Społeczeństwo

Podróże to moja pasja, ale ostatnio odczuwałam podczas nich pustkę. Zrozumiałam, że muszę zacząć z siebie również dawać

Podróże to moja pasja, ale ostatnio odczuwałam podczas nich pustkę. Zrozumiałam, że muszę zacząć z siebie również dawać
Fot. iStock

Podróże zawsze były moją pasją. Wydałam na niej tysiące złotych i nigdy nie żałowałam, dopóki nie poznałam mojej księgowej. Ona pokazała mi, że życie to nie tylko luksusowe hotele i drinki na plaży.

Od kiedy miałam taką możliwość podróżowałam po świecie. To jest moja pasja. Zwiedziłam Indie, byłam w Nowej Zelandii, Peru, Stanach. Jestem singielką, prowadzę firmę, stać mnie. Chociaż na podróże wydałam majątek, to nigdy nie żałowałam. Mam na dysku tysiące ważnych fotografii oraz wspaniałych wspomnień w głowie.

Jednak ostatnio zaintrygowały mnie zdjęcia, które zobaczyłam na biurku księgowej: ona z dzieciakami z Afryki nad maszyną do szycia wystawioną pod drzewem, w budynku bez szyb przed tablicą, na której pisze angielskie słowa, w prostej kuchni, gotująca z tubylcami coś w wielkich garach. Uśmiechnięta, promienna. Też lubi egzotyczne wyjazdy, ale zamiast ofert w biurach podróży szuka fundacji na krańcach świata, z którymi może zrobić coś dobrego dla społeczności.

- Płacą ci za tę pracę? Albo chociaż zwracają koszty dojazdu? – zapytałam odruchowo. I poczułam, że pytanie jest nie na miejscu.

Ona sama płaci za podróż, czasem wpłaca coś na konta tych fundacji i nie czuje się wykorzystywana.

- Dostaję od tych dzieciaków tyle wdzięczności. Czuję się potrzebna - powiedziała mi.

Wieczorem w domu zaczęłam się zastanawiać, czemu sama nigdy nie wpadłam na taki pomysł. W czasie samotnych podróży cieszę się egzotyką, komfortem, wrażeniami, ale czasem jest też poczucie pustki: czy smak życia to tylko podziwianie pięknych plaż, wydawanie pieniędzy i zarabianie ich?

- Może jak znajdę ciekawą fundację, pojedziemy razem?  – zapytała mnie niedawno księgowa.

- Pomyślę... – odpowiedziałam, chociaż inny głos we mnie zakrzyknął, że to świetny pomysł. Zrób to!

Teraz warunki do dalekich podróży nie są najlepsze. Ale marzę, że gdy tylko sytuacja na świecie się ustabilizuje, odważę się na taką przygodę. Połączyć dawną pasję z nową misją. Zrobić coś dla tych, którzy mieli mniej szczęścia ode mnie. Bezinteresownie. Czasem pytam siebie: po co ci to? Nie lepszy wygodny hotel? Wykwintny drink na plaży? Może, żeby być lepszym człowiekiem? I żeby poczucie pustki już się nie pojawiało.

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również