Kultura

Komedia romantyczna bez lukru z Jennifer Aniston już w streamingu

Komedia romantyczna bez lukru z Jennifer Aniston już w streamingu
Vince Vaughn i Jennifer Aniston w "Sztuce zrywania"
Fot. Materiały Prasowe

Większość komedii romantycznych kończy się tak samo: pocałunek na tle zachodzącego słońca, happy end i przekonanie, że miłość przezwycięży wszystko. "Sztuka zrywania" idzie pod prąd – zamiast cukierkowej bajki serwuje nam gorzko-słodką historię, która momentami bawi do łez, ale jeszcze częściej każe się zastanowić nad realiami związków.

Poznajemy Brooke (Jennifer Aniston) i Gary’ego (Vince Vaughn) – parę, która wydaje się idealnie dobrana. Jednak z pozoru błahe konflikty codziennego życia – kto wyniesie śmieci, kto kupi cytryny, a kto zrobi obiad – zaczynają urastać do rangi wielkich dramatów. Kiedy Brooke dochodzi do wniosku, że Gary nigdy się nie zmieni, dochodzi do tytułowego "zrywania". Problem w tym, że żadne z nich nie chce się wyprowadzić ze wspólnego mieszkania. Efekt? Wojna na podchody, pełna złośliwych sztuczek, wzajemnego dogryzania i prób odzyskania kontroli nad wspólną przestrzenią.

Za co kochamy "Sztukę zrywania"?

Realizm w komedii – film trafia w punkt, jeśli chodzi o ukazywanie codziennych frustracji w związku. Każdy, kto był w długoterminowej relacji, rozpozna w bohaterach cząstkę siebie. A oni pokazują to w punkt. Do tego niebywała chemia między aktorami! Aniston i Vaughna świetnie odgrywają emocjonalną huśtawkę: od czułości po wrogość. Dzięki temu widz nie tylko śmieje się z ich kłótni, ale też im współczuje. A z pewnością ich rozumie. Lubię też tonację tego filmu – zamiast banalnego "żyli długo i szczęśliwie", film pozostawia nas z refleksją, że niektóre związki po prostu się wypalają – i to też jest część życia.

Styl życia à la "Sztuka zrywania"

Ten film to coś więcej niż rozrywka. To przypomnienie, że relacje wymagają pracy i kompromisu. Jeśli liczymy, że druga osoba magicznie dostosuje się do naszych potrzeb – rozczarowanie jest tylko kwestią czasu. "Sztuka zrywania" uczy, że szczerość i komunikacja są ważniejsze niż romantyczne gesty rodem z kina.

To komedia romantyczna, która nie boi się być… mniej romantyczna. Świetna do obejrzenia z partnerem (choć ryzykowna, jeśli macie za sobą świeżą kłótnię o sprzątanie kuchni). Zamiast słodkiej bajki dostajemy kawałek prawdziwego życia, przyprawiony humorem i nutą goryczy. I ja to lubię. Bo tak przecież właśnie bywa. Znamy to z życia.

"Sztuka zrywania" dostępna jest na HBO Max.

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również