Kultura

Oscary 2025: koniec klasycznego Hollywood? Komentuje redaktorka twojstyl.pl

Oscary 2025: koniec klasycznego Hollywood? Komentuje redaktorka twojstyl.pl
Adrien Brody, Mikey Madison, Zoe Saldana, Kieran Culkin
Fot. Getty Images

Moja pierwsza myśl po zakończeniu tegorocznej gali wręczenia Oscarów: koniec klasycznego Hollywood. Wielkie, spektakularne filmy znikają, a główne nagrody zdobywają nowi, niezależni twórcy, którzy robią filmy mocniejsze i... tańsze. No i animacja. Zwykle statuetki zgarniały kreskówki Disneya, a tu niespodzianka... wygrał animowany film z Łotwy. Czy to dobrze? Oczywiście! Czy trochę żal dawnego Hollywoood? W sumie tak.

Cztery najważniejsze statuetki zgarnął Sean Baker za "Anorę" - dla najlepszego filmu, za reżyserię, scenariusz oraz montaż. Przebił tym samego Walta Disneya. Za film zagraniczny Oscara zdobyła Brazylia ("I`m Still Here"), a za animację... Łotwa (za "Flow"). Ta ostatnia nagroda to wspaniałe wyróżnienie dla twórców filmu, ale też totalne zaskoczenie.... Jak to? Nie wygrał Disney?

Niezależne wytwórnie, małe budżety 

Oscara dla aktora pierwszoplanowego zdobył Adrien Brody ("The Brutalist"), o którym już powstają memy, że bez dramatycznej historii Holokaustu nie zdobyłby sławy i dwóch Oscarów (statuetki zdobył za rolę żydowskiego kompozytora Władysława Szpilmana w "Pianiście" oraz węgierskiego Żyda ocalonego z Holokaustu w "Brutaliście"). Co ważne - to właśnie film z niezależnej wytwórni. Ważne kino, za niewielkie pieniądze. Brody miał za tę rolę otrzymać 250 tysięcy dolarów, czyli tyle, ile płaci się średnio rozpoznawalnym aktorom. Brody zwykle zarabia po kilka milionów, ale film był niskobudżetowy i tylko tyle producent mógł zapłacić. Na szczęście Brody nie patrzył na gażę, pragnął roli w wartościowym filmie. 

Oscara 2025 za rolę pierwszoplanową zdobyła Mikey Madison ("Anora") i pokonała tym samym Demi Moore. "Anora" podzieliła krytyków widzów. Jedni uznali, że to film bardzo dobry i ważny (o pracownicy seksualnej, która rozkochuje w sobie syna rosyjskich oligarchów). Inni uważali, że tematyka wspomnianej oligarchii jest bardzo nie na miejscu w trakcie wojny. A jednak to "Anora" zgarnęła najważniejsze statuetki. I znów - nie wielkie hollywoodzkie kino za miliony. Podobnie niewielki budżet, w porównaniu do produkcji z Hollywood, miał "Prawdziwy ból", kręcony w Polsce. Oscara za rolę drugoplanową w tym filmie dostał Kieran Culkin. 

 

Polityczna cisza

Oscary były zawsze, poza swoim blichtrem, czerwonym dywanem i gwiazdorstwem, jednak dość zaangażowane politycznie. A tym razem mieliśmy ciszę... Jedynie aktorka Daryl Hannah rozpoczęła swoją przemowę od hasła "Slava Ukraine". Był to jej komentarz do niedawnego spotkania prezydentów USA i Ukrainy. Niektórzy twierdzą, że piątkowy spektakl był mocniejszym kinem, niż niejeden z nominowanych do Oscara. Jednak poza Daryl Hannah... na temat wojny nie padło więcej słów. 

Hollywood odchodzi do lamusa?

Czy to znak, że Hollywood jakie znamy, z wielkimi, pełnymi przepychu produkcjami się kończy? Nie królują już produkcje takie jak "Titanic", "Gladiator", "Diuna". Nagrody zdobywają tematy ważne, opisujące zmiany społeczne. Z jednej strony - zawsze tego chcieliśmy. Krytycy wielokrotnie oburzali się na gale wręczenia Oscarów. Pisano, że są przewidywalne, a Akademia nagradza zasłużonych. Tym razem jest inaczej.

Jednak wydaje mi się, że wahadło lekko leci w drugą stronę. Praktyczne pominięcie "Diuny 2", wielkiej produkcji, ale głębokiej i świetnie zrealizowanej, zaskakuje. Oscar za efekty specjalne jest jedynie nagrodą pocieszenia. 

 

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również