Historie osobiste

"Tak długo byliśmy tylko we dwoje, że teraz synowi trudno zaakceptować mój nowy związek"

"Tak długo byliśmy tylko we dwoje, że teraz synowi trudno zaakceptować mój nowy związek"
Fot. Launchmetrics/Spotlight

Nie zawsze w patchworku jest tak sielankowo jak w filmie "To właśnie miłość". Tam ojczym zastępuje prawdziwego ojca, jest wspaniałym wsparciem dla chłopca, a ten obdarza go zaufaniem i miłością. Tak bywa nie tylko w filmach. Kamala Harris ma świetne stosunki ze swoimi pasierbami, Ellą i Cole`m, a Anna Dereszowska zawsze z rozczuleniem wspaniała dwie swoje macochy, żony ojca. Zdarza się jednak, że wejście nowego partnera mamy do rodziny wiąże się z buntem dziecka i całkowitym odrzuceniem mężczyzny. I niekiedy wynika to z jego wychowania.

Jeszcze do niedawna Anita irytowała się, kiedy ktoś wytykał jej nadopiekuńczość wobec syna. Nie rozumiała, dlaczego wszyscy uparli się, by widzieć tu jakiś problem. Nawet jej rodzice twierdzili, że Łukasz powinien być bardziej samodzielny.

– Wychowujesz maminsynka – narzekała mama. – Przez ciebie nie poradzi sobie w życiu.

Anita zaciskała zęby i robiła to, co uważała za stosowne. Wychowywała syna najlepiej, jak umiała; rodzice, skoro jej nie pomagali, nie powinni przynajmniej krytykować. Od kiedy odszedł jej mąż, przywykła radzić sobie sama. By syn nie poczuł się porzucony na równi z nią, spędzała z nim każdą wolną chwilę; razem się bawili, grali w planszówki, chodzili do kina. Nadopiekuńcza też bywała. Łukasz był jej jedynym dzieckiem. To naturalne, że się o niego martwiła i próbowała chronić. Gdy na przykład z jakiegoś powodu dzieciaki dokuczały mu w szkole, nie ignorowała problemu i natychmiast udawała się dyrektora. Była grzeczna, ale stanowczo żądała działań. Dzięki temu sytuacja więcej się nie powtórzyła. Czuła, że jako samotna matka ma w sobie niezwykłą, niemal nadludzką siłę, którą wykorzystywała, żeby zapewnić synowi zachwiane przez rozwód poczucie bezpieczeństwa. Chciała, żeby był spokojny i szczęśliwy, co zresztą świetnie jej się udało.

 

Więź zbyt bliska

Zbudowała z Łukaszem więź, której mogłaby jej pozazdrościć większość rodziców. Nie przewiedziała jednego – że ta nadmierna bliskość kiedyś się na niej zemści. Przychodzi taki czas w życiu dorastającego dziecka, kiedy trzeba się trochę odsunąć, dać mu więcej przestrzeni i pozwolić popełniać własne błędy. Anita przegapiła ten moment i teraz za to płaciła.

Miała prawo ułożyć sobie życie na nowo, ale jej syn nie chciał zaakceptować Jurka. W głębi serca wiedziała, że tu wcale nie chodzi o Jerzego. To mógł być jakikolwiek inny mężczyzna, a Łukasz i tak by się sprzeciwiał. Chodziło o nią, o nich, o tę małą, hermetyczną rodzinę, którą przecież sama stworzyła. Bezpieczny świat trzynastolatka zatrząsnął się w posadach, kiedy do ich życia wkroczył obcy mężczyzna i… zabrał mu matkę. Tak to widział i oceniał.

– Jurek chce się zabrać na grzyby, ma sprawdzone miejsce. – Anita chwytała się dosłownie wszystkiego, żeby jakoś przełamać niechęć syna do jej partnera.

– Na grzyby? – powtórzył Łukasz takim głosem, jakby zaproponowała mu czyszczenie latryny. – Nigdzie z tym panem nie pojadę. W ogóle nie będę z nim nic robić. Ile razy mam to powtórzyć, żebyś wreszcie zrozumiała? – Łukasz nie oderwał wzroku od ekranu smartfonu, a tonem ciął jak witką. Bolało.

 

Obcy, który jest bliski

Anita nie chciała się kłócić, wciąż szukała drogi do porozumienia.

– Jerzy prosił, byś mówił mi po imieniu. Nie jest dla nas obcy…

– Dla mnie jest!

– Ale przecież nie musisz traktować go jak wroga. Pojawił się w naszym życiu, w moim…

– Powiedz od razu, że jest dla ciebie ważniejszy niż ja! – wściekał się chłopak i wreszcie spojrzał na matkę. W jego wzroku było tyle żalu, że choć Anita miała na końcu języka kilka kontrargumentów, powstrzymywała się przed wygłoszeniem choćby jednego. Nie miała pojęcia, jak zburzyć mur pomiędzy jej synem a ukochanym mężczyznę. Nie wprowadziłaby go do domu, nie przedstawiła Łukaszowi, gdyby nie była pewna tej miłości. Dlatego tak jej zależało, żeby mieli dobre relacje i usilnie do tego dążyła, zamiast skupić się na tym, co tak naprawdę czuje jej nastoletni syn.

 

Związek mamy oczami dziecka

Z początku Łukasz nawet się ucieszył, że mama częściej wychodzi wieczorami. Który nastolatek nie doceniłby odrobiny luzu? Mógł bezkarnie oglądać YouTube’a i grać na konsoli do późna. Wkrótce jednak zadowolenie zmieniło się w podejrzliwość. Wiedział, że Anita kogoś poznała, i szybko zorientował się, że to coś poważnego. Reakcja? Poczuł się odrzucony. Ojciec zostawił go, gdy poznał inną kobietę.

Teraz matka go opuszcza, bo pojawił się w jej życiu nowy mężczyzna. Czasami miał wrażenie, że jest dla rodziców zawadą, przeszkodą w osiąganiu prywatnego szczęścia. Gdy mama po raz pierwszy wyjechała na weekend z Jurkiem, on musiał zostać u babci. To się nie zdarzało nigdy wcześniej! Zawsze zabierała go na wyjazdy, spędzali razem każdy urlop, a tu nagle zmiana zasad i ma posłusznie ustąpić miejsca jakiemuś obcemu facetowi?

Niby rozumiał, że jego mama potrzebuje partnera do życia, ale czemu jego kosztem? W kwestii rozwodu też nikt nie zapytał go o zdanie. Gdyby rodzice zostali razem, nie musiałby tolerować obcych ludzi w swoim życiu. Nie szukał logiki w swoich rozważaniach. Był nastolatkiem i nie radził sobie z intensywnością swoich uczuć. Na dokładkę mama przestała go rozumieć. Ciągle na niego naciskała, żeby spędzał czas z Jurkiem, żeby dał mu szansę. Nie zamierzał i koniec.

– Chcę pojechać na basen.

– Świetnie! – ucieszyła się. – Jerzy mógłby cię pouczyć pływać kraulem. Może…

– Z tobą chcę pojechać – wycedził. – Tylko z tobą, bez niego.

 

Kto jest winny utracie miłości?

Anita była bliska łez. Mało który nastolatek chce spędzać czas ze swoją matką. Łukasz chciał. Dopiero wkraczał w trudny wiek i wciąż chciał mieć Anitę tylko dla siebie. Z drugiej strony miała wrażenie, że to egocentryczne zawłaszczanie jej osoby jest właśnie formą buntu. Kompletnie nie liczył się z jej uczuciami i pragnieniami, skupiał się wyłącznie na sobie, a przecież nie był już przedszkolakiem, którego trzeba pilnować na każdym kroku. „To moja wina”, myślała. „Uzależniałam go od siebie. Za bardzo się nad nim trzęsła przez te wszystkie lata”. Zresztą to nie był czas przeszły. Nadal wstawała rano, żeby zrobić mu kanapki do szkoły. Zastanawiała się, czy nie powinien mieć więcej obowiązków. Może wtedy poczułby się bardziej dojrzały i samodzielny.

– Będę z Jurkiem, czy ci się to podoba, czy nie – postawiła sprawę jasno. – Musicie się jakoś dogadać.

Oczywiście, że mu się nie podobało, dlatego niczego im nie ułatwiał. To „gładki Jureczek”, jak go złośliwie nazywał, starał się za dwóch. Uczył chłopaka pływać, pomagał w matematyce, zabierał na męskie zakupy i na mecze siatkówki. Nawet na koncert się z nim wybrał. Łukasz korzystał, ale pozostawał czujny i chłodny. Sytuacja przypominała oswajanie kota na siłę. Więcej by osiągnęli, gdyby dali mu spokój. Ostatecznie niechęć Łukasza przetrwała dłużej niż ta niby ich wielka miłość…

Spojrzeć prawdzie w oczy

Anita chciałaby winić syna za zniszczenie tego uczucia, ale w głębi serca znała prawdę. Niesłabnący opór Łukasza kontra zdająca się nie mieć granic cierpliwość Jerzego… w końcu obudziła w niej podejrzliwość. A gdy zaczęła się doszukiwać motywów mogących kierować ukochanym, odkryła jego problemy finansowe i zwątpiła w czystość intencji Jurka. Próbowała dowiedzieć się jak poważne to problemy, ale on milczał. A ona miała już w życiu dość niejasnych sytuacji. Gdy pojawiły się jej wątpliwości i nieufność, miłość przygasła. To Anita zakończyła relację, wygodnie zasłaniając się dobrem syna.

Znowu byli tylko we dwoje, ale już wiedziała, że pora odciąć mentalną pępowinę.

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również