Gwiazdor "M jak miłość" i nowej produkcji "Komisarz Mama" należy do tych aktorów, którzy nie narzekają na brak pracy. Ale nie chce być takim ojcem, którego córka widzi częściej w telewizorze, niż w domu...
Jesteś chyba szczęśliwym człowiekiem, bo masz pracę, co w dzisiejszych, trudnych czasach należy szczególnie docenić.
Nie żyję na księżycu i widzę, co dzieje się w mojej branży. Wiele osób myśli, że aktor zarabia dużo. Jednak, gdy pracuje jedynie w teatrze na samym etacie, bez spektakli, na rękę dostaje jakieś 2 tysiące, a jak ma pół etatu – to tysiąc złotych. Jak za taką kwotę przeżyć?
Żadna praca, jeśli uczciwa, nie hańbi.
Lecz, nie ma co się oszukiwać, to jest praca poniżej marzeń, ambicji i kompetencji. Znam to sam: zanim dostałem się do szkoły teatralnej pracowałem dorywczo, zbierałem na przykład ślimaki czy jagody. Po prostu musiałem z czegoś żyć. A tu są dramaty ludzkie, którym winna jest pandemia. Oby się skończyła.
Nowy serial, w którym grasz, czyli „Komisarz Mama”, jest skazany na sukces – we Francji jego odpowiednik „Candice Renoir” cieszył się wielką popularnością.
Podchodzę sceptycznie do takich stwierdzeń, że serial „na pewno odniesie sukces”, bo nigdy nie ma na to gwarancji. Mówię te słowa, czerpiąc z własnego doświadczenia. Brałem udział w kilku pewniakach, które miały pojawiać się w telewizji przez kilka sezonów. Jednak, gdyby nie wiara, że to dobra produkcja, nie zagrałbym. Nie chcę się bawić we wróżkę – nigdy nie wiadomo przecież, jak przyjmą go widzowie, ale wierzę, że wszyscy zrobili naprawdę dużo, żeby ten serial skleił się w coś, co się spodoba.
Czy będzie kolejna transza „Komisarz Mamy”?
Mam nadzieję, że serial spodoba się widzom na tyle, że powstanie kolejny sezon.To jest ciekawa formuła – i serial sensacyjny, i trochę familijny. Przecież Maria, kobieta wychowująca w pojedynkę czwórkę dzieci, dbająca o psa i wracająca do odpowiedzialnej pracy – toż to jak wejście na K2 zimą, i to bez tlenu, mówię to całkiem serio. Dlatego trzymam kciuki za ten projekt.