Tuż przed finałem drugiego sezonu "I tak po prostu"(24 sierpnia w Max, dawniej HBO Max ogłosiło, że przedłuża spin-off "Seksu w wielkim mieście" na kolejny, 3. sezon. Czy to dobra czy zła wiadomość dla miłośników serialu? Oto moja subiektywna opinia.
Spis treści
25 lat temu, kiedy zadebiutował „Seks w wielkim mieście”, przygody czterech przyjaciółek z Nowego Jorku były barwną, pikantną historią pełną miłosnych zwrotów, sekretnych aspektów życia w wielkim mieście oraz mody, która kreowała trendy (Manholo Blahniki, torebka Fendi The Baguette, naga sukienka!). Przez kolejne ćwierć wieku serial został przeanalizowany na wszelkie sposoby. Czy Carrie byłoby stać na piękne mieszkanie z zarobków freelancerki? Dlaczego zamiast inwestować przyjaciółki wolały wydawać fortunę na drogie brunche i drinki, napędzając w ten sposób marzenia o luksusowym lifestyle'u i konsumpcjonizm? Dlaczego Carrie (Sarah Jessica Parker), Miranda (Cynthia Nixon), Charlotte (Kristin Davis) i Samantha (Kim Cattrall) wybierały emocjonalnie niedostępny mężczyzn, a odrzucały tych miłych jak Aidan (John Corbett)?
Żaden aspekt serialu nie umknął bystrej uwadze widzów, krytyków i dziennikarzy. Nic więc dziwnego, że kiedy doczekaliśmy się spin-offu „Seksu w wielkim mieście”, okazało się, że twórcy przeczytali krytyczne teksty i komentarze, zrobili notatki i postanowili je implementować. Wszystkie na raz. Serial krytykowano (słusznie) za brak różnorodności wśród bohaterek. Więc boom, zamiast blond Samanthy mamy Seemę (Sarita Choudhury), Nyę (Karen Pittman) i Lisę (Nicole Ari Parker), Za mała reprezentacja LGBTQIA+? Dodamy nie-binarną postać Che Diaz (Sara Ramirez), zaś córka Charlotte z Rose stanie się Rockiem. Serial jest za płytki i nie porusza ważnych społecznie tematów? Miranda rzuca pracę w korporacji, aby zająć się prawami człowieka. Bohaterki zachowują się impulsywnie i dziecinnie? Teraz będą każdą decyzję poprzedzały dojrzałą rozmową.
Wszystkie te zmiany, nawet jeśli słuszne i poczynione w dobrej sprawie, wprowadziły chaos, z którym musiał poradzić sobie 1. sezon „I tak po prostu”. Wielość wątków, próba poradzenia sobie z dziedzictwem serialu „W wielkim mieście” (i dwóch filmów) spowodowała, że mieliśmy do czynienia z momentami niestrawnym misz-maszem. Nowe postacie przedstawione były pobieżnie, serial w zaledwie 10 odcinkach musiał poradzić sobie z brakiem Samanthy (w związku z konfliktem Kim Cattrall z resztą obsady), żałobą Carrie i jej próbą powrotu do życia, zmianą w życiu Mirandy. Nic więc dziwnego, że to Charlotte okazała się motorem napędowym 1. sezonu, wprowadzając niezbędny element komediowy.
Czy Seema Patel ma być nową Samanthą?
W 2. sezonie „I tak po prostu” bierze głęboki oddech. Mniej się wstydzi swoich korzeni, dzięki czemu nabiera lekkości. Spektakularna moda? Lisa wybiera się na galę MET w zjawiskowej czerwonej sukni od Valentino z trenem, który wstrzymuje uliczny ruch.
Wyświetl ten post na Instagramie
W tym samym czasie Carrie przeżywa załamanie w związku z nieudaną kreacją i decyduje się założyć równie niesamowitą, niedoszłą suknię ślubną od Vivianne Westwood (ukłon w stronę zmarłej w ubiegłym roku projektantki). Nieudane randki? Seema wreszcie stawia czoła dziedzictwu Samanthy i zaczyna spotkać się z facetem, który używa pompki do penisa oraz daje się ponieść namiętności w czasie oglądania mieszkania z przystojnym reżyserem. Miranda wraca do pracy (i do rudych włosów) i ponownie staje się grilboss, którą kochamy. Charlotte zrzuca maskę żony ze Stepford (oddział na Manthattanie) i postanawia podjąć pracę w galerii sztuki (ze wsparciem kochającej rodziny, która jednak nie doceniała wkładu Charlotte w tworzenie im wygodnego życia). Zgodnie z szumnym zapowiedziami wraca Aidan i świat staje się odrobinę bardziej romantyczny (#teamaidan).
Wyświetl ten post na Instagramie
Widzowie również pozytywnie odebrali lżejszy ton drugiego sezonu, dzięki czemu serial stał się hitem i został odnowiony na 3 sezon.
Od premiery drugiego sezonu serial „And Just Like That…” zajmuje pierwsze miejsce w ogólnej klasyfikacji Max Original i jest jak dotąd najczęściej oglądanym powracającym serialem Max Original – powiedziała Sarah Aubrey, szefowa działu oryginału treść dla Maxa.
Czy koniec serialu byłby dobrą wiadomością? I czy jest po co czekać na trzeci sezon "And just like that"? Odnoszę wrażenie, że „I tak po prostu” nigdy nie miało szansy. Dla krytyków jego powierzchowności nic nie nadrobiłoby jego elementarnych grzechów. Dla zagorzałych fanek i fanów jakiekolwiek zmiany, w tym nowe bohaterki, nowe tematy i bądźmy szczere, starzenie się bohaterek, było nie do przejścia. Kiedy się starzały były krytykowane (tak, mówimy tu o Mirandagate i jej siwych włosach), kiedy starały się zachować młodość (Kristin Davis zdradziła jak fani zareagowali na jej nowy wygląd) uznawano, że nie potrafią się starzeć z godnością. Nie mogły zostać takie same, bo byłyby niedojrzałe i frywolne, ale cóż, problemy kobiet po 50. i 60. nie są tak filmowe jak 30-latek. Nigdy nie byłam fanką Samanthy, ale przyznam, że w czasie dwóch sezonów zatęskniłam za jej postacią i tym jak poradziłaby sobie z kwestią seksu.
Ah, seks. Kolektywnie zdecydowaliśmy, że ignorujemy fakt, że nowy serial nie nazywa się „Seks w wielkim mieście. Kontynuacja” i zażądałyśmy, no cóż, seksu w serialu. A „I tak po prostu” dwoił się i troił, żeby nam go dostarczyć. Od podcastu Carrie o seksie przez rozterki córki Charlotte, która chciała stracić dziedzictwo (seks i potomstwo w „I tak po prostu” to temat na inny artykuł) po niebinarny seks Mirandy i Che (brutalnie obśmiany w stand-upie Che). Wszyscy jednak czuliśmy, że to jednak nie to. Carrie stała się odrobinę zbyt pruderyjna, zaś Charlotte i Miranda raz po raz naruszały granice ze swoimi dziećmi (kupując im w burzy śnieżnej prezerwatywy czy słuchając odgłosów nastoletniego seksu ścianę obok).
Pod koniec drugiego sezonu stanęliśmy trochę na rozdrożu. Doczekaliśmy się rozwiązania wszystkich tajemnic i wątków z „Seksu w wielkim mieście”. Wiemy jak wyglądałoby małżeństwo Carrie i Biga, wrócił Aidan (w finale dowiemy się co dalej z jego związkiem z Carrie w obliczu problemów z nastoletnim synem). Dowiedzieliśmy się jak twórcy rozwiązali problem z Kim Cattrall: Samantha pojawi się w finale w krótkim cameo (i jak powiedziała Catrall, to jedyna obecność Samanthy na jaką możemy liczyć). Carrie sprzedała swoje panieńskie mieszkanie, zamykając ten rozdział życia. Charlotte i Miranda wróciły do pracy. Pożegnaliśmy ostatecznie Stanforda Blatcha (po śmierci grającego go aktora Willie Garsona mogliśmy liczyć na krótką wzmiankę, że wyjechał do Tokio. W 2. sezonie postać dostała swoje wzruszające pożegnanie). Mam wrażenie, że „I tak po prostu” rozliczyło się ze swoją przeszłością i, podobnie jak bohaterki, jest gotowe ruszyć dalej, obejmując drogę, która może od początku była im pisana. A jaka to droga?
Sądzę, że powinniśmy lepiej poznać nowe bohaterki „I tak po prostu”. Przez dwa sezony przestały być dodatkiem, a stały się pełnowymiarowymi bohaterkami. Zobaczyć jak Nya korzysta z życia jako nowa singielka, poznać lepiej Lisette (Katerina Tannenbaum), która przejęła mieszkanie po Carrie. Ostatnie odcinki pokazują również potencjał tkwiący z historiach Brady’ego i Lily. Charlotte, Miranda i Carrie powinny przestać być idealne i znowu zacząć popełniać błędy. Chciałabym, żeby trzeci sezon był pełen Nowego Jorku, dobrej zabawy, szalonej mody i wciągających historyjek. A co obiecują twórcy serialu?
Jesteśmy podekscytowani, że możemy spędzić więcej czasu w uniwersum „Seksu w wielkim mieście”, opowiadając nowe historie o życiu tych postaci, z którymi można się utożsamiać i do których można aspirować, granych przez tych niesamowitych aktorów” – powiedział o 3. sezonie "I tak po prostu" producent wykonawczy i showrunner Michael Patrick King.
Piszę ten artykuł siedząc w kawiarni. Stukam po klawiaturze laptopa i czuję się zupełnie jak w „Seksie w wielkim mieście”. I to właśnie dziedzictwo serialu - piękne obrazki, inspirujące momenty, które może nie mają wiele wspólnego z prawdziwym życiem, ale czy to zawsze jest coś złego? W końcu zasługujemy na odrobinę eskapizmu nawet po pięćdziesiątce. Teraz czas na nowe marzenia i mimo wszystko mam nadzieję, że nowy sezon „I tak po prostu” nam je podaruje.