Portret

Małgorzata Ohme o pierwszej randce z Rafałem Jakóbiakiem: "Gadaliśmy całą noc. Poczułam, że temu mężczyźnie mogę powiedzieć najgorszą prawdę na swój temat"

Małgorzata Ohme o pierwszej randce z Rafałem Jakóbiakiem: "Gadaliśmy całą noc. Poczułam, że temu mężczyźnie mogę powiedzieć najgorszą prawdę na swój temat"
Fot. Anna Powałowska

Są takie miłości… po których nie ma już nic. Małgorzata Ohme przy Rafale Jakóbiaku odkryła, że życie w parze może być łatwe. On przy niej nauczył cieszyć się chwilą i mówi: „Albo Gosia, albo nikt inny”.

Kim jest Małgorzata Ohme

 

MAŁGORZATA OHME – psycholożka, dziennikarka, prowadząca „Dzień dobry TVN”. Mama, która kocha jak szalona Jurka i Klarę, bezgranicznie wielbi jamnika Bluma, jest (podobno) najlepszą byłą żoną profesora Ohme i (no ciekawe jaką) partnerką do życia Rafała. Umie piec ciasta, jest słaba w przyjaźniach, ale dobra w kryzysach. Uwielbia hulajnogi. Przyjaźni się z Andrzejem Polanem i grzebie mu w garnkach. Naprawdę lubi Filipa Chajzera. Prowadzi swój prywatny projekt Dobrego Życia.

 

Kim jest Rafał Jakóbiak

 

RAFAŁ JAKÓBIAK – biznesmen związany z branżą stomatologiczną, a prywatnie zakochany tata nastoletnich Lei i Samuela, właściciel alapaha blue blood bulldoga Homera, którego terroryzuje jamnik Blum. Wierny słuchacz Keatona Hensona, wielbiciel kuchni Andrzeja Polana, sportów ekstremalnych i tatuaży.

MAŁGORZATA OHME O TYM, JAK POZNAŁA PARTNERA RAFAŁA JAKÓBIAKA NA TINDERZE

Byłam już „popularną panią z telewizji śniadaniowej”, kiedy zalogowałam się na Tinderze. Zamiast swego zdjęcia zamieściłam symboliczną fotografię dziurki od klucza, przez którą zagląda Audrey Hepburn, i napisałam: „Zawsze zastanawiam się, co jest po drugiej stronie”. Nie spodziewałam się reakcji, bo kto napisze do kogoś bez zdjęcia. Następnego dnia odezwał się Rafał, zaczęliśmy korespondować. Wyszłam z psem na spacer i nagła myśl: „Zadzwonię, posłucham głosu”. I ten głos okazał się ciepły, dobry. „Nie dźwigniesz mnie”, powiedziałam. Nie miałam na myśli tego, że jestem znana, tylko że mam skomplikowaną naturę, jestem wymagająca i pełna sprzeczności. Powiedziałam mu jeszcze, że powinien zmienić zdjęcia na profilu randkowym, bo z takimi na pewno nikogo nie znajdzie. Myślę, że przekroczyłam wszystkie możliwe granice, a on… zaproponował spotkanie.

Małgorzata Ohme i Rafał Jakóbiak - pierwsza randka

Do knajpki na Powiślu przyjechałam na hulajnodze, w adidasach i dżinsach. Patrzę: idzie chłopak pod parasolką, wysoki, z dłuższymi włosami – bardzo przystojny. Był od początku miły i ciepły, nie wiem, kiedy minęły dwie godziny. On spieszył się na kolejne spotkanie, pomyślałam: „Ach, to pewnie kolejna randka z Tindera, to tak to wygląda?”. Powiedziałam to głośno, ale on zaprzeczył. Cały wieczór przychodziły od niego SMS-y, które miały mi udowodnić, że jest na spotkaniu z kolegami z pracy. Pomyślałam, że jest OK. W końcu napisał: „Może dokończymy naszą rozmowę?”. Założyłam dresy i poszłam do niego. Gadaliśmy całą noc. Po raz pierwszy poczułam, że ktoś mnie nie ocenia. Że temu mężczyźnie mogę powiedzieć najgorszą prawdę na swój temat.

Małgorzata Ohme: Rafał dał mi wszystko, czego brakowało w poprzedniej relacji

Potem dał dowód na to, że mogę na nim polegać: odebrał ze szpitala moją schorowaną mamę. Nie bał się obciążeń, nastoletnich dzieci, nie bał się wziąć odpowiedzialności za nasze życie i podjąć ryzyka wspólnej codzienności. Dał mi wszystko, czego brakowało w poprzedniej relacji. Poczucie bezwarunkowej akceptacji i kojącej stabilizacji. Kolejnym punktem przełomowym było odchodzenie mojej mamy. To jego wołała, gdy trzeba było przekręcić ją z boku na bok, bo Rafał robił to najdelikatniej. Z ogromną czułością pomagał mi we wszystkich czynnościach, które trzeba było przy umierającej mamie wykonać. I choć miałam 40 lat, swoją historię na karku i byłam pełna lęków, pomyślałam, że warto zaryzykować.

Małgorzata Ohme: Rafał jest symbiotyczny, najbardziej realizuje się w kontekście drugiego człowieka

I nagle okazało się, że życie w związku może być proste. Dostajesz rano kawę, ktoś przynosi ci kwiaty, odwozi twoje dzieci. I jeszcze wytrzymuje to, że nieustannie pracujesz i oddajesz siebie innym, że za mało dajesz mu poczucia wyjątkowości. Jesteśmy kompletnie różni. Pracujemy nad kompromisem, nad uważnością, nad swoimi deficytami. Przez większość życia byłam sama w swoich wyborach i jestem trochę osobna. Dla mnie „my” jest trudne. A Rafał jest trochę symbiotyczny i najbardziej realizuje się w kontekście drugiego człowieka. Lojalnie wstaje ze mną o 5.30, gdy mam program, nawet gdy siedzimy długo i jesteśmy zmęczeni. Ja nigdy nie zdobyłabym się na taki gest. A on wstaje, parzy kawę, robi śniadanie i odwozi mnie do „Dzień dobry TVN”.

Małgorzata Ohme opowiada o dzieciach swoich i partnera, Rafała Jakóbiaka

Mamy śmieszną patchworkową rodzinę: mój Jurek ma 19 lat, jego Samuel 17, moja Klara 16, jego Lea 12. Czworo nastolatków, którzy potrafili się polubić. Ale nie był to warunek, nie można zakładać, że nawet w rodzinie wszyscy się lubią. Moje dzieci dzwonią do Rafała, kiedy czegoś potrzebują, bo wiedzą, że on zawsze odbierze telefon, a ja zwykle z opóźnieniem. Do mnie z kolei często dzwoni Samuel – lubi ze mną porozmawiać. I czasami wyglądamy jak radosna rodzinka, która wcina pizzę i się śmieje z byle czego. Jurek z Samuelem nieraz grają do nocy w gry, Klara, która jest bardzo mądra, obu ich – uznając za narcyzów – wychowuje i stawia granice.

Małgorzata Ohme opowiada o pierścionku, który dostała od Rafała Jakóbiaka

Zawsze mówiłam, że kocham stare pierścionki, które mają historię. Pokazałam kiedyś Rafałowi profil z taką biżuterią. Zapamiętał. Wzruszyło mnie, że tak bardzo chciał mnie obdarować czymś, co mówi: „Jesteś tego warta”. Bo to nie jest oczywiste, że było go stać, ale zbierał kilka miesięcy, by zrobić mi prezent. Najpierw się zdenerwowałam, bo dla mnie wartość rzeczy nie jest wartością. Ale wartością jest to, co powiedział Rafał, że dla niego to wyrażenie miłości. Oczywiście dowiedziałam się o pierścionku wcześniej. Najpierw trafiłam na korespondencję z właścicielką butiku, potem znalazłam go w kieszonce plecaka Rafała. Bałam się tylko niepotrzebnej ckliwości i patosu. Chciałam, by było to kontynuacją naszego życia, a nie wydarzeniem dla publiczności. Gdyby nie Rafał... Moje dzieci mówią, że stałabym się dziwaczką z 17 psami. A ja uważam, że gdyby nie Rafał, nie miałabym tej części siły i pewności siebie, którą mi daje. Żyłabym w dużo większym chaosie. Miałabym wiele przypadkowych spotkań, wiele  zmarnowanych  chwil i popełniłabym jeszcze więcej błędów. Rafał daje mi dom, do którego mogę wracać. 

Małgorzata Ohme: partner Rafał Jakóbiak opowiada o początkach związku

Najpiękniejsze są poranki po  przegadanych nocach. Nagle o piątej dociera do nas: znowu to zrobiliśmy! A rano trzeba wstać i być zaangażowanym w zawodowe życie. Gosia uśmiecha się, gdy tylko otworzy oczy. Jej uśmiech jest jak słońce. Przynoszę nam kawę i śniadanie do łóżka. Lubię  zgadywać, czy ma dziś ochotę na słodkie czy wytrawne. Spotkałem ją, kiedy nie szukałem miłości, tylko spokoju. Znalazłem przyjaciela, który stał się miłością mojego życia.

Małgorzata Ohme: partner Rafał Jakóbiak opowiada o tym, czego szukał na Tinderze

Dotąd płynnie przechodziłem z jednego związku w  drugi, a kiedy ją spotkałem, po raz pierwszy byłem sam od ponad roku. Bez rozpaczliwej potrzeby znalezienia kogoś, a nawet ze zgodą na samotność. Zalogowałem się na Tinderze bez specjalnych oczekiwań. Nie szukałem szybkiego seksu – to nie moja historia. Gosia nie miała nawet  zdjęcia profilowego, zainteresował mnie opis. Przed  spotkaniem zapytała: „Ale czy ty wiesz, kim jestem?”. „Powinienem?” - struchlałem. „To może sprawdź, bo możesz tego nie dźwignąć”  -  powiedziała. „Serio?!” - pomyślałem. Zacząłem skanować w myślach, z czym może kojarzyć mi się nazwisko Ohme. Przypomniałem sobie,  że to nazwa portalu  oh!me. Wszedłem do internetu i okazało się, że Gosia prowadzi też telewizję śniadaniową. Na  spotkanie  szedłem więc z przekonaniem, że zaraz poznam kogoś, kogo nie powinienem spotykać, bo to nie wróży niczego dobrego. 

 

Rafał Jakóbiak, partner Małgorzaty Ohme: chciałem sprawdzić, czy jest zadufaną w sobie narcyzką

Ale  chciałem  sprawdzić, czy ona jest taką zadufaną w sobie narcyzką. Okazało się, że mieszkamy na dwóch krańcach tej samej niedługiej uliczki. I nie, nie była tą, za którą ją brałem. A ja tym, za kogo ona mnie uważała. Bo po obejrzeniu mojego profilu była przekonana, że jestem sprzedawcą. (śmiech) Gosia to wyzwanie, bo jest dla wszystkich. W tym rozdawnictwie siebie każdemu, kto jej potrzebuje, czasami brak wyraźnych akcentów, które mówiłyby: to ty jesteś dla mnie najważniejszy. Muszę pogodzić się, że jestem ostatni w kolejce, a czasem nawet muszę krzyczeć, że w tej kolejce jestem. (śmiech)

Rafał Jakóbiak, partner Małgorzaty Ohme wspomina zaręczyny

Przy Gosi nauczyłem się nie nadawać pewnym rzeczom znaczenia, a ona zaczęła to znaczenie nadawać. Przykład: lubię rytuał, gdy któreś z nas wychodzi z domu i czule się żegnamy, a powrót  zawsze celebrujemy ciepłym powitaniem. Z pierścionkiem zaręczynowym nie było łatwo. Uwielbiam romantyczne ceremonie i wiedziałem, że musi być starannie przygotowana, choć rozumiałem, że z Gosią, która jest jedną wielką improwizacją, może być to trudne. I że pierścionek nawet z  największym brylantem nie wchodzi w grę, musi mieć historię. Znalazłem taki z lat 20. poprzedniego stulecia, z Odessy. Tylko który moment jest właściwy? „Mam nadzieję, że nie dasz mi na gwiazdkę tego pierścionka zaręczynowego?”; Sylwester się  zbliża i słyszę: „No chyba  nie  planujesz...?”. Na początku stycznia o coś się posprzeczaliśmy. Gosia poszła do sypialni, ja jeszcze siedziałem w kuchni i pomyślałem „Noszę ten pierścionek w plecaku od dwóch miesięcy. Może trzeba oświadczyć się na zasadzie paradoksu i zaprzeczenia”. I było to zaskoczenie. Bardzo miłe.

 

Rafał Jakóbiak, partner Małgorzaty Ohme o ślubie

Ślub? Oboje jesteśmy tradycjonalistami. Gosia zawsze mówiła, że nie chce być czyjąś  dziewczyną czy partnerką. A ja mam po raz pierwszy w życiu poczucie właściwej kolejności zdarzeń. Ale odpukuję w niemalowane, bo gdy ją poznałem, miała trzy takie pierścionki. (śmiech) U nas wszystko ma dużą dynamikę. Tak poznałem jej mamę i syna - niespodziewanie.

Rafał Jakóbiak, partner Małgorzaty Ohme o odchodzeniu jej matki

Pewnego dnia zadzwoniła: „Rafał, moja mama dziś ma wyjść ze szpitala i nie ma kto jej odebrać”. Od razu się zgodziłem. „Ale najpierw musisz pojechać po mojego syna, zabrać go i on ci wszystko powie” - no i tak poznałem najpierw Jurka, a potem mamę. (śmiech) Potem pół roku towarzyszyliśmy Basi w jej odchodzeniu. Dużo dobrego dało mi przebywanie z nią. Miała w sobie taką wielką radość  życia,  choć  przecież  ono  się  kończyło. Przy niej zrozumiałem zachłanność na życie u Gosi, która wcześniej wydawała mi się nadmierna. Jestem też szczęśliwy, że Klara i Jurek przyjęli mnie do rodziny.

 

Rafał Jakóbiak, partner Małgorzaty Ohme o relacjach z ojcem jej dzieci

 

Nie wchodzę w rolę ojca, bo mają naprawdę wspaniałego tatę, jestem  kumplem. I trudno o lepsze relacje z byłym mężem swojej narzeczonej niż my mamy z Rafałem. Kiedyś nawet gdy pokłóciliśmy  się z Gosią, powiedział: „Pakuj rzeczy i przyjeżdżaj do mnie”. (śmiech) Z Gosią nie ma cichych dni, to typowa Włoszka. Musi natychmiast powiedzieć, co się jej nie podoba. Nauczyła mnie cieszyć się chwilą. Dawniej, gdy nie żyłem przeszłością, myślałem o przyszłości. Wciąż czymś się zamartwiałem, nie doceniając codziennych dobrych zdarzeń. Z Gosią nauczyłem się też nietrzymania się kurczowo planów. To cenna umiejętność, szczególnie w czasach, kiedy  zmiana goni zmianę. Przestałem  oceniać i zmieniłem się w obserwatora. Gosia jest delikatna i wrażliwa. Wzrusza mnie kruchością  i  dobrocią.  Gdyby  nie  ona...  to  nikt  inny.  Myślę,  że  w  życiu  są  takie miłości, po których nie ma już nic  

Cały tekst ukazał się we wrześniowym wydaniu magazynu PANI 

 teaser 02

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również