Zwykle, gdy kończymy 40 lat, nasza relacja z lustrem zaczyna wyglądać inaczej. Nie chodzi tylko o zmarszczki – zauważamy zwykle, że skóra wolniej się regeneruje, szybciej traci blask i częściej wygląda po prostu na zmęczoną. Szukamy wtedy pielęgnacji, która nie będzie tylko "upiększać" na chwilę, ale realnie wesprze cerę od środka. I tak trafiamy na linię tołpa.® ideal age – kosmetyki inspirowane medycyną regeneracyjną i badaniami profesora Tołpy. I wiecie co? To może być rewolucja w naszych łazienkach.
Formuły tołpa.® ideal age działają zgodnie z naturalnym cyklem odnowy skóry, czyli tzw. TOT – Turn Over Time, który trwa około 28 dni. Niestety, z wiekiem cykl ten się wydłuża, co oznacza m.in. spowolnienie regeneracji, pojawienie się przebarwień i utratę jędrności.
Produkty z tej linii zostały oparte na kompleksie t-EGF, czyli połączeniu dwóch ultraaktywnych składników: czynnika wzrostu EGF i unikalnego, roślinnego ekstraktu z torfu tołpa.®. To właśnie ta synergiczna mieszanka sprawia, że kosmetyki nie tylko pielęgnują, ale też stymulują skórę do samodzielnej odbudowy. Dla mnie – osoby, która szuka bardziej biologicznego, naturalnego podejścia do anti-agingu – to była ogromna zaleta.
Co tak naprawdę oznacza EGF? To skrót od Epidermal Growth Factor, czyli naskórkowego czynnika wzrostu, który naturalnie występuje w naszym organizmie. Jego rola jest kluczowa – odpowiada za podział komórek, ich regenerację, a co za tym idzie – młody wygląd skóry. Niestety, po 30. roku życia jego ilość drastycznie spada, co skutkuje wolniejszym odnowieniem naskórka.
Drugi filar kompleksu t-EGF to torf tołpa.® – składnik, który zaskoczył mnie swoją wszechstronnością. To prawdziwa bomba mineralna, zawierająca cynk, magnez, potas, mangan i selen, a także cenne kwasy organiczne. Jego działanie? Regenerujące, antyoksydacyjne, ochronne i – co ważne dla mnie – nawilżające i łagodzące.
Ten krem może być idealnym porannym i wieczornym rytuałem. Ma aksamitną konsystencję i bardzo szybko się wchłania, co jest ogromnym plusem – szczególnie rano, kiedy liczy się każda minuta przed wyjściem z domu. Zawiera t-EGF, mikroalgi o działaniu detoksykującym i rozjaśniającym oraz molekuły NAG, które delikatnie odnawiają skórę. Już po pierwszych dniach zauważyłam poprawę: skóra stała się bardziej sprężysta, gładsza i miała zdrowszy kolor. Miłe jest to uczucie natychmiastowego wygładzenia i komfortu – jakby cera dostała porządną porcję tlenu.
Serum nakładamy przed kremem, rano i wieczorem. Jego lekka emulsja natychmiast stapia się ze skórą, dając uczucie ukojenia. To świetna propozycja dla tych, którzy czują, że ich skóra jest osłabiona, szorstka albo ma tendencję do podrażnień. Formuła oparta jest na t-EGF, a także mikrosomach, które pomagają substancjom aktywnym dotrzeć do głębszych warstw skóry. Do tego dochodzi kompleks ceramidów i centella asiatica – składniki, które dosłownie odbudowują barierę hydrolipidową. Po kilku dniach skóra jest mniej reaktywna, bardziej elastyczna i... po prostu spokojniejsza. To odpowiedni kosmetyk na nasze "nerwowe" czasy. Koi i łagodzi. Efektem jest gładka, jednolita skóra.
Ten produkt to prawdziwa perełka. Jest lekki, nietłusty i nie bieli, a jednocześnie chroni skórę przed promieniowaniem UVA i UVB, wolnymi rodnikami i przebarwieniami. Zawiera nie tylko filtry, ale również witaminy C, B3 i B5, a także – ponownie – t-EGF. Czuję, że nie tylko chroni, ale też wspiera moją skórę w codziennej walce z czasem i zanieczyszczeniami. Idealny pod makijaż – nie roluje się, nie świeci, a przy tym pielęgnuje.
Wieczorem moja pielęgnacja nabiera mocy. To serum zawiera 0,3% HPR, czyli retinol nowej generacji. HPR to rewolucyjna forma retinolu, która działa jak retinoid, ale jest lepiej tolerowana przez wrażliwe skóry. Efekt? Skóra staje się wyraźnie gładsza, napięta, a koloryt wyrównany. Po kilkunastu dniach zauważyłam, że przebarwienia stały się mniej widoczne, a twarz wygląda świeżo nawet po nieprzespanej nocy. Co ważne – serum nie podrażnia, nie przesusza i nie łuszczy skóry, co często bywa problemem przy innych retinoidach.
To odkrycie sezonu! Krem pod oczy z metalowym aplikatorem to coś więcej niż pielęgnacja – to codzienny masaż i pobudzenie spojrzenia. Zawiera t-EGF, a także 10% hialuronu, który naprawdę działa: wygładza drobne zmarszczki i daje efekt wypełnienia. Rano zmniejsza opuchliznę i zasinienia, wieczorem koi po całym dniu przed komputerem. Mam wrażenie, że moje oczy wyglądają na bardziej wypoczęte – nawet gdy nie jestem.
Czy to może stać się pielęgnacją idealna? Zdecydowanie tak - tołpa.® ideal age to coś więcej niż zwykłe kosmetyki – to terapia regeneracyjna, którą mogę przeprowadzać w domowym zaciszu. Składniki, które wspierają skórę w zgodzie z jej biologicznym rytmem. Formuły, które są lekkie, a jednocześnie zaawansowane. I efekty, które zobaczymy dzień po dniu. Polecić je można każdej osobie, która chce zatrzymać czas, ale zrobić to mądrze, świadomie i z szacunkiem dla skóry. Bo pielęgnacja to nie tylko rytuał – to sposób, by codziennie poczuć się dobrze we własnej skórze.