, a pracodawca może odczuć niejasność i utrudnienia w planowaniu zasobów. W przypadku, gdy pracownik nie jest zadowolony z pracy lub chce zakończyć zatrudnienie, zazwyczaj lepszym podejściem jest otwarta i konstruktywna komunikacja z pracodawcą, tak aby obie strony mogły znaleźć rozwiązania korzystne dla wszystkich" - dodaje Jarmołowicz.
Zdaniem psychoterapeutki, zarówno w pracy jak i w związku quiet quitting nie jest dobrym podejściem i wszystko sprowadza się do otwartości i komunikacji. - "Niezależnie, czy to w pracy, czy w związku, to dopiero szczerość pozwala na szybkie wyjaśnienie. Bo może pracodawca jednak mógłby zaoferować nam coś wartościowego, o czym nie dowiemy się, dopóki nie wyrazimy swoich potrzeb. Podobnie jest w związku. Może się okazać, że jak sami powiemy na głos o własnych potrzebach, to wówczas możemy zobaczyć, czy naprawdę nam o to chodziło.
Niezależnie od tego, czy to relacja biznesowa, czy prywatna – komunikacja oparta na szczerości prowadzi do zdrowego jej funkcjonowania, a unikanie, zatajanie, przemilczanie ostatecznie zniszczy każdą relację. Nawet taką ze samym sobą.