Historie osobiste

"Mój idealny mąż i zdrada? Nawet gdy zobaczyłam dowody, upierałam się, że to pomyłka"

"Mój idealny mąż i zdrada? Nawet gdy zobaczyłam dowody, upierałam się, że to pomyłka"
Fot. 123rf.com

Spotkanie z przyjaciółmi może okazać się katalizatorem do odkrycia prawdy ukrytej pod pozorami idealnego małżeństwa. 

 

Wielki karton z rzeczami stoi po środku pokoju. Z bólem serca pakuję starannie każdą rzecz, w tym ramkę z naszym ślubnym zdjęciem.  Oto ja i Robert niemal 20 lat temu. Młodzi i ambitni. Połączyło nas klasowe ognisko i studniówkę spędziliśmy już razem.

"W podmiejskiej kolejce snuliśmy marzenia"

Pilnie uczyliśmy się do egzaminów wstępnych na prawo i oboje dostaliśmy się na te bardzo wymagające studia. Przez pierwsze lata mieszkaliśmy w naszej miejscowości pod Wrocławiem, skąd dojeżdżaliśmy na uniwersytet. W podmiejskiej kolejce powtarzaliśmy materiał i snuliśmy wspólne marzenia. Wiedzieliśmy, że chcemy prowadzić ekscytujące życie, zdobyć dobrą pracę, stworzyć rodzinę. Dzień naszego ślubu też był wyjątkowy, ponieważ noc poślubna była pierwszym razem dla nas obydwojga. To była szczególna noc.

Rozejrzałam się dookoła. I przypomniał mi się inny wieczór, przecież nie tak dawno temu. Stałam właśnie tutaj, w garderobie naszego pięknego, 200-metrowego domu i myślałam, że nam się udało. Zakładałam kolczyki, które dostałam od Roberta na 15. rocznicę. Diamenty rozbłysły w świetle toaletki. Poprawiłam sukienkę i z zadowoleniem przyjrzałam się swojemu odbiciu. Niektóre kobiety po zdobyciu męża osiadają na laurach, ale nie ja. Szczupła sylwetka, mimo dwójki urodzonych dzieci. Zadbana fryzura i brąz niemal jak mój naturalny. Jedwabna bluzka i beżowe spodnie, perfekcyjnie wyprasowane. Wstawałam codziennie przed 6 rano, aby ze wszystkim zdążyć. Ćwiczenia, makijaż, fryzura. Było jednak warto, co zauważyłam w oczach Roberta, kiedy tamtego wieczoru zeszłam do salonu.

- Gotowy?

Uśmiechnął się i otworzył mi drzwi.

"Zabawna wpadka czy powód do zmartwień"

Do naszych najbliższych przyjaciół nie mieliśmy daleko, ale i tak podjechaliśmy taksówką. Uwielbiałam nasz comiesięczny rytuał – kolacja w trzy, cztery zaprzyjaźnione pary. Pyszne jedzenie, stymulująca konwersacja to było to, czego potrzebowałam. Tego wieczoru rozmowa zeszła na zabawne wpadki w pracy. Zaczął Andrzej, który kiedyś w mailu do kontrahenta zamiast "najsensowniejszych rozwiązań" polecił "najseksowniejsze rozwiązania". Ja też miałam zabawną historię do opowiedzenia.

- Co prawda to nie moja wpadka, ale zabawna. Wyobraźcie sobie, że ostatnio zerknęłam w telefon Roberta, a tam zdjęcie tylko w bieliźnie od Magdy, nowej radczyni w kancelarii. Okazało się, że biedaczka przez pomyłkę wysłała seksowne zdjęcie do wspólnika w kancelarii zamiast do chłopaka.

- Uuu, może to nie przypadek.

- No coś Ty. Strasznie się zestresowała dziewczyna. Robert od razu do niej zadzwonił i zwrócił jej uwagę, jakie to niestosowne. Prawie się o HR-y otarło. Aż mi bukiet kwiatów wysłała w ramach przeprosin.

Pośmialiśmy się, ale kiedy pomagałam Alinie sprzątać po deserze, zagadnęła mnie w kuchni.

- Justyna, ale masz pewność, że to był przypadek? Coś dziwnie mi to brzmi.

- Tak, pewnie. Zresztą nawet jakby co, Robert jest odporny na takie sztuczki. Dopiero co wróciliśmy z weekendu w Rzymie i nie miał powodów do narzekania – zaśmiałam się.

Jednak słowa Aliny zaszły mi za skórę jak maleńka drzazga. Niby nie boli, nie krwawi, ale wciąż uwiera. Zaczęłam zwracać większą uwagę na zachowanie Roberta. Czy zostaje dłużej w pracy? Czy zaczął używać nowej wody po goleniu? Nic jednak się nie zmieniło. Nasz związek był równie udany jak zawsze. Spędziliśmy cudowne Boże Narodzenie i ferie na nartach w Południowym Tyrolu. W ciągu dnia szusowaliśmy wspólnie na stokach narciarskich, a wieczorami udawało nam się wyskoczyć na Apfelstrudel i gorące kakao, kiedy nasze niemal dorosłe córki odpoczywały w apartamencie zajęte wrzucaniem relacji na TikToka.

Po zimowym wyjeździe sprzątałam jeepa Roberta, kiedy znalazłam diamentowy kolczyk. Niewielki, elegancki. Pomyślałabym, że to może dziewczynki bez mojej wiedzy sobie kupiły kolczyki, gdyby nie jeden szczegół. Od razu rozpoznałam sklep, z którego pochodził. Jak mogłabym nie rozpoznać, skoro to ulubiony jubiler Roberta? Sama miałam identyczny wzór, ale z większym diamentem i wiedziałam, że nastolatek nie stać byłoby na takie kolczyki. Serce mi zamarło, ale obiecałam sobie spokój. Z jednej strony miałam ochotę natychmiast zadzwonić do Roberta i spytać się co się stało, z drugiej wolałam niepotrzebnie nie wprowadzać fermentu do naszego życia.

"Nawet nie zapytał, co się dzieje"

Tego wieczoru obserwowałam bacznie Roberta i zwróciłam uwagę, że przed pójściem pod prysznic włożył telefon do szuflady w swojej szafce nocnej. Wcześniej tak nie robił. Wzięłam telefon do ręki. Nie znałam hasła, ale w momencie kiedy trzymałam telefon w ręku nadszedł sms od Magdy. „To było cudowne popołudnie. Uwielbiam nasze gniazdko”. Nie wiedząc do końca co robię, wparowałam do łazienki, rzucając telefonem i krzycząc z całych sił. Robertowi wystarczyło jedno spojrzenie na telefon. Nawet nie zapytał się, co się dzieje.

- Przepraszam – wyszeptał.

- Jak długo? – wykrzyczałam.

- Od 5 miesięcy.

- 5 miesięcy?! Czyli tamto zdjęcie to nie był przypadek!

- Nie, to był błąd.

- Zrobiłam z siebie idiotkę przed naszymi znajomymi! Ufałam Ci, a Ty mnie tak ośmieszyłeś przed najbliższymi przyjaciółmi. Jak mogłeś?!

Robert pospiesznie wytarł się, spakował i zniknął z domu. Nie pytałam nawet gdzie jedzie. Przez kolejne dwa dni jak robot jeździłam do pracy, przygotowywałam obiad, a potem z płaczem usypiałam. W końcu odwiedziła mnie Alina. Ciężko było mi spojrzeć jej w twarz.

- Czuję się jak idiotka. Ty mnie ostrzegałaś, a ja święcie wierzyłam, że wszystko jest ok.

- To nie Ty masz powód do wstydu, tylko on.

- To dlaczego to ja czuję się jak ostatnia ofiara? Głupia, naiwna, żałosna. Niemal sama Wam opowiedziałam, że mój mąż ma romans, a nawet tego nie zauważyłam. 

- Może jednak powinnaś się z nim spotkać? Myślisz, że to koniec?

- Sama nie wiem. Nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy znowu zacząć żyć jak gdyby nigdy nic, ale z drugiej strony łączyło nas coś wyjątkowego.

W końcu zgodziłam się spotkać z Robertem. Myślałam, że będzie smutny i załamany, ale wyglądał dobrze. Zapomniałam jaki jest przystojny. Zrozumiałam, że nie jestem gotowa zrezygnować z tego związku. Usiedliśmy naprzeciwko siebie w kawiarni i zaczęliśmy rozmawiać. Powiedziałam mu jak strasznie przeżyłam jego zdradę i upokorzenie. Przeprosił mnie i zaczęliśmy rozmawiać o udaniu się na terapię dla par.

- Bardzo chciałabym Ci wybaczyć i wrócić do wspólnego życia.

- Ja też. Wiem też, że dziewczynki cierpią.

- Musisz mi tylko obiecać jedną rzecz.

- Jaką?

- Że to się już nie powtórzy. Że nie wdasz się nigdy więcej w żaden romans.

Robert zbladł.

- Niestety, nie mogę Ci tego obiecać.

- Jak to?

- Prawda jest taka, że dzięki romansowi z Magdą zrozumiałem ile przez te wszystkie lata traciłem. Kocham Cię, ale pobierając się tak młodo nie doznałem wielu rzeczy. Nie mogę więc obiecać, że to się nie powtórzy.

Dlatego teraz pakuję nasze rzeczy w domu, który właśnie został sprzedany.

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również