Kultura

Mariusz Szczygieł o 5 książkach, którego go ukształtowały: "Zrozumiałem, że pisarz może wszystko"

Mariusz Szczygieł o 5 książkach, którego go ukształtowały: "Zrozumiałem, że pisarz może wszystko"
Mariusz Szczygieł
Fot. Damian Maliszewski

#Książkorys to cykl, w którym pisarki i pisarze opowiadają o literaturze, która miała wpływ na ich życie i twórczość. Kształtowała jako ludzi, wzruszała, pomagała w procesie twórczym i inspirowała do własnych poszukiwań. Poznajcie osobiste wybory książek Mariusza Szczygła, reportażysty, założyciela Instytutu Reportażu i wydawnictwa Dowody, autora m.in. "Gottland", "Nie ma", "Zrób sobie raj", "Láska nebeská".

1. Hanna Krall, „Trudności ze wstawaniem”

„To był 1988 rok. Miałem wtedy 21 lat. Kolega mi powiedział, że jest to książka takiej zakazanej reporterki, której teksty są wyłącznie smutne. Pożyczył mi ją. Była drukowana nielegalnie, poza cenzurą. Miała bardzo drobny druk, bo była wydawana na powielaczu. Musiałem ją czytać niemal przez lupę. To były reportaże o Polsce. Demaskatorskie, a jednocześnie bardzo piękne. Ta książka nie była gruba, miała 99 stron i 19 rozdziałów. Czytałem ją dwa tygodnie. Te teksty, reportaże, rodzialiki krótkie były tak wspaniałe, że nie chciałem ich zbyt szybko przeczytać. Dozowałem je sobie. Mieszkałem wtedy na warszawskiej Sadybie, w takiej piwnicy z oknem. Niewiele tam było miejsca. W suterenie mieściły się jedynie łóżko i stół. Pamiętam, że czytałem tę książkę na łóżku i co doszedłem do puenty, to czułem, jakbym dostał obuchem w głowę. Tak na mnie działała. Jeden rozdział czytałem w 12-15 minut i zostawałem taki oszołomiony do następnego dnia. Czytałem najwolniej, jak mogłem. W trakcie jej lektury po raz pierwszy pomyślałem, że pisanie jest wspaniałą sprawą. Czarowaniem. Pamiętam też zdanie Anny Walentynowicz, jednej z bohaterek tej książki. Pamiętam do dziś i mam nadzieję, że będę pamiętał, aż do Alzheimera! Brzmi: „Ludzie może i nie są źli, tylko bardzo się boją”. Ten cytat pozwolił mi spojrzeć na człowieka na nowo. Pokazał, że nie należy tak jednoznacznie oceniać, tylko warto szukać przyczyn danego stanu”.

antykwiariat nws book_id62346_0
Hanna Krall, „Trudności ze wstawaniem”
mat. prasowe

 

2. Émile Ajar, „Życie przed sobą”

„Tę książkę przeczytałem wcześniej, bo w trzeciej klasie liceum. Jest to powieść, monolog chłopca, która ma może 12-13 lat. Ma na imię Momo, a jego matka jest prostytutką. Z kolei opiekuje się nim emerytowana prostytutka, u której inne panie tej profesji zostawiają dzieci na wychowanie. Jest to pani Rosa, stara Żydówka, która przeżyła obóz koncentracyjny w Oświęcimiu. Akcja dzieje się w Paryżu. Momo poznaje świat zakazany, rzeczywistość, której dziecko nie powinno poznawać. Młodzieniec dochodzi do wniosku, który również będę pamiętał przez całe życie... albo do Alzheimera! „Czasami białe to jest czarne, co się ukrywa, a czarne to jest białe, co się dało nabrać” - mówi Momo. O tej książce powiedział mi pewien facet w Bieszczadach. Wyjechał z Warszawy i założył tam siedlisko dla hipisów. Uznałem, że to nieco szalone, by stworzyć taką „republikę wolności”. „Życie ma smak jedynie dla szaleńców! Wiesz z czego to jest cytat? Z mojej ulubionej książki Ajara” – odpowiedział”. 

497506-352x500
Émile Ajar, „Życie przed sobą”
mat. prasowe

 

3. Julian Barnes, „Papuga Flauberta”

„„Papugę Flauberta” przeczytałem dokładnie 30 lat temu, w 1993 roku. To nie jest ani powieść, ani biografia Flauberta, a jednocześnie i to i to. Jest to przedziwna książka o autorze „Pani Bovary”, a narratorem jest lekarz, fanatyk pisarza. Próbuje stworzyć jego biografię, która nie jest linearna. Tworzy specjalny słownik Flauberta, szuka jego ulubionych słów, kolorów. Nieoczywistość tej książki ośmieliła mnie w pisaniu. Przestałem się pilnować, jaki ma być reportaż. Rozszerzyła mi perspektywę, jak jakiś narkotyk. Przestałem się bać. Zrozumiałem, że pisarz może wszystko. Kilka lat temu, kiedy w Ameryce ukazał się mój „Gottland”, właśnie tenże Julian Barnes napisał w Guardianie, że dla niego jest to „książka roku, cudownie nieklasyfikowalna”. Żadna nagroda nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, jak to. Kiedy go czytałem jako młodzieniec, chciałem być jego literackim dzieckiem, pasowałem się na jego literackiego syna. Po latach przyszła do mnie nagroda w postaci tego, że literacki ojciec nagle mnie pobłogosławił”.

Papuga-Flauberta-260398-426x680-nobckgr
Julian Barnes, „Papuga Flauberta”
mat. prasowe

4. Angelo Maria Ripellino „Praga magiczna”

„Kiedy 23 lata temu, po raz pierwszy wybierałem się do Pragi, usiłowałem znaleźć literaturę o tym mieście. Dowiedziałem się o „Pradze magicznej”„Zeszytów literackich”, w których drukowane były jej fragmenty. Zaczytywałem się w nich. Był tam niezwykły tekst o cmentarzu żydowskim i nabrałem wielkiej ochoty, aby tę książkę mieć. Wydało ją wydawnictwo Iskry. Udało mi się kupić ostatni egzemplarz przy Foksal w Warszawie. To kultowa książka dla wszystkich czechofilów i pragofilów. Angelo Maria Ripellino, Włoch, slawista i wnikliwy znawca literatury czeskiej, polskiej i rosyjskiej zakochał się w Pradze. Zakochał się w niej tak, że czeski poeta Holan powiedział o nim, że opanował język czeski lepiej niż Czech, a o czeskiej poezji wie więcej niż wszyscy czescy znawcy razem wzięci. Po inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację, dostał zakaz wjazdu do kraju i do końca życia nie mógł odwiedzić Pragi. Z tej miłości do miasta postanowił napisać taki esej, przewodnik, który jest zbiorem dziwnych historii, anegdot, ekscentrycznych scenek. Warto dodać, że jest pełen cytatów, którymi Ripellino żongluje. Nie jest to książka do przeczytania od początku do końca. Trzeba ją otwierać na „chybił trafił”, zanurzać się w tę plątaninę opowieści i fragmentami ją rozplątywać. Zaczyna się od zdania: „Jeszcze dzisiaj co noc o piątej, ubrany na czarno Franz Kafka w meloniku wraca na ulicę Celetną swojego domu” – kiedy to przeczytałem, natychmiast miałem ochotę pojechać do Pragi, odczekać do godziny piątej i wejść na most Karola. Jako autor przewodnika po Pradze, mogę powiedzieć o tej książce, że jestem proboszczem, który zachwyca się encykliką papieża. Taka jest różnica między pragofilem Szczygłem, a pragofilem Ripellino”.

894260703o
 Angelo Maria Ripellino „Praga magiczna”
mat. prasowe

 

5. Kurt Vonnegut, „Śniadanie mistrzów”

„Pierwszy raz o Vonnegutcie usłyszałem w 1983 roku. Mój idol, Grzegorz Ciechowski z Republiki opowiadał, że jego ulubionymi pisarzami są Orwell i Vonnegut właśnie. Czytał wtedy „Syreny z Tytana”. Były nie do zdobycia, bo Vonnegut był zakazanym pisarzem. Zapisałem sobie to nazwisko. To były czasy, kiedy takie osoby, jak Ciechowski czy Kora były wyznacznikami. Zdobyłem ją dopiero w Warszawie, kiedy byłem na studiach. „Śniadanie mistrzów” okazało się książką mojego życia. Kurt Vonnegut był przede wszystkim nieprawdopodobnym ironistą. Miał niezwykle cięty język i mam poczucie, że to była jego metoda na radzenie sobie ze światem. Przykłady? ”O narodzie, który cierpiał na brak wszystkiego, oprócz kobiet i mężczyzn" czy „Pati Keane celowo była głupia”. Doskonałe! Zaglądam do książek Vonneguta, kiedy mam uwiąd twórczy. Biorę wtedy z półki którąś z nich i otwieram na przypadkowej stronie. Od razu coś się dzieje w moim mózgu, uwalniają się neuroprzekaźniki. Kiedy zaglądam do Vonneguta, to wiem, jak pisać. Moje myśli zaczynają się legnąć, jak muszki owocówki i zasiadam do pracy. Mam z nim literackie dzieci”.

antykwariat-zakladka-waw-1254-sniadanie-mistrzow
Kurt Vonnegut, „Śniadanie mistrzów”
antykwariat zakładka
Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również