Poznaj siebie

Polka u psychologa. Ten raport pokazuje, jak naprawdę działa system wspierania zdrowia psychicznego w kraju

Polka u psychologa. Ten raport pokazuje, jak naprawdę działa system wspierania zdrowia psychicznego w kraju
Fot. Agencja Getty Images

Pytana, jak się masz, mówisz „w porządku”. Jednak często pod pozorem spokoju kryje się: lęk, frustracja i bezsilność. Co z nimi zrobić? Rozbroić, ale niesamodzielnie. Tu pojawia się kłopot. Trudno nam pokonać wstyd przed wizytą u eksperta zajmującego się zdrowiem psychicznym. A gdy już się uda, nie wiemy, kogo wybrać: psychologa, psychiatrę, terapeutę? Warto się zorientować. Bo gdy trafimy do odpowiedniego specjalisty, odzyskujemy utraconą równowagę.

Beata (56) rozpaczała po śmierci męża. W żałobie wspierał ją syn i przyjaciółki, gdy trzy miesiące po pogrzebie nadal płakała, poradzili iść do specjalisty. Syn mówił o psychiatrze – to ją przeraziło, tak źle z nią nie jest! Więc może psycholog? Beata nie poszła nigdzie. Wstydziła się i nie wiedziała, czego się spodziewać. Większość z nas zachowuje się tak samo. Eksperci od psyche są jak yeti – wszyscy słyszeli, nikt nie widział. Z raportu Dobrostan psychiczny w Polsce. Co myślimy o pomocy psychologicznej? opublikowanego przez Instytut Psychologii PAN wynika, że tylko osiem procent z nas korzystało z pomocy specjalisty od zdrowia psychicznego. Mimo że pojawiają się w serialach, a w mediach ogłaszane są kampanie dotyczące zdrowia psychicznego wspierane przez celebrytów. Z pozoru korzystanie z psychoterapii powinno stać się sprawą powszechną, nawet modną. Tak nie jest.

Czekając na... psychologa

Co sprawia, że droga do gabinetu wiedzie pod górę? Badacze z PAN zapytali o to ponad tysiąc dorosłych Polaków. Okazało się, że częściej do specjalistów idą kobiety, raczej młode, dobrze sytuowane i z dużych miast. Co przeszkadza pozostałym? Jedną z barier wydaje się być czas oczekiwania na wizytę w ramach NFZ, czyli bezpłatną. Można to sprawdzić na stronie Świat Przychodni lub terminyleczenia.nfz.gov.pl (tu tylko usługi medyczne, a więc konsultacje psychiatryczne). W pomorskim na wizytę u psychologa czeka się średnio 224 dni – najdłużej w Polsce. Najkrócej w świętokrzyskim – 28 dni.

– A przecież jeśli ktoś ma problem, ma go teraz. Ludzie długo dojrzewają do decyzji o wizycie u terapeuty. Więc gdy ją podejmą, powinni odbyć ją szybko, inaczej się zniechęcą – ocenia Małgorzata Bajko, psychotraumatolożka. Dlatego warto sprawdzić online, gdzie najprędzej można uzyskać pomoc.

Na wizytę w poradni dla dzieci w Mazowieckim Centrum Neuropsychiatrii w Józefowie czeka się prawie pięć lat, ale w Tarczynie czy Grodzisku Mazowieckim mogą przyjąć małego pacjenta w ciągu kilku dni. Katarzyna (48) nieoczekiwanie straciła pracę. Wysłała sto odpowiedzi na oferty zatrudnienia znalezione na portalu OLX. Mijały dni, tygodnie i nic, cisza.

– Najpierw pojawiła się bezsenność. Nocami denerwowałam się, za co mam dalej żyć. W dzień bałam się odbierać telefon, bo dzwonili z działu windykacji w banku. Ze strachu przestałam wychodzić z domu. Nastoletnia córka kazała mi iść do psychologa, powiedziała, że mam zaburzenia lękowe. Zadzwoniłam do poradni w moim Legionowie. W jednej był termin za dziewięć miesięcy, w drugiej za rok. To bez sensu. Jeśli przeżyję ten rok, nie będę potrzebowała pomocy – mówi Katarzyna.

Nie miała pojęcia, że w niedalekim Garwolinie przyjęliby ją natychmiast. U psychologa nie obowiązuje rejonizacja, niepotrzebne jest skierowanie. Można wybrać dowolny gabinet. W szpitalach psychiatrycznych wymagane jest skierowanie, ale też nie ma rejonizacji. A gdy ktoś nie ma samochodu i zniechęca się do psychoterapii, bo autobus czy pociąg do odległego miasta jedzie kilka godzin? Pozostaje wizyta prywatna. Średnia cena takiej konsultacji w województwie mazowieckim: 254–315 zł. Nie każdy może sobie na to pozwolić.

Sprawdź termin

Chcesz się umówić do psychologa lub psychiatry na NFZ? Sprawdź, gdzie specjalista może cię przyjąć w miarę szybko. Wolne terminy do konkretnych placówek znajdziesz na stronach terminyleczenia.nfz.gov.pl (tylko szpitale psychiatryczne) lub swiatprzychodni.pl i lekarzebezkolejki.pl (szpitale psychiatryczne, poradnie zdrowia psychicznego itp.). Możesz też skorzystać z Telefonicznej Informacji Pacjenta 800 190 590.

Co najczęściej blokuje nas przed wizytą u specjalisty?

Niektórzy jednak dojeżdżają do specjalistów. – Kiedy w Warszawie zaczynałem pracę jako terapeuta, schlebiało mi, że miałem pacjentów z Torunia czy Gdańska. Wydawało mi się, że jestem taki świetny – ludzie co tydzień biegną na pociąg, by pojawić się u mnie w gabinecie z problemami tak poważnymi, że nie mogli powierzyć ich nikomu innemu – wspomina Andrzej Gryżewski, psychoterapeuta, seksuolog, założyciel Instytutu Arte Vita. Z czasem zrozumiał, że ich najpoważniejszym problemem był… wstyd. Jedna z pacjentek wyznała Gryżewskiemu, że nie może skonsultować się z żadnym z psychologów, przyjmujących w jej mieście, bo jest ich dwóch. Jednego pamiętała jako ucznia – była dyrektorką szkoły podstawowej, czuła się głupio. Z żoną drugiego się przyjaźniła. W małych miejscowościach wszyscy się znają. Dlaczego to kłopot? Bo w Polsce nadal przyznanie się, że potrzebujemy wsparcia, to jak stanięcie na środku rynku i krzyknięcie: „Ludzie, nie radzę sobie z życiem!”.

Z raportu Instytutu Psychologii PAN wynika, że 65 proc. z nas podziwia osoby, które potrafią same uporać się z problemami. I nadal wierzymy, że „załatwia się je w domu”, a nie zanosi do obcych. Jedna z ankietowanych powiedziała nawet, że łatwiej jest zdjąć majtki u ginekologa, niż obnażyć się psychicznie przed nieznanym człowiekiem.

– Niestety, często słyszę, że pacjenci odwlekali wizytę, bo przeszkodą były wstyd i obawa, co powiedzą inni, jeśli się dowiedzą. Pojawiały się takie spostrzeżenia: „Bałem się, że uznają mnie za słabego”, „Zawsze sobie radziłam, więc dlaczego teraz miałabym iść do psychologa?”, „Wolałam cierpieć w milczeniu, niż przyznać się, że coś ze mną nie tak” – mówi Igor Rotberg, psycholog, psychoterapeuta i edukator.

Takie cierpienie w milczeniu ma swoją cenę. Szczególnie w przypadku par. Zarówno Gryżewski, jak i Rotberg zauważają, że to one zgłaszają się na terapię najpóźniej. Z badań wynika, że dzieje się to 5–6 lat od momentu, kiedy pojawiają się pierwsze poważne problemy. To zbyt długo. Efekt? Gdy partnerzy docierają do specjalisty, ze związku często „nie ma co zbierać”.

Jedyne, co można jeszcze wtedy zrobić, to sprawić, by para rozstała się w miarę bezboleśnie. Wstydzimy się nie tylko tego, że zostaniemy uznani za słabych, przegranych, ale że przylgnie do nas etykietka „czubek” i konsekwencji takiej sytuacji. Nie mamy też pojęcia, czym właściwie zajmują się psycholog, terapeuta czy psychiatra. Naukowcy z Instytutu Psychologii PAN zapytali o to badanych. Niektóre odpowiedzi były kuriozalne. Zdaniem jednej z osób psycholog „będzie ci majstrował w głowie”, drugiej – to taki „bardziej dobry duch” (w odróżnieniu od psychiatry). Większość nie potrafiła odróżnić psychologa od terapeuty i wyobrażała sobie, że pierwszy zajmuje się udzielaniem życiowych porad, a drugi – nie wiadomo czym. Natomiast pewne jest, że terapia to coś bardzo drogiego, co trwa wiele lat.

– Moja pierwsza wizyta u terapeuty była trudna. Wybrałam go na podstawie opinii z portalu Znany Lekarz. Weszłam do gabinetu, usiadłam. Zapytał, co mnie do niego sprowadza, a ja nie miałam pojęcia, jak zacząć. Płakałam z pół godziny. Gdy mi przeszło, ustanowiliśmy kontrakt terapeutyczny. W życiu o czymś takim nie słyszałam. Ustaliliśmy, jak często i mniej więcej jak długo będę przychodzić na wizyty, z jakim wyprzedzeniem mogę je odwoływać. Poczułam się bezpiecznie – wspomina Justyna (53), która cierpiała na fobię społeczną. Jej terapia trwała pół roku i zakończyła się sukcesem.

 

Czy umiemy opowiadać o uczuciach?

Oto paradoks: niechętnie i rzadko chodzimy do specjalistów zajmujących się zdrowiem psychicznym, ale jeśli wierzyć wynikom badań, gdy już pójdziemy, jesteśmy zadowoleni z efektów pomocy. Najbardziej z psychologów, najmniej – psychiatrów, jednak zasadniczo oceniamy ich działania pozytywnie. Co jeszcze oprócz czasu oczekiwania na wizytę i naszego niezorientowania, do kogo się zwrócić, utrudnia nam osiągnięcie psychicznej harmonii? Brak podstawowej wiedzy dotyczącej emocji, relacji, samych siebie. Andrzej Gryżewski mówi, że czasem musi poświęcić kilka pierwszych sesji na naukę rozróżniania i nazywania uczuć, żeby pacjent był w stanie opowiedzieć o emocjach, które pojawiają się w nim w związku z jakąś sytuacją. – Bardzo często pacjenci, szczególnie mężczyźni, rozpoznają u siebie jedynie dwa „stany wewnętrzne”: głód i wk…wienie. Pomiędzy nimi jest pustynia, na której nie ma śladu takich odczuć jak choćby: zachwyt, duma, wdzięczność, żal, rozgoryczenie, tęsknota, zazdrość. Straszne, ale taka jest prawda – mówi specjalista. Nie wiemy, co czujemy – bo skąd mamy wiedzieć? Jeśli nie nauczyli nas tego rodzice, nie interesowaliśmy się psychologią lub nie byliśmy na terapii, nie mieliśmy okazji, by zdobyć takie informacje.

Jest sposobność, by to zmienić, przynajmniej w przypadku dzieci i młodzieży. W ramach nowego przedmiotu – edukacja zdrowotna – w szkole podstawowej przewidziano siedem godzin rocznie na omawianie emocji, w liceum na rozmaite tematy psychologiczne zarezerwowano prawie trzydzieści godzin. Mało? Zawsze coś. Dość, by zgodnie z programem nauczyć dzieci samodzielnego podejmowania decyzji, a przede wszystkim rozróżniania podstawowych uczuć. Tyle tylko że duża część Polski wypisała się z edukacji zdrowotnej. W jednej ze szkół w Hajnówce nie będzie na nią uczęszczał żaden uczeń. W Szaflarach – tylko co czwarty. Jak ocenia Barbara Nowacka, ministra edukacji, z zajęć skorzysta mniej niż 50 procent dzieci. I wyrośnie kolejne pokolenie „wk…onych”.

Jak sobie pomóc, zanim trafimy do profesjonalisty

Skoro nie jest dobrze, a może nawet – jest źle, co można zrobić? Od wybuchu pandemii i wojny w Ukrainie z kolejnych badań dobrostanu psychicznego Polaków wynika, że dwukrotnie częściej niż kilka lat temu czujemy lęk, gniew, frustrację. Coraz trudniej też jest nam się zmagać z niepewnością jutra. Nawet co czwarty z nas zagrożony jest chorobą lub zaburzeniami psychicznymi. Psychologowie, terapeuci i psychiatrzy mogliby pomóc mierzyć się z tymi emocjami. Co robią, by nas do siebie przekonać?

– Niestety, wciąż za mało. Nadal nie ma ustawy o zawodzie terapeuty, w związku z tym każdy może otworzyć gabinet terapii i prowadzić sesje, najczęściej z miernym efektem, o ile nie ze szkodą dla klienta – mówi Sylwia Sitkowska, terapeutka i psycholożka, założycielka poradni Przystań Psychologiczna. W efekcie mamy do czynienia z iście piorunującą mieszanką: lęku przed psychoterapeutami wśród pacjentów z jednej strony i kompletnym brakiem zasad wśród niektórych „terapeutów” z drugiej. Doświadczyli tego bohaterowie tekstu Pokłoń się oprawcy. Seks, alkohol, ustawienia Hellingera – czyli terapia w domu klienta Oliwii Fryc, który ukazał się w „Dużym Formacie Gazety Wyborczej”. „Ustawiaczka” Katarzyna (pseudoterapeutka specjalizująca się w jednej z kontrowersyjnych, niepotwierdzonych naukowo metod opracowanej przez Berta Hellingera) organizowała sesje grupowe, podczas których wódka lała się strumieniami. Uderzyła jedną z klientek w twarz. Innej wytłukła wszystkie kieliszki, kolejną zmusiła do przywiezienia jej włoskiej kawy z sąsiedniego miasta. Wygląda na to, że dopóki państwo nie ustali, kto może zostać terapeutą, dopóty pacjenci będą zdani na łaskę i niełaskę osób niekompetentnych, a także zwykłych szarlatanów.

Co możemy zrobić sami w ramach „pracy domowej”, żeby lepiej się orientować, kiedy i gdzie szukać pomocy lub zwyczajnie lepiej funkcjonować i czuć się na co dzień? Choćby skorzystać z Treningów Umiejętności Społecznych dla dorosłych (rzadko, ale czasem darmowych), w trakcie których uczy się m.in. nawiązywania kontaktów, podtrzymywania ich, rozwiązywania konfliktów, rozbrajania trudnych uczuć jak złość czy lęk. Można też czytać książki psychologiczne, uczęszczać na grupy wsparcia (zajrzyj na stronę giveandgethelp.com/pl – to anonimowa i darmowa platforma wsparcia online, dostępna także w wersji mobilnej), słuchać podcastów (np. tych, firmowanych przez Uniwersytet SWPS, na Spotify i YouTubie), a przede wszystkim zastanawiać się nad sobą i nie bać się rozmawiać o emocjach. Strach ma wielkie oczy. Warto umówić się do specjalisty zajmującego się zdrowiem psychicznym choć raz w życiu. Nawet po to, żeby przekonać się, jak to jest. Madonna powiedziała: „Wszystko, czego potrzebujesz do szczęścia, jest w tobie”. Musisz tylko to odkryć, a specjalista ci w tym pomoże.

Lekarze od dusz, czyli kto

PSYCHOLOG – skończył magisterskie studia z psychologii i ma dyplom uprawniający do wykonywania zawodu. Przeprowadza wywiad, zbiera informacje. Stawia wstępną diagnozę, jeśli trzeba, pokieruje cię do psychiatry lub terapeuty.
PSYCHIATRA – ma studia medyczne ze specjalizacją psychiatria, odbył staż. Diagnozuje i leczy choroby i zaburzenia psychiczne, może przepisywać leki na receptę, gdy to konieczne, skierować na leczenie w placówce specjalistycznej.
TERAPEUTA – powinien być psychologiem lub psychiatrą, odbyć szkolenie i staż (min. 1200 godzin) udokumentowane certyfikatem Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Na stronach obu towarzystw są listy certyfikowanych specjalistów. Terapeuta zawiera z pacjentem kontrakt określający cel i czas trwania terapii, koszty oraz podlega superwizji, czyli jest nadzorowany przez doświadczonego eksperta. Niektórzy terapeuci przyjmują online – nie jest to gorsza forma terapii, a często jedyna możliwa dla osób mieszkających poza dużymi miastami.
Tekst ukazał się w magazynie Twój STYL nr 12/2025