Portret

Kto by przypuszczał, że z córką Michelle Pfeiffer można podyskutować o polskiej poezji!

Kto by przypuszczał, że z córką Michelle Pfeiffer można podyskutować o polskiej poezji!
Fot. Eastnews

Wszystko albo nic: Michelle Pfeiffer przez lata nie umiała żyć inaczej. W końcu odnalazła w sobie równowagę. Choć ta niezwykła aktorka od zawsze wymyka się prostym schematom. Podobnie córka Michelle Pfeiffer, Claudia Rose Pfeiffer – wychowywana z dala od błysków fleszy obrała nietuzinkową ścieżkę kariery i dziś obraca się w naukowych kręgach najbardziej prestiżowych uczelni.

Wcześniej myślała, że nigdy nie zostanie mamą. Ale kiedy Michelle Pfeiffer zbliżała się do 35. urodzin,  zdecydowała się na adopcję. Poradziła się tylko dwóch osób: swojego zaufanego prawnika i Martina Bregmana, producenta. Od czasów „Człowieka z blizną” odgrywał w jej życiu rolę mentora i ojca. Od obu otrzymała psychiczne wsparcie i rozpoczęła adopcyjny proces, kilka miesięcy przygotowań.

Planowała wychowywać dziecko sama, ale zdarzało jej się chodzić na aranżowane przez znajomych randki. Wszystkie nieudane. Stwierdziła: „Dość”. Przyjaciółka poprosiła: „Jeszcze tylko ten jeden raz - spotkaj się z Davidem Kelleyem”. Zgodziła się.

Michelle Pfeiffer i John Henry Kelley: jedna z najbardziej dobranych par Hollywood

David E. Kelley był obiecującym telewizyjnym scenarzystą i producentem. Wysoki, przystojny, dwa lata starszy od niej. Zjedli kolację w restauracji w gronie kilku bliskich osób. Pfeiffer śmieje się, wspominając to pierwsze spotkanie: 

Przez cały wieczór rozmawiał z moją siostrą, jest urocza i towarzyska. Szepnęłam do przyjaciółki: »Myślę, że to Dedee powinna się z nim umówić. Chyba między nimi zaiskrzyło«. Ona na to: »Ani mi się waż. Zabiję cię«. I dodała: »Siedzę naprzeciwko twojego przyszłego męża«”.

Nowo narodzoną Claudię Rose przywieźli już do domu razem. Ślub Michelle i Davida odbył się tego samego dnia, co chrzest adoptowanej córki. Pfeiffer mówi, że moment, w którym po raz pierwszy wzięła maleństwo na ręce, na zawsze odmienił jej życie i priorytety: „Ten mały okruszek dał początek naszej rodzinie i wstrząsnął moim światem”.

W kolejnym, 1994 roku, urodziła syna. John Henry otrzymał imię po swoim dziadku od strony ojca, słynnym trenerze hokeja. Przez lata nazwisko Pfeiffer nie pojawiało się w kontekście erotyczno-sercowych podbojów. Ale w 2019 roku, po premierze „Czarownicy 2”, w plotkarskich mediach zaczęły pączkować nagłówki: „Gorący romans”, „To w jej ramionach po rozstaniu z Bradem znalazła pocieszenie”. „Wyznała, że kocha się w niej od lat”. I wreszcie: „Angelina Jolie ma romans z 17 lat starszą Michelle Pfeiffer”.

Aktorki nieźle się chyba przy tym bawiły, a twórcy filmu pewnie zacierali ręce. Trudno o lepszą promocję baśni nie tylko dla najmłodszych. Na pytanie, na czym polega sekret jej udanego małżeństwa, Pfeiffer nie udziela na szczęście prostych, irytujących odpowiedzi. Ale zwraca uwagę na jedną, dość zasadniczą kwestię: fakt, że nie pracują razem.

Chociaż uważa, że nikt nie portretuje kobiet po czterdziestce równie dobrze jak jej mąż. To on stoi za sukcesem takich seriali, jak „Wielkie kłamstewka”, „Ally McBeal”, „Prawnicy z Miasta Aniołów” czy „Od nowa” z Nicole Kidman. Michelle jest rozdarta – z jednej strony chciałaby zagrać w jego kolejnej produkcji, a jednocześnie się przed tym wzbrania: „Bałabym się zaszkodzić naszej relacji, którą traktuję trochę jak świętość. A myślę, że wspólna praca niesie takie ryzyko”. I dodaje:

Oboje, kiedy pracujemy, jesteśmy dość zawzięci. Gdy wracam do domu po trudnym dniu i jestem z jakiegoś powodu zdenerwowana, chcę, by był po mojej stronie. Bo nie słyszał tej drugiej. Cenię to sobie”.

Michelle Pfeiffer: dzieci

Nigdy nie lubiła rozgłosu, a udzielając wywiadu, za każdym razem powtarza: „To mój ostatni”. Skryta, tajemnicza i powściągliwa, niechętnie odsłania prywatność. Kiedy została mamą, rodzina stała się priorytetem. Chciała stworzyć dzieciom normalny, stabilny dom. Bez czających się paparazzi i mamy w roli gwiazdy. Śmieje się, że być może nawet trochę przesadziła: jej dzieci jako jedyne w szkole nie wiedziały, co to limuzyna. I nie miały pojęcia, że jest sławna.

Pewnego dnia po powrocie ze szkoły, córka powiedziała: „Mamo, wiem, kiedy ktoś rozmawia ze mną, bo chce się ze mną zaprzyjaźnić, a kiedy dlatego, że jesteś moją mamą. Jeżeli jest starszy i rozmawia ze mną zbyt długo, to nie dlatego, że chce się zaprzyjaźnić ze mną”. Michelle zauważyła, że obce dzieci wiedzą o niej więcej niż jej własne.

 

Claudia Rose i John Henry mieli 7–8 lat, gdy postanowiła po raz pierwszy pokazać im jakiś film, w którym grała. Usadziła ich na kanapie i włączyła „Grease 2”. Wydawał jej się najbardziej odpowiedni na ich wiek. Wytrzymali nie więcej niż pół godziny i pobiegli zająć się swoimi własnymi, ważniejszymi sprawami. Z powodu paparazzi, którzy jednak nie dawali spokoju ani jej, ani dzieciom, Michelle zdecydowała się na przeprowadzkę. Rodzina zamieszkała w północnej części Zatoki San Francisco, w bezpiecznej odległości od Hollywood. Budowali tam życie od nowa, ale gdy Claudia i John wyjechali na studia, Michelle bardzo mocno odczuła syndrom pustego gniazda. Zatęskniła za planem filmowym, wróciła z mężem do Los Angeles i znowu rzuciła się w wir pracy.

Dzieci gwiazd często chcą robić karierę w show-biznesie, ale sławny rodzic to poważne obciążenie. Michelle nie namawiała swoich, by poszły w jej ślady, natomiast zadbała o ich wykształcenie. 28-letni Henry John w najwyższym stopniu pilnuje swojej prywatności – nie jest aktywny w mediach społecznościowych, jedyne, co o nim wiadomo, to fakt, że zajmuje się technologią. Większym zaskoczeniem jest jego rok starsza siostra.

 

Michelle Pfeiffer: Claudia Rose Pfeiffer, córka aktorki, jest slawistką

Claudia Kelley, roześmiana dziewczyna o afroamerykańskich korzeniach, zrobiła doktorat na wydziale slawistyki prestiżowego Uniwersytetu Columbia. Kto by przypuszczał, że z córką Michelle Pfeiffer można podyskutować o wyższości Słowackiego nad Mickiewiczem bądź Czechowa nad Dostojewskim? Na dodatek po polsku i po rosyjsku.

Fascynacja słowiańską romantyczną duszą może nie jest na świecie rzadkością. Ale już zainteresowanie polską XVIII-wieczną literaturą owszem, a to właśnie ją Claudia Kelley lubi szczególnie. Trudno chyba bardziej odsunąć się od Hollywood.

Cały tekst przeczytacie w najnowszym numerze magazynu PANI 

Oklada PANI 11

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również