Wszyscy mówią o Pameli Anderson i jej udziale w paryskim Tygodniu Mody. Słynna blondynka znana przede wszystkim z serialu "Słoneczny patrol", burzliwego związku z perkusistą zespołu Mötley Crüe i bardzo wyrazistego image'u na pokazach mody pojawiła się bez makijażu i z nieułożonymi włosami.
To nie był pierwszy paryski Tydzień Mody Pameli Anderson, ale na pewno wyjątkowy. Tym razem bowiem aktorce nie towarzyszyli jak dotąd styliści, makijażyści i fryzjerzy. Anders postanowiła podziwiać Paryż "świeżym okiem" i "nie robić konkurencji" designerskim kreacjom, w których miała się pokazać w stolicy mody. Za cały makijaż posłużyły jej więc tusz do rzęs, błyszczyk i... własnoręcznie wykonany kosmetyk.
View this post on Instagram
Pamela Anderson bardziej niż ze swoimi rolami, kojarzona jest ze swoim wizerunkiem. Choć czasy swojej największej popularności ta pochodząca z Kanady aktorka ma już dawno za sobą, wciąż wzbudza emocje i pozostaje seks-symbolem na miarę Marilyn Monroe. Ostatnio jednak zainteresowanie Anderson wyraźnie się zintensyfikowało, na co niewątpliwie wpływ miały dwie ważne premiery: serialu "Pam & Tommy" i filmu dokumentalnego "Pamela: Historia miłosna".
View this post on Instagram
Na tej ostatniej Anderson pojawiła się z burzą ufryzowanych blond loków, oczami podkreślonymi ciemnym makijażem, długimi paznokciami i w opinającej czerwonej sukni. Było jednak jasne, że dla gwiazdy ten jej charakterystyczny, rozpoznawalny na całym świecie look to rodzaj przebrania przywdziewanego tylko na specjalne okazje. A na co dzień Pamela Anderson zrezygnowała z mocnego makijażu czy strojów podkreślających jej wciąż oszałamiającą figurę, i ma niewiele wspólnego z wyzywającą blondynką, która zdobyła popularność na przełomie lat 90. i 2000.
Powodem mojej rezygnacji z tego wszystkiego jest to, że nadszedł czas, żebym naprawdę była sobą – tłumaczy Pamela Anderson w wywiadzie udzielonym jednemu z amerykańskich magazynów.
Dziesięć miesięcy później Pamela Anderson poszła o krok dalej i pokazała "prawdziwą siebie" podczas paryskiego Tygodnia Mody.
View this post on Instagram
Paryski no-makeup look Pameli Anderson nie był zaplanowanym chwytem marketingowym. W jednym z wywiadów aktorka przyznała, że nie chciała konkurować z pięknymi strojami, które miała nosić.
Nie chciałam też starać się być najładniejszą dziewczyną w pokoju – tłumaczyła Anderson. – I to jest wolność i uczucie ulgi.
Aktorka wiedziała jednak, że pojawienie się na oficjalnym wydarzeniu bez makijażu nie jest pozbawione ryzyka. W mediach tradycyjnych i społecznych wszelkie "niedoskonałości" wciąż są bezwzględnie punktowane. Znana kobieta, która utyje, podda się zabiegowi medycyny estetycznej czy po prostu naturalnie się zestarzeje często poddawana jest bezlitosnej krytyce.
Pomyślałam, że to eksperyment: "nie będę się malowała podczas Tygodnia Mody w Paryżu" – wyjaśnia Anderson. Po czym dodaje: –To szaleństwo!
Ale ten "eksperyment" Pameli Anderson to nie tylko efekt jej potrzeby wolności, ale też konsekwencja poważnych przemyśleń na temat upływu czasu, odpowiedzialności znanych osób oraz – jak sama gwiazda przyznaje – jej rebelianckiej natury.
Jeśli wszyscy będziemy ścigali młodość lub jakiś ideał piękna, który jest na przykład promowany w magazynach modowych, to będziemy rozczarowani i też trochę smutni – mówi Pamela Anderson. – To jest czas, żebym była trochę rebeliantką. Ale czuję też, że jako kobieta, jako kobieta w pewnym wieku i jako kobieta, którą interesuje się opinia publiczna, mogę być wzorem różnorodności. Więc będą sobą, tym kim jestem, biegając po Paryżu w tych wszystkich pięknych ubraniach.
I tak też było! W Paryżu Pamela Anderson nie miała do swojej dyspozycji stylistki, makijażystki czy fryzjera, przyjechała za to do stolicy mody z własnymi, wyjątkowymi ubraniami – zgromadzonymi przed laty kreacjami Yves Saint Laurent, Chanel, Diora czy Vivienne Westwood. Anderson – tak jak zapowiedziała – nie robiła swoim strojom konkurencji i na pokazach, na które ją zaproszono, pojawiała się bez makijażu.
View this post on Instagram
Na jeden z pokazów Anderson wybrała się niedługo po tym jak wyszła z wanny, z włosami, którym pozwoliła naturalnie wyschnąć i twarzą posmarowaną kremem nawilżającym. Zamiast wyrównywać koloryt cery podkładem, aktorka dodała jej blasku, wklepując w nią olejek różany, który sama zrobiła. Na koniec pomalowała rzęsy tuszem – i to był cały jej makijaż.
View this post on Instagram
Jeszcze nigdy nie czułam się tak dobrze we własnej skórze jak teraz – zadeklarowała gwiazda tuż przed wyjściem na pokaz Andreasa Kronthalera.
View this post on Instagram
Jest jeszcze jeden powód, dla którego Pamela Anderson zrezygnowała z makijażu. To śmierć Alexis Vogel – makijażystki, która stworzyła słynny look gwiazdy serialu "Baywatch". Vogel była odpowiedzialna za wygląd Pameli Anderson przez ponad 20 lat – malowała gwiazdę przed ważnymi wyjściami i przygotowywała ją do sesji zdjęciowych (w tym jej pierwszej sesji okładkowej dla "Playboya").
View this post on Instagram
Vogel malowała też inne gwiazdy: Sharon Stone, Gwen Stefani, Annę Nicole Smith. Jej "znakami rozpoznawczymi" mocny i ciemny makijaż oczu oraz usta umalowane pomadką lub błyszczykiem w odcieniu nude. W 2019 roku Alexis Vogel zmarła na raka piersi. Malowali mnie inni makijażyści, ale wtedy zawsze coś było nie tak – Anderson tłumaczyła swoją relację z Alexis Vogel w jednym z wywiadów.
Ona była najlepsza. Bez Alexis poczułam, że lepiej, żebym się nie malowała.
View this post on Instagram