Społeczeństwo

"To nie zdrada, alkohol czy przemoc pchnęły mnie do rozwodu. Postanowiłam zawalczyć o siebie"

"To nie zdrada, alkohol czy przemoc pchnęły mnie do rozwodu. Postanowiłam zawalczyć o siebie"
Fot. Istock

Za nią długi związek. Przez lata tolerowany mimo rozczarowań, deficytów. Trwała w nich dla stabilności rodziny, poczucia bezpieczeństwa dzieci. Po pięćdziesiątce przyszła refleksja: Co ze mną? Czego chcę dla siebie? Czy tak ma wyglądać dalsze życie? Zamiast myśleć: „Co stracę?”, pyta: „Ile mogę zyskać, przeżyć?”. I ma odwagę coś zmienić. Rozwody inicjowane przez dojrzałe kobiety to nowe zjawisko. Jest ich dziś trzy razy więcej niż 20 lat temu.

Ewa, 53 lata, matka trzydziestolatki, specjalistka od audytów. Rozwiodła się trzy lata temu. Kiedyś zasypiali w swoich objęciach. Nie śpią razem od lat. Nie chodzą na imprezy, choć lubili tańczyć. Gdy na świecie pojawiła się córka i porwały ich obowiązki, Ewa tęskniła za osobnością, chwilą dla siebie.

Po latach osobności miała dosyć. Sama spędzała urlopy, chodziła na wystawy, piła poranną kawę. Krzysztof nie wiedział o jej sprawach. Przestała mu mówić o sukcesach, żeby nie usłyszeć: „Super, a co dziś na obiad?”. Od dawna nie był pierwszą osobą, do której dzwoniła w tarapatach. Gdy zabrakło jej benzyny, z kanistrem przyjeżdżał zięć, kanapę wybierała z przyjaciółką. Nie dotykała już Krzyśka, nie głaskała po włosach, bo mówił „Nie wygłupiaj się”, „Daj spokój”.

Gdy pierwszy raz powiedziała: „Źle mi w naszym związku”, parsknął: „Widać, że nie masz prawdziwych problemów”. Dotarło do niej, że cechą szczególną ich relacji jest unieważnianie jej sukcesów, problemów, potrzeb. Gdy oznajmiła, że rozważa rozwód, wzruszył ramionami: „I co? Będzie ci się chciało zaczynać wszystko od nowa?”. Tylko tyle...

Koleżanki nie wierzyły: „Chcesz w tym wieku zostać bez faceta?! Nie boisz się samotności?”. Ewa miała wrażenie, że żyła w samotności od lat. I że jeśli nie odejdzie, coś w niej umrze. Zaskoczyło ją, że córka, zamiast robić wyrzuty, powiedziała: „Rozumiem cię. Zastanawiałam się, jak to wytrzymujesz. Kocham was oboje, ale nie potrzebuję, żebyście się męczyli ze sobą dla mnie”. Podarowała jej czerwoną szminkę i pomogła wybrać żakiet na rozprawę w sądzie. Która po wcześniejszym podziale majątku u notariusza trwała kwadrans.

Rozwód z orzeczeniem o winie: tu zaszła zmiana

W Polsce rośnie liczba rozwodów inicjowanych przez kobiety 50+. Decyzję łatwiej zrozumieć, gdy powód jest oczywisty – zdrada, alkohol, przemoc. Ale na zakończenie związku decydują się Polki, które po wyjściu z sądu słyszą od rodziny, znajomych: „Ale właściwie dlaczego to zrobiłaś? Byliście ze sobą tak długo. Po co rewolucja na starość?”.

Mówienie o starości to anachronizm. Pięćdziesięciolatki są mentalnie młodsze niż ich matki w podobnym wieku. Częściej zadają pytania: „Czego chcę dla siebie?”, „Czy godzę się, by było tak jak do tej pory?”. Chcą się rozwijać. Są niezależne finansowo, to ośmiela do zmian w życiu. Są zdrowe, aktywne fizycznie i atrakcyjne.

Mitem jest, że decyzja o zakończeniu wieloletniego małżeństwa zapada nagle. To, co podkopywało związek, najczęściej trwało latami, ale istniały powody, by przetrwać: dobro dzieci, kredyt. Z czasem deficyty stały się nie do zniesienia. A skoro mąż nie deklarował chęci pracy nad związkiem…

Rozwód z orzeczeniem o winie: dojrzałe Polki decydują się na taki krok częściej niż dawniej

Dojrzałe Polki mają większą otwartość na zmiany niż ich partnerzy, którzy mówią: „Jeśli tyle lat coś ci nie przeszkadzało, to chyba nie jest wielki problem”. A jest. Do pięćdziesięciolatek nie przemawia argument, że „trzeba wytrzymać, bo inne mają gorzej”. Nie chcą trwać z przyzwyczajenia w nieudanych związkach, tylko żyć, doświadczać satysfakcji, również erotycznej.

Zuchwałość, brawura? One mówią o swoim prawie do szczęścia. Żeby je wyegzekwować, trzeba się skonfrontować z opiniami innych i własnymi wątpliwościami. Ewa ma to już za sobą. Z jakimi emocjami musiała się zmierzyć, stojąc przed decyzją: zostaję czy odchodzę?

 

Ewa (specjalistka od audytów) o samotności i rozwodzie z orzeczeniem o winie

Trudno mi było wskazać, co nas jeszcze łączy. Poszłam do psychoterapeutki opowiedzieć o problemach. Zapytała: „Jak opisałaby pani atmosferę waszego małżeństwa?”. Chodziłam z tym pytaniem wiele tygodni. Najsilniejszym wrażeniem był chłód. Do tego nuda, stagnacja. „Przesadzasz, niejedna chciałaby być na twoim miejscu, na stare lata przynajmniej ktoś poda szklankę herbaty” – słyszałam od znajomej.

Rozwód z orzeczeniem o winie: wątpliwości

Pojawiły się wahania: „A jeśli ona ma rację? Co, jeżeli zachoruję? Moja matka miała lepszy powód, by się rozstać, zdradę, ale wybaczyła ojcu. I dostała od niego wsparcie, gdy zdiagnozowali u niej raka”. Nie chciałam myśleć o trwaniu z mężem jak o zabezpieczeniu na starość. Dręczyły pytania: czy poradzę sobie sama? Czy będę umiała załatwiać sprawy, które on brał na siebie? Ale przecież radziłam sobie, zarządzałam domem, gdy dzieci były małe.

 

Mam przyjaciół, trochę pieniędzy. Nie jestem zahukaną „staruszką”. Robię kurs projektantki wnętrz i chcę się tym zająć. To nie fanaberia. Marzę o facecie, którego będzie ekscytowało, że jestem obok. Dla męża jestem przezroczysta. Postanowiłam z nim o tym porozmawiać. Przekonać, że lepszym wyjściem będzie rozstanie.

Milczał, potem wyjechał nad morze, żeby przemyśleć. Po powrocie powiedział: „Zgadzam się, za dużo nas dzieli”. I dodał coś ciekawego: „Może kiedy cię stracę, poczuję, że warto znów zawalczyć?”. Uśmiechnęłam się, ale... wątpię, czy będę tego chciała. Zawsze boli, ale...

Praktyka sądowa dowodzi, że rozwody 50+ mają swoją specyfikę. Często rozprawa kończy się po kwadransie. Nie ma rozdrapywania ran, spektakularnych dramatów. Rozstanie w efekcie przemyślanej decyzji nie boli mniej, jednak pokolenie pięćdziesięciolatek ma większe szanse, by rozwód nie był tylko traumą, ale początkiem nowego.

 

Ewa jest w dobrych stosunkach z mężem, czekają na wnuczkę. Pracuje jako audytor, ale też projektuje wnętrza. Urlop spędzi na Zanzibarze, zaprosili ją przyjaciele, chcą, by urządziła im minihotel. Zainwestowała w siebie, chodzi na zajęcia taneczne, zabiegi kosmetyczne. Kupiła małe mieszkanie.

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również