Relacje

"Mąż mnie krzywdzi, ale nie stać mnie na rozwód". Czy to wymówka? Pytamy prawnika i psychologa

"Mąż mnie krzywdzi, ale nie stać mnie na rozwód". Czy to wymówka? Pytamy prawnika i psychologa
Chcemy odejść, ale trzymają nas kredyty, brak pieniędzy. Czy to prawdziwa przyczyna?
Fot. Agencja 123rf

Tkwimy w trudnych, bolesnych relacjach, czasem zasłaniając się kosztownością rozwodu. Ciekawe, że nie bierzemy wtedy pod uwagę kosztu, jaki płacimy zostając w złym związku. A kosztem tym jest zarówno nasze szczęście i spokój, jak i cenne lata życia, których nikt nam nie odda. Sprawdziłyśmy, ile realnie kosztuje rozwód i czy wciąż może być wymówką.  

Wszystko ma w życiu swoją cenę i pytanie brzmi, czy nas na to stać. Rozwód i rozpoczęcie nowego życia kosztują, to prawda. Ale ile jest warte nasze zdrowie, niespełnione marzenia, spokój? Wielokrotnie słyszymy od osób latami tkwiących w złych relacjach, że nie mają pieniędzy na rozwód, kredyty są przygniatające. Kilkadziesiąt lat temu, faktycznie, małżonkowie nawet po rozwodzie byli często zmuszeni do mieszkania w jednym M2. Dziś czasy się zmieniły, ale wymówki pozostały te same. 

Czy rozwód jest drogi?

Stała opłata od pozwu o rozwód wnoszona do sądu wynosi 600 zł, uiszcza ją osoba wnosząca pozew. Oczywiście z rozwodem może się wiązać wiele dodatkowych kosztów, jak koszty mediacji, wywiadu środowiskowego, podziału majątku, wynagrodzenia biegłych.  Ostateczny podział wydatków zależy od przebiegu i wyniku sprawy. Nie oznacza to jednak, że poniesiemy dodatkowe koszty. 

"W postępowaniu o rozwód nie ma obowiązku posiadania profesjonalnego pełnomocnika. Rozwody bez udziału profesjonalnych pełnomocników są wciąż rzadkością i zdarzają się w zasadzie jedynie w sytuacji, gdy strony prezentują wspólne stanowiska", tłumaczy radca prawny Magdalena Tomala z kancelarii G2Law i dodaje, że pierwszym kosztem pełnomocnictwa jest opłata skarbowa (17 zł). "Wynagrodzenie takiego pełnomocnika to kwestia indywidualnych ustaleń pomiędzy nim a klientem. Koszt kompleksowego reprezentowania strony w prostym postępowaniu rozwodowym zwykle nie przekracza kilku tysięcy. Trwające całym latami postępowania o skomplikowanych charakterze  wiążą się ze znacznie wyższymi wynagrodzeniami dla prawników", dodaje prawniczka. 

 

Wygrane orzekanie o winie zmniejsza koszty

Zwykle to nie nuda jest powodem rozstań. Jeżeli w związku cierpi i doznaje krzywd jedna osoba, może ona walczyć o rozwód z orzekaniem o winie współmałżonka. Powodem zwykle jest przemoc, zdrada, alkoholizm. Takie sprawy lepiej prowadzić z pomocą prawnika, który pomoże zebrać odpowiednie dowody i przeprowadzi nas przez trudny proces rozstania. To kosztuje, ale jeżeli zapadnie wyrok o wyłącznej winy danego małżonka, strona niewinna będzie mogła się domagać od strony wyłącznie winnej zwrotu kosztów reprezentacji. "Kwota zwrotu wynosi co do zasady jedynie 720 zł a sprawach szczególnie zawiłych wielokrotność tej kwoty, jednak niż więcej niż 4.320 zł. Małżonek wyłącznie winny będzie obciążony również pozostałymi kosztami postępowania", tłumaczy ekspertka.  

 

Koszty to nie tylko pieniądze

Na jednej szali kładziemy kilka tysięcy złotych, czyli opłatę za prawnika i sprawę rozwodową oraz koszty samodzielnego utrzymania się po rozstaniu. Na drugiej szali leży nasze życie. To, jakie miało być, gdy wchodziłyśmy w dorosłość. Nasze marzenia, spokój, zdrowie i te wszystkie lata, które mogłyby być szczęśliwe. Tam znajdziemy też wyrzuty sumienia wobec męża, którego planujemy porzucić, wobec dzieci, dla których chciałyśmy pełnej rodziny, oczekiwania naszych bliskich i czasem wizerunek w oczach innych. Tylko i wyłącznie w naszym sercu może dokonać się wybór, czy lepiej jest pozostać w związku. W tym wyborze możemy sobie jednak pomóc.

 

Co się kryje za kredytem?

"Zastanówmy się jaka jest cena i koszt bycia w związku, w którym nie chcemy być. Jeśli kredyty są za duże i stwierdzimy, że zostajemy w relacji z ich powodu to OK, mamy prawo. Jeśli jednak czujemy, że już maksymalnie nadużywamy siebie, to nasza bateria może się wyczerpać prędzej niż myślimy. Takie emocje chowane do słoiczka i pozostawione na potem, prędzej czy później dadzą o sobie znać!”, mówi Martyna Harland, psycholog USWPS, autorka cyklu Filmoterapia, i dodaje, że zawsze przed podjęciem decyzji zaleca spotkanie z psychologiem. „Terapia nie ma na celu rozwiązywania naszych problemów. Ma pomóc je zidentyfikować. Dlatego warto zapytać siebie: dlaczego tkwię w relacji, która jest dla mnie zła? Czy na pewno chodzi o kredyty? A może lęk przed samodzielnością? Lęk przed odrzuceniem? To wszystko warto namierzyć na terapii, która też pomaga się ewentualnie mądrze rozstać", dodaje ekspertka.

Terapia może także uratować małżeństwo, choć oczywiście nie każdy partner się na nią zgodzi. Jednak stawianie oporu przed konsultacją z psychologiem wyraźnie pokazuje, że dana osoba nie chce zmiany w związku. Mówimy o zmianie na lepsze. 

 

Z jakich powodów się rozwodzimy

W sądzie nie mówimy o braku szczęścia, czy niespełnionych marzeniach. Tam nasze uczucia ograniczamy do oficjalnych przyczyn rozkładu pożycia małżeńskiego.  "To zwykle: niezgodność charakterów, niedochowanie wierności małżeńskiej, nadużywanie alkoholu, naganny stosunek do członków rodziny, nieporozumienia na tle finansowym", wymienia Magdalena Tomala, "w mojej praktyce zawodowej często jednak pojawia się element przemocy, zarówno psychicznej jak i fizycznej. Często kluczowym czynnikiem są również kwestie związane z seksualnością, począwszy od różnic w potrzebach aż po specyficzne preferencje seksualne małżonka, nieakceptowane przez drugą stronę. Mimo tego, aż w około 80 % dochodzi do rozwiązania małżeństwa bez orzekania o winie", podsumowuje prawniczka.

 

Coraz częściej otwieramy te drzwi

Przed kilkoma dekadami rozwód oznaczał dla wielu osób porażkę. Padały te słynne słowa "w naszej rodzinie nie ma rozwodów". Dziś już prawie w każdej się zdarzył i raczej nikt od niego nie umarł. Analizując statystyki rozwodowe z ostatnich kilkudziesięciu lat, widać wyraźną tendencję wzrostową. Przykładowo w 1950 roku orzeczono 11 tys. rozwodów, w 1980 roku  – 40,3 tys., w 2010 roku – 60, 3 tys. Pod koniec 2021 roku w Polsce istniało 8 mln 759 tys. małżeństw – o ponad 100 tys. mniej niż rok wcześniej. Pozwy rozwodowe najczęściej składają kobiety. 

Kiedyś Coco Chanel powiedziała: "Nie trać czasu na uderzanie w ścianę, w nadziei, że zamieni się ona w drzwi”. Zdecydowanie zamiast uderzać w ścianę warto najpierw spróbować naprawiać relację. Gdy to jednak niemożliwe, wtedy lepiej porozmawiać z psychologiem i realnie odpowiedzieć sobie na pytanie, czy naprawdę chodzi tylko o wspólny kredyt? Czego się boję? I czy nie stać mnie na rozwód, czy na... odwagę? 

 

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również