"Dzisiaj śmiało mogę przyznać się do tego, że byłam obsesyjnie zazdrosna o byłą mojego partnera" - przyznaje osoba cierpiąca na syndrom Rebeki. Poznajcie historie kobiet, które odważyły się opowiedzieć o swoich doświadczeniach.
Spis treści
Syndrom Rebeki swoją nazwę zaczerpnął z powieści brytyjskiej pisarki Daphne du Maurier "Rebeka" (1938). Książka stała się bestsellerem i inspiracją do powstania słuchowiska radiowego, a później filmu Alfreda Hitchcocka (film z 1940 roku). Historia opowiada o mężczyźnie, który po śmierci żony związał się z inną kobietą. Szczęście pary zostało zakłócone przez ducha zmarłej na morzu byłej żony Rebeki. Co więcej, cała posiadłość i służba żyła pamięcią Rebeki. Duch zmarłej żony zaczyna nawiedzać także gospodarza - Maxima de Wintera i wmawia mu, że jego nowa wybranka zawsze będzie gorsza od niej. Po kilku takich wizytach Rebeki, mężczyzna rzeczywiście zaczyna wątpić w słuszność swojej decyzji. Cała sytuacja sprawiła, że nowa gospodyni miała wątpliwości, czy mąż naprawdę ją kocha i czy wciąż darzy uczuciem zmarłą żonę.
Właśnie takie zjawisko zazdrości zyskało w psychologii określenie "syndromu Rebeki". To nic innego jak zazdrość o byłe partnerki, a także partnerów.
Monika poznała Łukasza niedługo po tym, jak jego narzeczona zerwała zaręczyny. Na początku była to relacja bardziej przyjacielska. Znali się z pracy i wiadomość o historii Łukasza szybko się rozeszła. Monika i Łukasz zawsze lubili ze sobą rozmawiać. Monika doskonale pamięta, jak Łukasz cieszył się na rychły ślub. Wszystko było już zarezerwowane i od ślubu dzieliły ich trzy miesiące. Wiadomość o zerwaniu spadła na Łukasza jak grom z jasnego nieba. Przez kilka dni nie mógł się otrząsnąć, nie przychodził do pracy i nie odbierał telefonów. Monika pewnego dnia postanowiła go odwiedzić. Wiedziała gdzie mieszka, bo niejednokrotnie razem wracali po pracy. Łukasz otworzył jej drzwi. Widać, że od kilku dni nie wychodził z domu. Wpuścił Monikę do środka i zamówili sushi do jedzenia. Monice udało się wyciągnąć z Łukasza, jak się czuje. Widać, że ta rozmowa była mu potrzebna. Z dnia na dzień poczuł się lepiej i wrócił do pracy. Bliskość Moniki w tym trudnym dla Łukasza czasie bardzo ich zbliżyła. Zaczęli spędzać ze sobą coraz więcej czasu, chodzić na długie spacery i rozmawiać do rana. Pewnego dnia Łukasz wyznał Monice, że jest mu bardzo bliska. Ona miała podobne uczucia. Zostali parą.
Monika coraz częściej zostawała u Łukasza na noc, ich związek nabierał tempa. Jednak Monikę niepokoiło, dlaczego Łukasz nie pozbył się z domu przedmiotów po narzeczonej, ale postanowiła nie naciskać. Wiedziała, że cała ta sytuacja była dla niego trudnym przeżyciem. Z czasem wspólnie zaczęli planować swoją przyszłość. Pewnego dnia Łukasz powiedział, że zadzwoniła do niego była narzeczona i chce się spotkać. Monikę zamroczyło. Nie wiedziała, co ma o tym wszystkim myśleć. W jej głowie pojawiło się setki myśli: "Czy chcą do siebie wrócić?", "Po co ona chce się z nim spotkać?" Do dnia spotkania nie mogła zasnąć. Dręczyły ją myśli, w jakim celu ex Łukasza chce się z nim spotkać. Czy ona powinna już zacząć się pakować? W dniu spotkania cały dzień bolał ją brzuch i nie mogła nic jeść. Kiedy Łukasz wrócił do domu, uspokoił Monikę, że sprawa zamknięta. W końcu wszystko sobie wyjaśnili i zamknęli ten rozdział życia. Teraz jego myśli będą już tylko przy Monice. - - "Czy w końcu teraz zaznam spokoju i nie będą martwiła się o przeszłość Łukasza?" - wciąż zastanawia się Monika.
Na przykładzie historii Moniki widzimy, że syndrom Rebeki bardziej szkodzi związkowi, niż pomaga. Zazdrość o byłą partnerkę wprowadza do relacji niepewność, strach i obawy. To początek nieporozumień i konfliktów w związku, który z czasem może doprowadzić nawet do rozstania.
W dobie mediów społecznościowych, z łatwością zazdrosne partnerki mogą śledzić byłe partnerów. Potem jest porównywanie się i natrętne myśli: "Ona jest ładniejsza ode mnie, jest wyższa, szczuplejsza, co on we mnie widzi. Na pewno ją kocha i chciałby z nią być. Dlaczego nadal obserwuje jej konto i nie wyrzucił jej ze swoich znajomych". Taka zazdrość może doprowadzić do obsesyjnych zachowań. Może posunąć się nawet do sprawdzania, gdzie mieszka, gdzie pracuje i z kim się spotyka - ta ostatnia informacja może sprawić, że będzie mniej zazdrosna. Osoby z syndromem Rebeki, kiedy znajdą dyskredytujące informacje, wówczas czują wewnętrzną satysfakcję.
Sprawdzania partnera, śledzenia go, sprawdzania telefonu i social mediów - to wszystko towarzyszy osobom z syndromem Rebeki.
- Dzisiaj śmiało mogę przyznać się do tego, że byłam obsesyjnie zazdrosna o byłą mojego partnera. Marka poznałam, kiedy był już singlem. Przystojny, z poczuciem humoru, towarzyski - był obiektem westchnień wielu kobiet. Ja nie budziłam zainteresowania mężczyzn. Mogę śmiało powiedzieć, że nie byłam typem modelki z długimi nogami, pełnymi ustami i zgrabną figurą. Zyskiwałam przy bliższym poznaniu - tak mówili moi znajomi. Jednak Marek zwrócił na mnie uwagę i zostaliśmy parą. Kiedyś przypadkiem nasza rozmowa zeszła na byłych partnerów. Ja nie miałam się czym za bardzo pochwalić. Za to Marek bez oporów opowiadał o swoich podbojach. Najwięcej uwagi poświęcił swojej byłej partnerce Laurze. Mówił, że występowała w popularnym show dla modelek, a teraz podróżuje po świecie i bierze udział w pokazach mody. Jak o tym opowiadał, poczułam zazdrość. Na pytanie, dlaczego się rozstali, zbył mnie wymijająco.
Następnego dnia od razu znalazłam ją na Facebooku i Instagramie. Laura była przepiękna i bardzo odważna w swoim wyrazie. Pod żadnym względem jej nie przypominałam. Spędziłam około dwóch godzin, przeglądając jej social media i z każdą minutą czułam się gorzej. Nie chciałam spotykać się z Markiem, mówiąc, że jestem chora. Później już trudno było mi się wykręcić. Za każdym razem kiedy wchodził na Facebooka czy sprawdzał telefon i widać było, że jest zadowolony, myślałam, że obserwuje konto Laury lub wymienia z nią wiadomości. Byłam chorobliwie zazdrosna.
Porównywanie się do ex partnerów i patologiczna wręcz zazdrość, przynosi cierpienie wielu kobietom. Ciągłe porównywanie, kontrolowanie partnera, ograniczony brak zaufania, potrzeba śledzenia byłej partnerki - takie zachowania odbijają się na relacji.
Warto podkreślić, że w tej całej sytuacji cierpi nie tylko osoba zazdrosna, ale także druga strona. Początkowo nie zdaje sobie sprawy z problemu. Kiedy sprawa wychodzi na światło dzienne i w końcu partner zrozumie, o co chodzi, problem często nie ginie. Mimo zapewnień partnera trudno osobie zazdrosnej wyzbyć się towarzyszących jej uczuć.
Taka sytuacja niesie ryzyko, że partner może mieć potrzebę złapania oddechu poza związkiem, co może skutkować próbą wycofania się.
Jak w przypadku każdego innego syndromu, na przykład syndromu Kasandry czy syndromu Marylin Monroe, również i w tym przypadku trudno walczyć z zazdrością.
Warto zrozumieć i zaakceptować (choć nie jest to łatwe), że każdy ma za sobą jakąś przeszłość. Czy powinna ona wpływać na naszą przyszłość? Zazdrość potrafi być destrukcyjna, to od nas zależy, jak bardzo pozwolimy jej zawładnąć naszym życiem i naszą relacją.