Ma 25 lat i jest pełna pasji życia. Pokorna i odważna. Wrażliwa i silna. W Teatrze Narodowym można ją zobaczyć w świetnej roli Ofelii w Hamlecie, a w kinie w komedii "Seks dla opornych". Helena Englert opowiada, co ją dręczy i po co jej pieniądze. Dlaczego nie wierzy w romantyczną miłość i z jakiego powodu ostatnio „pokłóciła się” z aktorstwem. Otwarta, szczera, przez życie idzie metodą prób i błędów, w ten sposób odkrywając siebie. Jej dewiza? "Trzymać się ludzi, którzy ciągną do góry, a nie w dół".
Spis treści
Wychowała się w artystycznym domu, ale do aktorstwa doszła drogą eliminacji. Gdy miała 10 lat, zagrała epizod w filmie Układ zamknięty, w którym występowała jej mama, Beata Ścibakówna. To stresujące doświadczenie sprawiło, że już nie myślała o aktorstwie. Zajęła się rysowaniem, śpiewem, tańcem, szkołą muzyczną, jazdą konną. Rozczarowana, jako 15-latka zapisała się do agencji aktorskiej i wygrała casting do serialu Barwy szczęścia. Po pierwszym dniu na planie... chciała uciec, ale została. Dziś ma 25 lat i żartuje: „Zostałam aktorką, bo w niczym innym nie jestem dość dobra”. Szybko zrozumiała, że jeśli chce wykonywać zawód, który wybrała, nie może odpuszczać. Mówi: „W aktorstwie trzeba mieć grubą skórę i twarde dupsko. Nie bać się hejtu, bo i tak się pojawi. Trzeba założyć zbroję i iść do przodu”.
Twój STYL: Masz 25 lat i poczucie, że przyszłość pełna jest obietnic, a świat stoi otworem?
Helena Englert: Mam raczej poczucie, że sama muszę otworzyć drzwi do świata i zapracować na to, co chcę dostać. Jestem pragmatyczna. Wierzę, że „jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz”. Mam uczulenie na patetyzm. Staram się koncentrować na tym, żeby dzisiaj było dobrze. Nie wiem, co będzie jutro i nie mam wpływu na to, co było wczoraj. Więc nie ma sensu płakać nad rozlanym mlekiem ani zastanawiać się, jak obfita będzie przyszłość. Skupiam się na rozmowie z tobą i piciu tej pysznej lemoniady.
Zdając maturę, wiedziałaś, co chcesz w życiu robić?
Byłam pewna, że moje życie potoczy się zupełnie inaczej, niż się potoczyło. Syndrom większości osób wchodzących w dorosłość. Twierdzenie, że osiemnastolatek jest dojrzały, to kłamstwo. Wielu znajomych po maturze wybrało konkretny kierunek studiów i po drodze pięć razy go zmieniali. Mając 25 lat, robią zupełnie co innego, niż planowali w wieku 18 lat. Lubię cytat z Woody’ego Allena: „Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o swoich planach”. Gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że będę mieszkała w Polsce, tu znajdę spełnienie zawodowe i będę szczęśliwa – roześmiałabym się. A teraz czuję wdzięczność. Niemniej wierzę, że etap prób i błędów jest ważny, bo wiele można się nauczyć. Również o tym, czego nie chce się w życiu robić i czego się nie lubi.
Skąd wiedziałaś, że chcesz grać?
Zostałam aktorką na zasadzie eliminacji. Wcześniej próbowałam wszystkiego: baletu, szkoły muzycznej, jazdy konnej, tenisa, ale w żadnej z dziedzin nie miałam poczucia, że jestem wystarczająco dobra, by zbudować na tym karierę. Do spróbowania zostało aktorstwo. Poszłam do agencji, wzięłam udział w castingu, wygrałam i... po pierwszym dniu na planie zdjęciowym byłam przerażona. Płakałam, chciałam zrezygnować, ale podpisałam umowę na rok, więc następnego dnia musiałam przyjść do pracy. Z biegiem czasu szło mi lepiej i miłość do aktorstwa rozkwitła. Chociaż ostatnio zaczynam się zastanawiać, czy przypadkiem moje miejsce nie jest gdzieś indziej. Czuję lekkie wypalenie zawodowe…
W wieku 25 lat? Trochę to smutne...
No smutne. Chyba kocham tę pracę bez wzajemności. Mam delikatne poczucie niedocenienia. Chciałabym dać tak wiele, a nie jest mi dane. Jest mi przykro, bo to rzeczy ode mnie niezależne. Wbrew powszechnemu przekonaniu nie korzystam z finansowego wsparcia rodziców, utrzymuję się z własnej pracy. Mam czynsz i rachunki do opłacenia, więc pracuję niezależnie od tego, czy rola mnie inspiruje, czy nie. Czuję, że trochę „pokłóciłam się” z aktorstwem. Mam nadzieję, że to tylko etap, który prędko minie.
Nie wiem, czy cię to pocieszy, ale to problem środowiskowy. Uprawiasz brutalny zawód, szczególnie dla kobiety. Podobno kiedy przyszłaś do taty po radę w sprawie sceny, w której miałaś wystąpić w halce, powiedział: „Boisz się rozebrać? To zmień zawód”.
Rzeczywiście tak mi powiedział i miał rację. Jemu nie chodziło o ciało, tylko o wrażliwość. Aktorstwo wymaga pewnego rodzaju odwagi. Pracujesz na emocjach i musisz umieć sobie z nimi poradzić. Trzeba mieć grubą skórę. Dlatego afera mobbingowa, która wybuchła parę lat temu w szkołach teatralnych, jest tak trudnym do rozwiązania problemem. Oczywiście nie powinno być zgody na jakąkolwiek przemoc fizyczną czy psychiczną, na znęcanie nad studentami i studentkami. Z drugiej jednak strony te studia są ciężkie, intensywne, często samą ilością zajęć i ciągłą pracą na emocjach doprowadzają do granic wytrzymałości. Też to przeżywałam. Dlatego uważam, że czasami różnica pomiędzy tym, co etyczne a nieetyczne, jest cienka i trudna do nazwania. To okrutne, ale przetrwają najsilniejsi. Po szkole nikt nie będzie głaskał cię po głowie. Doświadczyłam tego na własnej skórze. Nie chcę użalać się nad sobą, bo w tym zawodzie nie wolno tego robić. Trzeba założyć zbroję i iść do przodu.
Wierzysz w miłość?
Wierzę, że jest wiele rodzajów. Mam przyjaciela, z którym jesteśmy jak rodzeństwo. Kocham go i nie wyobrażam sobie, że nie ma go moim życiu. Gdyby zniknął, moje serce wyszłoby z klatki piersiowej na spacer i już nie wróciło. A czy wierzę w miłość romantyczną na całe życie? Chyba nie... Może jestem za młoda na takie pytania. Wydaje mi się, że romantyczne zakochanie to najmniej interesujący rodzaj miłości. Nawet jeśli przeradza się w wieloletni związek. Oczywiście sztuką jest przetrwać w małżeństwie 30 lat, ale samej sobie tego nie życzę. Myślę, że po takim czasie to już nie jest miłość, tylko przywiązanie. W wieku 40, 50 czy 60 lat wolałabym zakochać się jeszcze raz. Wydaje mi się, że dojrzała miłość jest kompletnie innym uczuciem niż to, co czuję teraz. Chciałabym coś takiego przeżyć. Na świecie jest wielu wspaniałych ludzi i można ich spotkać w każdym wieku.
Cały wywiad do przeczytania w najnowszym numerze magazynu "Twój Styl".