Eliza Rycembel wykreowała poruszającą rolę Marty w filmie "Boże Ciało". Twojemu Stylowi opowiada o marzeniach i prywatności w sieci.
Spis treści
Chciałabym pracować za granicą. Pojawiły się serwisy streamingowe, aktorzy stają się widoczni globalnie. Jakość projektów jest różna, decydują wymagania widzów. I nie ma w tym nic złego. Pewne rzeczy mogą mi się nie podobać, jednak skupiam się na plusach – niektóre serwisy streamingowe wprowadzają nowe standardy współpracy z aktorami. Normą staje się obecność koordynatora intymności na planie, a jeśli ktoś uzna, że jego granice są przekraczane, może to zgłosić, opowiedzieć, co się dzieje, i dostanie pomoc. To dobra zmiana.
Mam wielu zdolnych znajomych po szkołach teatralnych, którzy nie dostali od razu szansy, by pojawić się w filmie. Dlatego cieszę się, że powstają platformy, na których reżyserzy obsady z Polski i ze świata publikują informacje o castingach. Dzięki temu jest większa transparentność i więcej możliwości.
Nie mam wielu obserwujących na Instagramie, ale jestem świadoma tego, że treści, które opublikuję, mogą mieć znaczenie dla odbiorców. Wielokrotnie zastanawiałam się nad misją aktora we współczesnym świecie. Może jestem odpowiedzialna nie tylko za swoje role, ale też za ludzi, którzy się mną interesują?
Ciężko mi zdecydować, ile prywatnego życia powinnam pokazywać. Nie chciałabym dostawać ról ze względu na liczbę polubień. Choć miło byłoby czasem odpuścić kontrolę. To dotyczy obecności w sieci, ale też projektów, w których chciałabym brać udział .
Cały wywiad do przeczytania w najnowszym numerze magazynu "Twój STYL".