Portret

Hugh Grant już nie chce grać amantów. Polecamy produkcje z jego udziałem!

Hugh Grant już nie chce grać amantów. Polecamy produkcje z jego udziałem!
Hugh Grant w serialu HBO "Od nowa"
Fot. materiały prasowe

Hugh Grant jest jak dobre wino – mi jest starszy, tym lepiej gra. Nie wierzycie? Wystarczy prześledzić jego filmografię by zobaczyć, że tak właśnie jest. Ostatnia rola w miniserialu „Od nowa” to prawdziwy majstersztyk. Hugh zgarnie za nią z pewnością wiele nagród. A jakie filmy powinien obejrzeć każdy szanujący się wielbiciel brytyjskiego aktora?

Lata 80.: student Oksfordu zakochuje się w aktorstwie

Aż trudno uwierzyć, że zadebiutował w 1982 roku. Ten przystojny student Oksfordu, który studiował historię, był świetnie zapowiadającym się przyszłym naukowcem, a na prestiżową uczelnię dostał się dzięki stypendium – połknął bakcyla aktorstwa. Zanim jednak zaczął grać znaczące role minęło kilka kat. Tak naprawdę jego wielki talent i potencjał amanta zauważył Roman Polański , który obsadził go w swoich mrocznych godach. Polski reżyser zwrócił na Hugh uwagę, ponieważ aktor wcześniej zagrał, zresztą całkiem nieźle, przerażonego życiem Fryderyka Chopina w filmie „Impromptu”.

Jednak to dzięki komedii „Cztery wesela i pogrzeb" świat poznał i pokochał Hugh, który w tym filmie wcielał się trochę w samego siebie uroczego, inteligentnego i przystojnego absolwenta Oksfordu. 

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez edits i made 3am (@editsimade3am)

 

Gwiazda komedii romantycznych i ekranizacji prozy Jane Austen

Film to dzieło absolutnego mistrza komedii romantycznej Richarda Curtisem, który wpadł na pomysł takiego filmy ponieważ zdał sobie sprawę, że przeżył rok, w którym był na 72 (!) ślubach swych przyjaciół. Do głównej roli nie chciał bardzo znanego gwiazdora, a Hugh bardzo inteligentnie go podszedł. Przysłał Curtisowi kasetę ze ślubu swego brata, na którym był drużbą. I wygrał casting, w którym jedynym jego rywalem był Alan Rickman, z którym potem potkali się na planie „Rozważnej i romantycznej” oraz „To właśnie miłość”. Curtis wybrał znakomicie, a Hugh stał się jego ukochanym aktorem. Obsadził go potem w „Notting Hill", dwóch filmach o Bridget Jones (w trzecim uśmiercił- Hugh nie chciał już grać podstarzałego Daniela Cleavera) oraz we wspomnianym już „To właśnie miłość”. Choć „Cztery wesela i pogrzeb" okazały się spektakularnym, międzynarodowym hitem, podczas kręcenia aktorzy chodzili z nosem na kwintę. Nie wierzyli, że ten pomysł wypali, nie układała im współpraca z reżyserem, a produkt końcowy w ogóle im się nie podobał. Cóż z tego, skoro widzowie pokochali tę historię.

Niewiele natomiast brakowało, by Hugh nie dostał roli w swym kolejnym ważnym filmie. Do producentów „Rozważnej i romantyczniej", gdzie wcielał się w ukochanego Alienor, Edwarda, zadzwonili przedstawiciele towarzystwa miłośników twórczości Jane Austen twierdząc, że aktor nie może grać tego bohatera, bo jest... za przystojny. Na szczęście reżyser filmu Ang Lee wyśmiał te sugestie, ustąpić też nie zamierzała scenarzystka tej adaptacji, Emma Thompson, która wymyśliła sobie Hugh (z którym się przyjaźniła ) właśnie do tej roli. Hugh, który ma słabość do literatury XIX-wiecznej zagrał, zgadzając się na obniżenie swej zwyczajowej stawki.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Rose Fairbanks/Chasity Bowman (@rose_author)

Cztery lata po premierze „Rozważnej i romantycznej” Hugh znów zagrał w komedii o romantycznej o londyńskim księgarzu z Notting Hill, który zakochał się w amerykańskiej gwieździe kina, mieszka z dziwnym kolegą pod jednym dachem i ma paczkę cudownych przyjaciół. Scenarzysta Richard Curtis wiedział, że tylko Hugh może zagrać Williama tak wiarygodnie. Panowie rozumieli się bez słów, obaj się inspirowali i dawali z siebie wszystko, co najlepsze. Ale na planie łatwo nie było. Hugh denerwował się bardzo podczas scen z Julią Roberts. Aktorka jest od niego młodsza o 12 lat, a jednak tak bardzo go stresowała, że głos za bardzo mu się podnosił. Zupełnym koszmarem były dla niego sceny pocałunków: uważał, ze Julia ma za duże usta i że cmoknięcia i inne odgłosy towarzyszące całowaniu są za głośne.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez N A Z A (@nazarethcg)

Film ugruntował pozycję Hugh jako naczelnego brytyjskiego amanta – dziś jest, jakby powiedzieć słowami jego bohatera z „To właśnie miłość”, takim samym symbolem Wielkiej Brytanii, jak „Szekspir, Churchill, Beatlesi, Sean Connery, Harry Potter, prawa noga Davida Beckhama, lewa zresztą też”. I wtedy Hugh przyjął rolę wiecznego playboya w „Dzienniku Bridget Jones”. Zabawne w tej historii jest to, że kiedy zaczęto myśleć o sfilmowaniu pierwszej części powieści, na rynku była już w druga, w której autorka,Helem Fielding pod datą „środa, 16 sierpnia” napisała ręką Bridget, o Hugh. Gdy Fielding spotkała Hugh, miała stwierdzić, że aktor t jest stuprocentowym Danielem, o ile nie więcej. Ta postać była wzorowana na panu Wickhamie z „Rozważnej i romantycznej”.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Bakerstreetgirl (@baker.streetgirl)

 

Hugh Grant prywatnie

Choć Hugh wydaje się wielce przyjaznym człowiekiem, otwartym, dowcipnym, nie do końca takim jest. Nie znosi dziennikarzy, szczególnie nie znosi paparazzich ( pamiętajmy, kto przyłapał go na uprawianiu seksu w publicznym miejscu z prostytutką z Los Angeles w 1995 roku). Trudno się z nim zaprzyjaźnić, ale Renee Zellweger ta sztuka się udała. Niestety, Colin Firth, grający marka Darcy'ego denerwował Hugh swoją brytyjską flegmą, toteż panowie się nie polubili, więc brak sympatii między nimi zarejestrowany przez kamery, to nie tylko kwestia gry aktorskiej. Aż dziw, że nie pozabijali się podczas improwizowanej przez nich „Bitwy o Bridget”.

Po prawie 20 latach kariery Grant miał dość komedii romantycznych, toteż zdecydował się przyjąć rolę nieprzyjemnego, narcystycznego milionera w „Był sobie chłopiec”. Aktor był wtedy w depresji, niedługo po rozstaniu z Liz Hurley. W dodatku dziennikarze zaczęli mu zarzucać, że gra ciągle sympatycznych lekkoduchów a nie potrafi zagrać żadnej poważnej.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez UK actually (@ukactually)

Zdecydowanie, „Był sobie chłopiec” zmienił podejście prasy i fanów do Hugh, który po tym filmie podniósł się i dostał jedną z najlepszych w swej karierze, ikoniczną wręcz rolę premiera w świątecznym hicie „To właśnie miłość”. Grant tym razem świetnie bawił się na planie filmu, choć nie podczas słynnej sceny tańca, bo nienawidzi tego robić, mimo że wychodzi mu to znakomicie. Szczególnie czekał na sceny z Billym Bobem Thorntonem, którego bardzo lubi jako aktora. Postanowił mu zrobić straszny dowcip. Wiedząc o dość niezwykłym strachu Billy'ego Boba Thorntona przed antycznymi meblami (!), H gdy tylko kamera ruszała, pokazywał koledze kawałek starego mebla płacząc ze śmiechu widząc, jak Thornton wariuje na widok kawałka drewna.

Rolą, którą Hugh chciał pożegnać się z wizerunkiem amanta była ta Aleksa Fletchera, przybladłej gwiazdy muzyki lat 80 w filmie „Prosto w serce”. Od tego czasy Hugh przyjmuje jedynie propozycje bohaterów dojrzałych, ciekawych , różnorodnych. Choć na przykład obecne siostry Wachowski wykazały się dużą odwagą zatrudniając niegdysiejszego gwiazdora komedii romantycznych w ich „Atlasie Chmur”, gdzie aktor musiał wcielić się w sześciu różnych bohaterów, w tym w ludożercę z bliżej nieodgadnionej przyszłości.

W ostatnich latach Hugh Grant, który ustatkował się i prywatnie (ma żonę i trójkę dzieci) zaczął ponownie grywać w serialach, i to tych dobrych. „Skandal w angielskim” stylu i mający premierę jesienią 2020 „Od nowa” to przykłady na to, że Hugh jest aktorem znakomitym, stworzonym do trudnych zadań. Po tych rolach już nie będzie chciał narzekać i rzucać aktorstwa. Widzowie mu na to nie pozwolą.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez casey✨ (@oceanflicks)

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również