Kto kocha, ten liczy na partnera. Oraz umie rachować, bo w miłości... jak w banku. Nie dostaniesz więcej niż włożysz. Oto tabela, dzięki której środki na twoim koncie będą rosły, a związek - kwitł.
Uważasz, że miłość to nie transakcja hand- lowa. To prawda, ale miłość to początek drogi dwojga ludzi. Potem są lata codziennego życia: kredyty, problemy z dzieckiem, psem, pracą, teściami, zmywaniem naczyń i tu romantyczne podejście nie wystarcza.
Jeśli nie będziecie dbali, by istniała równowaga między tym, co każdy z partnerów daje i bierze – szybko zorientujesz się, że miłość gdzieś się ulotniła. A w jej miejsce wkrada się rozczarowanie i frustracja.
Nie dopuśćmy do tego i zacznijmy liczyć! – mówi John Gottman. Zgodnie z metodą Banku Miłości pracuje z parami od pół wieku. Każde działanie czy brak działania, słowo czy milczenie ma emocjonalną wartość dla związku. Ujemną bądź dodatnią, której wartość określa w symbolicznej walucie MIŁ. Oto tabela „wpłat i wypłat” z przeliczeniem na MIŁ-y. Gdy ją przejrzysz, zorientujesz się, że jedna nierozważna „wypłata” może anulować sporo wpłat. Dlatego partnerzy powinni świadomie robić dla siebie wiele drobnych „wpłat” każdego dnia, by związek rozkwitał i miał z czego czerpać w chwilach kryzysu. Byłoby idealnie, gdyby twój partner też przeczytał ten tekst i wziął udział w eksperymencie. Ale nawet jeśli tylko ty coś zmienisz w swoim zachowaniu, on zapewne odpowie zmianą na lepsze. Warto spróbować!
WPŁATY
- Dbanie o to, by pozytywy przeważały nad negatywami. Psychologowie wyróżnili trzy sposoby reakcji na małe i większe kryzysy w związku: harmonijny, unikowy i zapalny. Harmonijnie można się spierać, dyskutować, dopytywać o racje partnera i przedstawiać swoje. Niektórzy jednak wolą konfliktu uni- kać. Są i tacy, którzy się zapalają, a potem wycofują. Długo sądzono, że tylko harmonijny model radzenia sobie z konfliktami sprawdza się w szczęśliwych parach. John Gottman odkrył, że nie tu tkwi istota problemu. Najważniejszy jest nie sposób, w jaki się kłócimy i czy w ogóle, ale to, co się dzieje OPRÓCZ tego. W okresach, gdy partnerzy mają do siebie żal, mogą wybuchać spory, zdarzać się ciche dni, liczy się jednak, by nie to stanowiło esencję życia. „Zaparzyłem ci herbatę”, rzuca on do niej godzinę po kłótni. „Dziękuję, że pomyślałeś!”, odpowiada ona. Niby oboje naburmuszeni, ale... mamy już dwie wpłaty! Ważne, by pozytywnych interakcji było więcej niż złych słów i niechętnych spojrzeń. Z każdą pozytywną interakcją w kryzysie wpłacasz na konto 1 MIŁ.
- Przyjaźń codziennie, budowanie intymności. Doceniaj go. Doceniaj ją! Przyzwyczaiłaś się, że on robi świetną kawę, idealnie odkurza i bezpiecznie prowadzi auto. I od dawna tego nie zauważasz. Zmień to i powiedz: „Pyszna kawa, nikt nie robi takiej jak ty!”, „Lubię jeździć z tobą autem. Czuję się bezpiecznie”. Warto też przywoływać wspomnienia chwil, w których partner wzbudził twój zachwyt. John Gottman ze swoją żoną Julie wiele razy prowadzili terapię par w kryzysie. Zauważyli, że nawet na twarzach tych, którzy byli w konflikcie, pojawiał się uśmiech i duma, gdy wspominali swoje początki. Za dobre wspomnienie wspólnych chwil, ale i kubek herbaty, przytulenie się w drzwiach, buziaka na pożegnanie – wpłacasz do banku 1 MIŁ.
- Umiejętność zachowania spokoju. Kłócicie się i w tej chwili masz pew- ność, że chcesz dopiec partnerowi. Mówisz coś, o czym wiesz, że go zrani (w końcu znasz go jak nikt!). „Nic dziwnego, że nie umiesz okazywać uczuć, po tym, jak ojciec cię zostawił!”, krzyczysz. Efekt porażający! W "Opowieściach z Narnii" jest czarownica Jadis: dzięki magii poznała straszne słowo, które pozbawia życia wszystkie istoty poza tą, która je wypowiada. Nikt nie sądził, że można posunąć się w gniewie do zniszczenia świata, ale Jadis to uczyniła. W związku często używamy w gniewie „strasznych słów”. A ich nie da się cofnąć, ich niszczycielska siła trwa nieraz latami. Co powinnaś zrobić? Powiedzieć: „Przerwijmy, czuję, że powiem coś, czego będę żałować. Wyjdę na kwadrans. Dokończymy potem”. Za każde niewypowiedziane złe słowo, za każde trzaśnięcie drzwiami, od którego udało ci się powstrzymać, wpłacasz na konto po 2 MIŁ-y.
- Patrzenie na partnera z czułością – tak, na jego wady też! Terapeuci par zauważyli prawidłowość: w szczęśliwych parach ludzie myślą, że związali się z osobą niedoskonałą w takim samym stopniu, w jakim oni są niedoskonali. W parach nieszczęśliwych jedno albo oboje sądzą, że problem jest w tym drugim.
W szczęśliwych związkach, gdy np. on nie przygotował segregowanych śmieci do wywiezienia, ale obiecał, ona po prostu mówi: „Kochanie, jutro wywózka śmieci, pamiętasz? O, kupiłeś mi ciastko, dzięki!”. Czyli: informuje go, co jest do zrobienia, i przechodzi nad tym do porządku dziennego. Ta sama sytuacja w związku nieszczęśliwym wygląda tak: „Jutro wywózka, a ty jak zwykle nie przygotowałeś śmieci. Wszystko na mojej głowie, jesteś egoistą i...”. Za każdym razem, gdy błąd, nieuwagę partnera traktujesz tylko jak jednorazowy błąd, głupstwo, które zdarza się i tobie – wpłacasz 3 MIŁ-y.
- Umiejętność zaakceptowania wpływu partnera na nas i jego racji. To kompetencja istotna dla mężczyzn, bo im... jej brakuje. Ważne, by czasem powiedzieć: „Masz rację. Zmieniam zdanie”. UWAGA! W badaniach wykazano, że pary, w których mężczyzna nie zmienia się pod wpływem partnerki, częściej się rozpadają. Za każdym razem, gdy przyznasz rację drugiej stronie, gdy „dasz się zmienić”, wpłacasz po 4 MIŁ-y.
- Akceptacja fundamentalnych różnic. Ty głosujesz na prawicę, on na lewicę. Ty na emeryturze chcesz mieszkać w centrum miasta, on marzy, by wyprowadzić się na wieś. W trakcie trwającego wiele lat badania par Julie i John Gottmanowie odkryli, że jedynie co trzeci ze sporów, jakie toczyli partnerzy, dotyczył kwestii, które da się rozwiązać. W aż 69 procentach przypadków on i ona spierają się o coś, co do czego nigdy nie osiągną zgody. To wynika z różnic w temperamentach i osobowościach. A jeśli czegoś NIE DA SIĘ zmienić, warto... odpuścić. Za każdym razem, gdy z akceptacją potraktujesz fakt, że się różnicie, wpłacasz na konto 5 MIŁ-ów.
- Nastawienie na pracę i możliwość naprawy błędów. Zdaniem Johna Gottmana przekonanie, że razem budujemy i naprawiamy naszą relację, jest kluczowe, bo każdej parze zdarzają się mniejsze i większe upadki. Trzeba umieć się do tego przyznać i zadośćuczynić. Oraz wybaczyć, jeśli zostało się zranionym.Za każdym razem, gdy przepraszasz lub przyjmujesz przeprosiny i wybaczasz, wpłacasz 10 MIŁ-ów.
WYPŁATY
- Skupianie się na negatywach. Związek bez krytyki i gniewu nie jest możliwy. Jednak negatywnych reakcji w złych parach jest za dużo, czyli mniej więcej tyle samo, co pozytywnych. Badania psychologów są jednoznaczne: po połowie złego i dobrego to... prognostyk rozwodu. Amerykański terapeuta Haim Ginott powiedział: wszystkie emocje są dobre, ale nie wszystkie wynikające z nich zachowania są użyteczne. Tak, to irytujące, gdy on znowu nie umył kubka, zostawił skarpety na podłodze. Wściekłość pojawia się natychmiast. I jest w porządku. Ale już mówienie: „Jesteś beznadziejny! Mam cię dosyć!” – nie. „Kochanie, jak będziesz w sypialni, zabierz proszę swoje skarpety i wrzuć do pralki” – tak jest lepiej. Za każdym razem, gdy skupisz się na negatywach partnera, zapominając o tym, że przecież on jest tym wspaniałym facetem, którego wybrałaś, wypłacasz z banku 5 MIŁ-ów.
- Odwracanie się od partnera, gdy on zwraca się w naszą stronę. John Gottman nazywa to syndromem zatrzaskujących się szklanych drzwi. Może znasz to nieprzyjemne uczucie: już, już masz wejść do sklepu i nagle tuż przed nosem zjeżdżają się dwie tafle szkła, drzwi się zamknęły. Wracasz z biura zmęczona, partner łapie cię w drodze do kuchni i mówi, że ma coś ważnego. Widzisz po jego minie, że to pilne, ale przecież może zaczekać kwadrans, prawda? Otóż ważna sprawa nie powinna „zaczekać”. Jeśli słyszysz „to ważne”, pokaż, że rozumiesz wagę komunikatu. Za każdym razem, gdy zatrzaskujesz partnerowi drzwi przed nosem, wypłacasz z banku 8 MIŁ-ów.
- Eskalacja konfliktu. Bywa, że partner zgłasza pretensje, wyraża żal. „Chcę poczuć, że mnie szanujesz”, mówi. Czujesz się atakowana, zaczynasz się bronić, atakując: „Ach, więc teraz to ja ciebie nie szanuję?! Ja też bym chciała, żeby...” – i tu zaczyna się litania twoich potrzeb. Niezaspokojonych, to oczywiste. Powinniście o tym porozmawiać, ale NIE TERAZ. Bo w tej chwili to on ma problem. Naprawdę go usłysz i postaraj się coś zmienić w waszej relacji. A za dwa dni, gdy będzie ku temu okazja, opowiedz o sobie. W badaniach udowodniono, że pary, które dopuszczają do eskalowania konfliktu, często się rozwodzą. W kasie robi się pusto. Za każdym razem, gdy eskalujesz konflikt, wypłacasz 10 MIŁ-ów.
- Działanie przeciwko partnerowi. Zdarzyło ci się wyżyć na kimś, kto na to wcale nie zasługiwał, tylko dlatego że byłaś rozzłoszczona? John Gottman wyliczył, że małżeństwo, w którym zwracanie się przeciwko partnerowi jest codziennością, trwa nie dłużej niż 16 lat. Za ten grzech słono się płaci. Za każdym razem, gdy wyżyjesz się na partnerze i zwrócisz przeciwko niemu, wypłacasz z banku 10 MIŁ-ów.
- Szukanie dziury w całym. W związku można nosić różowe albo czarne okulary. Widzieć raczej dobrze lub źle. Niezależnie od tego, co się dzieje! Okazuje się, że w parach, które znalazły się na równi pochyłej i które w końcu się rozpadły, partnerzy dostrzegali jedynie co drugie dobre zachowanie małżonka, nie doceniali jego zalet i wiele sytuacji interpretowali raczej na „nie” niż na „tak”: „Oho, przyniósł kwiaty. Ciekawe, co ma na sumieniu?”, „Co ona taka miła dla mnie? Pewnie czegoś chce”. Psycholog Lewis Terman zadał sobie trud znalezienia odpowiedzi na pytanie, jakie typy osobowości sprawdzają się lepiej w małżeństwie. Przebadał setki małżonków. Odkrył, że najlepiej żyło się wspólnie tym, którzy opisując partnera, wyolbrzymiali jego zalety i umniejszali wady. Piękno znajduje się w oku patrzącego, dobro i miłość, zdaje się, także. Za każdym razem, gdy widzisz raczej zło i brzydotę w swoim partnerze, wypłacasz z Banku Miłości 15 MIŁ-ów.
- Wzbudzanie w sobie ciągłej irytacji na partnera. Niektóre uczucia zachowują się tak, jakby miały sprężynkę i same się nakręcały. Tak jest ze złością. Nie za dobrze z tym żyć. Jeszcze gorzej, gdy to partner wywołuje w nas ciągłą irytację. Trzeba umieć wyjść z zaklętego kręgu złości, spróbować zmienić perspektywę. Pomaga terapia. Albo samotny wyjazd, ale nie z zamiarem uciekania od problemu, raczej znalezienia odpowiedzi na pytanie: dlaczego jestem taka zirytowana? Co mogę zmienić, by się uspokoić? Gdzie leży istota problemu: chodzi o mnie, o sytuację ekonomiczną, o pracę? To iluzja, że denerwuje mnie wyłącznie partner – wyobraź sobie, że go zmieniasz. Wszystkie twoje problemy znikną? Za każdym razem, gdy dasz się doprowadzić do stanu permanentnej irytacji i winisz za to partnera, wypłacasz z banku 20 MIŁ-ów.
- Pogarda. „I co, może ty będziesz wiedział, jak to zrobić? Przestań, nic nie umiesz”, „Zamknij się” – pogardliwe zdania, zachowania, spojrzenia zabijają szacunek i miłość. Zdaniem Julie i Johna Gottmanów pogarda jest niechybnym zwiastunem rozwodu, ale nie tylko. Szczególnie wrażliwe są na nią kobiety – im więcej pogardy wykazuje mężczyzna wobec partnerki, tym częściej zapada ona na różnego rodzaju infekcje. Udowodniono to w trwających cztery lata badaniach par. Za każdym razem, gdy okażesz mu pogardę, wypłacasz z banku 50 MIŁ-ów
Praca z „emocjonalnym kontem związku” może wydać się mało romantyczna, ale jest skuteczna. Dojrzała miłość ma z ekonomią sporo wspólnego. Na przykład jest... świetną inwestycją. W przyszłość waszą i waszych dzieci. W zdrowie, dobre samopoczucie, poczucie spełnienia. Kto kocha, ten może liczyć na partnera i więcej czerpie z życia. Łatwiej przechodzi się przez trudny czas, jak ten pandemiczny kryzys, gdy uczuciowe konto jest zasobne. Wpłacaj na nie choćby drobne kwoty. Zbierze się okrągła sumka. Inflacja ci nie grozi.