Przed nami wakacyjny wypad i kilkaset (lub więcej) kilometrów. To ogromne wyzwanie dla naszych organizmów – nie tylko kierowcy, ale też tych, którzy "tylko" podróżują. Co zrobić, żeby podróż nie była tak męcząca? Co jeść, jak odpoczywać i czy wyposażenie samochodu do czegoś w takiej sytuacji może się przydać?
Godzina na motocyklu działa lepiej niż forsowny trening na siłowni. To łatwo zrozumieć, prawda? W czasie jazdy na dwóch kołach angażujemy wiele grup mięśniowych. Samochód wydaje się zdecydowanie bardziej statyczny, choć to nie do końca prawda. Spróbujcie sobie przypomnieć ten dzień, gdy od rana do późnych godzin wieczornych pędziłyście autem pomiędzy spotkaniami – jedno było tu, drugie kawałek dalej, trzecie już prawie za miastem. To było męczące i tak samo jest, gdy jedziemy w długą trasę. Bierze się to z faktu, że się nie rozluźniamy za kółkiem. Jedziemy, wytężając uwagę, w dodatku bardzo często w stresie wynikającym z pośpiechu, korków, słabej organizacji. Podróże autem są wyczerpujące i mamy na to jeszcze jeden dowód. Profesjonalni kierowcy rajdowi czy wyścigowi chudną w czasie zawodów. Dlaczego? Wszystko przez wysiłek izometryczny, czyli – znakomicie upraszczając – naprężanie mięśni. Właśnie dlatego po dłuższej trasie miewamy zakwasy (dotyczy zwłaszcza osób, które mają słabszą kondycję i na co dzień nie ćwiczą). Jak sobie pomóc?
Tak, zawsze pomaga. Kłopot w tym, że w mieście zwykle ze świeżością „atmosfery” słabo – smog jest prawie stale w przysłowiowym natarciu. Pomoże sprawna klimatyzacja z filtrem przeciwpyłkowym oraz pokładowy jonizator. Te za kilkadziesiąt złotych są nic nie warte! Koszt urządzenia wyższej klasy (takie wytwarza Sharp) jest kilkukrotnie większy, ale to naprawdę działa! Jonizator oczyszcza powietrze, eliminując nie tylko przykre zapachy, ale też zabijając wirusy i usuwając alergizujące cząstki. Uwaga, niektóre samochody, zwłaszcza wyższej klasy, mają wbudowane jonizatory. Warto o takie wyposażenie zapytać.
Wonny napar z palonych ziaren podwyższa ciśnienie krwi. Warto uważać, żeby z kawą nie przesadzić i zawsze pamiętać, że niektórzy po niej odczuwają senność a nie ożywienie. Odwrotnie niż chcielibyśmy! Kawę kupicie na stacji benzynowej, ale jeżeli ktoś nie może się obejść bez espresso, można kupić ekspres samochodowy. Kapsułka, odrobinę wody z butelki, prąd z gniazdka zapalniczki i... gotowe.
Zamiast zalewać żołądek sztucznymi energetykami, lepiej się przespać. Lekarze rekomendują nawet kilkunastominutową drzemkę, żeby odegnać zmęczenie i poprawić koncentrację. Specjalne systemy, które badają poziom zmęczenia i informują kierowcę o konieczności odpoczynku, montuje w swoich autach m.in. Volkswagen.
Wybór muzyki pozostawiamy wam, ale przypominamy – odpowiednio dobrane piosenki mogą poprawić nastrój, a co za tym idzie, dodać sił. Nie na długo oczywiście, ale to na pewno lepsze niż słuchać tylko monotonnego gangu silnika. Warto zainteresować się streamingiem audio, czyli skorzystać ze Spotify lub Tidala. I warto mieć dobre głośniki. Takie jak w Volvo, które w swoich SUV-ach chce odtwarzać atmosferę filharmonii w Goteborgu. Albo prostsze lecz gwarantujące świetne efekty głośniki Bose, które Nissan montuje w najnowszym Juke’u. Wbudowano je wprost w zagłówki, co zdaniem producenta gwarantuje odpowiednie „otulenie” dźwiękiem.
Nie ma sensu objadać się w trasie. Przeciążony żołądek pobiera tak dużo energii na trawienie, że poczujecie nieuchronną senność. Lepiej zjeść mniej i częściej się zatrzymywać. Na postoju warto chodzić, zrobić serię ćwiczeń, nawet trochę pobiegać. Tlen, który dostarczycie do krwi, pobudzi mózg. Centralny komputer w naszych głowach potrzebuje energii.