Partnerzy

Ewa Bem o mężu Ryszardzie Sibilskim: "Właściwie to ja mu się oświadczyłam"

Ewa Bem o mężu Ryszardzie Sibilskim: "Właściwie to ja mu się oświadczyłam"
Ewa Bem i Ryszard Sibilski opowiadają o swoim związku.
Fot. fot. Iza Grzybowska

Ewa Bem i Ryszard Sibilski kochają się od 42 lat. A trudne chwile tylko wzmocniły ich miłość.

Kim jest Ewa Bem

EWA BEM – pierwsza dama polskiego jazzu. Jej piosenki „Żyj kolorowo”, „Z tobą bez ciebie”, „Gram o wszystko”, „Miłość to wielki skarb”, „W poczekalni życia” czy „Moje serce to jest muzyk” stały się wielkimi przebojami. W 2017 roku straciła córkę i skryła się przed światem. Fani czekali, wierząc, że kiedyś wróci na scenę. Powróciła na Ladies’ Jazz Festival z wyjątkowym koncertem, zorganizowanym specjalnie na 50-lecie jej kariery. Nagrała też nową płytę „Ewa Bem – Live”. Ma 71 lat.

Kim Jest Ryszard Sibilski

RYSZARD SIBILSKI– afrykanista i ekonomista. Przez lata był tłumaczem i podróżnikiem po Afryce. Po powrocie do Polski zaczął pracę w Polskim Stowarzyszeniu Jazzowym, a następnie współtworzył stację TVN. Producent. Członek Polskiej Akademii Filmowej. Prezes Endemol Shine Polska. Ma na koncie popularne polskie seriale, jak „Stulecie Winnych”, „Krew z krwi”, „Rysa”, „Układ”, a także wiele filmów kinowych i programów telewizyjnych. Ma 67 lat.

EWA BEM O RYSZARDZIE SIBILSKIM

Ewa Bem o pierwszym spotkaniu z mężem, Ryszardem Sibilskim

Scena jak z filmu: wpadamy na siebie w drzwiach Sali Kongresowej. Ja - młoda wokalistka jazzowa,  która za chwilę ma występ. On - opalony, smukły, z długimi włosami, w śnieżnobiałych skórzanych adidasach, bordowych sztruksowych spodniach i T-shircie. A w tle szarobura Polska roku 1980. Popatrzyliśmy sobie w oczy, jemu z rąk wypadły partytury, a mnie mocniej zabiło serce. Zaczął je zbierać, patrząc na mnie, i wtedy utonęłam w jego nieznośnie błękitnych oczach. Nigdy wcześniej nie widziałam oczu tak pełnych uśmiechu i optymizmu. Spieszyłam się na scenę, więc zaprosiłam go na mój wieczorny koncert w Hybrydach. Siedział przy barze i słuchał, jak śpiewam. W przerwie podeszłam. Opowiadał o swoim życiu w nieustannej podróży, o Afryce, z której właśnie wrócił. Był  inny. A  ja... byłam kobietą z małym dzieckiem w trakcie rozwodu. Wyjęłam zdjęcie Pameli. Nie miała wtedy dwóch latek. Wziął to zdjęcie, podszedł do lampki, bo w  barze było ciemno, i długo mu się przyglądał. Tym mnie kupił do reszty. Nie wiem, czym skradł serce Pameli, ale myślę, że z Melusią zrobił to, co ze mną - uśmiechnął się tymi niebieskimi radosnymi oczami i od razu wylądowała mu na kolanach. Ryszard przyjechał właśnie z siedmiomiesięcznej podróży po Afryce na wielbłądach z Tuaregami i był obwieszony skórzanymi bransoletkami grigri. Pamelka ciągle pytała: „cio to?”. A on cierpliwie tłumaczył: „To jest grigri, Pamelko”. „Cio to?” „Grigri”... I wtedy pomyślałam, że przecież nie będzie do niego mówiła „wujku”, a tym bardziej „tato”, bo nie wiedziałam, jak nasz związek się rozwinie. I nazwałam go Dindi. To tytuł pięknej bossa novy Antônia Carlosa Jobima. Kiedy wkrótce poszliśmy z wizytą do mojej mamy, Pamelka już wisiała na Dindim.

Ewa Bem o początkach związku z mężem, Ryszardem Sibilskim

Mama nie była zachwycona - ledwo zakończyłam pewien etap, a już weszłam w nowy. W dodatku z chłopakiem o cztery lata młodszym, który chodzi w białych skórzanych adidasach, jest doktorantem na afrykanistyce, a dotąd wciąż był w podróży. Czy taki może dać stabilizację? A potem teściowie zobaczyli, że ich syn jest szczęśliwy, że przy mnie zatrzymał się. Powoli z globtrotera zmieniał się w czułego ojca, męża, opiekuna, zięcia. Pamelka miała kilka lat, jak pojechali razem do Lanckorony na ferie. Miałam wtedy koncerty w Krakowie. Gdy  niespodziewanie jeden koncert odwołano, postanowiłam zrobić im niespodziankę. Cichutko weszłam do pokoju... Pamelka z czerwonymi polikami po sankach siedzi pod kołdrą i pije soczek, na grzejnikach suszą się skarpety, czapki  i  rękawice, a Dindi w fotelu czyta jej bajkę. Nasza  miłość sprawdziła się  w  najtrudniejszych  sytuacjach. Kiedy Pamelka przez prawie pięć lata chorowała na anoreksję, Dindi walczył o nią każdego dnia. Kiedyś zabrał ją do Londynu, żeby odciągnąć jej uwagę od choroby. Na lotnisku kupił pomarańczową kurtkę, bo potrafiła się zgubić.

Ewa Bem: "Właściwie to ja mu się oświadczyłam"

Długo żyliśmy na kocią łapę. Właściwie to ja chciałam ślubu i ja mu się oświadczyłam. I tak oto Ewa, panna niemłoda, w długiej sukni écru w róże i ze stroikiem na głowie, i Ryszard stanęliśmy przed ołtarzem. Rok później urodziłam Gabrysię. Nasz kapłan, ks. Paciuszkiewicz, płakał ze wzruszenia. Pobłogosławił nam i rok później zaszłam w ciążę. Miałam 45 lat! Lekarz  był  sceptyczny: „Ciąża w  tym wieku?”. Przyjście na świat Gabrysi wszystko zmieniło. Ryszard dopełnił ojcowskiego szczęścia, Pamelka przy małej Gabi powracała do zdrowia, wyrwana z czeluści anoreksji. Siostry przez długie lata były nierozłączne.

Ewa Bem o chorobie córki Pameli 

A potem cios prosto w serce. Rak. Zabrał Pamelkę. Przez dwa lata jej choroby i następne cztery  funkcjonowałam tylko dzięki lekom. Dindi walczył o to, żebym nie zwariowała. Zmieniłam się. Czas  nie leczy ran. Uczymy się z nimi żyć. Jak to wszystko przetrwaliśmy? Chyba dzięki temu, że tak się kochamy. Mój mąż jest najbardziej troskliwym mężczyzną, jakiego znam. Jesteśmy 42 lata razem. Z drobniutkiej śliczniutkiej dziewczyny stałam się rozłożystą panią w starszym wieku. On mi posiwiał, a oczy  straciły nieco blask. Ale dla nas nie ma to znaczenia. Wciąż biją w nas gorące serca. Lubimy ze sobą być. Ryszard zna się na wszystkim. Ma gigantyczną wiedzę i stale ją uzupełnia. Imponuje mi niezmiennie. Pozwala mi być kobietą pod opieką męża. Finansowąi wszelką. Kto u nas rządzi? Raczej ja. Zarządzam całym domem, ale nie byłoby tego domu bez niego. Bo to na jego barkach spoczywają wszystkie obowiązki - od  PIT-u  po remont domu. Nie jest romantykiem, ale się stara. Moje urodziny: poranek, a on w białej koszuli, krawacie i  garniturze, bo wie, że takim go lubię, i z torbą prezentów. Bo Dindi kupuje zamaszyście. A potem musi dostać dużo pochwał. Podoba ci się ta bransoletka? Daj powąchać, jeszcze pachną te perfumy?  Trzeba mu słodzić cały dzień. Jest w tym taki uroczy.

RYSZARD SIBILSKI O EWIE BEM

Ryszard Sibilski, mąż Ewy Bem, wspomina pierwsze spotkanie

Gdyby nie ona, tobym się nie wydarzył. Ewa mnie stworzyła na nowo. Zawdzięczam jej to, kim jestem i gdzie jestem. Nie mógłbym wiecznie ciągnąć dawnego, nieodpowiedzialnego życia. Przy niej poczułem, że chcę inaczej. Była pierwszą ważną kobietą, dla której chciałem zmienić swoje życie. Właśnie wróciłem z Afryki, gdzie pracowałem kilka lat. Zostałem tłumaczem i jednym z organizatorów warszawskiego Jazz Jamboree Festival. Ewa była jego największą gwiazdą. Ale nie znałem jej. Wychowałem się za granicą, bo gdy ojciec wyjechał na placówkę, miałem dziewięć lat. W Polsce byłem outsiderem. Kiedy wpadłem niespodziewanie  a drobną, rudowłosą dziewczynę, poczułem, że wpadłem na dobre. Potem spotkaliśmy się w Hybrydach.

Ryszard Sibilski wspomina Pamelę, córkę Ewy Bem, tuż po tym, jak się poznali

Z naszej rozmowy najbardziej zapamiętałem  jej wyznanie, że ma maleńką córeczkę Pamelę. Pokazała zdjęcie. Patrzyłem na śliczną dziewczynkę i nie mogłem oderwać wzroku. „Szczęśliwa matka z córką”, pomyślałem ciepło. Każde po tym spotkaniu poszło w swoją stronę, ale nie mogłem przestać o niej myśleć. Ten  wieczór 25  października utkwił mi w sercu. Tęskniłem za jej oczami, ciepłym spojrzeniem, czułością, jaką miała w sobie. Musiałem spotkać się z nią znowu. Następnego dnia miała koncert i już ją zawiozłem. A potem kilka razy w tygodniu podjeżdżałem pod jej dom, żeby zawieźć ją do Teatru Narodowego, bo  śpiewała  w sztuce „Dekameron”. O 21.30 czekałem pod teatrem, żeby ją odebrać. Pamiętam pierwsze spotkanie z Pamelą. Przytuliła się do mnie i zawładnęła moim sercem. Poczułem, że to moja córka. Wiedziałem, że przyjaźń to za mało. Ale już na wiosnę zaczęło mnie nosić. Zawsze w tym czasie przygotowywałem się do kolejnej podróży, ten rytuał wszedł mi w krew. Pojechałem do Londynu, potem do Paryża. Na  Sorbonie,  w Katedrze Afrykanistyki miałem pracować  nad doktoratem. Ale podróże bez Ewy straciły sens. Poprosiłem, żeby przyjechały. Na spotkanie, na Sorbonę, z nobliwym profesorem poszedłem z Pamelą.  „Ça  va?”,  zwrócił  się  do  niej  profesor, „Ça va”, odpowiedziała niespełna  dwuletnia  Pamela.  (śmiech) 

Ryszard Sibilski: ślub z Ewą Bem wzięli dopiero po 15 latach

To  był  wrzesień 1981 roku, Ewa miała w planach pracę nad płytą z Wojtkiem Karolakiem, którą zapowiadał utwór „Wyszłam za mąż, zaraz wracam”. Wróciliśmy w listopadzie, żeby mogła ją skończyć, i mieliśmy jechać do Paryża. 13 grudnia wybuchł stan wojenny. Wszystko stanęło na głowie. Byliśmy  dwójką dzieciaków, poszliśmy w tę miłość jak w dym. Ale ślub wzięliśmy po 15 latach. To był rok 1994, miałem stałą pracę, uczestniczyłem w tworzeniu TVN. „Czy czegoś po drodze nie zapomniałeś zrobić?”, pomyślałem. Ewa zaprowadziła nas do duszpasterza par niesakramentalnych - ojca Mirosława Paciuszkiewicza SJ z Sanktuarium św. Andrzeja Boboli. Była wierząca, dla niej ślub był  ważny. Dla mnie była ważna Ewa i to, żeby była szczęśliwa. „To gdzie jedziemy w podróż poślubną?”,  zapytała Pamela.  Miesiąc miodowy spędziliśmy we trójkę w Tunezji. Rok po ślubie urodziła się Gabrysia. Nowy dom, cudowna rodzina    czego trzeba więcej do szczęścia? I tak minęło ponad 20 lat. Gabrysia wydoroślała, wyjechała na studia za granicę, Pamela znalazła miłość życia, wyszła za mąż. I nagle świat się zawalił. Choroba zabierała nam Pamelę. Walczyliśmy o jej życie każdego dnia. Moment, kiedy zrozumieliśmy, że ją tracimy, był druzgocący. Wiedzieliśmy, że możemy już tylko zmniejszyć ból, być z nią do końca. Zastanawiałem się, gdzie jest absolut, który pozwala na to, żeby odeszła młoda piękna kobieta i zostawiła wspaniałego męża, dwójkę maleńkich dzieci, łamiąc im życie. Gdybym mógł wtedy oddać swoje życie za jej, nie zastanawiałbym się ani chwili. Skąd mieliśmy siły? Miłość pomaga przezwyciężać trudności. To miłość jest zbroją, tarczą, mieczem.

Ryszard Sibilski o życiu po śmierci córki Ewy Bem, Pameli

Dziś powoli wracamy do życia. Mam radość i satysfakcję z tego, co wydarza się teraz - Ewa znów koncertuje, uśmiecha się, nagrywa płytę. Przecież ten powrót na scenę mógł być jednorazowy, a potem znów mogła zaszyć się w niebycie, w którym tkwiła tyle lat po śmierci Pameli. Cieszę się, że Ewa znów widzi sens. Nie ma dziś dla mnie większej radości niż jej radość. Jest naprawdę silna i wielka. Jesteśmy ze sobą większą część dnia. Znamy się doskonale. Czasami Ewa wkurzy się, że nie wyrzuciłem śmieci, ale atmosferę rozładowuje zdanie: „Jak mówię, że coś zrobię, to zrobię, i nie musisz mi codziennie tego przez rok powtarzać”.  (śmiech) Kto rządzi w domu? Ja staram się być sprytny - podsuwam Ewie rozwiązania tak, by zaakceptowała jak własne. Ewa daje mi przestrzeń, w której zawsze żyłem. Puszcza mnie czasem jak dziecko latawiec. Ale dla mnie ważne jest wspólne podróżowanie z punktu A do punktu B - mamy  czas, żeby porozmawiać, żeby pomilczeć, żeby  posłuchać. To przemieszczanie się było ze mną od dziecka. Od 42 lat razem z Ewą. Mam takie wrażenie, mimo upływającego czasu, że przed nami więcej niż za nami. 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również