Syndrom Marylin Monroe to plaga współczesnych kobiet sukcesu. Zaniżone poczucie własnej wartości, niska samoocena, bycie niewystarczającą. Brzmi znajomo? Wyjaśniamy, na czym polega syndrom Marylin Monroe i jak go rozpoznać.
Spis treści
Syndrom Marilyn Monroe to termin, który dosyć długo funkcjonuje w naszym społeczeństwie. Jego nazwa niewątpliwie pochodzi od ikony lat 50. i 60. - Marylin Monroe. Uwielbiana przez wszystkich po dziś dzień, utożsamiana z pięknem i seksapilem aktorka była postrzegana przez pryzmat słodkiej blond piękności. Mało kto wiedział, że w głębi zmagała się ze swoimi demonami. Prasa rozpisywała się o jej bujnym życiu prywatnym, nieudanych związkach, kolejnych filmach. Media wszędzie węszyły skandal wokół osoby Marylin Monroe. Aktorka doświadczyła w swoim życiu licznych problemów emocjonalnych i miała trudności w utrzymaniu zdrowych i stabilnych relacji.
Osoby cierpiące na syndrom Marylin Monroe, podobnie jak gwiazda, często są bardzo atrakcyjne, a jednocześnie doświadczają wewnętrznej niepewności i niezaspokojenia emocjonalnego. Mogą odczuwać potrzebę ciągłego poszukiwania potwierdzenia i uwagi od innych ludzi, a także zależności emocjonalnej od partnera.
Warto zaznaczyć, że termin "syndrom Marilyn Monroe" nie jest oficjalnym terminem medycznym, ale zakorzenił się dosyć mocno w celu opisania pewnych wzorców zachowań i trudności emocjonalnych, które można zaobserwować u niektórych osób. Jest to bardziej kulturowe odniesienie niż naukowe pojęcie.
Syndrom Marylin Monroe dotyka wielu z nas. Jednak szczególnie narażone są osoby sławne, aktorzy, artyści i ci wszyscy, którzy osiągnęli pewien sukces i są rozpoznawalni. Wszyscy je kochają i chcą się do nich zbliżyć. Ale tak naprawdę są instrumentami w wielkiej machinie showbiznesu.
Osoba cierpiąca na syndrom Marylin Monroe nie jest w stanie wyłapać, że problem dotyka właśnie ją. Wręcz przeciwnie, bycie w centrum uwagi, uwielbienie, tłumy fanów i bycie w centrum uwagi, podoba im się. Wzmacnia ich poczucie własnej wartości. Chcą, żeby ten stan trwał wiecznie.
Podobnie było u Marylin Monroe. Niesamowita popularność była dla niej pewnego rodzaju oczyszczeniem po traumatycznym dzieciństwie. Znaczną jego część spędziła w sierocińcu. Wychowywało ją łącznie 11 rodzin zastępczych.
Osoby cierpiące na syndrom Marylin Monroe wykazują pewne wzorce zachowań. Warto zwrócić uwagę na następujące sygnały:
Warto zaznaczyć, że syndrom Marylin Monroe dotyka głównie kobiety.
Mając na co dzień kontakt z osobą z syndromem Marylin Monroe, można pomóc jej na kilka sposobów. Przede wszystkim taka osoba powinna otrzymać profesjonalną pomoc ze strony psychologa lub psychiatry. Specjalista postawi odpowiednią diagnozę i dobierze sposób leczenia. Dodatkowo istnieje kilka sposobów, jak możemy wspierać taką osobę:
Syndrom Marilyn Monroe może prowadzić do powtarzania destrukcyjnych wzorców związków, takich jak wybieranie toksycznych partnerów lub wpadanie w niezdrowe zachowania w celu zaspokojenia potrzeby miłości i akceptacji. Może to prowadzić do poważnych trudności emocjonalnych, depresji, niskiego poczucia własnej wartości i niestabilności emocjonalnej.
Czytając ten artykuł wiele z was może pomyśleć, że to ich nie dotyczy. Przecież świat Marylin Monroe tak bardzo odbiega od naszego. Nie dajcie się zwieść. Syndrom Marylin Monroe bardzo często dotyka kobiety, zwłaszcza kobiety sukcesu.
Dążenie za wszelką cenę do wymarzonego awansu, podnoszenie poprzeczki coraz wyżej, wymaganie od siebie coraz więcej. To wszystko sprawia, że często napędzamy spiralę bycia lepszą, wręcz idealną. Jeśli nie uda nam się osiągnąć celu, wpędzamy się w poczucie winy, kompleksy i obniżamy poczucie własnej wartości. Kiedy w naszym życiu takich sytuacji jest więcej, a nie z każdej wychodzimy zwycięsko, zaczynamy od siebie oczekiwać jeszcze więcej i więcej. Dodatkowo dajemy informację do otoczenia, że nie ma dla nas rzeczy niemożliwych. To rodzi jeszcze większe oczekiwania i wywiera na nas coraz większą presję. Kiedy już osiągniemy sukces, to za wszelką cenę chcemy być jak najdłużej na szczycie.
Oto kilka przykładów wskazujących, że syndrom Marylin Monroe dotyka tak wielu z nas:
"Minęło dużo czasu, zanim udało mi się zrobić hit, który się poniesie w sieci. Kiedy w końcu to się stało, wszyscy oczekiwali, że kolejny utwór odniesie podobny sukces. Chcą mieć go na już. Presja jest ogromna i tłumi moją kreatywność. Nie wiem, czy temu sprostam" - mówi nam jedna z początkujących artystek.
"Dostałam się na wymarzone stanowisko do dużej i prestiżowej korporacji. Szefostwo jest mną zachwycone. Dostaję projekt za projektem. Zarywam noce, żeby tylko sprostać wymaganiom. Przede mną stoi otworem kolejny szczebel kariery. Muszę go zdobyć, to moje marzenie. Chcę być kimś i chcę udowodnić wszystkim, ile jestem warta. Jednak powoli to wszystko mnie przerasta. Zamiast utwierdzać się w przekonaniu, że jestem coraz lepsza, zaczynam tracić wiarę w siebie, a moja samoocena spada" - opowiada swoją historię Daria.
Takich przykładów jest wiele. To pokazuje, że termin "syndrom Marylin Monroe" jest obecny w naszym życiu i nie trzeba daleko szukać. Ciągłe dążenie do doskonałości, odgrywanie ról, aby zyskać szacunek i uwielbienie ma swoją wysoką cenę. Nikt nie mówi, że nie czerpiemy z tego satysfakcji. Bo tak nie jest, ale musimy uważać na bardzo cienką granicę pomiędzy tym, co zyskujemy, a tym, co tracimy.
Marylin Monroe jest na to doskonałym przykładem. Sukces, uwielbienie, bycie w centrum uwagi - czy to wszystko było warte tego, co musiała poświęcić? Pozostawiam każdemu z was odpowiedź na to pytanie.