Życie Stanisławy Celińskiej było pełne życiowych zakrętów. Aktorka i piosenkarka zmagała się z chorobą alkoholową, a jej dzieciństwo także nie należało do beztroskich. Tylko babcia potrafiła przywołać małą Stanisławę do porządku. Jednak dziewczynce nie zawsze były w smak pomysły babci, która nie chciała, by wnuczka została artystką.
Stanisława Celińska jest cenioną aktorką i piosenkarką, której autorskie interpretacje utworów zachwycają polską publiczność. Na swoim aktorskim koncie ma z kolei role w kultowych produkcjach, jak „Panny z Wilka”, „Noce i dnie”, „Krajobraz po bitwie”, czy „Alternatywy 4”. Dojrzała aktywność aktorki to praca na planach wielu polskich filmów oraz w cenionym Teatrze Nowym Krzysztofa Warlikowskiego w Warszawie. Jednak życie osobiste Stanisławy Celińskiej nie zawsze układało się tak pomyślnie.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Stanisława Celińska o trudnym dzieciństwie
Powojenne, trudne i bardzo skromne dzieciństwo Stanisławy Celińskiej nie było pasmem radości. Tata Stefan, pianista, bardzo kochał małą, niesforną córeczkę. Niestety, zmarł na wylew, gdy Stasia miała trzy latka. Mama Barbara, która kończyła konserwatorium w klasie skrzypiec, nie bardzo dawała sobie radę z zarabianiem na życie, opieką nad córką i studiami. Dlatego w życiu Staszki pojawiła się charyzmatyczna babcia Janeczka. Ona jedna potrafiła poskromić przyszywaną wnuczkę. Dziś pewnie Stasia byłaby zdiagnozowana jako maluch z ADHD. Mimo tego świetnie się uczyła, przynajmniej w podstawówce, i z radością brała udział w występach.
„W kościele przy ulicy Chłodnej odbyły się pierwsze moje jasełka. Zostałam obsadzona w roli anioła. W pierwszej części przedstawienia anioł bardzo dużo mówił, opowiadał o Gwieździe Betlejemskiej. Byłam aniołem przy kości, takim owszem owszem, i miałam bardzo długie włosy. Tak długie, że mogłam na nich usiąść” - wspominała aktorka w książce „Niejedno przeszłam”
Babcia wychowywała Stanisławę Celińską twardą ręką, ze strachu o małą zabraniając jej uprawiania sportów. Dziewczynka przez całe dzieciństwo marzyła o własnym rowerze, ale był za drogi. Babcia Janeczka chciała, by wnuczka została lekarzem, jednak Stasia, po jasełkowych doświadczeniach i przeczytaniu biografii Heleny Modrzejewskiej wiedziała, że musi zostać aktorką. Udało jej się skończyć liceum, mimo dwukrotnej zmiany szkoły i „rozrabiania jak zając w kapuście”. Przygotowała się do egzaminu w warszawskiej PWST, gdzie studiował już starszy o rok Andrzej Seweryn (w którym panna Celińska się platonicznie kochała).
„Założyłam sobie, że muszę tak wparować na salę, gdzie siedzieli profesorowie z komisji, żeby przestali mieszać łyżeczkami tę swoją kawę”, mówiła aktorka w „Niejedno przeszłam”. Do szkoły zdała, była przekonana, że poszło jej bardzo dobrze. Po obronie dyplomu zajrzała do dokumentów i okazało się, że na egzaminie wstępnym dostała same trójki.
Wyświetl ten post na Instagramie.