Czasem padają słowa, których nie zmyją żadne piękne gesty. Raz wypowiedziane, ranią na zawsze. Lepiej sto razy pomyśleć, zanim je wypowiemy.
Mira (53, Kędzierzyn-Koźle)
Po śmierci rodziców, podczas pandemii, razem z trojgiem rodzeństwa przejęłam rodzinną manufakturę bombek choinkowych. Początkowo szło dobrze, nie było między nami większych sporów, mieliśmy w głowach zasady naszych rodziców i staraliśmy się zgodnie współdziałać. Stopniowo okazało się, że żony moich dwóch braci i mąż mojej siostry mają inne pomysły na rozwój firmy, niż ja i rodzice. A przecież zostawili nam w spadku działającą firmę i sieć zaufanych klientów prosząc nas wyraźnie, żebyśmy niczego nie zmieniali, bo nowoczesność w tym segmencie nie jest wartością, tylko ryzykiem. Okazało się, że tylko ja broniłam ich wizji, reszta od dawna chciała zmian. Było to dla mnie nie w porządku wobec tradycji i prośby rodziców.
Zaczęliśmy się spierać na argumenty, coraz częściej podnosząc głosy, aż któregoś dnia już na siebie strasznie nakrzyczeliśmy. Kiedy po tygodniu nieznośnej ciszy spotkaliśmy się na rozmowę, przerodziła się ona w coś strasznego. Usłyszałam pod swoim adresem słowa, których nigdy nie zapomnę. Że jestem zarozumiała, toksyczna, wywyższam się, do niczego się nie nadaję, że zawsze wszystkich irytuję, nikt mnie nie lubi i że wszystko, co złe w tej rodzinie, jest przeze mnie… Nigdy nie czułam, że ktoś w rodzinie mnie nie lubi, nie słyszałam pod swoim adresem takich zarzutów, ani nie czułam się w żaden sposób wyjątkowa. Po prostu chciałam dotrzymać słowa, jakie wszyscy daliśmy umierającym rodzicom. Czy po tak strasznie raniących, niesprawiedliwych słowach da się uzdrowić relacje i normalnie żyć z rodziną?
Znamy wiele takich historii. odrzucenie przez rodzinę zawsze boli. Od bliskich oczekujemy bezwarunkowego wsparcia, akceptacji i zrozumienia. Kiedy zamiast tego z ich ust padają słowa, które ranią, to naturalne, że możemy poczuć się silnie zawiedzeni, wręcz zdradzeni i oszukani. Po czymś takim trudno jest wrócić do wcześniejszej harmonii i zaufania. Jak sobie z tym poradzić, by przeszłość nie zaważyła na przyszłości relacji?
Reakcja emocjonalna na zranienie ze strony kogoś zaufanego może być bardzo silna. Psycholożka dr Susan Forward w swojej książce Toxic Parents pisze, że ludzie, których uważamy za bliskich, mają wyjątkowy wpływ na naszą samoocenę i poczucie bezpieczeństwa. Ich słowa krytyki, porównania i wyśmiewanie mogą nie tylko zranić, ale także podważyć nasze poczucie wartości.
Reakcja emocjonalna jest też powiązana z pamięcią emocjonalną – słowa mogą wywoływać wspomnienia podobnych sytuacji z przeszłości, czasem jeszcze z dzieciństwa, co sprawia, że reakcje są silniejsze, niż sami byśmy się tego spodziewali.
Są słowa i intencje, których wypowiedzenie może zranić kogoś do tego stopnia, że trudno będzie odbudować relację nawet przy dużej chęci z obu stron. Lepiej sto razy się zastanowić, zanim je wypowiemy.
Takie zdanie wyraża bezpośrednie podważenie wartości drugiej osoby. Wypowiedziane przez rodzica w stronę dziecka, niezależnie od wieku, często skutkuje trwałą skazą na samoocenie. Odbiorca, szczególnie gdy słyszy to wielokrotnie, zaczyna wierzyć, że jest do niczego, co odbija się na jego dorosłym życiu, relacjach i postrzeganiu samego siebie.
Słowa tego typu zazwyczaj odbierane są jako niesprawiedliwa ocena całości osoby. Nawet gdy intencją było wyrażenie irytacji w danej sytuacji, wybrzmiewają silniej i długotrwale. To często powoduje poczucie winy i niechęć do kontaktu – zwłaszcza między rodzeństwem lub od matki w stosunku do dorosłej córki.
Wypowiadane przez rodziców w stosunku do dorosłych dzieci z intencją wywarcia wpływu lub wymuszenia posłuszeństwa, słowa te budzą silne poczucie odrzucenia i braku akceptacji. Więź, która miała opierać się na miłości, zaczyna być postrzegana jako manipulacyjna, a to trudne do odbudowania.
Rodzice czasem obwiniają dziecko za swoje życiowe niepowodzenia, co psychologowie wskazują jako przykład emocjonalnej manipulacji i toksycznej odpowiedzialności za trudne życie rodziców, co rodzi ogromny ciężar psychiczny.
U dorosłych dzieci taki wyrzut rodziców może budzić silne poczucie winy. Wiele osób zmaga się z długotrwałymi problemami po tego typu wyznaniach. Terapeuta rodzinny William Doherty uważa, że "takie obwiniające komunikaty stawiają relację w krzywym zwierciadle – każda strona postrzega siebie jako ofiarę, a odbudowanie zaufania jest ogromnym wyzwaniem".
Typowe odrzucenie. Osoba, która słyszy taki komunikat, odbiera go jako negację wsparcia i bliskości, co zrywa poczucie wspólnoty w rodzinie, często na długi czas.
Toksyczne porównania do rodzeństwa są jednym z najczęstszych źródeł długotrwałych konfliktów w rodzinie. Osoba porównywana czuje się zawsze nie dość dobra. Tego typu komentarze mogą rodzić silną zawiść między rodzeństwem, ale i uraz do rodzica, który narusza potrzeby indywidualności i akceptacji.
Wypowiedziane do dorosłego dziecka, takie zdanie uderza w poczucie kompetencji i niezależności, często prowadząc do oddalenia i niechęci do kontaktu. Powtarzane często, może zachwiać całą relacją z rodzicem.
Zdanie z gruntu nieprawdziwe, ale niestety raniące, ponieważ pokazuje, że ktoś bliski ma o nas wyrobioną negatywną opinię a nikt nie jest z gruntu zły. Nie ma osób, które "zawsze robią coś źle".
Pierwszym krokiem jest stworzenie sobie przestrzeni do ochłonięcia. Impulsywne reakcje, choć naturalne jako mechanizm obronny, mogą doprowadzić do eskalacji konfliktu. Spróbujmy zdystansować się na chwilę, ochłonąć i spojrzeć na sytuację obiektywnie. Dystans pozwala odzyskać kontrolę nad własnymi emocjami i unikać pochopnych decyzji.
Zadajmy sobie pytanie: czy ta osoba naprawdę miała na celu mnie zranić, czy może poniosły ją nerwy? Dr Karyl McBride, autorka książki "Will I Ever Be Good Enough?", tłumaczy, że raniące słowa mogą wynikać z braku umiejętności wyrażania uczuć lub z nieprzepracowanych emocji bliskiej osoby, a nie z rzeczywistej chęci skrzywdzenia. Najpierw pytajmy.
Spróbujmy podejść do rozmowy z intencją zrozumienia, a nie z chęcią odwetowej krytyki. Możemy zacząć od czegoś w stylu: "Kiedy powiedziałaś to i to, poczułam się…". Psycholog kliniczna dr Harriet Lerner zauważa, że wyrażenie uczuć w sposób pozbawiony ataku jest bardziej skuteczne i daje szansę na szczery dialog. Przemyślmy jak słowa bliskiej osoby wpłynęły na nasze emocje i jak to wyznać – to otwiera drogę do wyjaśnień, a nie wzajemnych oskarżeń.
Powinnyśmy natychmiast sygnalizować, czego nie jesteśmy gotowe tolerować. Wyznaczenie granic to wyraz szacunku do siebie. Psycholożka Brené Brown mówi, że "wyraźne granice są wyrazem miłości – pokazują, że dbamy o relację, ale także szanujemy siebie". Powinnyśmy jasno komunikować co jest dla nas trudne i czego oczekujemy od drugiej strony.
Często źródłem inwektyw są frustracje lub lęki osoby, która je wypowiada. Starajmy się być ponad to i wykazać się empatią i współczuciem, starając się zrozumieć jej punkt widzenia. Zapytać, spróbować zrozumieć. Psychoterapeuta dr Frederic Luskin, autor książki "Forgive for Good", radzi, by praktykować współczucie również względem siebie. "Przebaczenie jest aktem uwalniania siebie od negatywnego wpływu przeszłości" – tłumaczy Luskin. Dzięki temu możemy przestać myśleć o sytuacji wyłącznie przez pryzmat zranienia.
Rozmowa zwykle jest szansą na porozumienie. Być może zmiana tonu rozmów, sposobu wyrażania trudnych emocji, czy ustalenia momentów na odpoczynek od trudnych tematów będzie tym, czego potrzebujecie.
Wybaczanie rzadko jest łatwe czy natychmiastowe. To proces. Pozwala na wewnętrzne uwolnienie się od zranienia, ale nie zawsze oznacza natychmiastowy powrót do bliskości. Czasem bliskość już nie nastąpi. Jak mówi psycholog dr Kristin Neff, "współczucie wobec samego siebie jest pierwszym krokiem do wybaczenia". Pozwala zaakceptować emocje wywołane przez raniące słowa, bez konieczności ich tłumienia.
Jeśli zranienie było dotkliwe przebaczenie może być trudne, ale jest możliwe. Może być łatwiej osiągalne jeśli przyjmiemy je jako akt potrzebny nam samym, pozwalający zakończyć ten rozdział i nie przytłaczać naszego serca. Niestety, relacje nie zawsze udaje się odbudować. Jeśli rozmowy nie przynoszą poprawy, najlepszym rozwiązaniem może być wybaczenie, ale i zdystansowanie się lub całkowite zakończenie kontaktu.
Pamiętajmy, że w emocjach ludzie miotają wiele nieprzemyślanych słów i oskarżeń, których często potem żałują. Zrozumienie tego jest kluczowe dla poczucia własnej wartości i mądrego zachowania się w takiej sytuacji.