Aleksandra Adamska tak dobrze zagrała Pati w "Skazanej", że dostała swój serial. W nowym wydaniu Twojego Stylu mówi o szczerości, wrażliwości i terapii.
Spis treści
Pamiętacie Pati z jej charakterystyczną chrypką, seplenieniem, kanciastym sposobem bycia? Aleksandra Adamska nie była oczywistym wyborem do roli. Trwała pandemia, aktorzy wysyłali reżyserom obsady tzw. self-tapy. Ola nie nagrała wymaganych przez produkcję scen, ale zaproponowała swoją wersję bohaterki: „Ja nie jestem żadną aktorzyną, żadnych scen nagrywać nie będę, powiem wam, kim jestem” – mówiła głosem Pati. Początkowo dla niektórych ta propozycja była za mocna. Ola jednak pomyślała: albo zagram tak, albo wcale! Zaryzykowała i wygrała.
Im lepiej znam siebie, im bardziej akceptuję to, kim jestem, tym mniej pociąga mnie tworzenie podkoloryzowanej wersji, tej dla świata. Wiem, że za szczerość mogę dostać pstryczka w nos, bo się odsłaniam, ale się nie boję. Prawda obroni się sama. Mówię wprost o tym, że jestem wysoko wrażliwa, że miałam stany lękowe, że byłam na terapii.
Wizyty w gabinecie psychoterapeuty to coś, czym się chwalę. Zakończyłam terapię po pięciu latach i jestem za ten proces ogromnie wdzięczna. Trzeba mieć odwagę, siłę, żeby zmierzyć się z tym, co w tobie. Już na początku aktorskiej drogi, na planach zdjęciowych poczułam, jak cienka jest granica między realnym życiem a scenografią. A przecież mózg nie zawsze odróżnia prawdę od fikcji. Warto zadbać o umysł, o to, żeby emocje, w tym zawodzie niezbędne, pojawiały się na moje zawołanie.
Cały wywiad do przeczytania w najnowszym numerze magazynu "Twój STYL".