Moda sprawiła, że zaczęliśmy widzieć w treningach uważności panaceum na troski i sposób na szczęście. Ale mindfulness nie jest cudowną metodą. Nie leczy, nie pomaga na depresję ani uzależnienia. Są sytuacje, w których może nam nawet zaszkodzić...
Irma naprawdę ma na imię Irmina, ale to dla niej za długie. Mówi szybko, działa szybko, nawet jej pies nazywa się Tempo. Irma w ubiegłym roku zmieniła pracę. Umowę podpisała trzy tygodnie przed lockdownem. Została menadżerką restauracji. Przez ostatni rok większość czasu pracy spędziła więc w domu, wymyślając cudowne strategie przetrwania, pilnując syna w zdalnej szkole, szykując obiady i starając się nie zwariować. Najpierw znikła radość z nowego zajęcia, potem zaczęła mieć gonitwy myśli i problemy ze snem:- Praca, dom, z psem wyjść, mąż pyta gdzie te kotlety, bo on ma tylko kwadrans na obiad. Kiedy zrobiłam dziką awanturę o brudny talerz, uznałam, że sobie nie radzę. Sąsiadka mówi: tylko mindfulness. Znalazłam kurs. Online, bo pandemia. Zapisałam się od razu. Kontrola myśli, opanowanie, to coś dla mnie, myślałam. Akurat czytaliśmy z mężem „Diunę”, żartowaliśmy, że będę jak czarownice Bene Gesserit, one też kontrolowały umysł. Gdybym wiedziała jak to się skończy, zastanowiłabym się dwa razy.
Mindfulness, nazywany także treningiem uważności, to ćwiczenia umysłu przeznaczone głównie dla osób, które nie radzą sobie ze stresem i negatywnymi emocjami.
Wywodzi się z buddyzmu, a w zachodniej kulturze rozpowszechnił go prof. Jon Kabat-Zinn, który w latach 70. opracował program antystresowy – MBSR (Mindfulness Based Stress Reduction). Założył także pierwszą Klinikę Redukcji Stresu, w Massachussets. Ambasadorkami metody zostały znane kobiety - dobrodziejstwa świeckich medytacji zachwalają publicznie między innymi aktorka Goldie Hawn i dziennikarka Oprah Winter. Według metody MBSR trening uważności trwa osiem tygodni. Uczy obserwowania własnych myśli, kontaktu z ciałem, doceniania bodźców, których zwykle nie zauważamy, działając na autopilocie w gonitwie myśli. Bo większość z nas myśli bez przerwy: o tym, co było, co mogłoby być inaczej, co będzie. Tym nakręcamy stres. Receptą mindfulness jest uważność na własne ciało, na to co tu i teraz. To daje dystans. Dziś program MBSR jest wykorzystywany w ponad trzystu klinikach redukcji stresu oraz w większości szpitali amerykańskich jako terapia uzupełniająca. Niektórzy polecają ją nawet w przypadku depresji, uzależnień czy zaburzeń odżywiania. Pandemia jeszcze wzmocniła zainteresowanie. Wpiszcie w wyszukiwarkę hasło mindfulness - wyświetli się 110 milionów wyników…
Cały tekst znajdziesz w nowym numerze PANI. Już w sprzedaży!