Portret

Keanu Reeves. Za dobry do Hollywood?

Keanu Reeves. Za dobry do Hollywood?
Fot. Invision/Invision/East News

Od premiery pierwszego filmu kultowej trylogii „Matrix”, w której zagrał główną rolę, minęły już ponad dwie dekady. Choć prawdopodobnie nie ma osoby, która nie znałaby jego nazwiska, wciąż mówi się o nim – cichy celebryta.

Keanu Reeves (ur. 1964) to outsider z duszą romantyka, zaskakująco autentyczny w świecie hollywoodzkiej iluzji. Na jego wartość zarówno jako aktora, jak i człowieka składa się dorobek artystyczny, ale przede wszystkim wyjątkowa osobowość – złożona, zaskakująca, a jednocześnie nad wyraz spójna. Charyzmatyczny, pewny siebie, ale skromny, w jednych budzi uwielbienie, u innych wątpliwości. Kim jest naprawdę?

Wiemy o nim dokładnie tyle, ile chce, byśmy wiedzieli

W rozmowach z dziennikarzami Keanu Reeves emanuje pewnością siebie, charyzmą i nostalgią, która dodaje mu uroku. Trudno uznać go za samotnika, choć wizerunek ten media lansują od lat. Jedno jest pewne – ma wrażliwość, którą wielu na jego miejscu dawno by utraciło i wewnętrzny urok, którym zjednuje sobie ludzi. Kariera filmowa to dla niego droga do samorealizacji i niekończąca się przygoda, a pieniądze, które się z nią łączą, są jedynie dodatkiem, dzięki któremu żyje się po prostu łatwiej. Wiemy o nim tyle, ile sam decyduje się pokazać. Starannie dbając o zachowanie prywatności, stanowi dla żądnych wiedzy fanów „smakowity” kąsek. Jednak to właśnie tajemniczość, szacunek dla prywatności i związanego z nią spokoju, których w Hollywood ze świecą szukać, sprawia, że Keanu Reeves jest postacią wyjątkową.

Ukształtowało go życie

Urodził się w Bejrucie, jednak jest przykładem multikulturowej mieszanki. Jego wygląd zdradza niecodzienne pochodzenie, łącząc cechy amerykańskie, chińskie i hawajskie ze strony ojca z angielskimi ze strony matki. W wyniku rozwodu rodziców Keanu zamieszkał z matką najpierw w Nowym Jorku, a następnie w Toronto, gdzie uzyskał kanadyjskie obywatelstwo. Szukając swojego miejsca, już od dziecka realizował wiele pasji, między innymi szlifując aktorskie zdolności. Nauka nie szła mu najlepiej. W wieku 17 lat postanowił rzucić szkołę. Ekscytacja związana z aktorstwem, któremu postanowił całkowicie się poświęcić, stanowiła jedną z silniejszych pozytywnych emocji, których doświadczał. W roku 1999, gdy premierę miała pierwsza część „Matrixa”, jego dziewczyna, Jennifer Syme, urodziła martwą córeczkę, a dwa lata później zginęła w wypadku samochodowym. Poznając tę stronę życia aktora, uzyskujemy rzeczywisty, melancholijny obraz, niemający nic wspólnego z medialną kreacją. Keanu ze wszystkimi swoimi bolesnymi doświadczeniami jest po prostu ludzki.

Za dobry do Hollywood

Przez lata aktor wielokrotnie udowadniał, że kierują nim proste wartości – empatia, szacunek dla ludzi, skromność i szczodrość. Niektórzy twierdzą, że jest za dobry do Hollywood. Tak też „The New Yorker” zatytułował artykuł o nim: „Keanu Reeves Is Too Good For This World”. Czy Keanu naprawdę jest tak wyjątkowy?

Lata 90. sprawiły, że pojawił się na wielkim ekranie, królując w kinie akcji. Pamiętamy go z takich produkcji, jak „Na fali”, „Speed: Niebezpieczna prędkość” i oczywiście „Matrix”. Ale to nie jedyne filmy, którymi zaskarbił sobie względy publiczności. „W zakolu rzeki”, „Moje własne Idaho”, „Przez ciemne zwierciadło”, „Niebezpieczne związki”, „Ciotka Julia i skryba”, „Spacer w chmurach”, „Mały Budda”, „Adwokat diabła”, „Lepiej późno niż później”, a wreszcie trylogia „John Wick” zbudowały obraz aktora wszechstronnego, doświadczonego, swobodnego, a jednocześnie oddanego sztuce filmowej (w sumie zagrał w prawie 80 filmach). Z pewnością wyjątkowego.

Autentyzm, z jakim od początku budował relacje z mediami, stanowczość, z którą broni prywatności, magnetyzm, którym przyciąga widzów, aura, jaką wokół siebie roztacza, fascynując kobiety. A przede wszystkim wielkie serce, którym nigdy się nie chwali, a które okazuje za każdym razem, gdy wspiera organizacje charytatywne. To chyba wystarczy, by uznać go za postać wyjątkową, nawet w przeskalowanej rzeczywistości Hollywood.

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również